Szukaj na tym blogu

piątek, 28 lipca 2017

Ósme życie (dla Brilki). Tom 2 - Nino Haratischwili

Z biblioteki.

Tylko dlatego jest tom II, że jedna książka liczyłaby ponad 1200 stron co byłoby trudne do udźwignięcia, dlatego jakość opowieści nie różni się od tomu I, to naturalna kontynuacja losów rodziny Jaszi poczynając od Kitty, poprzez Darię i Nicę, kończąc na otwartej księdze dla losów Brilki.

Znowu wpadłam w wir losów postaci i wydarzeń pełnych emocji i oczywiście niebanalnych zajść, zjawisk i wydarzeń. Opowieść bardziej mi bliska,  zwłaszcza wydarzenia w Gruzji od 1992 do 2007 (kiedy to byłam osobiście). Przemiany, które działy się na moich oczach, których niemalże mogłam dotknąć i poczuć, oczywiście tylko jako świadek z dalekiego kraju.

Ten tom jeszcze bardziej zbliżył mnie do kobiet i ich ról, cech charakteru, emocji i zachowań. Ich siła, zaradność, bezsilność, smutek, żal, tęsknota i odwieczne marzenia o miłości, szczęściu, bliskości, rodzinie są dla mnie naturalne i prawdziwe. Byłam z nimi, przeżywałam wszystkie chwile moich bohaterek. Zazdrościłam chęci trwania i działania Stazji a także jej duchowości i mądrości. Byłam blisko z Kristine i jej potrzebą pomagania mężczyznom z rodu Eristawi. Współczułam Kitty, ciągle zmagającej się z wewnętrzną samotnością i szaleńczą miłością. Złościłam się na szaleństwa Elene, rozumiałam jej bunt i wspierałam ją w jej staraniach o niezależność. Było mi żal Darii, która tak szybko się spopieliła. Złościłam się na Nicę, która marnowała swoje zdolności z pełną premedytacją a całą energię i miłość przelewała na Darię. Życzyłam powodzenia Brilce w odczarowywaniu wszystkich niekorzystnych fluidów towarzyszących rodzinie Jaszich. Oby udało jej się zamknąć rodzinne traumy z przeszłości i zacząć wątek bez "klątwy" klanu.

To niezapomniana pozycja, wykreowana przez kobietę o kobietach, oczywiście dla kobiet i mężczyzn.

Ósme życie (dla Brilki). Tom 1 - Nino Haratischwili

Wyczekana w bibliotece.

Nie często sięgam po powieści, ale dałam się namówić koleżance i wplątałam się w sidła historii zawartej w książce Nino Haratischwili. To czas niezwykły, bo miałam najczęściej wrażenie, że wsiąkłam w życie bohaterów i ich czasy bez reszty, że byłam tam z nimi. Zafascynowały mnie postaci, ich nietuzinkowość, podejmowane decyzje i sposoby radzenia sobie z nimi.
Choć to saga rodzinna, to głównymi bohaterkami są kobiety, zdecydowanie uwypuklone przez pisarkę. W ich życiu zdarzają się mężczyźni, ale to one dostarczają emocji, wzruszeń i "drgań". Mężczyźni to najczęściej albo bohaterowie romantyczni skazani na cierpienia i/lub porażkę, albo despoci i tyrani.

To historia gęsto tkana emocjami, uczuciami, zachowaniami, decyzjami głównych bohaterów, ich wzlotami i upadkami, miłościami i nienawiściami.

Opowieść została podzielona na dwie części, te zaś na księgi poświęcone różnym osobom rodu w porządku chronologicznym, niemniej zachowujące ciągłość historii. Książka posiada narratorkę Nicę - prawnuczkę Stazji (pierwszej z rodu), która to snuje opowieść rodzinną dla najmłodszej z pokolenia - Brilki. Pierwsza część zaczyna się w 1900 roku. Zawarto w niej cztery księgi poświęcone: Stazji, Kristine, Kostii i Kitty. Autorka starała się być bardzo spójna, logiczna i dokładna.

