Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 29 maja 2023

Niepokój przychodzi o zmierzchu - Marieke Lucas Rijneveld

 

"Przy stole jest cicho. I tak coraz mniej się mówi, dlatego większość rozmów odbywa się tylko w mojej głowie." (str. 210)

Gdyby nie dyskusja podczas klubu książkowego to powiedziałabym, że to książka o zaniedbaniu emocjonalnym i fizycznym, o samotności, przerażającym smutku, krzywdzeniu siebie i innych, braku intymności i wszechobecnej beznadziei. Wyraźnie w tej opowieści dzieci są zaniedbane emocjonalnie i fizycznie, ich intymność jest nieistotna dla otoczenia, są poniżane, zastraszane, zawstydzane, ośmieszane. Źle się odżywiają, zjadając często już zepsute jedzenie, bo nic nie może się zmarnować, kiedy są chore leczone są domowymi sposobami, albo po dłuższym czasie prowadzone do lekarza, kiedy zapracowani rodzice znajdą na ten obowiązek chwilę. Dzieci zostają same ze swoimi lękami, pytaniami, wątpliwościami, samotnością, niespełnionymi potrzebami rozwojowymi. Wszystkie te emocje potęgują się, nabierają mocy, wręcz pęcznieją, kiedy rodzina doświadcza straty najstarszego syna, dziedzica, najważniejszego dziecka z całej czwórki rodzeństwa.

Czy to rodzina patologiczna, niewydolna wychowawczo, niezdolna do pełnienia roli w jakiej się znalazła? Nic bardziej mylnego, to obrazek rodziny żyjącej według surowych zasad religii - kalwinizmu, zgodnie z którą żyje opisana społeczność i właśnie owa rodzina. To religia, w której nie ma miejsca na miłość, czułość, emocjonalną troskę o bliskich. Nie ma w niej miejsca na miłe słowa, albo słowa, które coś tłumaczą, w przelocie są tylko nakazujące, zakazujące i karzące, prymitywne, okrężne, zimne. Jeśli w rodzinie przytrafi się jakieś nieszczęście to widocznie wisi nad nią jakaś kara i musi z tym żyć. Nie wolno się nad nikim litować, jedynym celem człowieka jest praca i obowiązki. Rozliczanie się z bycia dobrym wyznawcą odbywa się przez najwyższym oficjum, które przychodzi do domu każdej rodziny raz w tygodniu i wypytuje, sprawdza oraz ocenia postępowanie członków. To świat opresyjny, zimny i poddany surowym regułom, nie jest w nim łatwo żyć dorosłym, a tym bardziej dzieciom. Matka przestaje jeść, straszy dzieci, że się zabije, ojciec prorokuje, że odejdzie, albo zwariuje, jak żyć zatem w takim otoczeniu dzieciom, które upatrują pomocy i oparcia w rodzicach.

Opisy niektórych zachowań dzieci mogą budzić zdziwienie, oburzenie, osłupienie, ale nie są niczym innym jak szukaniem bezpieczeństwa, ciepła, miłości, a także chęcią ucieczki. Często dzieci powielają tylko schematy, albo praktykują na sobie to co widzą w gospodarstwie. Nikt dorosły nie rozmawia z nimi o rozwoju hormonalnym i o zmianach fizycznych z nim związanych, dzieci zatem same odkrywają siebie i swoje odczucia. Dzieci pragną czułości, zainteresowania, a dostają obojętność, odrzucenie, samotność, albo kary za najdrobniejsze przewiny. Główna bohaterka zwana też Budrysówką, gdyż nie rozstaje się z czerwoną kurtką, (takim symbolem zakrycia, bezpieczeństwa, albo ukrycia zmian jakie się w niej dokonują) wymyśla różne zaklęcia, życzenia, które jeśli się spełnią to coś tam..., a kiedy się spełniają są przyczynkiem do samokarania siebie, umartwiania. Maltretuje swoje ciało zewnętrznie i wewnętrznie, opisy tych cierpień mogą budzić obrzydzenie, ale w mojej opinii powinny współczucie. Straszy brat okalecza siebie, ale też zadaje ból a nawet śmierć zwierzętom gospodarskim, aby rozładować swoje napięcia i brak uwagi. Tylko najmłodsza córka jest "spokojniejsza", jakby przyczajona, ukryta, schowana za starszymi, zostawiona trochę na uboczu, chce uciec, ale jest na razie za mała, czeka na właściwy moment, ale czy nadejdzie?

