Szukaj na tym blogu

niedziela, 25 listopada 2018

Kler - Wizyta w kinie


Wybrałam się na ten film, bo oglądam filmy wyreżyserowane przez Wojciecha Smarzowskiego. Ciekawiło mnie też poruszenie wśród znajomych, którzy obejrzeli film przede mną.
A co o filmie; jak to zwykle u tego reżysera przede wszystkim zacna obsada, m.in.: Janusz Gajos, Arkadiusz Jakubik, Robert Więckiewicz, Jacek Braciak, Joanna Kulig. Oczywiście świetny scenariusz, ciekawe wątki i tło wydarzeń. Reżyser pod lupę wziął kler i jego możliwości, zawiłości, drugie dno, problemy i oczywiście ludzi. Mamy w filmie przekrój tej grupy, kleryków, proboszczów na różnych parafiach, pracowników kurii i biskupa/ów. Wszyscy są ludźmi i tylko ludźmi, ze swoimi problemami, cechami charakteru, nawykami, zachowaniami. Zagrane postaci są wielobarwne i niejednoznaczne. Nikt w tym filmie nie jest do końca biały czy czarny, żadnego nie oceniłabym przez pryzmat dobry/zły, każdy jest człowiekiem ze swoimi słabościami, wzlotami i upadkami. Głównymi bohaterami są trzej księża, poniekąd zaprzyjaźnieni, niemniej każdy w tym środowisku kroczy inną drogą. Dla jednego jego życie to pasmo udręki, którą sobie sam funduje, ale pod wpływem impulsu zbiera się powstaje, podejmuje konstruktywne decyzje. Drugi cieszy się dobrobytem, poważaniem, ale naraża się i może być publicznie zlinczowany, nie poddaje się jednak, stawia czoło ostracyzmowi, nie zgadza się z decyzjami przełożonych. Trzeci to lawirant, kuty na cztery nogi, zmierzający wszelkimi sposobami do celu. Czwarty to biskup, nader doświadczony w pokonywaniu trudności, radzi sobie genialnie z sytuacjami i ludźmi. Postaci z drugiego planu także wpisują się w charakter środowiska, w końcu z kim przystajesz takim się stajesz, albo jeśli wejdziesz między wrony to musisz krakać jak i one, bo inaczej zadziobią, albo wyrzucą ze stada. To światek zamknięty, mający swoje klimaty, specyficzne zachowania, zasady i układy.

Fabuły nie będę omawiała, bo ten film jest wart zobaczenia i wysnucia własnych wniosków. Spojrzenia na ludzi i ich zmagania z własnym życiem, uwikłani w niełatwy system, ze swoimi koteriami, złożonościami, zależnościami.
Dla mnie film nie jest atakiem, rewoltą czy obnażaniem kleru, przecież o tym wszyscy wiedzą, czy wierzą to już inna para kaloszy, albo co z tym robią to też inna sprawa. Film uwypukla problemy, które są zamiatane pod dywan, a powinny w imię tego co głosi kościół czyli  miłości, miłosierdzia i sprawiedliwości być wyjaśnione i to najlepiej na bieżąco. Wszystkie problemy załatwiane od razu, rozważnie i szeroko-aspektywo zmieniłyby postrzeganie tej instytucji. Kler nie radzi sobie z zachowaniami swoich współtowarzyszy, chowa głowę w piasek, bo nie umie wziąć się za bary i naprawiać wszystkiego co się da. Wszystko co sobie robią bije w tych prawdziwych katolików, którym przykro jest, że ci którym powierzono taka misję marzą się w zgniliźnie, że zamiast Jezusa ważne są pieniądze, związki hetero i homoseksualne, różne zwyrodniałe zachowania. Te układy, układziki, zawiść, zazdrość, zależność są błędnym kołem, z którego trudno się wydostać. Obłudne zachowania, urągają tej instytucji, niszczą i przeczą jej zadaniom.
Film Wojciecha Smarzowskiego to kolejny ważny i dobrze zrobiony obraz, podsumowujący najsmutniejsze wątki z działalności kleru kościoła katolickiego. Najsmutniejsze, że ci pasterze to wilki, które krzywdzą nie tylko swoje owce, ale też siebie nawzajem.

