Szukaj na tym blogu

sobota, 27 października 2018

Papusza - Angelika Kuźniak


Przeczytałam tą książkę już jakiś czas temu, ale nie mogłam zabrać się do opisania odczuć po niej. Książka została stworzona przez autorkę doświadczoną w pisaniu o kobietach, tych nietuzinkowych, wyłamujących się ze schematów. Jak ma to w pisarskim zwyczaju Angelika Kuźniak, "Papusza" zawiera udokumentowany zapis życia utalentowanej cygańskiej poetki. Bazując na archiwach, źródłach, oryginałach Angelika Kuźniak przybliżyła autorkę tej zamkniętej grupy etnicznej.
Narratorem książki jest sama bohaterka opowiadająca swoje losy, swoją dolę cygańską i przywiązanie do ludzi. Z kart książki ukazuje się kobieta, która z naszego punktu widzenia nigdy nie miała łatwo, ale zwyczajnie przyjmowała swoje przeznaczenie. Papusza to kobieta niezwykła, utalentowana, poszukująca, otwarta. Jej chęć nauki była tak silna, że nic nie było w stanie jej powstrzymać przed poznaniem liter. Miała w sobie talent i ciekawość świata, dzięki którym nauczyła się czytać i pisać. Jednocześnie miała bardzo skromne mniemanie o sobie, nie uważała się za literatkę, nie potrzebowała rozgłosu i apanaży z tego tytułu. Żyła najczęściej w biedzie, na którą zresztą nigdy nie narzekała, często osamotniona, chora i głodna. Po rozgłosie w związku z wydaniem jej wierszy a potem książki o Romach Jerzego Ficowskiego, uznana przez Cyganów za persona non grata podupadła na duchu i zdrowiu. To odrzucenie doprowadzało ją na obrzeża załamania i depresji. Wygnana z obozu, najczęściej bez pieniędzy, w nieogrzewanych murach, poza naturalnym dla niej środowiskiem mizerniała, więdła i usychała z tęsknoty za lasem, powietrzem, słońcem, wiatrem i wszystkim tym co naturalne dla Cyganów. Jej żal i tęsknota rozsadzały ją, rozpruwały serce, nie chciała zaszczytów, to spadło na nią zupełnie niechciane i zburzyło jej życie.
Była życzliwą i szczerą osobą, kochającą naturę i życie w taborze. Choć nie miała własnych dzieci kochała te obce, a kiedy los pchnął w jej ramiona porzucone maleństwo przyjęła je z wdzięcznością. Szkoda, że jej ciepło, bezinteresowność, skromność i życzliwość nie znalazły uznania w oczach pozostałych członków grupy. Ich schematy, twarde zwyczaje, kodeksy, tajemnice i wierzenia przygniotły tą wiotką i delikatną duchowo kobietę.

Autorka zawarła w książce skany listów, oryginalnych zapisów jej dzieł i zdjęć.
Podczas czytania towarzyszyły mi różne emocje: wzruszenie, smutek, żal, zachwyt i współczucie. Przeplatając się ze sobą, to znów atakując samodzielnie poprowadziły mnie poprzez przeżycia Papuszy, pięknej, utalentowanej, skromnej i niezwyczajnej kobiety.

Zdrowe przetwory 80 przepisów. Konfitury, kiszonki, pesto i wiele innych... - Naklicka-Kleser Jolanta


Kiedy w połowie września będąc w bibliotece zerknęłam na regał z nowościami, ta książka przyciągnęła mój wzrok. Z jakichś powodów trafiła do mnie w porę adekwatną dla zachowywania tego co daje natura w słoikach. Zwyczajowo nie interesują mnie książki o przetwarzaniu żywności, bo są zbyt skomplikowane i wymagające jak na moje kulinarne chęci, ale ta mnie zainteresowała ze względu na prostotę przepisów, możliwości komponowania warzyw i owoców i piękne zdjęcia. Pierwszy raz przeczytałam całą książkę z przepisami i zachciało mi się z niej skorzystać, bo smakowitość jaka płynie z opisów namawia do spróbowania własnych sił w robieniu przetworów na zimę a łatwość wykonania wręcz sprawia przyjemność.
Książka to nie tylko wspomniane przepisy to także podstawowa wiedza dotycząca przetworów, rozumienia rodzajów przetwarzania i niezbędne przygotowania przed finałem spektaklu. Zawiera też opisy szczególnie zdrowych przypraw lub dodatków. Autorka zapisała w książce zarówno przepisy tradycyjne i najbardziej znane jak i wręcz eksperymentalne. W przepisach zawarła recepty na kiszonki, marynaty, sosy, ajwary i soki.
Polecam tą prostą, pomocną i ciekawą książkę o zachowywaniu smaków, kolorów i zapachów przez mało słoneczne miesiące.

