Szukaj na tym blogu

środa, 31 stycznia 2024

Na poboczu Ameryk. Pieszo z Panamy do Kanady - Ola Synowiec, Arkadiusz Winiatorski

 

To książka, z którą nie chciałam się rozstać, od której dostałam więcej niż oczekiwałam na początku. To opowieść z drogi, która daje ogromne doświadczenia, ale poszerza horyzonty i utwierdza we własnych fizycznych możliwościach. To książka pełna treści o historii i realiach krajów przez które wędrował Arkadiusz, a następnie on i Ola. To odmalowany obraz problemów, frustracji, zła, które ma swoje korzenie w rabunku złóż, ziemi, dóbr, a nawet godności i oczywiście skrajnej niesprawiedliwości. Opisują traumy, które zostały po czasach kolonizacji Hiszpanów, m.in. ludobójstwo ludu Yaqui w Meksyku, grabieżcze polityki skorumpowanych miejscowych i bogatych Amerykanów, którzy przyjeżdżali robić kokosowe interesy w tym regionie kosztem ludzi i środowiska, tworząc ogromne spustoszenie na wielu płaszczyznach kraju. Czy przejęte przez wielkie korporacje amerykańskie lub kanadyjskie, złoża, np. złota, które przynoszą zyski tylko właścicielom, pustosząc okolicę, m.in. z lasów, wody, pozostawiając trujące związki, wyludniając wsie i miasta, w których już nie da się żyć, pogłębiając rozwarstwienie i nierówności. Opisują polityki miejscowych rządów, które nie patrzą na swój kraj dalej niż na kadencję, dlatego podejmują decyzje dobre tylko w danej chwili, aby zaspokoić obecne potrzeby, mając za nic skutki uboczne takich decyzji dla lokalnych społeczności. Te skutki to m.in. coraz większy brak wody, zabijanie bioróżnorodności biologicznej kosztem monokultur. To oczywiście zabieranie zajęcia i pracy rdzennej ludności a w związku z tym ich ubożenie. To książka o wędrówce, która otwiera oczy, daje siłę i wiarę w człowieka lub odziera ze złudzeń. 

W tej książce, która z okładki jawiła mi się jako kolejny blog o podróżach, kolejna opowieść o zwiedzaniu krajów, znalazłam ogrom informacji o samej wyprawie, o spotkanych ludziach, ich historiach i problemach, o samej drodze, jej różnorodności. Arkadiusz opisał szczegóły praktyczne swojej wyprawy, dzielił się swoimi emocjami, a kiedy dołączyła Ola opisali swoje uczucia także względem siebie. Opisali jak siebie postrzegają w tym wspólnym trudzie podróży, kiedy zmęczenie, ból, wycieńczenie, brak miejsca na higienę, dawały się we znaki. Mieli siebie prawdziwych bez tej otoczki romantyzmu, zamalowania, które są przypisane do romantycznej fazy związku.

Dostajemy też opis pomocy jakiej obydwoje doznali w podróży w krajach Ameryki Południowej i Meksyku, zaś w Ameryce byli często postrzegani jako włóczędzy, ot inne postrzeganie człowieka.

Piękna, wciągająca, ciepła, różnorodna, ważna i esencjonalna książka, napisana pięknym językiem. Arkadiusz i Ola przeszli osobno, a następnie razem 11704 kilometry i zajęło to 21 miesięcy. Polecam lekturę książki i  bibliografii.

Dla pamięci wrzucam subiektywnie wybrane, najciekawsze cytaty z książki:

- "Zróżnicowane uprawy na własny użytek zastąpiły monstrualne plantacje bananów, ananasów i kokosów-mówi Mario. Krajowemu rolnictwu nie wyszło to na dobre".(str. 45) Kostaryka stała się ofiarą tych interesów, bo nie dość, że zabrano im ziemie pod podstawowe uprawy rolnicze, dlatego muszą je importować to jeszcze wielcy potentaci wykorzystują Kostarykanów do pracy, nieuczciwie ich traktując. Dodatkowo wielkie plantacje zaburzyły miejscową bioróżnorodność, zniszczyły gleby i wodę, bo jest w nich mnóstwo pestycydów, mają też szkodliwy wpływ na zdrowie mieszkańców, o których nie słychać w szerokim dyskursie. Powstają lokalne inicjatywy, które są zaangażowane w ochronę środowiska i odzyskanie równowagi. Ale Kostaryka ma też inne problemy, m.in. grabieżcza polityka budowlana, która wykorzystuje nadmierne pokłady żwiru z rzek, w których może zabraknąć wody co będzie miało ogromne reperkusje dla człowieka i przyrody. Co ciekawe rankingi ONZ pokazują, że mieszkańcy Kostaryki plasują się w czołówce szczęśliwych mieszkańców globu.