czwartek, 22 listopada 2018

Różowa walizka - Susie Morgenstern

 
To zadziwiająca książka, niby podobna do innych, ale czymś się wyróżnia i nie daje o sobie zapomnieć. Przykuwa uwagę, nakazuje powracać do jej lektury. Historia niby trywialna, ale jednak niezapomniana, dowcipna, z przekąsem. Wciąga, bawi i puszcza do czytelnika oczko.
A co w niej takiego zaskakującego, a mianowicie dzidziuś i walizka. I cóż w tym nadzwyczajnego, a to to, że z okazji urodzin wnuka babcia darowuje mu w prezencie walizkę, pustą, mocno różową. Mama z jej powodu była poirytowana, tata skonsternowany, zaś dzidziuś w miarę dorastania coraz bardziej z walizką związany.
Ten nietuzinkowy prezent spełniał w życiu noworodka najprzeróżniejsze funkcje, które zmieniały się wraz z jego dorastaniem. Ta walizka jest jego atrybutem, znakiem rozpoznawczym, towarzyszką w różnych okolicznościach, nieodłącznym i przydatnym elementem.
To historia przewrotna, przykuwająca uwagę, wywołująca przemyślenia i pobudzająca dyskusje. Pokazuje, że każdy ma prawo mieć swoje zdanie, ulubione przedmioty i zachowania, że warto być sobą i nie zważać na gusta innych. Bardzo zabawna a jednocześnie refleksyjna książka. Cudnie nastraja w te jesienne wieczory. 

Nazywam się...Leonardo da Vinci - Antonio Tello

Seria: Nazywam się...

Tym razem poznaliśmy wielkiego Leonardo da Vinci. Zaprezentował się z różnych stron jak na człowieka renesansu przystało. Opowiedział o nowej epoce kultury i sztuki, w której przyszło mu tworzyć, o jej głównych nurtach i zainteresowaniach człowieka tej epoki. Naświetlił wydarzenia swoich czasów, opowiedział o swoim otoczeniu, dorastaniu, opiekunach i mecenasach.

Najbardziej fascynujące były oczywiście szczegóły powstawania jego najistotniejszych dzieł. Niemniej interesujące były też uzasadnienia dotyczące ogromnego zainteresowania człowiekiem, jego budową, strukturą, złożonością, budową. Autorzy także pokazują studium człowieka, artysty i odkrywcy. Jego szerokie zainteresowania wzbudzają zazdrość i entuzjazm, jego niezłomność wyzwalaja szacunek i pokorę.
To wielki człowiek swoich czasów, który przekraczał granice wiedzy, teorii i praktyki; wychodził poza utarte ścieżki, wyświechtane teorie i nie pomocne praktyki. Mierzył się z nowym podejściem, sprawdzał, przeliczał, wprowadzał w czyn. Nie bał się patrzeć dalekosiężnie, był wielkim wizjonerem.
Polecam lekturę tej książki.

poniedziałek, 19 listopada 2018

Kamerdyner - Wizyta w kinie


Można by rzec, że to właściwy film, we właściwym czasie. W czasie zadumy i 100 rocznicy odzyskania niepodległości.
Epicka opowieść o losach rodzin Kaszubskich i Pruskich, dziejąca się na przestrzeni pół wieku. Piękny, wartościowy, nieoceniający, ze wspaniałą obsadą i grą aktorską. Przekazujący ważne treści o walce i zabieganiu o przyłączenie Pomorza do nowo powstającej Rzeczpospolitej. Film oprócz fabuły obejmuje wydarzenia historyczne z ojczyzny, Europy i świata. Zawiłe, niełatwe, naznaczone różnymi doświadczeniami, życie Kaszubów, zawsze wiernych i oddanych Polsce. Pokazuje pierwsze masowe ludobójstwo ludności kaszubskiej. Rodzące się niechęci i nienawiść pomiędzy mieszkańcami tego tygla narodowościowego i kulturowego.
Reżyser i scenarzysta prowadzą naszych bohaterów przez różne drogi, na których napotykamy różnych ludzi, kilku narodowości, wyznań i przekonań. Co ważne to, że ludzie nie dzielą się na tych z tej czy z tamtej strony, tylko na dobrych i złych, tych postępujących po ludzku i tych hańbiących ród ludzki.
Choć film jest długi warto dla niego poświęcić swój czas, przyjrzeć się mu uważnie i zadumać się na chwilę. Warto poddać się atmosferze pierwszych ruchów wolnościowych, zrozumienia niektórych osób z przeciwnego "obozu" ideologicznego i wpływowego. Warto poznać bohaterów tamtych czasów i regionu, ich zwyczaje i tradycje. Warto...

