Szukaj na tym blogu

wtorek, 27 lutego 2024

Moje głupie pomysły - Bernardo Zannoni

 

"Może tego właśnie uczy nas śmierć - tych, którzy wiedzą o jej nadejściu: ta najmroczniejsza chwila jest samotną przeprawą, po meandrach samego siebie, gdzie wszelka rzecz zanika i próbuje się ją odzyskać. To właśnie natura tego świata, jego największa siła: nikt nie prosi się na świat, ale też nikt nie chce go opuścić". (str. 161/162)

To debiut literacki autora, za który otrzymał rodzimą nagrodę Campiello. 

A o czym ów debiut traktuje? Autor opowiada historię, w której główne role przypadły zwierzętom, ale wraz z kolejnymi stronami przekonujemy się, że to raczej symbole, bo tak naprawdę autor pokazuje ludzkie zachowania. Czytając książkę w początkowych jej fragmentach przypomniały mi się obrazy z "Opowieści wiklinowej zatoki", ale książkowa rzeczywistość szybko rozwiała moje wspominki na temat sielankowej opowieści. 

"Moje głupie pomysły" to obraz codzienności zwierząt żyjących w lesie, codzienności często brutalnej w naszym ludzkim odbiorze. Ale to co dla nas jest brutalne w zachowaniu zwierząt w ich świecie jest oczywistością, instynktem, przetrwaniem, przekazaniem genów, odwiecznym rytuałem, który pozwala przedłużyć gatunek, bez szczególnego zastanawiania się nad tym. W tym linearnym świecie nie ma miejsca dla słabszych, a nawet jeśli to niewątpliwie czeka ich trudne życie.

 I tu czas, aby przedstawić głównego bohatera, Archiego, kunę, której ze względu na ułomność nogi "wyrzuciła" z domu matka. Archi był dla rodziny balastem, był tylko gębą do wyżywienia, a w domu samotnej matki się nie przelewało. Został sprzedany lisowi Solomonowi, który jako właściciel lombardu dla zwierząt miał dużo obowiązków i "pracownik" był mu potrzebny. Archy nie mógł pojąć zachowania matki, nie chciał się z tym pogodzić, ale lis "przekonał" go dosadnymi argumentami o braku wyjścia z danej sytuacji. Czas leczył rany Archiego, poza tym zyskał on łaskę lisa, który ukazał przed nim "prawdę objawioną" - lis potrafił czytać i chce nauczyć tego Archiego. Ich książką do nauki będzie księga, którą kiedyś lis znalazł przy człowieku. Kuna opanowuje umiejętność czytania i pisania, dowiaduje się jeszcze z książki, że w świecie ludzi rządzi Bóg, a lis mocno wierzy w tą ideę. Archi nie jest przekonany o wielkim znaczeniu Boga, nie rozumie wytycznych, obowiązków, mądrości, które kłócą się z zachowaniami ludzi, a tym bardziej ze zwierzęcymi.

Dla mnie kwintesencją tej opowieści jest koniec książki, kiedy to Archi jest stary i samotny, zostawiony na łaskę i niełaskę silniejszych. "Nie mogę dłużej zwlekać, nadchodzi ten ostatni lęk, z którym mierzymy się samotnie, od początku do końca". (str. 260) W mojej opinii "Moje głupie pomysły" to nie jest książka dla delikatnych czytelników, bo zawiera zwyczajne opisy z życia zwierząt, czasem brutalne w naszym mniemaniu.

poniedziałek, 19 lutego 2024

Matka dzieci przeklętych. Moja podróż do krainy nadziei - Anja Ringgren Lovén

 

Anja Ringgren Loven opowiada o swoim życiu, kim była i kim się stała, co doprowadziło ją tu gdzie teraz pełni swoja misję.
 
Anja to dziewczyna, która urodziła się w przeciętnej duńskiej rodzinie, bardzo blisko związana ze swoimi siostrami, zwłaszcza z bliźniaczką. Po rozstaniu rodziców zamieszkują we cztery, starają się wspierać i dzielić codzienność. Anja po ukończeniu szkoły średniej próbuje imać się różnych zajęć, trochę podróżuje, pracuje jako stewardesa, sprzątaczka w szpitalu, sprzedawczyni, a potem managerka w sklepie z ubraniami. Kiedy zachorowała jej mama cały swój czas poświęciła opiece nad nią. Ten fragment jej życia jest bardzo poruszający i intymny, wzruszało odchodzenie matki i towarzyszenie w nim przez córkę. Po śmierci matki Anja nie może się pozbierać, nie wie co ma ze sobą począć. Czas oczywiście leczył rany i Anja znalazła swoje powołanie, zdecydowała, że będzie pomagać i to gdzie, w Nigerii, gdzie wciąż oskarża się dzieci o czary, gdzie wyrzucenie ich z domu to najlżejsze co może je spotkać. I to tyle wstępu...

