Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Sam i Watson przeganiają gniew - Ghislaine Dulier


Książka dla dzieci i rodziców o złości, jej istocie, sensie i metodach radzenia sobie z nią.Opisane są ćwiczenia z wizualizacją emocji. Książka jest ciekawie i adekwatnie ilustrowana, z jednoznacznymi kolorami. Reakcja moich dzieci pokazała, że jest to lektura powyżej 5-6 roku życia. Młodszej było mi trudniej wyjaśnić i nie była zainteresowana ćwiczeniami. Starsza powracała do niej.

Główny bohater przeżywa chwile złości na mamę, bo na niego nakrzyczała. Jest tak zły, że mógłby kopać, walić pięściami, itd., ale wie, że takie zachowanie skutkowałoby nieprzyjemnymi konsekwencjami. Woli zdusić złość w sobie, co oczywiście jest szkodliwe dla niego. Na szczęście Sam ma przyjaciela Watsona, to kot, który akurat cierpi na alergię i właśnie ma zapuchnięte oczy i nie widzi, ale wyczuwa, że Sam jest zły. Tłumaczy mu istotę uczuć, ich odczuwanie i przeżywanie. Wyjaśnia zagadnienie aury i możliwości jej wyczucia, jest blisko co uspokaja chłopca. Kot uczy Sama wizualizacji emocji, co bardzo pomaga osiągnąć katharsis i spokój. Wizualizacja to wyobrażanie sobie obrazu, który można zmienić. Uruchamiając wyobraźnie i stosując odpowiednio techniki oddechowe można "łatwo" wyćwiczyć w sobie radzenie z niemiłymi uczuciami.


Hylaty - Jola Jarecka


Książkę czytałam jednym tchem, bo napisana jest w sposób, który zaciekawia i wciąga. Krótkie historie trójki głównych bohaterów, przeplatają się ze sobą, zachowując chronologie czasu i dążąc do tego samego miejsca.
Początek jest pozornie nie związany ze sobą, ale im dalej w książkę losy bohaterów zazębiają się, aby połączyć się ze sobą w ostatnich akordach.
Książka może nawiązywać do prawdziwych wydarzeń mających miejsce kilka lat temu na granicy Polsko-Ukraińskiej, którą przekroczyła matka z czwórką dzieci.

Autorka snuje opowieść o Hance, Hali i Jurku, przybliża ich historie, losy, obawy, emocje i nadzieje. Hanka to ładna kobieta, pracowita i pracująca, żona bezrobotnego, popijającego i ogólnie nieradzącego sobie z życiem Stefana; matka Jasia ogromnie miłego i łagodnego chłopca chorego na serce. Hala, Czeczenka uciekająca od wojny i głodu z czwórką dzieci od 2 do 12 lat. Uciekała, aby chronić swoje dzieci przed kulami, ale podróż do szczęścia i pokoju okazała się bardzo wycieńczająca. Zapewne było jej trudno, choć dzieci były dzielne i wspierały siebie i matkę, traciła siły. Choć mąż opłacił całą drogę, zapewnił, że wszystko się uda, nie przewidział, że ludzie mają różne charaktery i często z różnych względów nie dotrzymują słowa.

Jurek, pracujący w straży granicznej aktualnie w Bieszczadach, gdzie jeszcze jest granica, której trzeba pilnować. W separacji z żoną, bardzo tęskni za synem, oczekuje jego przyjazdu, aby pobyć z nim, pokazać mu piękno gór i nieprzebytych lasów.

Wszyscy główni bohaterowie są silnie związani ze swoimi dziećmi, kochają je, chcą dla nich jak najlepiej, chcą zatroszczyć się o ich zdrowie, bezpieczeństwo, dać im swoją miłość i opiekę. Ta miłość wymaga od nich cierpienia, ciężkiej pracy i zapomnienia o sobie. Wyobrażałam sobie strach Hanki o synka, który oczekuje w kolejce na serce. Wspierałam Halę w jej trudach i niebezpieczeństwach podróży, płakałam razem z nią, kiedy nie dawała rady albo była upokarzana.

Książka napełniona ludzkimi boleściami, smutkami i sytuacjami bez wyjścia, pochłania bez reszty, wypełnia oczy łzami a duszę boleścią. Historia wpisująca się w miejsce magiczne, ale też naznaczone tragicznymi wydarzeniami z przeszłości.

Feluś i Gucio idą do przedszkola - Katarzyna Kozłowska


Katarzyna Kozłowska zawarła wszystkie istotne sprawy dotyczące pójścia do przedszkola w zgrabnych i krótkich treściach. Krok po kroku, informacja po informacji, wszystko co ważne dla dziecka i rodzica w tym niewątpliwie nowym wydarzeniu w życiu rodziny. To taki poradnik, przewodnik i informator w jednym.