niedziela, 18 listopada 2018

Kwiaty w pudełku. Japonia oczami kobiet - Karolina Bednarz


"Kwiaty. Wyrywane z korzeniami, zamykane w pudełkach, wystawiane na pokaz tylko po to, żeby wylądować chwilę później w koszu. Zapomniane błyskotki, chwilowe miłostki".  (str 256)

To najbardziej poruszająca książka jaką przeczytałam o Japonii.Ważna, bo uderzająca w skostniały system i porządek ustanowiony przez patriarchalną część społeczeństwa.
Japonią zachwycają się szkoły zarządzania i firmy konkurujące oraz konsumenci. To kraj sukcesu gospodarczego, jeden z grupy G8, itp, itd. Karolina Bednarz spojrzała na Japonię ze swojego, kobiecego punktu widzenia. Pokazała, jakimi metodami i czyim kosztem ten sukces gospodarczy został osiągnięty. Podążała ścieżkami, raczej cierniowymi, które prowadziły ją do ofiar tego prężnego sukcesu, tej drugiej części społeczeństwa, czyli kobiet.
Mówi się, że "kobieta jest murzynem świata" i to na niej oparty jest system społeczno-opiekuńczy, na przykładzie Japonii, ta teoria jest wręcz bijąca po oczach jaskrawym światłem.

Karolina Bednarz w swoim wielce udanym debiucie w sposób logiczny przeprowadza czytelnika przez Japonię czasów współczesnych, choć w istotnych dla sprawy wątkach nawiązuje do kontekstów historycznych. Pokazuje inną kulturę, zachowania, normy i zwyczaje zostawiając wydanie opinii czytelnikowi. Ta książka napisana jest w sposób bardzo przemyślany, wyważony, poukładany tematycznie, ze starannie powiązanymi wątkami, dopieszczony. Autorka dzieli się swoim doświadczeniem i pobytem w Japonii, obserwacjami codziennego życia. Przedstawia fakty, dane statystyczne, informacje oparte na istotnych wydarzeniach w tym kraju. Stara się uwiarygodnić swoją książkę w sposób wręcz drobiazgowy co widać w przypisach końcowych. Także praca redaktorska i ogólna dbałość o tę pozycję jest na wysokim poziomie. Czytałam z ogromnym zainteresowaniem i przyjemnością, chociaż część wątków łatwa nie była. To książka, która otwiera na to co kryje się za kotarą sukcesu ekonomicznego. Pokazuje drugą stronę medalu, porusza, otrzeźwia i zasmuca.

Tytuł i okładka wskazują wyraźnie czym autorka chce uraczyć chętnych czytelników. Kobietami i ich sprawami, tymi wzniosłymi i codziennymi, ich przypisanymi rolami i narzuconymi obowiązkami.
Pokazuje, że bycie kobietą w Japonii to rola mało przyjemna, albo sprowadza je do "pani domu - kury domowej" zarzuconej wszystkimi możliwymi obowiązkami płynącym z tego tytułu, albo maskotki, zabawki, laleczki dającej przyjemność bez zobowiązań.
Reportaże pokazują jakość życia kobiety w tym stworzonym przez mężczyzn i dla mężczyzn świecie. Kobieta, to osoba od urodzenia skazana na jasno wytyczoną rolę społeczną, te które się wyłamują spotyka ostracyzm, stygmatyzacja, przemoc, pogarda, tłamszenie, wyśmiewanie. Rzadko kiedy udaje im się żyć własnym życiem, ale jeśli już to tylko dzięki silnemu wsparciu w bliskiej osobie lub osobach. Nawet jeśli jakiejś niewielkiej garstce udaje się żyć własnym życiem, to i tak pozostałe, "wciąż pozostają ofiarami dyskryminacji - systemowej, seksualnej, ekonomicznej" (str 256). Najlepiej jak kobiety pozostają w domowym zaciszu i nie wzbudzają zainteresowania ponad przypisane im podstawowe zadania. Niech pracują w pokorze, nie zakłócając wypracowanych i dobrze naoliwionych trybów. Niech nie wkładają prętów w rozpędzony pojazd, bo może się wykoleić, a to negatywnie odbiłoby się na społeczeństwie, ale czy na pewno zaszkodziłoby wszystkim, czy najbardziej męskiej części, bo musieliby stanąć twarzą w twarz z trudną i nie znaną materią jaką jest rodzina, dzieci i domowe obowiązki.