Wymyślona rodzinna historia wpisana została w prawdziwe wydarzenia historyczne co dało doskonałe efekty. Bohaterowie wydają się autentyczni i prawdziwi. Autorka wpisała w wir dziejów zwykłych ludzi z ich codziennością, charakterami, zachowaniami, wyborami i pomysłami. Kazała im bardzo intensywnie żyć wydarzeniami swoich czasów. Bohaterzy każdego pokolenia byli mocno wpisani albo zaangażowani w zawirowania historyczne, ważne daty i wydarzenia. A tych było nie mało, bo przecież: wojna, rewolucja, zamordowanie cara, komunistyczne przemiany w kraju, Stalin, NKWD, gułagi, upokorzenia, ucieczki, skutki Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, głód, strach i terror. Oszustwo, dziadostwo, wyścig z Zachodem, puszenie się i zaklinanie rzeczywistości. Dzięki temu zabiegowi czytelnik znajduje się w środku wydarzeń, może poczuć ich moc, ważność, intensywność, niebezpieczeństwo.

Postacie w tej książce są  nasycone, intensywne, pełne zaskoczeń i ciekawostek. Czasami szokują, innym razem ujmują i rozczulają. Można się na nich złościć albo im zazdrościć, śmiać się z nimi albo smucić, można też współczuć i przytulać. Nasi bohaterowie nie pozostają bierni na wydarzenia w kraju. W zależności od cech charakteru różnie radzą sobie z życiem. Wszyscy przechodzą przemiany wewnętrzne czasami wynikające z własnych emocji a czasami pod wpływem czynników zewnętrznych. Niektórzy z nich łatwiej radzą sobie z otoczeniem a inni bardzo trudno. Niektórzy się wycofują, inni angażują, kolejni poddają się i popadają w nałogi, niektórzy korzystają z możliwości.

Mocna strona tej pozycji to właśnie bohaterowie, niebanalni, różni, ciekawi, barwni albo szarzy, spokojni albo pełni temperamentu, pomysłowi albo bierni. Kobiety, kobiety i jeszcze raz kobiety ich siła, słabość, moc, czar, nieugiętość, przekonanie, bohaterstwo, oddanie lub ucieczka w głąb siebie. 
Można ich kochać albo nienawidzić, ale nie pozostają obojętni. Niezwykła pozycja, która pozostanie mi bliska.

czwartek, 27 lipca 2017

Polska odwraca oczy - Justyna Kopińska



Chciałabym krzyknąć - nie dowierzając autorce - o jakim to kraju ona pisze. Jak to możliwe w cywilizowanym, europejskim narodzie, że takie niegodziwości, pomyłki, "niedopatrzenia" i niesprawiedliwości się dzieją?! To nieprawdopodobne, że obwarowani przepisami, trybunałami, instytucjami typu Rzecznik Praw (różni) czy Amnesty International dopuszczali do takich możliwości. Rozumiem żeby to była Irlandia ubiegłego stulecia, zacofana, otumaniona i biedna, żeby to była zamknięta Korea Północna albo Rumunia za Ceaușescu, ale nie, to Polska ostatnich czasów. Nie chce się wierzyć, nawet chce się je wyprzeć ze świadomości, ale nie należy tego robić właśnie dlatego, że to cały czas jest możliwe w nowoczesnym i "cywilizowanym" świecie. A co najgorsze, że te wszystkie niegodziwości, okrucieństwa, podłości, zbrodnie, dzieją się w instytucjach powołanych do stania na straży praworządności, ochrony zdrowia, bezpieczeństwa, opieki, pomocy słabszym, ukarania sprawców czynów niepożądanych.

Justyna Kopińska, wnikliwa dziennikarka i socjolożka, odkrywa historie straszne i niewiarygodne, dziejące się na naszych oczach. Historie na których żerują dziennikarze, aby stado wygłodniałych harpii (widzów) miało pożywkę. Pokazuje sprawy, których władze tego kraju powinny się wstydzić i im przeciwdziałać. Odwraca paradoksy dnia codziennego, które wielu odpowiadają, z którymi się zżyli lub im hołdują. Te niegodziwości kłują w oczy i w serca, niestety nie tych, których powinny.

,,Polska odwraca oczy" to zbiór szesnastu reportaży, poruszających wiele niewygodnych zdarzeń dziejących się ostatnimi czasy na oczach widzów i podpatrywaczy. Większość z tych spraw to głośne i bulwersujące opinie publiczną wydarzenia, oburzające niesprawiedliwości godzące w człowieczeństwo. Pokazujące, że zło czai się a nawet rozpełza po naszym kraju.
Być może takie teksty jak Justyny Kopińskiej to kropla w morzu potrzeb, to kamyk wyrwany ze szczeliny, albo źdźbło w oku, ale zawsze coś zostaje, uwiera, porusza, odkrywa i porusza,  nie daje zapomnieć.

