Szukaj na tym blogu

czwartek, 31 sierpnia 2023

Gorsze. Jak nauka pomyliła się co do kobiet - Angela Saini

 

"Nie ma czegoś takiego jak zachowanie typowe dla danej płci" (str.233)  

Odwieczna dyskusja o roli kobiet w świecie i ciągłym porównywaniu ich z mężczyznami pod kątem możliwości fizycznych, intelektualnych, roli w społeczeństwach trwa od lat. Jest też ogrom badań na temat tych różnic, zastanawiające jest to, że większość z nich udowadnia postawione tezy, zazwyczaj korzystne dla mężczyzn. Ta książka zawiera mnóstwo dowodów na to, że badania nie są obiektywne a często mocno tendencyjne. Angela Saini przejrzała szereg raportów z badań, artykułów publikowanych w naukowych czasopismach, rozmawiała z naukowcami obu płci i postanowiła się tym przeglądem podzielić z czytelnikami. Autorka prezentuje ciekawe i rzadko poruszane spojrzenie na kobiety i mężczyzn w bardzo szerokim kontekście. Istotne jest to, że najdziemy tu głosy zarówno naukowczyń jak i naukowców, bo autorce zależało, żeby pokazać zagadnienie jak najszerzej. 

Narzucany przez tysiąclecia dyktat męski "...wywarł potężny wpływ na zachowania kobiet oraz na sposób ich postrzegania. Upowszechniając się i krzepnąc, patriarchat krok po kroku odbierał kobietom prawo do: zarabiania na życie, posiadania majątku, udziału w życiu publicznym, a także kontroli nad losem własnych dzieci. Pozostawił im swobodę wewnątrz klatek, które stworzyło dla nich społeczeństwo. Pozbawione wyboru musiały się zachowywać w sposób, który wzmacniał system." (str. 259) To jest fragment, który oddaje ducha tej książki. Mamy tutaj spojrzenie na stereotypy w różnych kulturach i społecznościach odnośnie modelu rodzicielskiego, roli w związku, w domu i poza nim. Mamy też przyglądanie się aspektom biologicznym obu płci, i jak ta zmienna przekłada się na traktowanie kobiet w różnych kulturach. Jeden z najbardziej poruszających fragmentów książki dotyczy badań nad inteligencją płciową. Autorka przedstawia wiele przykładów, które dowodzą, że różnice między płciami są minimalne i wynikają głównie z różnic w kulturze oraz nierówności społecznych. Angela Saini wyraźnie pokazuje, jak seksistowskie przekonania przeszkadzają w prowadzeniu rzetelnych badań, a w rezultacie wpływają na społeczeństwo jako całość. Obserwacje antropologów wiele razy pokazały, że "...reguły rządzące damsko-męskimi relacjami w większym stopniu wynikają z kultury niż z biologii." (str. 231) Autorka nie pominęła postrzegania roli kobiet na przestrzeni wieków, poczynając od najstarszych kultur łowców i zbieraczy, ani wyników obserwacji naczelnych. Nie omieszkała opisać zachowań agresywnych względem kobiet, zarówno ze strony mężczyzn jak i kobiet, m.in. rzezanie kobiet, oddalanie kobiet w miejsca odosobnienia w okresie ich miesiączki, prasowanie piersi, wydłużanie szyi, albo zabijanie płodów żeńskich w łonach ich matek, itp.

W książce znalazły się też wyniki badań, które mnie szczególnie zainteresowały i takie, które wzbudziły irytację. Z ciekawszych wyników badań "...utrata matki wiąże się ze znacznie większym zagrożeniem niż utrata ojca." (str.207) Albo potwierdzenie, że kobiety zachowują się tak jak przyzwala im na to otoczenie, normy społeczne i kulturowe, zaś presja mężczyzn, którzy chronią swoje podstawowe interesy przyczynia się do głębokich nierówności pomiędzy płciami. "W niektórych krajach podwójne standardy moralne są wpisane w prawo." (str. 252)
Autorka upatruje nadziei dla kobiet w przywróceniu im równego statusu w społeczeństwie w ruchach wspierających kobiety, bo jak pokazują badania antropologiczne tylko solidarność kobiet może przynieść im sukces, jaki dzisiaj, operując na tej samej strategii, osiągają mężczyźni. Bez szacunku i solidarności ze swoją płcią nie osiągniemy równego traktowania.