czwartek, 25 października 2018

Nadzwyczajnie wspaniałe kobiety, które zmieniły świat - Kate Pankhurst


To kolejna ciekawa książka o kobietach tym razem dla młodszych czytelników.
Barwnie, ciekawie i rzeczowo przybliżone zostały kobiety, które swoją determinacją, konsekwencją i upartością zmieniły podejście i myślenie o kobietach w ogóle. Autorka zaprezentowała te z nas, które miały odwagę przeciwstawić się niesprawiedliwości, przełamać tabu, nieracjonalny zakaz czy krzywdzące prawo.
Książka zawiera najważniejsze wydarzenia i dokonania trzynastu kobiet z różnych szerokości geograficznych, profesji, czasów i stanów, niektóre są znane szerzej inne mniej, ale każda opowieść jest interesująca. Każdej bohaterce autorka poświęciła dwie strony informacji podanych w bardzo różnej formie, min. chmurek, wycinków, podpisów, monologów, fragmentów. Jest mnóstwo obrazków, rysunków i ilustracji. To wszystko przyciąga wzrok i zachęca do zapoznania się z opisem.
Autorka pokazała dokonania Jane Austen, Coco Chanel, Gertrudy Ederle, Fridy Kahlo, Marii Skłodowskiej-Curie, Amelii Earhart, Rosie Park, Emmeline Pankhurst, Mary Anning, Mary Seacole, Annie Frank, Sacagawei i agentce Fifi.

Ta książka jest nośnikiem siły kobiet; pokazuje że mogą, powinny i warto walczyć o swoje prawa. Warto mieć marzenia i nie bać się je realizować, mieć wiarę w swoje możliwości.
To bardzo dobra książka zwłaszcza dla rodziców córek, aby pokazywać im, że w niczym nie ustępują chłopcom. Zachęcać je do wiary w siebie, kroczenia wybraną ścieżką i spełniania swoich potrzeb.

wtorek, 23 października 2018

Cudowna terapia - Teatr


To farsa, komedia czy dramat, a może wszystko po trosze. Sceneria prosta, bez zbędnych rzeczy, aby nie przysłaniać obserwatorowi tego co ważne.
Obserwator ma przed sobą parę i terapeutę, trzy krzesła, stolik, karafkę z wodą, u klientki torebkę, u klienta marynarkę, u terapeuty komórkę. Rzeczy mało, ale nie o nie tutaj chodzi. Akcja toczy się wartko dzięki emocjom. Aktorzy prowadzą terapeutę i widza krętymi ścieżkami swoich doświadczeń, rozczarowań i znudzenia.

To bardzo wartościowa sztuka, wytrąca widza z komfortu obserwatora, zamienia go w uczestnika. Przenika głębiej i zostaje, wychodzi z nim do domu.

Joanna i Wiktor od kilkunastu lat są małżeństwem, mają dwoje dzieci, dobiegają czterdziestki. Żyją na niezłej stopie finansowej, mają pracę, dom, wydawałoby się, że żyją standardowo dobrze. Niemniej przed terapeutą wylewają na siebie wiadra żali i pretensji o zrzucenie większości domowych obowiązków na partnerkę, ta czuje się zostawiona z tym wszystkim sama. Żona czuje się opuszczona emocjonalnie i cieleśnie, nie czuje się atrakcyjnie, nie jest już zauważana i adorowana przez męża. Brakuje jej czułości, radości i lekkości, jego ciepła, miłości, bliskości, i tak dalej. Wszystko gdzieś wyparowało, rozmyło się, spłyciło, a przecież tak bardzo się kochali. Gdzie to się zagubiło, dlaczego tak się zatracili w codziennych obowiązkach, dali się zapędzić w banały i szarości dnia.
Terapeuta najpierw spokojny, poddający do przećwiczenia różne sceny terapeutyczne, traci w pewnym momencie cierpliwość. Napięcie, które rośnie między małżonkami jest tak wysokie, że aż razi, odłamki trafiają w terapeutę i widzów. Aby wyjść z patowej, zagrzanej atmosfery terapeuta pozwala na odwrócenie ról. Co to zmieni, jak zachowają się bohaterowie a jak widzowie.