Historie są różne, ale większość łączy podobny zestaw anty humanitaryzmu i człowieczeństwa.
1. Mamy zatem Mariusza Trynkiewicza, psychopatę, w którym zakochała się kobieta, matka nastoletniej córki, która ślepo wierzy w jego niewinność i obarcza ofiary za to co ich spotkało.
2.Sprawę jak z horroru, o traktowaniu małoletnich pacjentów w szpitalu psychiatrycznym w Starogardzie Gdańskim. O braku kary dla sprawców, życzliwości i zadośćuczynieniu ofiarom.
3.Przykład braku należytej pomocy ze strony służb medycznych osobom starszym i chorym.
4.Informacja o tym jak to dla instytucji stojącej na straży bezpieczeństwa czyli policji, ważna jest statystyka i szybkie wyjaśnienie spraw. Najlepiej żeby były "miłe", proste i szybkie.
5.Kolejna dotyczy zdolnego muzycznie chłopca z Murzasichla, który był ofiarą bylejakości, niekompetencji i nieżyczliwości służby zdrowia.
6.Wydarzenia z Zduńskiej Woli to dla mnie jaskrawy przykład bierności, bezsilności, bezradności, bezczelności i bezkarności władz lokalnych. To despotyzm i arogancja mająca prawo i ludzi za nic.
7.Adam Weber - morderca, którego otoczenie uważało za niesłusznie skazanego i w związku z czym niewiarygodnie mu współczuło. Ta niezwykła empatia wymiaru sprawiedliwości spadła nieoczekiwanie na osobę,  która wielce prawdopodobne, nie zasługiwała na nią.
8.Opowieść o człowieku, który zagubił siebie w życiu i nawet "zaszycie" w zakonie nie pozwoliło mu na odnalezienie siebie.
9.Kolejna patologiczna sprawa rozgrywająca się w Zabrzu w ośrodku wychowawczym sióstr boromeuszek, w którym opiekunowie i wychowawcy znęcali się nad wychowankami, przymykali oczy lub wręcz zachęcali do znęcania się dzieci nad dziećmi. Niewiarygodna agresja i bezkarność ze strony przełożonych i strach powiązany z biernością ze strony podwładnych a także brak kontroli z zewnątrz tworzył wyjątkowe możliwości rozwoju okrucieństwa i patologii. Niszczono dzieci, które potrzebowały pomocy i miłości.
10.Ciąg dalszy okropności z Zabrza.
11.Losy uczciwego i pracowitego urzędnika państwowego, dla której prawo było najważniejsze i która nie uznawała kompromisów. Niestety nie wytrzymała wyżymaczki zakulisowych układów.
12.Okropne życie w ośrodku "wychowawczym" ukazane w historii nastolatki skazanej za pobicie i gwałt na koleżance.
13.O niesprawiedliwości społecznej i rodzinnej oraz jej konsekwencjach dla młodej osoby.
14.O strażniku więziennym, który mimo zastrzeżeń i opinii, że nie powinien pracować  z bronią, dostaje ją i zabija bezrefleksyjnie trzech policjantów. Jednocześnie o braku odpowiedzialności u przełożonych i specjalistów w więziennictwie.
15.Przemoc wobec kobiety, gwałt i jawna niesprawiedliwość. W tej historii to ofiara  ponosi karę za bycie nią. Zniszczono ją, "zlinczowano" a oprawcy zostali obronieni, zaś współwinni nie czują się takowymi, sam wymiar sprawiedliwości to w tej historii parodia i dramat tej instytucji.
16.O bezczelności służb więziennych, haniebnych zachowaniach i zaniedbaniach w zakładzie karnym w Płocku. To anty przykład wszystkich i każdego z osobna, kto odpowiada i pracuje w tej instytucji.

Lektura tej książki to na prawdę wstrząsające przeżycie, ale warto zostać wstrząśniętym, aby być świadomym realiów i dalekim od bajek, które niektórzy chcą wciskać na siłę społeczeństwu.