- "Pobocze drogi jest lustrem, w którym odbijają się przemierzane przeze mnie kraje. Czytam je z wyrzucanych śmieci. Śmieci na poboczu to lepszy miernik nastrojów i gustów społeczeństwa niż sondaże i statystyki sprzedaży. Puste opakowania wskazują mi, co miejscowi jedzą, co piją, czym żyją". (str. 131) To wstęp do Gwatemali, której (choć nie jedynej w tym regionie) potężnym problemem jest brak systemu, infrastruktury i zagospodarowania odpadów. Walają się wszędzie, brak na nie pieniędzy, pomysłu, zatem psują krajobraz i szkodzą. W tym regionie krajów nie stać jest na radzenie sobie ze śmieciami, ani lokalnie, ani wywożąc je za granicę, tak jak to robią Stany Zjednoczone. "W 2018 roku Stany wyeksportowały, w przeliczeniu na kontenerowce, sześćdziesiąt osiem tysięcy statków śmieci. Amerykańskie jednorazówki lądują w najbiedniejszych krajach, takich jak Bangladesz, Laos, Etiopia czy Senegal". Niejako robiąc koło, bo często są tam produkowane, zatruwając te kraje, generując ogromne ilości CO2, itd. Śmieci to ogromny problem w krajach turystycznych, bo jak pokazały badania w Indiach turyści zagraniczni produkują dziesięć razy więcej  odpadów na osobę niż miejscowi.

- "Według badań państwa z dużymi zasobami surowców naturalnych rozwijają się znacznie wolniej niż te, które ich nie mają. Istnieje korelacja między uzależnieniem gospodarki od eksploatacji surowców a wysokim poziomem biedy i wszystkiego, co z nią związane. Niektórzy nazywają to klątwą zasobów naturalnych, bo szkody przewyższają zyski, inni mówią o neokolonializmie, nowej konkwiście i powtórce z historii". (str. 288)

- Przechodząc już do Ameryki, znalazłam poruszający opis Big Sur, dzikiego skrawka Ameryki, o który dbają władze ograniczając turystykę do określonych sztywno ram, nie pozwalając na rozbudowę infrastruktury. Ten piękny obszar pozostaje zamieszkany prze nieliczną grupę lokalsów, którzy wiedzą jak dbać o to miejsce. To taki kontrast do krajów Ameryki Południowej, nieskażony grabieżczą polityką, oddany przyrodzie. 

- "Z pobocza drogi drogi widać społeczeństwo znacznie lepiej niż z ekranów telewizorów i stron gazet wydawanych gdzieś tam daleko, w dużych metropoliach". (str. 394)  "Innym ciekawym elementem architektonicznym przydrożnej Ameryki są miasteczka magazynów.... porastają pobocza i obok kasyn są najwyższymi oraz najnowocześniejszymi budowlami w okolicy". (str. 398) Te magazyny to objaw, po pierwsze posiadania nadmiernej ilości rzeczy, po drugie doświadczania życiowych zmian. Powody składowania rzeczy w magazynach mają już swój skrót 4xd (death, divorce, delocation, downsizing). Magazyny w Ameryce urosły zatem do rangi "symboli" z jednej strony nadmiernego konsumpcjonizmu bogatej części obywateli, z drugiej znacznemu ubożeniu ogromnej rzeszy społeczeństwa.