To ważny głos w kobiecej sprawie, przenikliwy, odkrywający zawoalowane problemy, wyczuwający niuanse i spojrzenia. Autorka, która nie szuka taniego poklasku, tylko chce uwypuklić poważne sprawy. Ułatwił jej to kilkuletni pobyt w tym kraju, studia i oczytanie. Bardzo rzetelny dokument, wart przeczytania i podania dalej.

Nazywam się... Fryderyk Chopin - Józef Wilkoń, Aleksandra Zgorzelska

Seria: Nazywam się...

To kolejna wyjątkowa książka z tej serii, o wielkim Polaku, arcy-zdolnym kompozytorze i pianiście. Wielkim patriocie, piszącym o swojej ojczyźnie i ubolewającym nad jej losem. Kochanym i docenianym artyście największej miary, Fryderyku Chopinie.
Dokładnie, bardzo zrozumiale opisane życie niezwykłego talentu muzycznego. Autorzy uwypuklili jego miłość do życia, do rodziny, do ludzi ale przede wszystkim do ojczyzny. Z ciekawymi ilustracjami.

Fryderyka Chopina nie trzeba rekomendować i anonsować, bo to najbardziej znany na świecie kompozytor. Jego muzyka jest tak finezyjna, że budzi zachwyt i wyzwanie dla wykonawców i słuchaczy. Jego wybitne utwory upajają i przyciągają na koncerty rzesze fanów.
Czytając tą książkę przeniosłam się w czasy współczesne Chopinowi, wielkich ludzi i wydarzeń. Patrzyłam jego oczami na kochającą się rodzinę, ból utraty najmłodszej siostry, entuzjazm do nauki i samorozwoju. Uczestniczyłam w koncertach na salonach warszawskich, wiedeńskich i paryskich. Przeżywałam jego miłości, wzloty i przykrości jego życia towarzyskiego. Poznawałam kolejno pisane dzieła. Podróżowałam z nim do Paryża i Majorki, towarzyszyłam mu podczas jego zmagań z chorobą oraz w ostatnich chwilach życia.
Piękna, pełna ważnych treści książka do obowiązkowego przeczytania.

wtorek, 13 listopada 2018

Zamknięte drzwi - Magda Szabó


To moja pierwsza książka tej autorki, ale zapewne nie ostatnia. Przeczytana prawie na jednym tchu, ale za to trudna do opisania i wspominania. Może wiąże się z jakimś rodzajem delikatnej relacji pomiędzy bohaterkami, może z odkrywanymi puzzlami czyjegoś życia wraz z jego najintymniejszymi szczegółami.

"Zamknięte drzwi" to historia napisana pięknym, zrozumiałym językiem  i doskonale przetłumaczona. Mnie wciągnęła bez reszty.
Opisuje historię kobiet, ich nietuzinkowej relacji, odpowiedzialności za podejmowane decyzje, siły uczuć i niedopowiedzeń. Ciekawie napisana, nieoczywista, owiana tajemniczością jednej z bohaterek, jej zasadami, zwyczajami i normami postępowania. Zderzenie dwóch charakterów, pełnej energii ekstrawertycznej pisarki i wyważonej, konsekwentnej, opanowanej "gosposi".
To opowieść o relacji między ludźmi w ogóle, bliższymi i dalszymi sobie emocjonalnie. Obraz codziennych,  działań i wydarzeń "specjalnych", pojmowania rzeczy oraz podejścia do nich. Każda z bohaterek prezentuje inny odbiór do tych samych zdarzeń, zadań, obowiązków i odpowiedzialności za nie.
Wprost opisana została codzienność, zaś trudna przeszłość i tajemnice dawkowana jest czytelnikowi po trochu. Czeka się na nią, a ona ukaże się w mniej lub bardziej oczekiwanym momencie.