środa, 26 lipca 2017

Światło pomiędzy oceanami - Wizyta w kinie


Poddałam się emocjom podczas oglądania tej historii, zresztą nie byłam w tym odosobniona. Na sali słychać było chlipanie i pociąganie nosem.
To film, który rozczula, stawia przed wyborami i decyzjami czasami tragicznymi.
 To film oparty na powieści australijskiej pisarki M.L. Stedman.
Początek zapowiada się na standardowy romans, ale wraz z rozwojem akcji widz otrzymuje niebanalny dramat.
Reżyserowi udało się uchwycić ulotne elementy otoczenia, min. życie w zgodzie z naturą, bliskość, wrażliwość, mowę ciała aktorów, która często dogłębniej oddaje emocje niż czynią to słowa, wplecione w przepiękne zdjęcia krajobrazów, które przenikają widza a czasem wręcz ogłuszają swoją mocą. Momentami miałam wrażenie, że wiatr hulał po sali kinowej a ocean wlewał doń fale, zaś burza miotała nami.
"Światło pomiędzy oceanami" to opowieść snuta nieśpiesznie i delikatnie, tak jakby reżyser chciał dać widzowi czas na poddanie się emocjom, klimatom, obrazom, ludziom i przejście do ich świata.
Miałam też wrażenie, że aktorzy to nie osoby odgrywające role, ale postaci faktycznie przeżywające całą historię. Główny bohater Tom jest tak smutny, wycofany i smętny, że aż przejmujący. Jego partnerka Isabel wywołuje ciepłe uczucia i współczucie tak samo jak Hannah, wdowa po niemieckim emigrancie, przejmująca swoim bólem po stracie dziecka i ujmująca dobrocią i szlachetnością wobec chwilowych "opiekunów". To historia o tragicznych przeżyciach, prawdziwym bólu, stracie, poczuciu pustki, niesprawiedliwości. To film o nadziei i miłości, o szlachetności  ludzkiej i zrozumieniu. O współczuciu i przebaczeniu.

To film łzawy, ale nie ckliwy, uczciwy, uczuciowy, gdzie nie ma jednoznacznie wygranych ani przegranych. W którym za trudne, ale niestety nieuczciwe postępowanie ponosi się karę i to najbardziej dotkliwą - emocjonalną, uczuciową, psychiczną.
Bardzo mnie ta historia poruszyła i zapadła w pamięć.

niedziela, 16 lipca 2017

Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci Północnokoreańskich elit - Suki Kim

Przeczytana na potrzeby Dyskusyjnego Klubu Książki.

Zarówno z tej książki jak i  z pozostałych przeczytanych przeze mnie o Korei Północnej wyłania się jeden obraz, ślepego oddania religii i jej głównemu bóstwu - teraz już Trójcy przenajdoskonalszych i wszechmocnych Kimów. W tym państwie obowiązuje specyficzna religia, ślepe poddaństwo, jakie nie miało miejsca w ostatnich wiekach. To rodzaj państwa marionetkowego, gdzie głównodowodzący pociąga za wszystkie sznurki, a jego marionetki podskakują tak jak chce. Przy tym sieje strach, wszechstronną kontrolę i terror na skalę niespotykaną. Paraliżuje, zabiera wolną wolę i chęć decydowania o sobie.


Książka Suki Kim jest relacją z pobytu autorki w Korei Północnej, gdzie uczyła języka angielskiego studentów pochodzących z tak zwanej elity. Była to międzynarodowa szkoła o statusie uniwersytetu stworzona przez kościoły ewangelickie z całego świata, (na podobiznę stworzonej w Chinach). Położona na obrzeżach Pjongjangu. Wykładowcy pochodzili z różnych krajów, ale mile widziane było powiązanie z wyznaniem ewangelickim. Suki Kim długo zabiegała o posadę nauczycielki angielskiego i kiedy wreszcie ją otrzymała znalazła się w potrzasku.
Chociaż była wcześniej w Korei Północnej jako reporterka, urodziła się w Korei Południowej i doskonale znała historie rodzinne które miały miejsce po rozdzieleniu Korei na dwie części, nie była przygotowana na taką rzeczywistość.