Podsumowując badania robione są przez ludzi, mężczyzn lub kobiety, co, jak się okazuje nie jest bez znaczenia na wyniki badań. Poza tym ważna jest próba, różne miejsca, czasy, gatunki poddawane badaniom. Czasami badania są już nacechowane składowymi, które mają udowodnić tezę badacza, a kiedy to samo badanie robią inni badacze, okazuje się, że wyniki są zupełnie inne, bo np. poprzednia próba była niereprezentatywna. "Gorsze, jak nauka pomyliła się co do kobiet" to kolejna ważna książka, która daje nowe światło na temat badań naukowych dotyczących płciowych różnic. Autorka, Angela Saini, zawarła wszechstronne badania, aby wykazać, jak często nauka dokonywała fałszywych założeń do tyczących kobietach. Dobrze się ją czyta.

Nie jestem twoim Polakiem. Reportaż z Norwegii - Ewa Sapieżyńska


Książka Ewy Sapieżyńskiej została napisana dla Norwegów, a jej celem było uświadomienie im, że emigranci zarobkowi to nie tylko siła robocza do ciężkiej pracy, ale to przede wszystkim ludzie, bardzo różnorodni, o rozmaitych zainteresowaniach, wykształceniu, doświadczeniu, możliwościach. To nie zbiór "niewidzialnych robotników", potrzebnych do funkcjonowania Norwegii w wielu obszarach (budownictwo, prace porządkowe, praca w magazynach, sklepach, w rolnictwie), ale ludzie, którzy szukali w tym sprawiedliwym raju, dobrego życia i poczucia sprawiedliwości.

Autorka opisuje w książce zarówno swoje doświadczenia w Norwegii, a także wielu innych rozmówców. Emigranci z Polski to przekrój społeczeństwa, znajdziemy wśród nich ludzi kultury, pracowników fizycznych, pracowników naukowych, pracujących w edukacji, freelancerów, ludzi świata, którzy reprezentują różne poglądy i podejście do życia, mają plany, cele i marzenia, albo potrzebę życia w tym kraju. Ewa Sapieżyńska zarysowała szerszy kontekst rzeczywistości emigrantów w Norwegii, aby uświadomić im, że mimo obiegowej opinii, iż są równościowym i tolerancyjnym społeczeństwem rzeczywistość jest inna. Chciała pokazać im jak łatwo szufladkują ludzi, jak kwitnie podejście pełne wykluczeń, klasizmu, a nawet rasizmu. Uświadomić jak emigranci są wykorzystywani i nierówno traktowani przez pracodawców i jak generalnie Polaków traktuje się przedmiotowo. Ta książka wydaje się mocnym głosem i apelem o ujrzenie w emigrantach po prostu ludzi a nie jednolitej masy przeznaczonej do poślednich zadań. Ludzi, którzy przyjechali do Norwegii za lepszym jutrem i którzy wspólnie z autochtonami chcą budować dobrobyt tego kraju, ale chcą być traktowani sprawiedliwie i z szacunkiem.

Ze względu na szum wokół książki i zainteresowanie w Norwegii, autorka przygotowała też polską wersję, ale mam wrażenie, że nie zyskała ona większego zrozumienia. Ja przeczytałam z ciekawością, podobały mi się także fragmenty opisujące prywatne przeżycia autorki z dzieciństwa i okresu nastoletniego, uważam, że dla czytelnika norweskiego mogły być istotne, ponieważ pokazywały zmagania człowieka z systemem i dążenie do osiągnięcia czegoś ponad jego ograniczenia.

środa, 23 sierpnia 2023

Dziury w ziemi. Patodeweloperka w Polsce - Łukasz Drozda


"Patodeweloperka to realny problem. Często zbywamy go śmiechem, tak jakby ograniczał się do arogancji indywidualnych inwestorów. Niesłusznie, bo wymaga on znacznie uważniejszego spojrzenia. I o tym właśnie jest ta książka,..." (str. 15) Cóż za dobry początek, nic dodać nic ująć.