To warta zobaczenia sztuka, bo pokazuje wszystko co pewnie każdy człowiek tak dobrze zna i rozumie -  kryzys w związku, brak umiejętności porozumienia się, wpadanie w spiralę obojętności i kłótni, wzajemne oskarżenia.Może przyczyni się do otworzenia się na partnera/ partnerkę, da zaczyn do odnowy związku?

poniedziałek, 22 października 2018

Obietnica poranka - Kino


Dla mnie to było przyjemne przeżycie, poruszające, irytujące, śmieszne, intrygujące. Niebanalnie opowiedziana historia dorastania i dorosłości znanego pisarza i jego relacji z matką.
Pierwsze kadry filmu pokazują bohatera jako dorosłego i dojrzałego pisarza. Kiedy podczas parady z okazji Dnia Zmarłych w Meksyku, żona znajduje go zemdlonego w pokoju hotelowym, niezwłocznie udają się taksówką do stołecznego szpitala. Podróż trwa wiele godzin, bo jest on oddalony od miejsca, w którym przebywali o kilkaset kilometrów. Główny bohater zemdlony odpoczywa, a żona tymczasem oddaje się lekturze pisanej przez niego książki. Opowieść jest o jego dzieciństwie i niezwyczajnej relacji z matką.  To lektura tej książki staje się kanwą scenariusza filmu. Widz ogląda poszczególne etapy życia Romaina. Najpierw dzieciństwo w Wilnie i Warszawie, potem okres dojrzewania w Nicei, studia a następnie czas służby wojskowej, podczas której przebywał między innymi w Londynie i Afryce.
Przyglądając się historii snutej przez bohatera widz dowiaduje się, że Romain miał zaplanowane życie przez jego matkę. Miał stać się kimś ważnym i docenianym i choć czasami wydawać by się mogło to obłędnym i despotycznym "chceniem" matki, syn spełnił jej mrzonki. To taka spełniająca się przepowiednia, ale wspierana i kontrolowana.

To film, który dostarcza przyjemności z oglądania, choć  może drażnić zachowanie matki i ulegającego syna, ale to wszystko zrobione jest z taką gracją, sympatią, że wywołuje głównie ciepłe odczucia i uśmiech na twarzy. Postać głównego bohatera zdaje się być bliska i swojska, a jego przebojowej matki może irytować albo wzbudzać sympatie i podziw.

 “Obietnica poranka” nie jest sztampowa, jest za to zaskakująca, irytująca, żartobliwa, a czasem wręcz absurdalna i niewiarygodna. Fabuła wręcz kipi wyczynami matki, która jest kobietą pełną niespożytej energii i pomysłów, nie pozostawiającej widza obojętnym. Matka czasami przepełnia sceny, dominuje akcję, ale zawsze w ciekawym stylu. Syn aby dotrzymać jej kroki musi się "nabiegać" i na-spełniać jej poleceń i zadań.

To film wartościowy także ze względu na fantastyczne aktorstwo Charlotte Gainsbourg wcielającej się w Ninę Kacew, matkę Romaina i samego Pierre Niney kreującego postać pisarza. W filmie jest sporo scen w języku polskim i z polskimi aktorami, co może być sympatyczne dla polskiej widowni.
To film nie pozwalający na nudę, kipiący energią bohaterów, zaskakującymi wydarzeniami, zwrotami akcji, ciekawymi miejscami i krajobrazami i dobrą reżyserią. Dla mnie jeden z ciekawszych filmów obejrzanych w tym roku. Polecam ciepło:)

niedziela, 21 października 2018

Nazywam się... Pablo Picasso - Violeta Monreal, Eva Bargalló

Seria: Nazywam się....