Choć decyzję o przyjeździe podjęła świadomie to już po krótkim pobycie w zamkniętym kampusie, w odizolowanym skrawku miasta zamkniętego na świat kraju, poczuła siłę izolacjonizmu w sposób niezwykle dołujący. Przeżywała różne stany smutku, samotności, osaczenia, odizolowania. Kontrolowana na każdym kroku, obserwowana i podsłuchiwana czuła się wycieńczona i wymięta. Myślenie okazało się niebezpieczne i zbędne, bo groziło strasznymi konsekwencjami.
Z przeżyć Suki Kim objawia się niczym nie skażony Orwellowski świat. Niewiarygodny przekład fikcji literackiej na życie w istniejącym kraju. Ludzie ślepo oddani swojemu wodzowi, każdego dnia wypełniają te same rytuały, odkurzają jego portrety, modlą się do niego tymi samymi hasłami, widzą go wszędzie, w każdym działaniu i człowieku.

Autorka opisuje swoich studentów (czasami nazbyt rozwlekle i drobiazgowo) pod kątem postępowania, mentalności, sposobu patrzenia, myślenia i podchodzenia do wielu spraw. Podkreślała ich sposób działania - kolektywny, czyli zawsze razem, dla innych, z innymi, nigdy dla siebie. Ich przekonania i niezmienna wiara w wielkość ich kraju, siłę, możliwości, rozwój technologiczny, sprawność, idealność i postępowość. Zachwyt nad własnym krajem, wiara we wszechpotężność swojego przywódcy i w moc jego przykazań wydawała się zaskakująca, naiwna i straszna. Studenci byli podpięci pod system nakazów i zakazów i wydawali się z tego zadowoleni, usatysfakcjonowani i wręcz wdzięczni. Zawsze z wielkim oddaniem wypełniali swoje powinności. Oczywiście nie było też mowy o dostępie do internetu, nowinek technicznych czy dostępu do spraw dziejących się poza Koreą. Autorka czuła wszechpotężny mur utkany z kłamstwa i nieufności, choć widziała, że w tym świecie dla wybranych wcale nie było różowo, oczywiście lepiej niż w statystycznych miejscach, ale też brakowało prądu, ogrzewania i właściwego jedzenia, otrzymywała informacje o doskonałości tych działań.

Autorka mimo powyższych trudności, z rozrzewnieniem wspomina swoich studentów, miłych, uprzejmych, grzecznych i naiwnych młodzieńców, zafascynowanych swoją wykładowczynią i bez reszty oddanych systemowi. Chciała poruszyć ciekawość swoich studentów na inny świat, ale okazało się, że  z różnych względów nie są oni tym światem zainteresowani, nie jest on im do niczego potrzebny w ich świecie. Wierzą tylko w to co widzą i słyszą na co dzień i z czego są rozliczani.

Książka Suki Kim nie była dla mnie porywającą lekturą, niemniej zawierała kolejny ciekawy fragment obszaru zwanego Korea Północna. Odkryła kolejną zasłonę i wpuściła czytelnika do zamkniętego świata.
Pokazała też puste ulice wielkiego miasta, wielkie budowle dla niewielu, pokazowe cuda gospodarki reżimowej i gdzieś tam w oddali szare i ponure życie tych maluczkich obywateli stworzonych aby pracować dla dobra nielicznych.

sobota, 15 lipca 2017

Długa droga do domu. Wspomnienia uciekiniera z północnokoreańskiego piekła - Kim Yong, Kim Suk-Young

Wypożyczona z biblioteki.

To trzecia książka dotycząca Korei Północnej, którą przeczytałam. Każda lektura o tym państwie to trzęsienie ziemi, niemniej kolejne pozycje, tak jak wstrząsy wtórne mają mniejszą amplitudę - uzupełniają, dodają, ukazują kolejny element układanki.
Relacja Kim Young to relacja odsłaniająca kolejne oblicze żelaznego i zamkniętego reżimu północnokoreańskiego.

"Wszyscy się go boją" to cytat z dokumentu, który widziałam w sieci dotyczący Kim Dzong Ila, a ta książka oczywiście potwierdza tą tezę. Ludzie robią rzeczy, na które w innych okolicznościach by się nie zdecydowali, ale kiedy nie mają żadnych praw,  są zastraszeni w sposób niewiarygodny, nie mają co jeść to strach jest wszechmocny.