O Anji dowiedziała się społeczność międzynarodowa za sprawą jednego zdjęcia, na którym poi wodą małego, nigeryjskiego, ogromnie wychudzonego chłopczyka. Anja wraz ze swoim partnerem życiowym prowadzi dom dziecka o wszystko mówiącej nazwie "Land of Hope". Stworzyli tam, dzięki wsparciu darczyńców, oazę bezpieczeństwa dla dzieci wyrzuconych z rodzin.

Bardzo prosto i szczero a przy tym wciągająco napisana autobiografia. Autorka opisuje trudy i zawiłości prowadzenia organizacji charytatywnej w takim miejscu jak Nigeria, gdzie trzeba mieć swoich ochroniarzy i podróżować z bronią, gotową w każdej chwili do użycia. Pokazuje "nieromantyczność" zdobywania środków, całej otoczki administracyjnej, profesjonalnego marketingu, itp. Podsumowując dowiedziałam się z książki wielu ciekawych informacji, uważam, że przeczytanie jej było dobrze spędzonym czasem.

niedziela, 18 lutego 2024

Bądź dobra dla zwierząt - Monica Isakstuen


Autorka zapoznaje czytelnika z Karen i jej spełniającym się życiem, jest szczęśliwą mężatką, z własnym domem, oczekującą dziecka. Sielanka, no może oprócz matki Karen, która jest przesycona gderliwością, pretensjami do byłego męża i potrzebą wtrącania się z dobrymi radami. Karen czuje się jednak spokojna w swoich pieleszach, za niczym nie goni, cieszy się dobrym życiem, które sobie zbudowała. Kiedy rodzi się córka przybywa obowiązków, które z czasem stają się rutyną i przykrym obowiązkiem. Karen dopadają wątpliwości, bo zauważa jak dużo rzeczy jest na jej głowie. Wyostrza jej się poczucie nierównego podziału obowiązków w małżeństwie, które coraz bardziej jej doskwiera. Po trzech latach małżeństwa składa pozew o rozwód, który przebiega w bardzo zgodnej atmosferze. Trudnością, której chyba bohaterka się nie spodziewała, stał się równy podział obowiązków rodzicielskich, co jak się okazało przyniósł jej mnóstwo wewnętrznych frustracji. 

Czymże ta książka jest? Z jednej strony niewątpliwie to opowieść kobiety, o tym jak to jest być matką po rozwodzie. Narratorka opowiada o swoich emocjach, które towarzyszą jej po rozdzieleniu obowiązków rodzicielskich. Tygodnie, czy weekendy, które przypadły ojcu dziecka są dla niej jak czarna, ziejąca pustką dziura, z którą nie wie co robić. W takie dni brakuje jej dziecka, a może raczej kontroli nad tym co dziecko robi w czasie kiedy opiekuje się nim ojciec. Karen tworzy domysły, pisze scenariusze, które służą tylko samoudręczeniu. Nie potrafi się skupić na pracy, na znajomych, na innych zajęciach, bo myśli owładnięte są li i wyłączenie dzieckiem, które jest pod opieką ojca, jej byłego męża, w zasadzie porządnego faceta i opiekuńczego ojca. To "oddawanie" córki ojcu jest dla Karen torturą, synonimem porażki, symbolem nie poradzenia sobie w "konkursie" na matkę. 

Z drugiej strony to także wspomnienia Karen z dzieciństwa, jej opowieści o ojcu, siostrze i matce, której obsesją były święta, szczególnie Bożego Narodzenia, w które wręcz przesadnie dekorowała dom, szykowała potrawy, jakby to miało coś uratować, jakby było symbolem czegoś stałego, niezmiennego, zwłaszcza kiedy tak wiele zmieniało się poza jej wpływem. To sztywne trzymanie się rytuałów świątecznych mogło być jedynym na co miała wpływ. Matka Karen to twórczyni skomplikowanych scenariuszy, przewidywań i żali do otoczenia. Chciała decydować dla innych i za innych, co oczywiście nie przyczyniało jej sympatii.

Co warto podkreślić te dwa obrazki z życia matki i córki ukazują też zupełnie inne podejścia do związku, bycia matką, kobietą. Matka Karen to symbol tradycyjnego modelu małżeństwa, w który role zostały rozpisane przez stereotypy i system, Karen zaś to współczesność, w której rola kobiety i matki została zdefiniowana przez nią samą. Jedna została zostawiona przez męża sama z dziećmi, druga sama decyduje o rozstaniu z mężem, po czym on przejmuje połowę obowiązków nad dzieckiem.

