Szukaj na tym blogu

czwartek, 26 sierpnia 2021

Człowiek w poszukiwaniu sensu - Victor E. Frankl

"..., można by pokusić się o stwierdzenie, że na świecie istnieją dwie rasy ludzi, lecz tylko w tym jednym sensie:  "rasa" ludzi przyzwoitych oraz "rasa" tych, którzy nie wiedzą, czym jest przyzwoitość. Wszędzie można spotkać przedstawicieli tych "ras", przeniknęli bowiem do każdej grupy społecznej. Żadna z nich nie składa się wyłącznie z ludzi przyzwoitych albo nieprzyzwoitych." (str. 137)

To książka, którą warto przeczytać i to przeczytać bardzo uważnie, aby nie uronić żadnej myśli-przesłania. Choć to książka niewielka zawiera w sobie potężny ładunek wiedzy i emocji. Autor pisząc ją chciał pokazać, że człowiek przyzwoity będąc nawet w najgorszym położeniu zawsze takim pozostaje. To książka napisana ku pokrzepieniu, ku nadziei. Niech nie zmyli nikogo okładka, która może sugerować typową obozową literaturę, bo tym razem autor skupił się na filozoficznych rozważaniach nad celem w życiu człowieka, jego zachowaniami w bardzo nietypowych, trudnych warunkach egzystencji, wykorzystując potworne doświadczenia swoje i współtowarzyszy podczas pobytu w obozie hitlerowskim. Autor dawał konkretne przykłady moralnych zachowań więźniów nawet w najbardziej upadlających warunkach, w sytuacjach skrajnego wyczerpania z głodu, zimna, braku nadziei. Pokazywał, że po stronie hitlerowskich nadzorców także byli ludzie przyzwoici, którzy starali się nie uprzykrzać dodatkowo więźniom życia. Ta przyzwoitość miała swoją cenę i u jednych i u drugich, ale zawsze się opłacała w tym lub w innym życiu. Dobro i zło w warunkach obozu koncentracyjnego miało swoją specyficzną, bo głęboką otchłań. Victor E. Frankl skupił się na opisaniu symptomów obozowych, które dopadały człowieka na danym etapie pobytu w obozie. Pokazywał stadia reakcji na obóz, zachowania przystosowawcze, a także te po wyzwoleniu. Rozkładał na czynniki pierwsze człowieka, jego zachowanie, emocje wobec pobytu w miejscu, które wydaje się niemożliwych, nierealnym, a jednak faktycznym.
 
Autor podzielił swoją książkę na dwie części, pierwszą poświęcił wspomnieniom z obozu. Opisywał w nim tylko zdarzenia konkretne, które następnie tłumaczył, przypisywał emocje i wiedzę naukową. Wyjaśniał zachowania więźniów i strażników, postawy i konsekwencje. Próbował w holistyczny sposób uszeregować całą wiedzę o człowieku, prosto tłumaczył to co najważniejsze w jego życiu - odnaleźć sens. W drugiej części przekazał podstawy stworzonej przez siebie, a opartej na obozowych doświadczeniach, teorii psychoterapii skoncentrowanej na sensie życia, nazwanej przez doktora Frankla logoterapią. Swoją teorię przekazał w bardzo skondensowany i zrozumiały sposób. To niebywale uniwersalna metoda, nie mająca ograniczeń i sprawdzająca się w każdych warunkach. Oddał w ręce to co jego zdaniem jest najcenniejsze w naszym życiu, odnalezienie w każdym aspekcie sytuacji w, której się znajdziemy sensu naszego położenia. Wspomina o sensie życia, w jego radościach, cierpieniach i smutkach.
 
"Żaden człowiek i żaden ludzki los nie może być porównywany z innym człowiekiem i innym losem. Każda sytuacja jest niepowtarzalna i każda wymaga innych reakcji. (...) Każda sytuacja jest wyjątkowa i zawsze istnieje tylko jedno właściwe rozwiązanie problemu, z jakim w danej sytuacji przychodzi nam się zmierzyć." (str. 125)

To niezwykle mądra, poruszająca najdelikatniejsze struny człowieczeństwa książka, to bardzo głębokie rozmyślanie z jednoczesnym odnoszeniem do przykładów. To książka, która może stać się przewodnikiem dla moralnych zachowań w każdej sytuacji, dlatego, że autor wie o czym mówi, wie to z własnego doświadczenia, dlatego jest tak wiarygodny. Jego teoria o sensie życia, tego co robimy każdego dnia, była dla mnie prosta, a zarazem odkrywcza, niby znana, ale jednocześnie świeża, chciałoby się rzec, że wprost - "Eureka" - znalazłam coś dla siebie.