To pierwsza z serii, ale kolejne czekają na przeczytanie.
Konwencja tej serii polega na tym, że to wielcy opowiadają o sobie. Są narratorami i przewodnikami po swoim życiu, pasjach, dziełach, rozterkach, dylematach i tragediach.

Ta pozycja to ciekawie, rzeczowo i zachęcająco napisana książka, przybliżająca wielkiego artystę malarza Pabla Picasso, który jak o sobie powiedział "Sztuka XX wieku to ja" i choć był egoistyczny w tym, niemniej miał ogrom racji. Jest znany, podziwiany a o jego prace zabiegają rzesze ludzi. Ma muzea swojego imienia w wielu miejscach w Europie, jego wystawy cieszą się ogromną popularnością. Stworzył tak wiele dzieł, w tak różnych konwencjach i stylach, że można je oglądać długo. Co ciekawe to jeden z tych artystów, który dość szybko stał się bardzo popularny i już za swojego życia mógł skorzystać z pożytków materialnych swojego talentu
Artysta opowiada o wszystkich ważnych wydarzeniach ze swojego życia, tłumaczy istotne fakty. Mówi do swojego czytelnika, przybliżając swoje dzieciństwo, i kolejne okresy, wspomina swoich przyjaciół i żony. Nie brakuje w niej emocji. Książka jest barwna, bo zawiera obrazy Picasso.
Osobiście odwiedziłam muzeum dedykowane temu artyście w Barcelonie gdzie przez kilka lat mieszkał i do której powracał.

Kto przytuli Misia Tulisia? - David Melling


Konstrukcja tej książki jest najprostsza z możliwych. Główny wątek dotyczy przytulania. Miś budzi się ze snu zimowego, chce i bardzo potrzebuje się natychmiast do kogoś przytulić. Najlepiej gdyby było duże, albo puchate, albo, itp. Miś szuka, ale jego poszukiwania nie spełniają oczekiwań. Wszystko i wszyscy, których miś chce przytulić mają inne potrzeby niż on. Miś jest smutny, aż wreszcie trafia na kogoś kto dopełni jego pragnienie, kto da radość i wyzwoli szczęście. Kto to taki? Jeśli poczytacie, to dowiecie się:)

To nie jest skomplikowana książka, ale mojej córce tak się podobała, że nie chciała się z nią rozstawać. Może dlatego, że dziecku łatwo się nauczyć poszczególnych sekwencji i samo może recytować kolejne zdania. Niemniej to ciepła książeczka i pewnie poszukamy dalszych części.

Kawa - Elisabeth Bangert, Christine Mahrle


Chciałam poczytać o kawie, napoju, który towarzyszy mi o poranku i lubię małe celebracje z nim związane. Chciałam dowiedzieć się kiedy, dlaczego i skąd przypływa do Europy. Gdzie i w jaki sposób się ją uprawia, co wpływa na jej smak, zapach i jakość. Interesowało mnie na czym polega praca przy kawie, itd, itp.
Ta książka nie spełniła moich oczekiwań w tym zakresie, nie odpowiedziała na moje pytania, nie zaspokoiła mojego pragnienia informacji. Autorki skupiły się raczej na marketingowych walorach kawy. Informacje o genezie kawy były tylko opisane pobieżnie. W książce czytelnik znajdzie informacje o rodzajach kawy, rozmieszczeniu jej upraw na naszym globie, o właściwościach kawy, ale przede wszystkim co można z kawy przygotować i na jakie sposoby podaje się kawy w poszczególnych krajach.
W książce jest dużo ładnych, apetycznych zdjęć z charakterystycznymi kawami podawanymi w krajach, a nawet w regionach i kawiarniach. Jest też sporo przepisów na desery z kawą.
To ładna książka, może być przydatna dla lubiących przyrządzać sobie kawę na różne sposoby z dodatkami zwłaszcza mlecznymi. Ogólnie przyjemna i elegancka.