- "Korki to nieodłączna część życia w Los Angeles. (...) Wszędobylność samochodów sprawia, że pod nie buduje się dzisiaj miasta. (...) Parkingi zajmują ogromne połacie miasta, bo jakkolwiek patrzeć każde auto potrzebuje trzech miejsc postojowych: pod domem, pod pracą i pod centrum handlowym". (str. 427) Jednak ten styl wiele osób przytłacza, dlatego starają się wydostać z tego miasta, poszukać spokojniejszego i bardziej przyjaźniejszego do życia miejsca w Ameryce. Czytając takie informacje myślę, że ludzie potrafią zrobić sobie piekiełko na ziemi, nie zdając sobie z tego sprawy.

wtorek, 30 stycznia 2024

Gro. Ilustrowany atlas architektury Grochowa - Magdalena Piwowar, Cezary Polak i inni

 

Czytanie atlasu architektury i historii tej części Warszawy było ciekawe i przyjemne. Po pierwsze, bo byłam kiedyś mieszkanką Grochowa. Po drugie ciekawe, bo choć większość budynków widziałam, znam, pamiętam to ich historie były mi zazwyczaj, niestety nieznane. Niektórych miejsc w ogóle nie widziałam, co tylko pokazuje, że najbliższe okolice mają jeszcze wiele do odkrycia. Atlas ma bardzo ciekawą grafikę i układ informacji, napisany jest w języku polskim i angielskim. Wstęp zawiera szczegółowe wprowadzenie do Grochowa, nakreśla jej historię, znaczenie i wydarzenia na tym terenie. Jest mapa z zaznaczonymi opisywanymi ogólnie i szczegółowo budowlami a następnie każdemu budynkowi czy obiektowi poświęcono jedną stronę zawierającą rysunek i opis. 

Przyjemnie się czyta, dziękuję 'A" za polecenie, przy okazji odkryłam, że tych atlasów jest więcej o kolejnych dzielnicach Warszawy, a nawet Łódź ma swój atlas!

poniedziałek, 29 stycznia 2024

Odwaga bycia szczęśliwym - Ichiro Kishimi, Fumitake Koga

 

Autorzy stworzyli książkę-rozmowę, którą się dobrze czyta, która zaciekawia, wciąga, choć jest niełatwa w swoich wytycznych, ale prowokuje do ich wykorzystania. To druga rozmowa młodego człowieka z filozofem, (pierwsza część: "Odwaga bycia nielubianym") o psychologii Adlera, zapomnianego nieco giganta tej dziedziny. Dyskutując odkrywają podejście Adlera do zachowań człowieka względem siebie, swoich postaw i jego zadaniach w życiu. Rozmowa jest prowadzona w sposób przystępny i jak najbardziej zrozumiały, choć nie mówię, że łatwy do przyjęcia, niemniej w mojej opinii mogących zmienić podejście do samego siebie, oczywiście przy odpowiedniej dozie samozaparcia i pracy nad sobą.

Chciałabym choć pokrótce tutaj zamieścić ścieżkę jaką filozof i psycholog Adler pokazuje człowiekowi, aby osiągnąć sens swojego życia. Ta ścieżka jest tak oczywista, a jednocześnie tak trudna do przyswojenia. Na co wskazuje psycholog? Adler mówi o naturze człowieka opartej na konstruktywnych przesłankach oraz poszanowaniu dla jednostki ludzkiej. Najważniejsze według niego są miłość, szczęście i ciągła wędrówka po ich ścieżce, bo bez niej utkną, okryją się kurzem by wreszcie zniknąć. "Zrezygnowanie z dalszej podróży i zeskoczenie w połowie drogi z tyczki nazywam religią. W odróżnieniu od niej filozofia polega na nieustannym kroczeniu dalej do przodu". (str. 25)  Filozofia to sposób na życie, to studiowanie mądrości, poszukiwanie i rozwijanie, a nie trwanie w miejscu. "Każda jednostka żyjąca w społeczeństwie musi zmierzyć się z określonymi zadaniami, które Adler nazwał zadaniami życiowymi". (str. 145) Te życiowe zadania to: praca, przyjaźń i miłość.

Rozważania w książce podzielono na pięć części, gdzie zawarto szereg wytycznych na życie:

Część pierwsza: To jego wina! O, ja biedny!

1. Celem wychowania jest samodzielność, bo "Nie żyjesz po to, aby spełniać oczekiwania innych", a i" inni nie żyją po to, by zaspokajać twoje oczekiwania". (str. 27) Ponosimy konsekwencje swoich wyborów, nie innych. Dziecko samo musi nauczyć się samodzielnie funkcjonować w społeczeństwie, trzeba mu tylko zrozumieć pewne kwestie i wspierać je. Cele psychologii Adlera to: być niezależnym i żyć w zgodzie ze społeczeństwem, a wspierają je zachowania: świadomość bycia kompetentnym i tego, że ludzie są moimi towarzyszami. 