To książka o człowieczeństwie i jego różnorodności, zaufaniu, budowaniu więzi, pokładaniu nadziei w drugiej osobie. Autorka zawarła w niej tematy odpowiedzialności za drugiego człowieka, niesienie pomocy bez względu na cokolwiek. To opowieść o samotności, ludzkich słabościach, ale też oddaniu i szczerości, przyjaźni i jej obliczach, a także i miłości i jej odcieniach
Dla mnie poruszająca historia,dająca pole do popisu różnym emocjom. Nieoczywista, do rozważań, wchodzenia w role i odbierania na różnych falach.

poniedziałek, 12 listopada 2018

Jezioro Łabędzie - Balet


Po kilku latach przerwy powróciłam na łono Teatru Wielkiego Opery Narodowej. Wybrałam się na balet i to od razu na Jezioro Łabędzie, zupełnie niezwykłe, bo w nowej choreografii Krzysztofa Pastora. Dyrektor Opery Narodowej osadził bajkę o łabędziach w konkretnym kontekście historycznym i to jeszcze z polskim motywem. Otóż twórca oparł swoją wersję na historii trójkąta miłosnego carewicza Mikołaja, ostatniego cara Rosji.
Mikołaj zapałał młodzieńczą miłością do heskiej księżniczki Alix, z wzajemnością, jednak car Aleksander III nie zgadzał się na ten związek. Odesłano księżniczkę, zaś zrozpaczonemu księciu "przedstawiono" piękną tancerkę Matyldę Krzesińską.
 Alix jako Odetta przewija się w jego snach, zaś Matylda jak Odylia towarzyszy carewiczowi w życiu codziennym, jest jego oficjalną metresą. Jak skończyły się te perypetie można poczytać lub obejrzeć, albo pójść na przedstawienie, bo warto.
Balet jest napełniony tancerzami, którzy dzięki umiejętnie rozbudowanym scenom mogli zaprezentować się w szerokim składzie. Świetnie przygotowani są ozdobą baletu i potwierdzają wysoką formę całego zespołu Baletu Narodowego. 

Znawcy baletu zapewne znajdą w nim niedociągnięcia albo przedłużenia, dla mnie to była uczta dla oczu i uszu, balsam dla duszy. Piękna muzyka, zrozumiałe sceny, cudowne tańce i miłosne perypetie nie pozwalały się nudzić. Dla mnie balet jest najważniejszą ze sztuk, a ten spektakl jednym z cudowniejszych doświadczeń.

Nazywam się... Albert Einstein - Lluís Cugota, Gustavo Roldán

Seria: Nazywam się...

Trafiła w nasze ręce kolejna książka z tej wyśmienitej serii, która tym razem poświęcona jest wielkiemu Albertowi Einsteinowi, wybitnego naukowca niemieckiej narodowości.

Wspomina on swoje dzieciństwo, pełne wyzwań, odkryć, nowych możliwości i teorii do empirycznego sprawdzenia. Wszystkie zasłyszane wiadomości starał się potwierdzić, wdrożyć w życie i udowodnić ich prawdziwość. W wieku około pięciu lat nauczył się grać na skrzypcach i nie rozstał się z nimi do ostatnich swoich dni. W szkole najbardziej lubił filozofię, fizykę, geometrię i matematykę oraz rozważania logiczne. Trudne pytania były jego specjalnością, co często nie znajdowało zrozumienia u nauczycieli i wykładowców. Jego dorastanie w Niemczech, okazało się nie najłatwiejsze, ze względu na rozkręcane przez faszystów nastroje antyżydowskie. Musiał z nich uciekać, najpierw wybrał Włochy, gdzie przygotowywał się do dalszej nauki. Potem była Szwajcaria, w której kontynuował naukę na Politechnice w Zurychu. Pęd do nauki towarzyszył mu całe życie, uczył się, uczył innych, nieustająco udowadniał swoje teorie. Miał nie pohamowaną wyobraźnię, jak dziecko, nie ograniczał się, był otwarty na najbardziej niewiarygodne teorie, dzięki temu tworzył, pokazywał i udowadniał innym, że warto szukać i sprawdzać...

Mogłabym streścić całą książkę, bo porywa swoją treścią, ale nie chce psuć innym lektury. Warto i jeszcze raz warto zaznajomić się z tą książką i z całą serią.