środa, 17 października 2018

Tańczące niedźwiedzie - Witold Szabłowski


To moja druga książka tego autora, zawierająca zdecydowanie inny ładunek historyczny i społeczny, niemniej autor pisze bardzo ciekawie, przytacza rzetelne informacje, przyciąga uwagę i wciąga w przytaczane treści.
Tym razem zajął się wolnością i tym co jest z nią związane, czyli zmianami zachodzącymi w krajach postkomunistycznych, trudnymi transformacjami, które niektórym dawały nadzieję, a niektórych przerażały.

W pierwszej części zaczął od wolności, ale dla niedźwiedzi, które przez dziesiątki lat były wykorzystywane przez bułgarskich cyganów do zabawiania ludzi i zarabiania pieniędzy. Te dzikie z natury zwierzęta były w bardziej lub mniej legalny sposób zabierane jako małe misie i uczone "tańczenia" dla ludzi. Niedźwiedzie, które z natury są samotnikami, indywidualistami, niezależnymi i swobodnymi osobnikami zostawały niewolnikami. Aby nie atakowały swoich "właścicieli" robiono im w nosie otwór przez, który przeciągano metalowe kółko (holkę) do którego przypinany był łańcuch. Dla niedźwiedzi to było cierpienie nie do opisania, oczywiście z czasem przyzwyczajały się do bólu i nauczyły z tym żyć tak samo jak z innymi niedogodnościami. Uczyły się, przyzwyczajały, zżywały, tak samo jak ludzie. Opiekunowie niedźwiedzi także zżywali się z nimi czasem nawet mocno, przecież przebywali z nimi mnóstwo czasu, często z dala od domu. Razem jedli, pili i spali, razem zarabiali. Niedźwiedzie stawały się częścią rodziny i to tą, która zapewniała środki do życia. To dzięki nim rodziny miały dość dużo pieniędzy jak na tamte warunki. Cała ta historia miała swoje jasne i ciemne strony, nic nie było oczywiste. Ponoć niedźwiedzie wpisały się w miejscowy folklor, ale nie było to zgodne z ich naturą, to człowiek znowu ingerował w przyrodę, zakłócił jej naturalny bieg. Znaleźli się  jednak ludzie, którzy postanowili te niedźwiedzie przywrócić naturze. Po wejściu Bułgarii do Unii Europejskiej specjalne instytucje zainteresowały się problemem i zdołały namówić Cyganów do sprzedania niedźwiedzi. Po umieszczeniu ich w specjalnym parku zaczęła się praca mająca na celu odwrócenie pogwałcenia natury przez Cyganów. Okazało się to jednak niełatwe, nagle dana wolność była dla niedźwiedzi zjawiskiem nieznanym, niezrozumiałym, wokół którego narosło mnóstwo lęku. Nie umiały sobie poradzić bez swoich panów-opiekunów. Niedźwiedzie przeżywały różne stany lękowe, m.in. opuszczenia, samotności, były też uzależnione od alkoholu i słodyczy, najczęściej były chore, ponieważ nie odżywiały się właściwie niedźwiedziom. Niektóre cierpiały na zaawansowane nowotwory. Nie miały zębów, bo ludzie pozbawiali ich uzębienia, niektóre były łyse. Nie umiały zadbać o siebie, oczekiwały na jedzenie, zabawę, picie, itp. Nie umiały hibernować, nie znały niczego co w naturze byłoby im bliskie. Oddany im we władanie park nie był przez nie wykorzystywany, za to okoliczna ludność nie mogła się pogodzić że niedźwiedzi traktuje się lepiej niż ich. Oburzali się, że w dobie kryzysu, braku pracy i biedy, niedźwiedzie jedzą jak królowie (np. truskawki) a oni mają ledwo na podstawowe produkty. Trudno się dziwić ludziom, że nie pojmują rozdzielności tych sytuacji. Dla większości ludzi najważniejszy jest ich interes, potem innych ludzi, a gdzieś tam zwierząt. Nie mieli tyle świadomości, aby pojąć i przyjąć do wiadomości że instytucje, które zajmują się dolą zwierząt nie zajmują się pomocą ludziom, itd....
To była dla mnie poruszająca część i trudno by mi było zająć obiektywne stanowisko. Jestem wyczulona na krzywdę zwierząt i nie uwzględniam, żadnych "ale" jeśli ma tłumaczyć krzywdzenie zwierząt wbrew ich naturze i potrzebom.