2. Poszanowanie to jedyny punkt wyjścia do wychowania. "Jeśli zabraknie szacunku, nie uda się zbudować dobrych relacji z drugim człowiekiem, nie ma szans, aby cię słuchał". (str. 34) "Poszanowanie oznacza zdolność przyjmowania człowieka takim, jaki jest zdawania sobie sprawy z jego niepowtarzalnej indywidualności". (Erich Fromm, psycholog i socjolog) (str. 35)

Czyli mamy już poszanowanie i miłość, do których żaden autorytet nie jest w stanie przymusić. 

3. Interes społeczny/poczucie wspólnoty, czyli troska o innych, która jest budulcem społeczeństwa. W tym aspekcie istotne jest zwracanie uwagi na zainteresowania innych, czyli nic innego jak sztuka empatii.

4. O własnej egzystencji decydujemy sami, którzy żyjemy tu i teraz, ale aby o tym decydować musimy uśmiercić własną przeszłość. "Każdy jest autorem własnej przeszłości, w której sam jest głównym aktorem, i na własną rękę pisze swoją przeszłość na nowo, bu poświadczyć słuszność tego kim jest." (str. 56) "Teraźniejszy ty decydujesz o kształcie przeszłości." (str. 57) Filozof odrzuca upijanie się wódką tragedii, aby zapomnieć o przeszłości malowanej nieszczęściem i aktualnymi niepowodzeniami.

Myślenie człowieka często opiera się na trzech bokach: "To jego wina!", "O, ja biedny." i trzeci "Co teraz zamierzasz zrobić?" Ten trzeci bok może stanowić punkt wyjścia do nowej ścieżki życia.

Część druga: Dlaczego nie należy nagradzać i karać

5. Nie należy nagradzać i karać, bo to rodzi wypaczone zachowania, które można podzielić na pięć etapów niewłaściwego zachowania: potrzeba pochwały, czyli zdobycie uprzywilejowanej pozycji we wspólnocie i robienie tylko tego co prowadzi do chwalenia, bo inaczej czuje brak sensu. Drugi: zwrócenie na siebie uwagi, oczywiście w różny sposób, psocąc, robiąc z siebie nieudacznika, aniołka, itp. Trzecia to próba sił, czyli szukanie zaczepek, przeciąganie liny, afiszowanie się, itp. Czwarta to: zemsta, przeciwko temu, kto nie zaakceptował jego cennej osoby i nie okazał miłości, czyli zwrócenie na siebie uwagi poprzez nienawiść, autodestrukcję, oskarżanie innych. Piata: dowodzenie własnej nieudolności, czyli znienawidzenie siebie, głębokie przeświadczenie, że samemu niczego się nie rozwiąże. Taka osoba szuka wszelkich sposobów, aby udowodnić innym swoją nieudolność najróżniejszymi sposobami, aż po wyrzeczenie się go i zostawienie w świętym spokoju. Przemoc to niekosztowna a zarazem łatwa metoda komunikacji, której nie należy hołdować, bo świadczy o bardzo niedojrzałym postępowaniu łamiącym wszelkie zasady. Nie należy nikogo besztać i strofować, bo to nabijanie lufy, która może wypalić i skrzywdzić. Agresor to osoba niedojrzała, zaś gniew to emocja oddzielająca ludzi od siebie. Chwalenie to ocenianie, którego celem jest manipulacja.

6. Samemu trzeba wybrać swoje życie i mieć odwagę posługiwać się własnym rozumem. Niesamodzielność jest wynikiem wtrącania się dorosłych w życie dzieci, myślenie za nich, nadopiekuńczość i strach przed utratą autorytetu. 

7. Poczucie użyteczności - to wspieranie i szanowanie wyborów innych, pozwalanie na samodzielne decyzje, ale bycie na tyle blisko, aby mogli liczyć na wsparcie. 

Część trzecia: Od zasady rywalizacji ku współpracy

8. Nagradzanie prowadzi do rywalizacji, gdzie konkurent może być postrzegany jako wróg, rywal, który czyha na nagrodę innego, "...lecz nikt nie ma prawa rywalizować, bo nie ma ku temu najmniejszej potrzeby". (str. 115) Rywalizacja to choroba dla wspólnoty, tylko współpraca przynosi godziwe rezultaty, daje poczucie sprawiedliwości i uczy, że drugi człowiek jest towarzyszem. Usuwając rywalizację oczyszcza się społeczność z konkurowania i krytycznego stanu. Adler namawia do relacji poziomych, a jego psychologia osadza się na demokracji osadzonej na relacji poziomej.