Po przeczytaniu tej książki miałam niesprecyzowane poczucie pustki w głowie. Choć starałam się wczuć w rozterki Karen to trudno mi było zrozumieć motywy rozwodu. Nie zrozumiałam także jej zaskoczenia, czy  zdziwienia dotyczącego podziału obowiązków względem dziecka. Chciałam postawić się w jej sytuacji, ale bohaterka kontrowała moją empatię. Miałam wrażenie, że Karen miota się między wieloma myślami, czy wyobrażeniami czegoś co nie istnieje, czyli mitu o idealnej matce. Niemniej bohaterka jest oczywiście tylko symbolem tego co chciała przekazać autorka, czyli tego, że nawet w tak równościowym i sprawiedliwym systemie jak norweski to i tak kobieta jest bardziej obciążona po rozwodzie: emocjami, oczekiwaniami, rolą matki, która ma specjalne obowiązki względem dziecka. 





poniedziałek, 5 lutego 2024

Odwaga bycia nielubianym. Japoński fenomen, który pokazuje jak być wolnym i odmienić własne życie - Ichirō Kishimi, Fumitake Koga

 

"...świat jest prosty, a każdy może być szczęśliwy teraz, od zaraz". (str. V) "Świat nie jest skomplikowany, tylko ty go sobie takim wyobrażasz". (str. VII) "Kwestia nie polega na tym, jaki jest świat, ale na tym, jaki ty jesteś". (str. VIII)

Chociaż to pierwsza rozmowa filozofa z młodzieńcem to przeczytałam ją jako drugą. Niektóre elementy filozofii Adlera uprzedziłam, a niektóre się uzupełniały, generalnie nie przeszkadzała mi kolejność zapoznania się z nimi.

Rozmowa tych dwóch panów bardzo przystępnie przedstawia mechanizmy jakie odpowiadają za nasze poczucie postrzegania i niezadowolenia z siebie. Ich rozmowa, prowadzi czytelnika różnymi ścieżkami, czasem krętymi, ale generalnie prowadzącymi nas do zobaczenia, że sukces, pogodzenie się ze sobą, zaakceptowanie siebie takich jakimi jesteśmy, polubienie siebie, zależy tylko od nas samych. To my mamy wpływ na swoje życie i na to co nas w tym życiu spotyka, zapewne są obszary poza naszym wpływem, ale wtedy dobrze jest się z nimi pogodzić, zrozumieć, uznać swoją bezradność. 

"Odwaga do bycia zwyczajnym". (str. 209) Psychologia Adlera nie szuka w czeluściach naszego życia, nie mówi o dawnych przyczynach, prowadzi do aktualnych celów. W psychologii Adlera odrzuca się istnienie traum, uważa się, że człowiek nie jest uwarunkowany doświadczeniami, ale "znaczeniem jakie im nadaje". (str.11) Adler nie neguje znaczenia traum dla kształtowania osobowości. Uważa jednak, że człowiek nadaje znaczenie temu co przeżył. Każdy żyje z jakimś celem i realizuje go na różne sposoby, jedni wpadają w gniew, inni są nieszczęśliwi, zrzędliwi, wiecznie skwaśniali, ale pod tymi pozami kryją się własne korzyści bardziej lub mniej uświadomione. O czym mówię, np. ktoś udaje biedulka, po to by ktoś inny zajął się nim i jego problemem, poczuje się wtedy ważny, zauważony.

Adler głosi, że wszyscy mogą się zmienić potrzebują tylko wiedzy, odwagi, wolności i życia tu i teraz, bo nie możemy zaplanować życia. "Ważne jest nie to, z czym się ktoś urodził, ale to, jaki z tego robi użytek". (str. 24) Życie generalnie nie ma sensu, "... wszelki sens człowiek musi nadać życiu sam". (str. 225)

Z wypisanych treści:

- Adler wysnuwa wnioski, że ludzie zachowują się tak a nie inaczej z poczucia niższości albo wyższości. 

- Rywalizacja nikomu nie służy, bo każdy jest inny, każdy jest równy i każdy idzie własną drogą. "Wartością jest postęp względem tego, kim jest się teraz". (str. 65)

- Są dwa cele zachowań: być samowystarczalnym i żyć w zgodzie ze społeczeństwem, zaś celem psychologii, która wspiera te zachowania, jest świadomość bycia kompetentnym i tego, że ludzie są towarzyszami.

- Psychologia Adlera neguje potrzebę bycia docenianym przez innych. "Nie żyjemy po to, by spełniać czyjeś oczekiwania". (str. 100) Jeśli ktoś szuka uznania, zauważenia w oczach innych, żyje życiem innych. Należy oddzielać własne zadania od zadań innych. Nikt za nikogo życia nie przeżyje, "możesz doprowadzić konia do wodopoju, ale nie zmusisz go do picia". (str. 106)

- Adler kieruje uwagę z ja na my, z indywidualizmu na wspólnotę. "Ja" to część wspólnoty, która ma nieograniczony zasięg. Psychologia Adlera odrzuca relacje pionowe, proponuje aby wszystkie relacje między ludźmi miały charakter poziomy. Ważne jest nie to co inni mogą zrobić dla mnie, ale co ja mogę zrobić dla innych. Ważne jest nieosądzanie innych.

- Samoakceptacja to klucz, który pomaga nabrać pewności względem innych i działać dla dobra innych.

- Zadania dzielimy na te, które potrafimy zmienić, i te, których nie jesteśmy w stanie zmienić.