Druga część podzielona na taką samą ilość rozdziałów, z mottami z pierwszej części zawiera opowieści z różnych krajów i miejsc, czasu i kultur. Opowieści pochodzą z krajów "zamkniętych" przez swoich przywódców w jedynie słusznej ideologii. W tych krajach dało się wmówić obywatelom tak dziwne rzeczy, że trudno w nie uwierzyć, a jednak wierzyli i popierali, bo często nie mieli dostępu do informacji z zewnątrz. Zostali utwierdzenie w nie swoich przekonaniach i lękach. Wolność była dla nich abstrakcją, nieznaną ideologią, albo zagrożeniem, z którym nie wiadomo co robić i jak sobie z nim poradzić. Czasami historie zawierały pewien potencjał optymizmu i dozę radości, pokazywały bohaterów przemian i ich nadzieje. Nowa rzeczywistość jednak najczęściej była niezrozumiała.
I tak w pierwszym rozdziale powoli odchodzi Fidel Castro, ten wielki wódz komunistycznej ideologii. Mieszkańcy spekulują co może się dziać po jego śmierci, niektórzy już płaczą i boją się przyszłości, schlebiają swojemu przywódcy. Niektórzy upatrują w tej zmianie swoich szans na bardziej godne życie, albo na ubicie kokosowych interesów.
Drugi to opowieść o niepełnosprawnej Polce, która wyjechała do Londynu w poszukiwaniu "lepszego życia" i obecnie pomieszkuje wokół dworca Victorii, ma tam swoje kątki, ulubione miejsca i tobołki. Obserwuje, rozpoznaje i uczy właściwych zachowań współmieszkańców dworca. Marzy jej się wyjazd do cieplejszych zakątków Europy: Hiszpanii lub Majorki. Spostrzega świat jako otwarty i ciekawy, dający nadzieje.
Trzeci to opowieść o zawiłościach jakie dzieją się na granicy Polsko-Ukraińskiej. To wciąż meandry i chociaż wciąż się dzieją, to i tak łatwiej o nich przeczytać niż je pojąć.
Czwarty to opowieść o Albanii, dla mnie niewiarygodna. To europejski kraj, który być może był najbardziej zamkniętym przez swojego przywódcę. Ludzie, którzy wierzyli we wszystko co wmawiał im wódz, bali się, nie ufali światu i budowali bunkry dla siebie i swojego przywódcy, który cierpiał na manię prześladowczą. Teraz demontują te bunkry, albo robią w nich atrakcje turystyczne.
Piąty to opowieść o Estonii i skomplikowanej sytuacji życiowej Rosjan w tym kraju. Po przemianach znaleźli się w zawieszeniu, bo nie chce ich Estonia, a Rosja nie rozumie ich problemów. Na przekór sytuacji rodziców młodsze pokolenie staje się nacjonalistyczne i domaga się rosyjskości.
Szósty to opowieść o popegeerowskiej Polskiej wsi, którą zamieniono w wioskę Hobbitów i choć może "śmiesznie" to dzięki temu pomysłowi ludzie mają pracę i wykazują się przedsiębiorczością.
W siódmym rozdziale jest historia Radovana Karadźića ukrywającego się pod innym nazwiskiem (Dabić) i profesją. Szanowanego obywatela małego miasteczka, który cieszył się zaufaniem współmieszkańców.  Po aresztowaniu go i skazaniu, stworzony został  popkulturowy wizerunek zbrodniarza i wykorzystywany jest do tworzenia projektów. Oprowadza się turystów ścieżkami, którymi chadzał Dabić, np. - "Tu... robił zakupy" (str 180). A tak naprawdę chodzi o promowanie kultury Serbskiej i przyciąganie turystów.
Ósmy to koleje losu Kosova, zawiłości codzienności, niepojęte szarady i znaki zapytania.
Dziewiąty to opowieść o trwających na posterunku wielkiego wspomnienia po Stalinie "westalkach", sławiących jego wielkość, w którą coraz mniej wierzy. Trwają, ale i tu zachodzą zmiany, choćby potrzeba porozumiewania się w innych językach niż rosyjski.
Dziesiąty to gorzkie przemiany w Grecji, w której czas wolniej płynie, ludzie cieszą się nic nie robieniem i dziwią się, że zabrakło im na to wszystko pieniędzy.