9. Psychologia Adlera nie uznaje potrzeby akceptacji, bo człowiek ma żyć dla siebie, a nie na życzenie innych, "... nie można żyć po to, by spełniać cudze oczekiwania." (str. 121) Rodzimy się w poczuciu niższości, zależności od silniejszych, na tyle słabi, że aby przetrwać dążymy do tworzenia wspólnoty i żyjemy w ramach opartej na współpracy relacji z innymi. Poczucie przynależności jest fundamentalną potrzebą człowieka. Niemniej samodzielne decydowanie o własnej wartości to konieczna niezależność, dostrzeżenie wartości samego siebie, a nie rozpatrywanie czym różnię się od innych. Ne warto ratować innych tylko dla podbudowania swojej wartości, bo to uprawianie mesjanizmu, a w psychologii Adlera chodzi o samoakceptację, bez wspomagaczy" z zewnątrz.

Część czwarta: Dawajcie a będzie wam dane

10. "Wszystkie problemy są problemami interpersonalnymi". (str.146) Radość czerpiemy z relacji z innymi, samotność istnieje tylko i wyłącznie w relacji z drugą osobą, również praca jest zadaniem opartym na relacji interpersonalnej, jeśli tylko są wokół nas ludzie możemy mieć w relacjach z nimi, problemy, cierpienia, ale też miłość i przyjaźń. Niemniej bez ludzi wokół nie byłoby zachowań interpersonalnych i całego wachlarza uczuć.

11. Zaufanie to wiara w innych z uwzględnieniem pewnych warunków, pewność to postępowanie, w którym wierzymy w innych bez zastrzeżeń. "Wierząc w drugiego człowieka, wierzymy w siebie.(...), osoba pewna siebie jest tym samym pewna innych". (str. 151) Dobrym przykładem obu warunków jest praca i przyjaźń, w tej pierwszej dominuje zaufanie w drugiej pewność. Przyjaźń to relacja, w której nie ma powodu, dla którego trzeba się przyjaźnić z kimś, to związek bezinteresowny, podtrzymywany uczuciem sympatii. Praca zaś stanowi podstawowy element strategii przetrwania człowieka, a dokładnie jej podział prowadzi do zaspokojenia życiowych potrzeb, a jednostki powinny pracować, współdziałać z innymi i wnosić swój wkład we wspólnotę, bez której by nie przetrwali. Dlatego każdy stanowi wartość i jest użyteczny dla innych, to naczynia powiązane.

12. Ważne jest nie to co się dostało, ale jak się to spożytkowało, nieważne też kim jest druga osoba, i tak można ją szanować i mieć do niej zaufanie, niemniej to wszystko zależy od własnego postanowienia.

13. "Wiara jest mechanizmem twórczym bez względu na okoliczności". (str.173) Potrzebujemy wierzyć, co nie oznacza zgody na wszystko, czy zmuszanie innych do tego samego. Bezwarunkowość wiary w drugiego człowieka bierze się z wiary w samego siebie, bo tylko wierząc w siebie możemy wierzyć w innych, kochając siebie wiemy co to miłość do innych. Akceptacja siebie, zainteresowanie innymi, wypływa z pewności siebie i swoich uczuć do siebie. 

14. Adler wierzył w człowieka i to konstruktywnie, bo wierzył, że istota ludzka ma możliwość rozwoju. Wskazywał też stanowczo, że "Aby żyć w pokojowym świecie, w pierwszej kolejności musisz sam się uwolnić od konfliktu". (str.181) i ktoś ten proces musi zacząć, najlepiej zacząć oczywiście od siebie. "Prawdziwą próbą dla nas są zwykłe dni, kiedy każde tu i teraz wymaga podjęcia, jak postąpić". (str.182) 

Część piąta: Wybierz życie w miłości

15. Miłość to nie żadne zakochanie, czy zesłanie losu to jedno z najtrudniejszych zadać, bo "...wymaga ona budowania w miejscu, gdzie nic nie istniej, siłą własnej intencji". (str.191) A jest to tym trudniejsze, że nie umiemy tego robić. Problem tkwi w tym, że pragniemy, pożądamy, a kiedy już coś dostaniemy to nie dbamy o to. Ważne jest nie to pragnienie, ale to co po nim następuje. Ważne jest też to, żeby kochać, a nie tylko być kochanym, a efekt można osiągnąć tylko we dwoje.