Ten dokument doskonale pokazuje mechanizm systemu w jaki wpisany jest nowo urodzony. Przydzielony do swego rodzaju "taśmy", która w zależności od kilku parametrów powiezie go do różnych zadań. Jeśli miał szczęście urodzić się w rodzinie wysoko postawionej w hierarchii państwowej to choć będzie słabeuszem wysoko zajdzie, jeśli geniuszem sklasyfikowanym nisko to i tak system wrzuci go do najpośledniejszych zadań a czasami skaże na śmierć. Tu człowiek nie ma żadnej wolnej woli, nikt go o nic nie pyta, nie musi się nad niczym zastanawiać, wybierać, rozmyślać, decydować. Tu los jest przypieczętowany, czasami tylko władza coś przegapi, ale prędzej czy później sprawa wyjdzie na światło dzienne, a konsekwencje będą okrutne.
 
Tak sprawa się miała z naszym bohaterem, który jako sfingowany sierota wojenny trafił pod opiekuńcze skrzydła ojca narodu Kim Ir Sena. W sierocińcu był kształtowany tak aby najlepiej służyć swemu ojcu i bogu. Robił wszystko czego wymagał od niego system i przełożeni. Szedł jasno wytyczoną ścieżką, szczęśliwą drogą ku służbie najwyższego. Stawał się oddanym narzędziem swego pana i władcy. Robił wszystko tak aby był z niego zadowolony system i partia. Był szczęśliwym obywatelem, opływał w dostatki, przywileje i uznanie. Niestety pnąc się po drabinie szczęścia został rozpoznany jako syn szpiega amerykańskiego, czyli najgorsze co może się przydarzyć w tej rzeczywistości, i w jednej chwili odebrano mu wszystko a jego bliskich potraktowano tak samo. Trafili w niebyt, a raczej w głąb machiny cierpienia, bólu i upodlenia. Upodlenia tak strasznego, że nawet trudno je opisać. Człowiek staje się ścierwem, łajnem, z którym można zrobić wszystko. Nie ma co jeść, musi robić straszne rzeczy, pracować ponad siły, upadlać się. Nie ma czasu myśleć, czuć, chcieć - umiera na jawie, a może to już straszna maligna.

Książka opisuje dwa oblicza życia jednej jednostki. Pokazuje jak łatwo ta jednostka przepada w systemie, jak nie ma w nim nic do powiedzenia, jakim jest niewiele znaczącym trybikiem. Jeśli działa zgodnie  z oczekiwaniami jest nagradzany jeśli nawali jest niszczony, nie ma żadnego rozważania, wyjaśniania, tłumaczenia, a tym bardziej naprawiania.
Dla mnie to rzeczowo napisany dokument, bez zbędnych ozdobników i zawoalowań.

środa, 5 lipca 2017

Która to Malala? - Renata Piątkowska

Seria: Wojny dorosłych - historie dzieci.

Po przeczytaniu opowieści dla dorosłych sięgnęłam po pozycję dla dzieci, powstałą na jej kanwie.
Przybliżeniem postaci Malali zajęła się Renata Piątkowska, jedna z naszych ulubionych autorek. Napisała książkę o dziewczynce, która w 2014 roku jako 17 latka dostała Pokojową Nagrodę Nobla. Co takiego uczyniła, wydawałoby się, że niewiele, a mianowicie głośno mówiła a z czasem domagała się możliwości kształcenia się wszystkich bez  wyjątku, dziewczynek i chłopców, biednych i bogatych. Miała marzenie, aby dzieci w jej kraju mogły chodzić do szkoły, poznawać i wiedzieć.

Wydawałoby się to absurdalne w czasach, kiedy technologia jest tak zaawansowana, możliwości edukacji wielorakie a dostęp do niej szeroki i najczęściej bezpłatny. To takie normalne, otóż nie wszędzie, bo w Pakistanie, skąd pochodzi Malala edukacja to "przywilej" niewielu i to zazwyczaj chłopców. Ogarnięty niepokojami Pakistan rządzony przez skrajnych wyznawców islamu - Talibów, to kolebka zacofania i biedy.
Malala pokazuje jak trudno i niebezpiecznie jest walczyć o podstawowe wartości i dobra, a jednocześnie daje świadectwo bezdyskusyjnego sensu swoich działań.
Można jej zazdrościć odwagi i wspierać ją w dalszych działaniach i wysiłkach.
Książka jest napisana współczesnym językiem, zawiera przykłady obecnych form komunikacji i posiada ciekawe ilustracje Macieja Szymanowicza. To ważna książka, pozycja na lekturę szkolną, a co najmniej na dyskusję o różnym obliczu świata, w którym jedne dzieci mają tak wiele, a inne prawie nic. Polecam bardzo tą propozycję, bo nie wszędzie jest tak jak w najbliższym otoczeniu, bo warto spojrzeć dalej.