Autor „Dziury w ziemi. Patodeweloperka w Polsce” omówił najważniejsze problemy patologiczności mieszkalnictwa w Polsce, starał się pokazać główne bolączki tego obszaru poparte przykładami, próbował pokazać jakieś dobre przykłady i dać rozwiązania i pomysły na wyjście z tej sytuacji.

 Łukasz Drozda zaczął od historii mieszkalnictwa w XX wieku, zwłaszcza po II wojnie światowej, przytaczając opinie o istnieniu systemu, planowaniu, dbaniu o zapewnienie lokalu dla obywateli, nie pomijając infrastruktury społecznej, zieleni, miejsc do rekreacji i transporcie. Przytacza znane postaci tamtych czasów zaangażowane w odbudowę i planowanie przestrzenne w kraju zrujnowanym przez okupanta. Następnie opisuje sytuację po 1989 roku, kiedy zachodziły przemiany, a że było ich wiele, pewne sprawy umykały i tak właśnie stało się z mieszkalnictwem. 

Kolejne rozdziały to opis mechanizmów działania szeregu nieprawidłowości na rynku nieruchomości począwszy od działania deweloperów, ich różnych "sztuczek" i zabiegów, aby wykorzystać sytuację rynku, na którym brakuje mieszkań i dzięki temu sprzedawać "wszystko co się da". Autor analizuje strategie budowniczych, a także przedstawia skutki ich działań dla mieszkańców, dzięki temu czytając mamy obraz sytuacji, a to pozwala lepiej zrozumieć problem i wyciągnąć wnioski lub nie. Opisuje działania banków, fliperów, finansistów, inwestorów, zachłannych developerów, porusza problem nieudolności władz i urzędników oraz dziurawego prawa. Wyjaśnia co to jest PUM, czyli powierzchnia użytkowa mieszkalna i jak się z nią obchodzą developerzy, projektanci i cała rzesza innych zaangażowanych w rynek. Opisuje krajowych developerów, ich dojście do majątków i podejście do budownictwa. Przedstawia założenia właściwie funkcjonującego rynku mieszkaniowego i pokazuje jak do tego dojść. Opisuje problem grodzenia osiedli, suburbanizacji, liniowych osiedli wśród "łanów zbóż", gentryfikacji, czyli zmienianiu jakichś obszarów miasta, mających najczęściej przywrócić im blask, albo użyteczność. Wspomina o dzikiej reprywatyzacji i jej okrutnych przykładach. Rozbudowach, nadbudowach, przebudowach, odbudowach, które zmieniają charakter, nie utrzymują stylu i założeń projektu, itp., itd. Oddaje też głos ludziom z branży a także opisuje ciekawe rozwiązania budowania osiedli, niestety te są w mniejszości.

"Patodeweloperka to w gruncie rzeczy logiczna konsekwencja splotu realnych potrzeb konsumenckich, zachowawczości polityków i motywowanej cwaniactwem chciwości. Bez odważnych zmian i nowych kierunków w polityce mieszkaniowej zjawisko to będzie istnieć dalej. Zmiany te muszą obejmować zarówno kapitałochłonne budownictwo publiczne, jak i odważniejsze regulacje." (str.203) 

Książka jest napisana w sposób przystępny i zrozumiały. Autor chciał pokazać problem pod wieloma kątami, spróbował opisać lekarstwa na przypadłość patologii rynku mieszkaniowego, ale czy ktoś z decydentów ten głos zauważy. Autor podkreślał znaczenie także elementów odpowiedzialności społecznej i etyki w biznesie, a także zrównoważonego budownictwa wobec zmian klimatycznych. W książce zamieszczone zostały także rozwiązania i  istniejące inicjatywy społeczne, które dążą do poprawy sytuacji. Ponadto, autor zwrócił uwagę na potrzebę edukacji społecznej w zakresie rynku nieruchomości, co jest ważnym i odkrywczym elementem w dyskusji na ten temat. Czasami miałam wrażenie, że niektórym wątkom autor poświęcał zbyt dużo czasu, a niektóre były tylko dotknięte, niekiedy miałam poczucie zbytniego skakania od przykładu do przykładu. Niemniej rozumiem, że była to próba zebrania największych bolączek mieszkalnictwa w Polsce i nie wyczerpała wszystkiego, ale generalnie książka mi się podobała i wniosła jakieś nowe spojrzenie na pewne elementy sytuacji.