16. "Szczęście jest poczuciem użyteczności". (str. 200) Zaś zyskać poczucie własnej wartości można tylko wtedy kiedy kiedy jest się komuś przydatnym, czyli gdy ma się poczucie użyteczności. Niemniej to też nie jest takie oczywiste, bo żeby osiągnąć szczęście budować wspólne szczęście pomijając "moje" i "twoje" szczęście, a przechodząc na poziom" nasze", czyli podmiot "ja" zmienia się na "my" pomocna będzie w tym uwolnieniu miłość. I co ważne może rozrosnąć się do większych rozmiarów.

17. Słabość jest bardzo potężną, a przez to niebezpieczną bronią, bo prowadzi do manipulacji i nadużyć, skupia uwagę, przyciąga zainteresowanych "pomocą". Niestety to cecha dyktatorów, którzy płaczem, krzykiem zwracają na siebie uwagę innych. Chcą być pępkiem otaczającego świata, ale to bardzo niedojrzała postawa.

18. Samowystarczalność jest lekiem na słabość i uwolnieniem się od bycia pępkiem świata. Wybierając miłość stajemy się samowystarczalni i stajemy się dorośli, ale to wymaga od nas pracy. Musimy odrzucić potrzebę miłości interesownej, akceptacji i czekania na obdarzenie tymi uczuciami przez innych. Trzeba samemu budować przeznaczenie i chwytać "rękę" osoby stojącej obok.

19. "Świat jest prosty i życie jest proste", ale "trudność tkwi w trwaniu w prostocie". (str. 233) Prawdziwym wyzwaniem jest odwaga stawiania kolejnych kroków. "Żyj gorliwie tu i teraz", nie patrz wstecz, nie myśl o przyszłości.

Jaki mamy cel zachowując się tak a nie inaczej. Poszukajmy odpowiedzi w wypunktowanych wytycznych, a nóż dotrzemy do rozwiązań na nowe życie?! Proste, nasze i tu i teraz.





 

sobota, 27 stycznia 2024

Przegryw: mężczyźni w pułapce gniewu i samotności - Aleksandra Herzyk, Patrycja Wieczorkiewicz

"Przegryw" to książka, której czytanie mnie bardzo frustrowało i bynajmniej nie dlatego, że jest nieciekawa, wręcz odwrotnie, pokazuje obszary mi nieznane, ukrywane, albo wręcz niedostępne czy niewyobrażalne. Niemniej otwiera zakamarki dla tych, którzy nie potrafią się odnaleźć w społeczeństwie, a jedynym polem gdzie czują się bezpiecznie i /lub bezkarnie jest sieć. Niektórzy z opisanych przez autorki mężczyzn, bo o nich w tej książce jest głównie mowa (kobiety to akurat tło, które rodzi zagrożenie, niezrozumienie, albo obiekt agresji i wylewania plwocin) to osoby o niskiej samoocenie, według własnej opinii nieatrakcyjni dla płci przeciwnej, ale duża część z nich to osoby o wielu problemach emocjonalnych albo wręcz psychicznych i wymagających leczenia. Niektórzy z opisanych to osoby bardzo niebezpieczne, które gdyby przy jakiś sprzyjających okolicznościach wyszły poza sieć mogłyby stać się zagrożeniem dla społeczeństwa.