niedziela, 22 sierpnia 2021

Bracia Burgess - Elizabeth Strout


 Lubię prozę Elizabeth Strout, dlatego sięgnęłam po jej kolejną książkę. Tym razem autorka zagłębia czytelnika w historię trójki rodzeństwa: Jima, Susan i Boba. Jak to często bywa w opowiadanych przez Strout historiach nie wszystko jest oczywiste, łatwe czy przyjemne. Autorka pokazuje nam losy rodzeństwa w dorosłym życiu, po doświadczeniach w związkach, z dziećmi, z pracą. Każdemu z nich różnie się poukładało, każde ma jakiś niepokój, smutek lub żal w sobie, zapewne to zasługa przeżyć z dzieciństwa, które nie dają o sobie zapomnieć, dzielą ich, skłócają, nie pozwalają znaleźć ukojenia. Tragedia jaka miała miejsce tyle lat temu ciągle tkwi pomiędzy nimi, a także w nich, co nie pozwala oddychać pełną piersią, odnaleźć radości w codziennym byciu tu i teraz. Wydarzenie odciska się na ich relacjach w ich  związkach i rodzinie. Wzajemne obwinianie się oddala, niemniej  w chwilach kłopotów umieją wznieść się ponad swoje urazy, niewyjaśnione pretensje, ukryte żale, zapieczone złości. I właśnie na kanwie nieoczekiwanego i nieoczywistego wydarzenia u jednego z nich, autorka przybliża nam przeszłość z jej konsekwencjami w teraźniejszości. Obserwujemy jak jedno zdarzenie powoduje lawinę zmian w życiu każdego członka tej rodziny.

Autorka pokazała, że czasami potrzeba małego impulsu, słowa, niedopowiedzenia, a wyzwala ono zmiany, zrzuca zasłonę z oczu i okowy z emocji. Pokazuje na przykładzie każdego z bohaterów, że pamięć potrafi płatać figle, zwłaszcza gdy jest się małym i przerażonym dzieckiem, które nie rozumie znaczenia i konsekwencji swoich czynów. 

Elizabeth Strout w swojej książce oprócz historii rodzinnej pokazała problem tolerancji i akceptacji a także naruszenia swobód obywatelskich imigrantów, a konkretnie Somalijczyków. Problem uchodźców, obcych w innym kraju jest złożony i nie dotyczy przecież tylko USA, ale także innych krajów. Autorka starała się naświetlić problemy tych ludzi związane z niemożliwością mieszkania we własnym kraju, trud podróży w bezpieczniejsze miejsce na Ziemi, przybycie do innego kraju, poznawanie go, problemy ze zrozumieniem, porozumieniem w nieznanym języku, problemy z akceptacją ze strony tubylców, złożoność kulturową, religijną, różne postawy społeczne, obyczajowości i wreszcie różnice charakterów i emocji. To ciekawy wątek, niejako tło o wyrazistych kolorach, dla historii rodzinnej, w której też brakuje zrozumienia, spokoju i tolerancji.

"Bracia Burgess" to opowieść o ucieczce od bólu, strachu, braku poczucia bezpieczeństwa, od swoich myśli i poczucia winy. To poszukiwanie lepszego i spokojniejszego miejsca zarówno w samym sobie jak i w szerszym kontekście w innym kraju.

Generalnie ciekawa opowieść, płynąca bardzo nieśpiesznie, może trochę rozrzedzona, niemniej warta przeczytania.

wtorek, 3 sierpnia 2021

Alopecjanki. Historie łysych kobiet - Kawczyńska Marta

 

Marta Kawczyńska odważyła się opisać zmagania z chorobą autoimmunologiczną, czyli łysieniem plackowatym (łac. Alopecia areata), swoje i dziesięciu kobiet. Ta choroba, jak chyba każda z tego obszaru jest podstępna i nie ma na nią skutecznego lekarstwa. Choroby autoimmunologiczne mają taką samą przyczynę, czyli zaburzenie pracy układu odpornościowego, zaś skutki w zależności od organizmu bardzo różne, czasem występują samotnie, czasem z szerokim wachlarzem towarzystwa, wszystkie zaskakują i nie dają o sobie zapomnieć, bo zazwyczaj nie ma na nie stuprocentowego lekarstwa. Zatem trzeba brać leki, a czasem zaakceptować, tak jak to jest w przypadku łysienia plackowatego, czy bielactwa. Choć czasami nie jest to ani łatwe, ani proste, ani przyjemne, warto próbować zintegrować się z chorobą, polubić nową siebie. Oczywiście z każdą z chorób autoimmunologicznych jest inaczej, bo niektórych nie widać, choć bardzo niszczą organizm od środka, powodują ból, zabierają siły witalne, nie pozwalają oddychać pełną piersią, inne zaś choć nie objawiają się bólem fizycznym, widać gołym okiem. Do tych drugich należy właśnie łysienie plackowate. Zwyczajowo postrzegane łysienie wpisane jest w pewne stereotypy, np. łysieją mężczyźni lub osoby z rakiem. To postrzeganie stereotypowe najczęściej nie wie co zrobić z kobietami, które łysieją, bo nie wpisują się w żaden ze stereotypów. Co zrobić mają zatem te kobiety skoro każda z nich ma inną sytuację rodzinną i w najbliższym otoczeniu, myślę, że powinna znaleźć własną, skrojoną pod jej wymiar i konstrukcję psychiczno-fizyczną drogę.