piątek, 9 listopada 2018

Aniela i inni. O Domu Towarowym Bracia Jabłkowscy - Cezary Łazarewicz


To bardzo wnikliwie i prosto napisana historia ciekawego miejsca i rodziny. Przeczytałam z ogromnym zainteresowaniem, czyniąc sobie wstęp przed jakąś wersja dla dorosłych. Napisana jest w sposób profesjonalny, ale zrozumiałym dla czytelnika młodszego. Cezary Łazarewicz napisał książkę o ważnym miejscu i tworzącym je ludziach przystępnie, ale nie infantylnie, poważnie, ale bez zadęcia, prosto i bardzo wciągająco. To ważna książka dla młodszych i starszych. Odkrywa to co oczywiste, ale zapomniane, pokazuje jakie mamy perełki na skalę światową.
Przybliżył losy niezwyczajnej rodziny, która ciężką pracą, kreatywnością, obrotnością, chęcią, umiejętnościami organizacyjnymi i zarządczymi stworzyła unikalny jak na ówczesne czasy dom towarowy.
Opisuje losy twórców Domu Towarowego Braci Jabłkowskich, ich pomysł, rozwój, dbałość o spójność biznesu pod każdym kątem, inwestowanie, poszukiwanie rozwiązań dla wielu aspektów działalności. To godni naśladowania prekursorzy pro pracowniczego stylu zarządzania. Cudowna lektura dla chętnych w poznawaniu historii Warszawy, jej ważnych miejsc i ludzi.
Historia mnie urzekła, styl autorski także, nic tylko czytać i być dumnym.

Nazywam się... Maria Skłodowska-Curie- Lluís Cugota, Luisa Vera

Seria: Nazywam się...

Kolejna z serii książka, której czytanie sprawia przyjemność. Młody czytelnik dostaje kwintesencję z całego życia naukowczyni. Opis domu w którym przyszła na świat, jej dzieciństwo, dorastanie w Polsce, której nie było na mapie Europy. Chęć studiowania i odkrywania odpowiedzi na zadawane przez siebie pytania. Determinacja w zdobyciu wykształcenia, emigracja do Francji i lata nauki na Sorbonie. Miłość, dzieci, ale przede wszystkim praca, praca, praca, która dawała satysfakcję, ale nie godne utrzymanie. Nagrody, ale też choroby spowodowane pracą z radioaktywnymi substancjami. Śmierć, rozczarowanie, romans, tytuły, uznanie i wreszcie I Wojnę Światową oraz czynny w niej udział. Wyczerpanie i śmierć.
Opisana jest tak, że nawet trudne zagadnienia są zrozumiałe.W łagodny sposób zapisane zostały wszystkie ważne zdarzenia, które były udziałem bohaterki tej części. To kolejna fantastyczna książka wyjaśniająca ważne sprawy młodym ludziom.

Nazywam się... Vincent van Gogh - Carme Martin, Rebeca Luciani

Seria: Nazywam się...

Ta pozycja przybliża postać jednego z największych artystów wszech czasów. Niestrudzonego w malowaniu, który potrafił w dwa miesiące namalować 80 obrazów. Mowa oczywiście o Vincencie van Goghu, niespokojnym duchu, poszukującym zajęcia, pasji i inspiracji. Malował wszystko co go otaczało i wszystkich, którzy przewijali się przez jego burzliwe życie. Bohater opowiadał o swojej drodze do malarstwa, o poznaniu różnych kręgów malarzy, o poszukiwaniu inspiracji i eksperymentowaniu kolorami, strukturą i technikami. Opowiadał też o relacji ze swoją rodziną a w szczególności ze swoim bratem do którego napisał przez całe życie setki  listów. Mówił o swojej chorobie, chociaż ze względu na dedykowanych, młodych odbiorców, bardzo łagodnie.
W tej książce zawarto wiele ciekawych informacji o bohaterze i wiele pięknych krajobrazów, które malował Vincent van Gogh. To kolejna świetna książka z tej serii.