sobota, 19 sierpnia 2023

O zmierzchu - Therese Bohman

 

Ta książka to studium kobiety w średnim wieku, niezależnej, dobrze wykształconej, wyzwolonej, samofinansującej się, można by rzec spełnionej, a jednak nie do końca. W opowieści znajdziemy wiele dylematów, rozterek, roztrząsań, bolączek kobiety, która boi się samotności. "Tęskniła za stałą obecnością kogoś, kto rzeczywiście chce z nią być. Kogoś, kto pragnąłby jej tak bardzo, by chcieć rozmyślać o wspólnej przyszłości." (str. 155) To obrazek o kobiecie, która żałuje zmarnowanych lat, oddechu biologii na plecach, desperacji pędzących myśli, w których przewija się wątek związku i rodzicielstwa.

Główna bohaterka, Karolina opisuje sytuacje, w których czuła się niekomfortowo, w których raziło ją wiele zachowań innych, z którymi często nie dawała sobie rady. Często szukała wytrycha, aby uciec tylnymi drzwiami. Czasami szukanie wyjścia zajmowało jej dużo czasu, zwłaszcza jeśli chodzi o związek z partnerem, ale wraz z upływem czasu coraz szybciej znajdowała sposoby na wyjście z uwierających okoliczności. "Co ona robiła na tej dziwacznej imprezie? Chyba jest na to za stara. Jakież to szczęście być za starą na coś takiego. Wstała, powiedziała, że musi już iść, zignorowała protesty pozostałych, szybko włożyła buty i płaszcz w przedpokoju." (str. 77)

Karolina miała do siebie pretensje za mało asertywne zachowania, za uleganie czyimś namowom, słuchanie własnych podszeptów, małych aktów desperacji przypodobania się, po których czuła się rozdarta emocjonalnie, miała rozterki, wyrzuty sumienia, sporo rozchwiania.. "Może powinna napisać coś radykalnego. Powinna przynajmniej wyrażać swój pogląd wtedy, gdy jakiś miał, jak w debacie na temat kolumn w planowanych wejściach na stację metra." (str. 100)

Ta książka to też obserwacja codzienności szwedzkiej. Choć postrzegamy Szwecję jako kraj o bardzo wyrównanych szansach i możliwościach dla kobiet i mężczyzn to i tak w codziennym życiu da się odczuć różnice społecznego patrzenia na obie płcie. Pomimo wielu zabiegów informacyjnych i prawnych działań rządu Szwedki odczuwają nierówności jakie panują w traktowaniu kobiet i mężczyzn. W książce pokazuje to przykład nie tylko najbliższego otoczenia bohaterki, czyli akademickiego, które jest patriarchalne ze wszystkimi konsekwencjami tegoż, ale także szersze spojrzenie na postrzeganie życia singla w społeczeństwie zarówno przez kobiety jak i przez mężczyzn. "Kobiety, którym się nie uda, traktuje się jako biologicznie przegrane. Z kolei mężczyznom wolno robić to, na co maja ochotę, za nic nie brać odpowiedzialności, a później i tak pewnego pięknego dnia stać się głową przykładnej rodziny. W dwudziestym pierwszym wieku, w kulturze, która włożyła tyle wysiłku w zaprzeczenie biologii, sprawy najbardziej naturalne, kiedy dawały o sobie znać, wydawały się groteskowe." (str. 179) Nie jest to odosobnione, ale może z mojego punktu widzenia zaskakujące, pewnie dlatego, że oceniam to z własnego podwórka, jeszcze mocniej patriarchalnego.