"-Jaki typ osobowości mają zmagający się z chorobą autoimmunologiczną, taką jak na przykład łysienie? (...) -Mają jedną cechę wspólną, jest nią nadwrażliwość. Więcej czują, widzą, słyszą, bardziej przeżywają i bardziej cierpią. Często choroby te uwarunkowane są genetycznie, ale genetyka nie jest decydująca. Wiele zależy od tego jak myślimy, jak się odżywiamy, z kim przystajemy. (...) - w dużym uproszczeniu-jest formą radzenia sobie z silnymi przeżyciami. Organizm w ten sposób broni się przed pewnymi emocjami, które mogą eksplodować i nie skłonić nas do dramatycznych czynów." (str. 245 rozmowa z psychoterapeutą)

O przykładach swoich rozwiązań na tracenie włosów opowiedziało autorce dziesięć kobiet, które tak jak ona każdego dnia mierzą się z chorobą widoczną dla oka innych. Opowiedziały jej swoje historie spotkania z chorobą, radzenia sobie z nią, akceptacji i postępowaniu z nią aktualnie. Te opowieści były bardzo różne, ale najczęściej to zmagania w rodzinie, albo z samym sobą. Czasem miały wsparcie w najbliższych, a czasem pozostawały same. Bardzo różne drogi do akceptacji choroby i samej siebie w tejże. Bohaterki tej książki albo wyparły nadzieję, że włosy odrosną, albo ciągle stosują różne kuracje  i trzymają się tej nadziei. Choroba spadała na nie najczęściej w późnym dzieciństwie - około dziesiątego roku życia, choć niektóre panie dopadła później. Każda z nich inaczej zareagowała na wieść o chorobie, ich rodziny także. Wiele z nich miało trudne dzieciństwo, kilka weszło w nieudane związki. Niektóre porodziły dzieci, niektóre żyją w udanych związkach, niektóre noszą peruki - systemy, niektóre nie zawracają sobie nimi głowy, a jeszcze inne dekorują skórę na głowie tatuażami. Każda inna, ale każda stara się żyć pełnią życia i to mi się w nich bardzo podobało.

Autorka opisała historię znanej z prób leczenia łysienia plackowatego doktor Leny ze Szczecina, która sama cierpiała na tą chorobę, dlatego przez lata próbowała znaleźć sposoby i lekarstwa na tą chorobę. Rozmawiała na temat choroby z partnerem kobiety z łysieniem plackowatym, co było bardzo ciekawe ze względu na postrzeganie chorującej. Rozmawiała ze swoją mamą o jej przeżyciach w związku z chorobą córki, wypytywała psychologa o jego patrzenie na zmagania ludzi z chorobami, wysłuchała co ma do powiedzenia w tej sprawie znany perukarz, a także człowiek duchowny. 

W mojej opinii ta książka jest zamknięta, "dopełniona", bo mamy tutaj opowieści chorujących, a także spojrzenie na te chore osób najbliższych, specjalistów od ciała i duszy.

Książka bardzo przystępnie napisana, plastycznie pokazuje jak jesteśmy różni i z jak różnymi przypadłościami mamy do czynienia. Autorka pokazała chorobę bardzo szeroko i nie mówię tutaj o opowieściach Alopecjanek, czy tej drugiej strony, ale także o kontekstach akceptacji, tolerancji, strachu, nieumiejętności, braku empatii, wścibstwa, stereotypów, zaszufladkowania. Pokazała pięknie różne oblicza kobiecości, tej prawdziwej, codziennej, nie wyprodukowanej przez firmy reklamowe. Pokazała, że jesteśmy ludźmi, z krwi i kości, drzemią w nas różne przypadłości, choroby, czasami ujawniają się wcześniej, czasami później. Nikt z nas nie jest idealny, ale prawie każdy chce żyć a najlepiej byłoby żyć jak najczęściej szczęśliwie, z miłością u boku i akceptacją takiego jakim się jest. Pozytywna i ważna książka, bo otwiera oczy na chorobę często myloną z rakiem. Gratuluje kobietom, które opowiedziały swoje historie odwagi, pasji, radzenia sobie, po prostu pięknego i pełnego życia.