Ludzie z Placu Słońca - Aleksandra Lipczak


W swojej książce Aleksandra Filipczak pokazała czytelnikowi zmiany, które dotknęły Hiszpanię po śmierci Franco, wieloletniego dyktatora. Przybliża wybrane problemy, które ma obecnie społeczeństwo hiszpańskie.
Ujmę je chronologicznie i zacznę od nierozliczonej zaszłości z wojny domowej. Po dziś dzień w wielu nie oznaczonych miejscach Hiszpanii pozostawiono pod ziemią szczątki ludzkie z okresu masowych egzekucji prowadzonych podczas wojny domowej. Dzisiaj jedni chcieliby o nich zapomnieć, a inni zdobywają fundusze, aby ich poszukiwać i złożyć do rodzinnych grobów. Czasami państwo dorzuca się do poszukiwań a wydobyte szczątki umieszcza w wielkim Mauzoleum zbudowanym jeszcze decyzją Franco.
Nawiązując do Franco, autorka pokazała szkodliwe spuścizny z jego epoki, min. w obszarze społecznym i kulturowym dotykającym szczególnie sytuacji kobiet. Kobieta miała ściśle określone funkcje i zadania, jeśli się z nich wyłamywała była poddawana karze usankcjonowanej prawnie albo zwyczajowo.
Opisała dzikie zachłystywanie się wolnością po śmierci dyktatora, smakowanie życia we wszystkich zakazanych do tej pory obszarach. Uwolnione potrzeby poskutkowały czasem zaskakującymi przemianami i zachowaniami. Widać to min. w filmach Almodóvara.
Przybliżyła totalne rozpasanie "biznesmenów" bankowych i budowlanych i ich dzikie budowanie wszystkiego i wszędzie, dróg prowadzących donikąd, lotnisk w szczerym polu, mostów nawet tam gdzie nie było rzek i wreszcie osiedli w polach, bez dróg dojazdowych i infrastruktury. Opisała skutki tej szkodliwej działalności w szczególności dla zwykłych obywateli, nieświadomych jeszcze nie tak dawno, że ktoś w taki bezpardonowy sposób może ich oszukać. Kiedy w 2008 roku Hiszpanię dotknął kryzys finansowy, ludzi dotknęły wszystkie cechy kryzysu: bezrobocie, eksmisje, ogromne kredyty do spłacenia, dramatyczne ubożenie, brak perspektyw, nie radzenie sobie z tym, co doprowadzało do samobójstw.
Pozytywnym aspektem tego kryzysu były inicjatywy oddolne, wspomagające pozostawionych sam sobie ludzi, min PAH czyli ruch społeczny, który dzięki zaangażowaniu wielu osób w kłopoty  mieszkaniowe rzeszy ludzi, stworzył ruch społeczny solidarnie wspierający poszkodowanych. Na fali skuteczności i popularności jego liderka została pierwszą burmistrz Barcelony. Wprowadziła w niedługim czasie po objęciu urzędu nowe rozwiązania w sytuacji mieszkaniowej, min. wymusiła na bankach wynajem posiadanych przez nich pustostanów ludziom, którzy nie mają gdzie mieszkać.

Autorka porusza też kilka innych problemów, taki że Katalonia chce niezależności a Barcelona ma nadmiar turystów, że są miejsca w których udziela się ślubów dla par jednopłciowych. Kończy opisem najdalej wysuniętego skrawka Hiszpanii i jego problemów z uchodźcami czyli Melilli i Ceucie.

To nie jest arcydzieło, ale pomysł na opisanie Hiszpanii. Autorka wybrała temat i dopasowała do niego wątki, których okazało się niemało i to z różnych obszarów.

środa, 7 listopada 2018

Miasto cierni. Największy obóz dla uchodźców - Ben Rawlence


To nie była lektura prosta, czytałam ją dość długo, bo też to co zawarte w niej czasami przygnębia, przytłacza i nie pozwala dalej czytać, ale nie pozwala też zapomnieć. Autor napisał opowieść o mieście - obozie znajdującym się we wschodniej Kenii, tuż przy granicy z Somalią. Miasto - obóz powstało na początku lat 90 z myślą o dziewięćdziesięciu tysiącach ludzi uciekających przed wojną domową w tym kraju. Miał pełnić tymczasowe funkcje, ale w 2018 roku skończył już 26 lat. Był taki moment w jego historii, że mieszkało w nim ponad pół miliona ludzi, głównie Somalijczyków, ale również Sudańczyków, Etiopczyków, Kongijczyków, Ugandyjczyków.
Oficjalnie znajdujące się pod patronatem Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców, zarządzane  przez jedną z licznych organizacji charytatywnych działających pod egidą ONZ - CARE. Jest to największy obóz dla uchodźców stworzony przez bogatych dla biednych i bezdomnych. Ten obóz to takie znieczulenie sumienia dla bogatych krajów, a dla Kenii stałe źródło dochodów, bo jej wysoko postawieni politycy czerpią ogromne zyski ze szmuglu cukru, pobierania podatków, itd, itp.
Autor przez siedem lat pracował dla Human Rights Watch. Ważna z początku praca stała się z czasem nie wiele warta w jego odczuciu, bo pisaniem raportów nie mógł nic zmienić. Postanowił zatem przekazać informację o Dadaab szerszemu gronu ludzi. Stąd książka, która otwiera oczy na sytuację tych ludzi. Autor stara się umiejętnie i prosto pokazać rzeczywistość w Dadaab. Do swojej opowieści wybrał kilkoro bohaterów, których losy śledził na przestrzeni kilku lat. Bohaterowie to niedawni uciekinierzy z Somalii, lub dzieci wcześniej przybyłych. Dla niektórych jest to dom rodzinny, w którym przyszli na świat, nie znają innych realiów. Znają życie wg ONZ-owskich reguł i Kenijskich ograniczeń. Znają angielski i inne zlepki języków. Niektórzy chcą robić coś pozytywnego, np. uczyć się, pracować aby coś osiągnąć, wspierać ONZ swoją wiedzą i doświadczeniem, inni uciec do bogatych krajów, jeszcze inni nie wiedzą i nie dają sobie rady z życiem.