Pax

Z biblioteki.
  
To książka uniwersalna, nieograniczona wiekowo, bo zawiera taką historię, która porusza zarówno dorosłych jak i dzieci. Musiałyśmy robić przerwy podczas czytania, bo opowieść wyciskała łzy. Zazwyczaj historie ze zwierzętami bardziej na nas działają i wywierają silne emocje. Treść tej książki zawiera uniwersalne przesłania o przyjaźni, miłości, wsparciu, pokoju, ale podane w otoczce jakiejś wzniosłości, ubrane w szaty filozofii. To przyjaźń dopełniająca się, niebywałej wagi i wartości. To porozumienie ponaddźwiękowe między istotami tak różnymi, z innym statusem na ziemi, a jednak.

Ciekawa konstrukcja pisania książki zastosowana przez autorkę prowadzi nas przez tą samą historię, ale widzianą oczami dwóch istot: chłopca i lisa. I o ile ludzkie życie w ogólnych zarysach jest podobne i jakoś poznane to już życie lisów mniej, tym bardziej były dla nas ciekawe zachowania i funkcjonowanie tych zwierząt. Dzięki wątkowi lisa poznajemy jego spostrzeżenia dotyczące ludzi, oczywiście ciekawe, zaskakujące, proste i mądre.

Powieść nie jest oczywista, już sam tytuł jest wieloznaczeniowy, bo to i imię lisa i stan w jakim żyją ludzie - pokój, który też ma wiele wymiarów i znaczeń.

Ta historia dla dzieci przybliża im zjawisko wojny. Zjawisko, które tworzą ludzie ludziom, z powodu którego ludzie cierpią a wokół nich cierpią zwierzęta. Czytelnicy mogą spojrzeć na wojnę z wielu perspektyw, tych frontowych i tych domowych. Skonfrontować się z tragicznymi sytuacjami i decyzjami i to z tymi codziennymi, najboleśniejszymi.

Książka jest smutna i głęboko poruszająca, zapadająca w pamięć, piękna i niebanalna. Książka dla każdego, z treścią niewiarygodnie uniwersalną, bo jak świat światem wojny niestety były i są.

Bukareszt. Kurz i krew - Małgorzta Rejmer

Wypożyczona z biblioteki.

Książka  Małgorzaty Rejmer wciągnęła mnie bez reszty. Odkrywała dla mnie nieznane miasto, niepoznaną historię, trudne a czasem tragiczne losy mieszkańców a to wszystko tak blisko. Była zaskakująca, wstrząsająca, poruszająca za razem ciekawa. Po lekturze tej książki zapragnęłam zagłębić się w losy tego kraju, poszukać podobnych pozycji.
Autorka zagląda w osiedla, wędruje uliczkami Bukaresztu, odwiedza znajomych w ich  niewielkich mieszkaniach. Rozmawia z mieszkańcami w różnym wieku i z różnymi doświadczeniami. Pokazuje codzienność z jej trudami i absurdalnymi sytuacjami.

Historia Rumunii a Bukaresztu w szczególności wydaje się niewiarygodna, groteskowa i oczywiście tragiczna. Postaci na szczytach władzy choć absurdalne to prawdziwe. Ludzie rządzący przez lata tym krajem to zazwyczaj rozpasani i rozswawoleni w bezkarności troglodyci.Tyrani, bogowie, ojcowie narodu tak uległego, że aż boli kiedy się o tym czyta. Czasami współczułam, czasami ubolewałam, dziwiłam się albo burzyłam, ale jak widać Rumuni to kolejny ciekawy zbiór cech osobowości i zachowań.

Rumuni ulegają swoim władcom, poddają się ich fanaberiom, ale potrafią też bezwzględnie się z nimi rozprawić. Niestety potem przychodzi wstyd, poczucie winy, niewytłumaczalna tęsknota, sentymentalizm.
Autorka pokazuje Bukareszt z jego wieloma obliczami na przestrzeni XX i XXI wieku. Jej Bukareszt odpycha i przyciąga, denerwuje i rozczula.
To patchwork ludzi, budynków i nastrojów.