Książka jest ciężka od nadmiaru ohydy emocjonalnej i fizycznej, które człowiek jest w stanie zafundować drugiemu człowiekowi, w tym przypadku swojemu dziecku, tylko dlatego, że takie ktoś kiedyś wymyślił zasady, a ktoś inny im się poddał i poddaje kolejne pokolenia. Pomimo tego ładunku jaki ze sobą książka niesie jest doskonale napisana, wyraziście oddaje panujący klimat i wydarzenia. Wzbudza emocje, a cóż może być ważniejszego; dręczy, niepokoi, wzbudza odrazę, lęk, współczucie i pozostaje na dłużej. Nie liczcie na szczęśliwe zakończenie.

niedziela, 28 maja 2023

Szklane ptaki. Opowieść o miłościach Krzysztofa Kamila Baczyńskiego - Katarzyna Zyskowska

 

Katarzyna Zyskowska powraca do historii Barbary i Krzysztofa Baczyńskich, do ich miłości, przeciwności losu i trudnego czasu, w którym przyszło im żyć. W tej książce jednak dodaje jeszcze jeden głos, Stefanii Baczyńskiej. Każda z osób snuje swoją opowieść, dopowiada, odmalowuje swoje przemyślenia, często o tym samym wątku, ale jakże inne. "Szklane ptaki" to piękna książka o strasznych czasach, niebezpiecznych, upokarzających, w których śmierć czyhała za rogiem.

Autorka tym razem nie snuje opowieści linearnie, bo zaczynamy śledzić losy bohaterów kiedy Basia szuka Krzysztofa, po tym kiedy odprowadziła go na akcję 1 sierpnia, on nie daje znaku życia. Następnie akcja wraca do momentu kiedy poznali się na tajnych kompletach, kiedy oczarowali się wzajemnie tak mocno, że ich znajomość i decyzje życiowe potoczyły się z siłą wodospadu, pomimo sprzeciwu matki Krzysztofa i zdziwieniu rodziców Basi. Oboje jednak wiedzieli czego chcą, a tym czego najbardziej pragnęli to być ze sobą tyle czasu ile okoliczności im pozwolą. Ich miłość była niezwykła, żarliwa, oddana i czuła, wiedzieli i rozumieli siebie wzajemnie, dawali sobie wsparcie, zaufanie, ale też swobodę w działaniu. Mamy wspomnienia Stefanii Baczyńskiej i jej niełatwego życia z ojcem poety, jej powroty do dzieciństwa syna. Autorka podjęła próbę pokazania skąd wzięła się jej zaborcza miłość do syna i nienawiść do Basi. Pokazała rozdarcie Krzysztofa Baczyńskiego, który kochał swoją matkę, ale pokochał też Basię i chciał te dwie miłości pogodzić, co okazało się niemożliwe, bo matka nie pogodziła się z odebraniem jej syna, chciała, aby poświęcił się poezji, a nie wikłał w jakieś mezalianse, które mogły mu uniemożliwić rozwój talentu. Trudna to była miłość, bo choć troskliwa, szczera, głęboka i prawdziwa, to jednocześnie zaborcza, zachłanna i smutna. Poeta nie rozumiał uczuć matki, nie rozumiał dlaczego nie kocha jego Baśki, przecież ona była stworzona do kochania, matka nie mogła pojąć co syn widzi w tej mizernej istocie, która nie umie mu nawet pomóc w chwilach ataku choroby. Basia nie umiała się odnaleźć w relacji z matką Krzysia, nie rozumiała skąd ten chłód, ignorancja i nienawiść w stosunku do niej. Skomplikowana emocjonalnie historia, ale opisana pięknie, z czułością i uważnością.