Autor pyta, słucha, podpatruje i zapisuje, nie ocenia i nie wydaje opinii, pozostawia to innym. Choć z pozoru różne historie, w umiejętnym zestawieniu Witolda Szabłowskiego zdają się dopełniać i wiązać. Pozostawia czytelnikowi pole do refleksji, przemyśleń i tworzenia własnych rozwiązań.
Zapewne Wolność nie jest jednoznaczna i postrzegana przez każdego tak samo. Zapewne też wolności należy uczyć się pojmować. Na pewno nie wciskać każdemu, na siłę i jednakowo. To ważna wartość, ale aby ją docenić nie może być narzucona tylko zrozumiana.

poniedziałek, 15 października 2018

Dziewczyny z Wołynia - Anna Herbich-Zychowicz


"Są dwie prawdy. Wasza i nasza." (str 188)

Anna Herbich ma już dużą wprawę w pisaniu o kobietach, których dotknęły jakieś skutki wichrów przemian lub wojen. Tym razem zebrała opowieści kobiet, które w lipcu 1943 lub w początkach roku 1944 cudem ocalały z masakry, która miała miejsce na Wołyniu. Bohaterki opowiadały, wspominały, przeżywały i unaoczniały swoje doświadczenia z rzezi jaką zgotowali im współmieszkańcy Wołynia, Ukraińcy. To dziewięć bolesnych opowieści o niewyobrażalnych zdarzeniach, ludobójstwie, które zgotowali sąsiedzi sąsiadom. To przesycone pytaniami żale i przywoływanie miłego dzieciństwa sprzed krwawych wydarzeń. Wszystko co ludzkie i bestialskie znalazło się w tej książce. Dla mnie ze wszystkich książek Anny Herich ta miała w sobie najcięższy ładunek emocjonalny, bo też i wydarzenia o których napisała autorka są jedyne w swoim rodzaju.
Po przeczytaniu chce się wołać - Oby nigdy i nigdzie nie miały już miejsca ludobójstwa! To hańba dla gatunku homo sapiens! Niestety próżne wołanie, bo podczas mojego średniego życia zdarzyły się dwa: na Bałkanach i w Ruandzie.


Bohaterki to dzisiaj kobiety osiemdziesięcio lub dziewięćdziesięcioletnie, które ciągle mają w pamięci obraz rzezi swoich rodzin i pozostałych mieszkańców wsi. Wszystkie ogromnie ciężko przeżyły stratę swoich bliskich, niektóre do tej pory zadają sobie pytania co się stało, dlaczego do tego doszło. Niektóre dawały także odpowiedzi i to proste, bez zbędnego zadęcia i filozofii. "Pierwszy powód jest oczywisty. Nienawistna nacjonalistyczna ideologia, która zawładnęła duszami części Ukraińców". "Drugi powód jest znacznie bardziej prozaiczny. To zwykła ludzka zawiść i chciwość. Pozbycie się Polaków dawało szansę na przejęcie ich mienia." (str 186) Ukraińcy tak bardzo chcieli mieć swoje państwo, czyste, niezależne, że wszelkimi sposobami i z pomocą różnych okupantów chcieli pozbyć się nie chcianych, znienawidzonych Polaków, Żydów, itp. Może okoliczności wojenne też dały większą zachętę i przyzwolenie na tego typu działanie. Zawsze przemoc rodzi przemoc i nakręca zło, które ma różne oblicza. W przypadku Wołynia to było nadzwyczajnie bestialskie ludobójstwo, bo sposoby zabijania były niebywale okrutne, wymyślne i nie omijające nikogo.
Mimo wszystko po latach prawie wszystkie bohaterki albo starały się odwiedzić Wołyń albo wracały tak często kiedy tylko nadarzyła się okazja. Większości zależało aby upamiętnić pomordowanych pomnikami albo mogiłami. Wiele z nich to działaczki organizacji, które działają na rzecz pamiętania o zdarzeniach takich jak to.