Książka może się podobać lub nie jak wiele podobnych, ale mnie poruszyła, przede wszystkim dylematami bohaterki, jej przemyśleniami, pogubieniem, desperacją, poszukiwaniami. Jej wątpliwości, dylematy, dysonans pobudzały mnie do przemyśleń nad własnymi doświadczeniami i obserwacjami. "Przy wciąż kręcącej się pustej taśmie Karolina pomyślała, że to jak życie, na które czekała. To, które dotarło do wszystkich poza nią. (str. 172) Bohaterka może irytować swoim desperackim dążeniem do bycia w związku, poszukiwaniu na siłę mężczyzny, z którym mogłaby nie czuć samotności. Z drugiej strony ma swoje pasje, potrzeby, cieszy się z tylko własnej przestrzeni mieszkania, podejmuje pokrętne decyzje, umie wymiksować się z niekomfortowych sytuacji, ot człowiek. I tak najciekawsze akordy, które są zaskakujące i mnie zadowalające autorka zostawiła na koniec. A tak przy okazji autorka za sprawą Karoliny zabiera nas do świata sztuki, obrazów, galerii, poszukiwania śladów artystów, zatem jeśli ktoś lubi takie klimaty to książka jest dla niego.

wtorek, 15 sierpnia 2023

Ta druga - Therese Bohman

 

Sięgnęłam po książkę Therese Bohman, bo wspomniał o tej autorce w jednym z wywiadów mój ulubiony pisarz. 

To powieść, która nie od razu mnie wciągnęła, z początkowymi stronami trochę brzmiała banalnie, ale w miarę upływu czasu obraz banalności kruszył się, pokazywały się szczeliny wypełnione głębszymi przemyśleniami. Główna bohaterka to studentka literaturoznawstwa, która pracuje na zastępstwie w szpitalnej stołówce. Generalnie jest osobą, która nie umie zacząć działać, choć ma plany zawodowe, bo chce być pisarką, to nie podejmuje nawet pisarskich prób; jest nie zadowoloną ze swojego życia młodą kobietą, ale nie podejmującą prób jego zmiany. Szuka przygodnych związków, marzy i wyobraża sobie siebie w rolach kochanek upatrzonych mężczyzn. Wolne chwile spędza ze znajomymi na imprezach, sporo pije wina, czyta Dostojewskiego, Tomasza Manna, Baudelaire, dyskutuje o sztuce i literaturze, ale nie ma w tym głębi. Jest pogubiona, bierna, poddająca się chwili, poszukująca czegoś co pobudzi ją do działania, ale nie jest to łatwe.

Kiedy wreszcie wymarzony mężczyzna zaczyna się nią interesować poddaje się temu bez reszty, jest na jego "zawołanie", wie że jest czyimś mężem i ojcem, ale jej to nie obchodzi, chce zostawić to z boku, liczy się tylko czas spędzony razem. Tylko czy to jej wystarczy? 

Czytające książkę Therese Bohman miałam wrażenie, że autorka chce zwrócić uwagę na zwyczajne życie młodej, przeciętnej dziewczyny, która nie wie czego chce, nie wie jak się odnaleźć w zwyczajnym świecie, bo ma ambicje na coś z wyższego poziomu, na który notabene nie łatwo się dostać. Postać dziewczyny może odzwierciedlać życie wielu młodych kobiet, które chciałyby być wolne, niezależne, ale jakoś nie znajdują pomysłu jaką drogą to osiągnąć. Ciekawe w książce jest pokazywanie przez autorkę męskich postaci, które są jakby rozmyte, potrzebne do dopełnienia kobiecych dylematów, bo to na nich autorka skupia się i to je szkicuje grubą kreską, ich dylematami się zajmuje. 

W książce autorka odsłania przed czytelnikami dwa światy - bogatych i pięknych oraz zwykłych, czasem szarych, czasem barwnych, ale żyjących w innych rejonach miasta. Bogaci wyjeżdżają na wakacje zagranicę, mają piękne mieszkania w dobrych dzielnicach i eleganckich kamienicach. Zwykli jeżdżą tam gdzie ich stać, mieszkają w innych mieszkaniach, otaczają się innymi przedmiotami, piją tańsze wino, itd. Banały? Być może, ale w tym przypadku czemuś służą...

Lektura tej książki może wydać się mało interesująca, miejscami irytująca, niemniej ma swoje przesłanie i treść do przemyśleń. Z pewnością końcówka może zaskoczyć i pokazać wyraźniejsze światło na bohaterów. Myślę, że sięgnę po kolejne książki tej autorki.