Autorka historii Baczyńskich poświęciła około dziesięciu lat swojego życia, przejrzała archiwa, stosy dokumentów, listów, wspomnień, aby oddać wiarygodną opowieść o losach młodego poety i jego dwóch ukochanych kobiet, co w mojej opinii przyniosło wspaniałe efekty.

środa, 17 maja 2023

Fakty muszą zatańczyć - Mariusz Szczygieł

 "Pomyślałem o magii reportażu" Otóż reportaż może dać cudze przeżycia, kiedy brakuje nam własnych." (str. 26)

Mariusz Szczygieł, autor wielu reportaży tym razem napisał właśnie o tej formie przekazywania zdarzeń, faktów, przeżyć, obserwacji i historii. Pokazał informacje o reportażu od środka, o jego budowie, treściach, formie i sposobie przedstawiania faktów. Nie zabrakło też miejsca dla roli reportera w przekazaniu wydarzeń czytelnikom.

"Fakty muszą zatańczyć" sprawdzi się jako przewodnik dla przyszłych, albo początkujących reporterów, bo zawiera rady, wskazówki oraz przemyślenia o tym jak podejść do tematu, jak nie popełnić błędów, jak być wiarygodnym i odpowiedzialnym podczas przekazywania zdarzeń i faktów. Książka zawiera też podpowiedzi dla czytelnika jak podchodzić do reportaży, jak je analizować, jak być krytycznym  w odbiorze opowieści reportażysty.

Książka pokazuje najważniejszych twórców reportażu w kraju i zagranicą, przypomina ich historie i podejście do opisywania wydarzeń, których byli świadkami, albo wysłuchali o nich opowieści. Rozkłada na czynniki pierwsze i porównuje reportaże, co czarno na białym obrazuje umiejętności, wiedzę, zaangażowanie i formę podania czytelnikom danej historii przez różnych reportażystów.

Generalnie jak to u Mariusza Szczygła dużo ciekawych informacji, zdarzeń i oczywiście osób. Inspiruje, daje do myślenia, uczy i bawi.

wtorek, 16 maja 2023

Chołod - Szczepan Twardoch

 

Czy jestem "czełowiekiem" czy nie? To pytanie zadaje sobie dość często główny bohater książki Szczepana Twardocha. Śledząc losy Konrada Wilgemonowicza wyruszamy do Rosji bolszewickiej, gdzie tacy jak on walczą za ideę komunizmu, żeby w końcu wylądować w odmętach obozowych, do których został zesłany dzięki temu komunizmowi. Obserwujemy męczarnie, którym jest poddawany i torturowany w najbardziej przemyślanie okrutny sposób. Widzimy człowieka, który ostatkiem sił zbiera się w sobie, aby uciec z piekła na ziemi, po drodze mierzy się z dylematami i rozterkami, rozważa intensywnie swoje losy, wspomina, ale też podejmuje działania ad hoc mające wpływ na jego być lub nie. Główny bohater prowadzi walkę z towarzyszącymi mu przeciwnościami zewnętrznymi, ale także wewnętrznymi. Nieobce jest mu zadawanie przemocy, a nawet zabijanie. Opisy okrucieństwa są w tej opowieści gęste i nader częste. Autor częstuje nimi czytelnika jak owocami, choć są to raczej wilcze jagody niż maliny. Cała opowieść Twardocha tętni złem i obudowanym wokół niego niepokojem niewiadomego.

Jeśli chodzi o kontekst opowieści, czyli poszukiwanie człowieka w człowieku to rozumiem i doceniam. Nie mogłam jednak skończyć książki, bo przygniotły mnie te bardzo wyraziste opisy przemocy, miałam wrażenie, że bolą mnie jego krzywdy.

Ciekawy, bo zagadkowy był dla mnie wątek dotyczący samego autora, który ucieka na krańce północnej Europy, żeby znaleźć spokój ducha. Ucieka przed rodziną, znajomymi, zapuszcza się w jakieś odmęty swoich rozterek, rozważań i wątpliwości. Wyrusza w nieznane, z nieznaną osobą, poddaje się losowi, żeby doznać odmiany, olśnienia, znaleźć jakąś wartość...

Powodzenia w czytaniu.