Dla mnie oprócz relacji o okropieństwach rzezi i dalszych losach powojennych bohaterek, cenne były ich wspomnienia o Wołyniu. Opisy jego urody, zachwyty nad bogactwem ziemi, różnorodności kulturowej, folklorze, zwyczajach, religiach. Wołyń to był tygiel, zlepek kultur, religii, przekonań, narodowości, różnorodności we wszystkim a jednocześnie tolerancji. Przeplatające się obrzędy, wierzenia, wydarzenia, świętowanie, a czasem i związki międzyludzkie. Rolniczo to region przebogaty w czarnoziemy, na którym rosło wszystko, co gospodarze uprawiać chcieli i umieli.

Autorka zamieściła w książce wiele fotografii bezpośrednio związanych z bohaterkami i ich rodzinami, albo dające pogląd na zwyczaje i miejsca. 

Książkę warto przeczytać by przeżyć i być świadomym, by nie przegapić niczego co mogłoby doprowadzić do podobnych wydarzeń.

poniedziałek, 8 października 2018

Rok w lesie - Petra Bartíková


To barwna opowieść o roku w lesie, a dokładniej o przemianach jakie zachodzą w danym cyklu roku. Można przeczytać, zobaczyć i podejrzeć. Nauczyć się, dowiedzieć i zostać poinstruowanym. Bo książka tak jak las jest pełna niespodzianek i ciekawostek. W lesie toczy się życie i to bardzo niezwykłe, zgodne z cyklami. Nieustannie i niezmiennie wschodzi i zachodzi słońce, przychodzi i odchodzi nowa pora roku, zmieniają się kolory i zwyczaje mieszkańców lasu. Książka podzielona jest na pory roku, te zaś na miesiące. Każdy okres zawiera charakterystyczne dla siebie ciekawostki z życia zwierząt i roślin. Dziecko może odkrywać, ponieważ jest wiele otwieranych "okienek", składanych książeczek na każdej ze stron. Może zrobić według instrukcji wiele rzeczy, bazując na skarbach zebranych na wycieczce do lasu, albo do parku. Ilustracje są motywem wiodącym, kolorowe, przykuwające uwagę.
Bardzo przyjemna i ciekawa lektura dla dziecka.

czwartek, 4 października 2018

Nosek znajduje krzesło - Sven Nordqvist


Sven Nordqvist po jakże udanej serii o Pettsonie i Findusie powołał do życia Noska.
W tej książce bohater odkrywa nową dla siebie rzecz i zastanawia się skąd się wzięła w danym miejscu i do czego może służyć. Próbuje, sprawdza, testuje i eksperymentuje z tą rzeczą, ale cały czas nie ma pewności co tak naprawdę mógłby z nią zrobić. Nie pomagają mu w tym także napotkane postaci. Co prawda dowiaduje się jak nazywa się ów przedmiot, ale przekaz innych o przeznaczeniu tegoż jest nie jasny. Instrukcje do czego służy  krzesło, bo o nim mowa, są tak nieprecyzyjne, że Nosek długo nie dowie się do czego służy. Wyjaśniający, albo nie mają, czasu, albo nie umieją, albo się dziwią, czy nie mają życzliwości wystarczającej do zrozumiałego wyjaśnienia Noskowi przeznaczenia przedmiotu.
Kiedy ktoś wreszcie wyjaśnia Noskowi jak się siedzi na krześle, ten wcale nie jest do końca przekonany, bo przecież napotkane do tej pory postaci dawały różne wskazówki. Nosek postanawia usiąść inaczej, ale dostaje za to burę. Siedząc ponownie zwyczajowo zostaje pochwalony.
Stwierdza zatem roztropnie: "To jest krzesło i tak się na nim siedzi." Idąc dalej napotyka na kolejny nieznany mu przedmiot... I to jest początek nowej przygody.

To wychowawcza książeczka, pokazująca różne podejścia do tego samego zagadnienia. Dająca obraz różnych umiejętności przekazywania wiedzy i podejścia do drugiej osoby. Książka zawiera piękne rysunki autora.