Kyz Żibek. Kazachski poemat narodowy - autor nieznany

 

Książka "Kyz Żibek" to niesamowita perła literatury kazachskiej, bo to poemat napisany wierszem, a jego wydawanie tego arcydzieła było oczekiwane przez czytelników, ponieważ "Kyz Żibek" jest jednym z najwybitniejszych tekstów w historii kazachskiej literatury. W poemacie opisano wspaniałą opowieść miłosną, która dzisiaj może wydawać się nieco archaiczna lub bajkowa, niemniej jest piękna i wzruszająca.

Dzięki narracji przeniosłam się w stepy Kazachstanu, galopowałam na koniu tak jak główny bohater poematu Tulegen i podziwiałam urodę jego wybranki. Wiersz miał moc współodczuwania, wprowadzania w dziejącą się akcję. "Kyz Żibek" to historia miłości, tęsknoty i poświęcenia, która dotyka zakamarków duszy.

Poemat jest osadzony w malowniczej scenerii Kazachstanu, co nadaje mu niepowtarzalny urok. Poszczególne opisy krajobrazów i tradycji kazachskiego ludu są niezwykle wiarygodne i sugestywne. Świat stworzony w opowieści rozwija się przed oczami, a każdy szczegół jest starannie uwypuklony. Język użyty w "Kyz Żibek" jest piękny i melodyjny. Mistrzowsko dobrany wiersz, rym i rytm nadają utworowi wyjątkowego charakteru. Czytanie tych słów to jak słuchanie  muzyki, która porusza.

Książka "Kyz Żibek" zasługuje na uznanie i rekomendację, bo to nie tylko dzieło literackie, ale również ważna część kultury i dziedzictwa Kazachstanu. W książce znajdziemy dopiski i wyjaśnienia odnoszące się do słów i kultury kazachskiej. Każdy, kto szuka perełek literatury powinien sięgnąć po tę książkę. "Kyz Żibek" to opowieść, która zapada w pamięć dzięki pięknu języka i obrazów.

Schronisko, które przestało istnieć - Sławek Gortych

 

"Schronisko, które przestało istnieć" to debiutancka książka, która wciągnęła mnie i dała przyjemność z czytania. Autor przeniósł nas w Karkonosze, pełne piękna, ale też historii i tajemnic. Zaprojektował ciekawe postaci i stworzył poruszającą opowieść z wątkiem kryminalnym.

Niezwykłym atutem tej książki jest sposób, w jaki autor opisuje otaczający nas świat. Szczegółowe opisy scen i krajobrazów sprawiają, że całość staje się jeszcze bardziej realistyczna. Czytając "Schronisko, które przestało istnieć", miałam wrażenie, że przenoszę się bezpośrednio do opisanego miejsca, jednego z moich ulubionych w Polsce.

Intryga utrzymana jest w odpowiednim tempie, nie pozwala oderwać się od lektury, bo autor potrafi zarówno zaskakiwać, jak i budować napięcie. Fabuła rozgrywa się płynnie, choć czasami w różnych czasoprzestrzeniach to wszystkie wątki są zręcznie ze sobą splecione, co sprawia, że całość jest niezwykle intrygująca.

Postacie, którymi autor nas obdarował, są bardzo ciekawie wykreowane, autentyczne, pełne emocji i bardzo dobrze rozpisane, co dodaje im głębi i wiarygodności. Łatwo z nimi się utożsamić i przeżywać ich losy.

Debiut autorski zaskakuje również tym, że porusza tematy uniwersalne, takie jak miłość, poświęcenie czy walka o dobre imię. To nie tylko opowieść o przygodach, ale również historia o wartościach i wyborach, z jakimi muszą się zmierzyć bohaterowie.

"Schronisko, które przestało istnieć" to książka, która bardzo szybko wciąga i nie pozwala się odłożyć. Przywołuje emocje, zagłębia w niezwykły świat i daje czytelnikowi chwilę wytchnienia od codzienności. Może to nie jest nadzwyczaj zaskakująca fabuła, to jednak mnie urzekła. To ciekawy debiut, którym autor pokazuje, że ma talent i potencjał.