W książce jest tak wiele nowych słów, określeń, skrótów internetowych, że można poczuć się przygniecionym. Niemniej tym co mnie sfrustrowało była skala użalania się tych mężczyzn. Często, gęsto to faceci o świetnym wyglądzie fizycznym, o wysokiej elokwencji, ale z jakimiś w ich mniemaniu "urojonymi" niedociągnięciami urody, męskości, wykształcenia czy zarobkowania. To ludzie, którzy bardzo często szukają winnych swoich niepowodzeń i niedostatków na zewnątrz, obarczając rodziców, rodzinę, a w szczególności kobiety. Tutaj kobiety są nazywane tak ohydnymi epitetami, że trudni mi było niektóre znieść. Problemy opisanych mężczyzn mogły brać się z lenistwa, wygody, wyidealizowania, szukania niedoścignionego, itp. Nie chcę absolutnie generalizować, bo wiele osób ma różne problemy, braki urody, choroby, niedowartościowanie, i powody żeby czuć się gorzej, ale wielu próbuje radzić sobie z tym szukać pomocy, wspierać się innymi ludźmi i specjalistami. Wokół jest mnóstwo osób, które są niepełnosprawne, niezbyt urodziwe, o różnym poziomie wykształcenia, ale mają partnerki, rodziny, pracują, działają, podejmują wyzwania mimo autentycznych przeciwności losu. Nie chcę tu wymieniać znanych z mediów osób, które spełniają powyższe "kryteria", niemniej pewnie każdy zna kogoś takiego. 
W historiach z książki bohaterowie nie szukają wyjścia z sytuacji tylko od razu skazują siebie na porażkę, albo obarczają innych swoimi porażkami, a co ważne jedynym wyznacznikiem spełnienia są stosunki seksualne z kobietą, bo bycie prawiczkiem to ogromna ujma i powód do frustracji, niespełnienia, do bycia niepełnowartościowym mężczyzną. Co ciekawe, ci bohaterowie cały czas wskazują, że to kobiety mają najlepiej na tym świecie, bo mogą decydować i wybierać partnerów seksualnych. A przecież tyle jest samotnych kobiet wokół, ale jakoś one nie użalają się tylko najczęściej szukają, próbują, gderają, ale działają, albo godzą się z sytuacją, bo co robić? Jakoś trzeba żyć.

"Przegryw" to sfera, a właściwie manosfera, która jest mało znana, ale dla mnie przerażająca a nawet niebezpieczna. Mnóstwo w niej strachu, słabości, złości, nienawiści, agresji, poczucia wykluczenia i wiele innych krętych ścieżek ludzkiej duszy, które mogą prowadzić do rzeczywistej agresji i wyrządzenia komuś krzywdy.

Autorki podziwiam za zmierzenie się z niełatwym tematem, osobami i sytuacjami. Udało się im pokazać poważny problem jakiejś części społeczeństwa, którym powinni zająć się specjaliści, bo pozostawiony samemu sobie może być niebezpieczny, albo powodować niebezpieczne sytuacje i rozlać się do rozmiarów, które trudno będzie ogarnąć.

Bezduszni. Zapomniana zagłada chorych - Kalina Błażejowska

 

Kalina Błażejowska podjęła się przekopała się przez archiwa, zjeździła Polskę w poszukiwaniu śladów i świadków, o których już bardzo trudno, aby opisać podejście polityki Rzeszy do osób, delikatnie rzecz ujmując nieprzydatnych ekonomicznie. Podnoszona do kultu eugenika, która głosiła hasła ulepszania genetycznie człowieka, selekcjonowania tylko najlepszych egzemplarzy ludzkich, przekreślała jednostki niezdolne do samodzielnej egzystencji. Hitler wraz ze swoją administracją opracował plan eksterminacji ludzi, a wręcz grup społecznych, którzy nie byli zgodni z wyidealizowanym schematem wizji III Rzeszy. Eksterminacja jednostek niezdolnych do samodzielnego przeżycia miała przynieść odradzającemu się po kryzysie krajowi znaczne oszczędności. Plan eliminacji słabych i nieprzydatnych krajowi jednostek administracja hitlerowska wdrożyła na terenie Niemiec już w latach trzydziestych XX wieku. Kiedy Hitler rozpoczął wojnę w Europie swoje chore idee "wyczyszczenia" społeczeństwa ze zbędnych jednostek wdrożył na terenach okupowanych.

I tu wracamy do autorki, która zajęła się polityką unicestwiania chorych psychicznie w polskich szpitalach psychiatrycznych dla dorosłych w Gostyninie i dla dzieci w Lublińcu. Składając, z porozrzucanych po różnych archiwach dokumentów, całe historie ukazuje wstrząsający obraz losów bezimiennej, zapomnianej przez historyków "masy" ludzkiej zamkniętej z różnych powodów w ośrodkach dla umysłowo chorych, których bezduszna machina hitlerowska eliminuje na różne metody.