Autor pokazał też jak wieloaspektowo rozkładają się problemy tego typu przedsięwzięcia.
Poczynając od problemów jakie podgryzają od środka ONZ, co ma bezpośrednie przełożenie na zarządzanie i organizację takich miejsc. Strasznych jest wiele rzeczy, ale rażących kilka, min. marnotrawstwo, niesprawiedliwość, napychanie kieszeni bogatym i wpływowym, rozwój korupcji i patrzenie na to przez palce. Najsmutniejsze jest to, że tracą zawsze najsłabsi. Widać jak na dłoni, że ogrom rzeczy robionych jest doraźnie, siłą rozpędu, że tak naprawdę kraje bogate mają w nosie konstruktywne rozwiązywanie problemów globalnych, rzucają ochłapy w chwilach ostatecznych i dramatycznych ("czerwony Alert głodowy").
Kolejny to lokalna "polityka", tamtejsze problemy i zasady, które też nie sprzyjają niesionej pomocy i racjonalnemu dystrybuowaniu jej właściwym osobom. Mentalność i sposób postępowania ludzi z Afryki jest zapewne inny niż ludzi z innych kontynentów. Nie wiem czy to jest pierwotna przyczyna czy wtórna, niemniej jest i to niekorzystnie wpływa na losy tych najbardziej potrzebujących ludzi. A i oni nie są idealni, bo ludzie przybywający do obozu oszukują na różnych płaszczyznach, mimo braku warunków powołują na świat kolejne potomstwo, kontynuują swoje konflikty krajowe, nie dbają o swoje otoczenie, nie chcą pracować.
Można z tej książki wyciągać kolejne przykłady, ale warto samemu zagłębić się w lekturę po to żeby wyrobić sobie własną opinię i pogląd.

wtorek, 6 listopada 2018

Nazywam się... Mahatma Gandhi - Lara Toro, Mariona Cabassa

Seria: Nazywam się...

Ta pozycja z serii mnie urzekła, może dlatego że opisuje takiego niezwykłego bohatera. Dowiedziałyśmy się z niej mnóstwa ciekawych informacji o życiu Mahatmy Gandhiego. Choć książka liczy 63 strony zawiera mnóstwo ważnych faktów i wydarzeń, najważniejsze daty i istotne szczegóły.
Ten "Wielki Duchem" człowiek walczył z niesprawiedliwością, nierównym traktowaniem i dyskryminacją pokojowymi metodami. Starał się wykorzystywać wszystkie możliwe drogi dialogu, rozwiązywania problemów, trudnych kwestii bez używania siły i przemocy. Obca była mu broń, tak słowna jak i fizyczna.
Głosił i wierzył w pokój, chciał stworzyć na wzór Tołstoja farmę, dla ludzi łaknących spokoju ciszy, prostego życia i jedzenia. Los rzucił Gandhiego do Afryki, gdzie pomagał uciskanym Hindusom i muzułmanom, na mocy porozumienia z Brytyjczykami podpisano Kartę Hindusów. 
W swojej misji pokojowej nie raz spotkał się z karami, często był więziony, musiał uciekać, albo pokornie prosić Brytyjczyków o lepsze i sprawiedliwsze życie dla swoich współbraci.

Pięknie opisana książka, dająca pogląd na osobę Gandhiego i problem kolonializmu w ogóle. Po przeczytaniu jej czułam jakąś pozytywną aurę, choć także i smutek, bo przecież wiele pracy Gandhiego zostało obróconej w pył. Polecam.