Ta książka to rodzaj hołdu złożonego tym, o których zapomnieli nawet historycy, albo o losach których niewielu, prócz rodzin wiedziało. To pomnik wystawiony tym najsłabszym, niezdolnym do samodzielnej egzystencji, chorych psychicznie, albo emocjonalnie, bezimiennym, często traktowanych jako przypadki eksperymentów medycznych. To też nieliczne losy tych odnalezionych z imienia i nazwiska, ale też poruszająca historia braciszka, którego historia skleja się i odżywa nie tylko na kartach tej książki.

Autorka porusza też ważny wątek o tych, którzy byli ślepymi wykonawcami ideologii, sprawcami, eksperymentatorami wątpliwej jakości, odkrywcami na cudzej krzywdzie, generalnie ludzi, którzy albo w niewielkim stopniu albo w ogóle nie ponieśli kary za swoje okropne zbrodnie, albo za bycie świadkami tych działań i niemymi współuczestnikami..

 To w mojej opinii ważna książka, bo odkurza to czego nie chciano się tknąć, co było mało porywające, ciekawe, medialne? Tak wiele jest książek o zbrodniach hitlerowskich, a wciąż niektóre wątki pozostają przemilczane. Tym razem Kalina Błażejowska odkryła przed czytelnikami tą część, o której już ponoć nigdzie nie było materiałów, a jednak udało jej się stworzyć bardzo gęstą i poruszającą opowieść.

środa, 24 stycznia 2024

Dostatek - Jakob Guanzon

 

Książka działała na moją wyobraźnię, dzięki nietuzinkowym porównaniom i wrażliwości autora w odmalowywaniu biedy. Bieda towarzyszy nam przez większość książki, ma różne oblicza i wiele poziomów, prowadzi do nawarstwiania się problemów, a czasem do ściany, momentu kiedy już nie ma wyjścia, a przynajmniej żadnego pozytywnego. Bieda Guanzona to jazda w coraz większą otchłań niekorzystnych zdarzeń, to zjazd po równi pochyłej.

Książka ma dwa tory, przeszły i teraźniejszy, które choć nie przetną się, ale mają na siebie silne oddziaływanie. Przeszłość daje podkład pod teraźniejsze zachowania głównego bohatera, ale dzięki niej możemy zobaczyć szerszy kontekst biedy, która narasta i rozlewa się, zatacza coraz szersze kręgi i wciąga coraz więcej osób. Bieda jest spiralą, która nakłada tylko kolejne warstewki by rozszerzyć swój zasięg. Zachowania z przeszłości dobitnie pokazują, jak dogłębne konsekwencje dotkną bohatera, a także dosięgną jego syna, którego los będzie kwintesencją beznadziei, wykluczenia i wyrzucenia na bezdroża społeczności i systemu.

Właściwość tej książki tkwi w drobiazgowym, ale bardzo esencjonalnym opisie życia, zachowania i wyborów bohatera, zbiegów okoliczności, braku silnej woli, braku motywacji, braku wytrwałości i poczucia bezpieczeństwa. Te cechy prowadzą głównego bohatera na dno, odbierają mu resztki poczucia wartości, a nawet i godności. Autor pokazuje nam dysfunkcyjność, niedojrzałość, problem uzależnień, przemoc i deficyty emocjonalne. "Dostatek" to opowieść o dziedziczeniu bolesnych doświadczeń, odrzucenia, niespełnienia, deficytów męskości i bezradności. Znajdziemy w niej drugie, a nawet trzecie dno, bo problemy, które Guanzon zawarł w swojej historii są wielopłaszczyznowe.

To mocna opowieść o biedzie i jej sidłach, o jej dziedziczeniu, o braku perspektyw, a często beznadziei. To obraz mężczyzn, którzy zawiedli siebie i swoich najbliższych, którzy nie potrafią się porozumieć między sobą. To wspomnienie kobiet, które są niewidoczne z różnych względów i pozostawiają tych mężczyzn na łasce ich bezradności. To wartościowa książka, nie tylko ze względu na opisanie pęczniejącego problemu Ameryki, jakim jest ogromne rozwarstwienie społeczeństwa, narastająca bieda, wykluczenie, znieczulica i przemoc, ale także na sposób jej przedstawienia i język autora. Książka wciąga i pozostawia ślad w pamięci.