Autorka prowadzi czytelnika jasno wytyczoną ścieżką nieubłaganie biegnącego czasu a w raz z nim pokazuje zmieniające się zdarzenia w życiu każdego.Dużym wydarzeniem w życiu małego człowieka jest pójście do przedszkola, dlatego ważne jest właściwe podejście do tego faktu. Przygotowanie się całej rodziny, omawianie, wizualizacja sytuacji, opisanie działań.

I tak, najpierw dobrze byłoby zrobić wspólne przygotowania (zakupy, pakowanie) a następnie pójść do przedszkola. W tym nowym, nieznanym świecie, dziecku może towarzyszyć ciekawość przeplatająca się z niepokojem. Niemniej autorka prowadzi czytelnika po poszczególnych zaułkach przedszkola, zagłębiając się coraz bardziej w jego specyfikę. Opisane są poszczególne miejsca, podany harmonogram dnia i zajęcia. Rola dzieci i opiekunów. Autorka opisała nawet różne ważne wydarzenia, które mają miejsce w przedszkolu: leżakowanie, zajęcia dodatkowe, np.gimnastyka, rytmika, albo też wyjazd do zoo autokarem, odwiedziny Mikołaja, występy na Dzień Babci i Dziadka.

Autorka podkreśla, że choć dziecko może tęsknić za rodzicem ma też okazję wykazać się samodzielnością w wielu działaniach, może sprawdzić jak się czuje i daje sobie radę w grupie. Ma prawo i możliwość do własnych decyzji, sądów i działań.

Książka może być dobrą lekturą do dyskusji, oswajania i zaznajamiania z przedszkolem.

Pucio i ćwiczenia z mówienia, czyli nowe słowa i zdania - Marta Galewska-Kustra


To praktyczna książka do ćwiczenia języka, jego części, uważności na treść, umiejętności odpowiedzi na pytania. Książkę można czytać, bo jest w niej opisana historia, można się z niej uczyć, można zadawać pytania i na nie odpowiadać. Można oglądać obrazki i wysnuwać z nich własne opowieści. Można z niej czerpać własne pomysły, bo daje wiele możliwości. Dla każdego coś ciekawego i rozwojowego. Moje dziecko dało się z łatwością wciągnąć we wspólną zabawę. Zainteresowanie współgrało z intensywnością działań zaproponowanych przez autorkę.
Na początku książki jest komentarz dotyczący efektywnego z niej korzystania. Urocze ilustracje, grube kartki praktyczne przy częstym czytaniu, ciekawa forma ułożenia treści, to wszystko co zachęca po sięgnięcie po nią.

sobota, 28 kwietnia 2018

Elegia dla bidoków - J. D. Vance


Trafiła w moje ręce książka po którą bym sama nie sięgnęła, ale skoro już ją miałam to przeczytałam i nie żałuję. Autor przybliża czytelnikom bardzo przyziemne historie swojej rodziny wpisane w specyfikę miejsca i czasów. Historie prywatne otoczył wydarzeniami w kraju. Opisał lokalne zjawiska społeczne, które miały przełożenie i wpływ na szerszą skalę. Przybliżył genezę i zjawiska towarzyszące pauperyzacji pewnych grup społecznych w USA. Pokazał korelację ubożenia z brakiem wykształceniem, słabą kulturą, relacjami międzyludzkimi i szeroko pojętą beztroską. Autor bardzo wyraźnie nakreśla swój punkt widzenia na amerykański system nierówności społecznych i gospodarczych, pokazuje jego rozmiar, skutki i zagrożenia na przyszłość.


Autor skupił się na bidokach z Pasa Rdzy, których są miliony w rejonie Appalachów. To często robotnicy, bez wykształcenia, bez zaplecza finansowego, bez nadziei na poprawę swojego bytu. Co najgorsze to ludzie bez potrzeby i chęci poprawy swojej sytuacji, to obywatele, którzy się użalają i obwiniają innych za swoje położenie. Tam też urodził się i wychował J. D. Vance "w biedzie, w hutniczym miasteczku w Ohio, jednym z wielu w Pasie Rdzy, skąd jak z otwartej rany, (...) wyciekały miejsca pracy i nadzieja."(str. 8). Autor opisał swoje otoczenie wewnętrzne i zewnętrzne, swoje relacje z poszczególnymi członkami bardzo licznej i rozległej rodziny. Te głębokie i bardzo prywatne opisy przybliżyły czytelnika do sedna problemów, przeżyć, codziennych zmagań z niełatwą sytuacją i emocjami oraz zależnościami rodzinnymi. Czytając książkę odniosłam wrażenie, że choć autor pisał o swoim życiu to nie roztkliwiał się, skupił się na opisaniu sytuacji a nie na własnych emocjach i doświadczeniach fizycznych. Nie miał łatwego dzieciństwa, jego niestabilna emocjonalnie matka miała problemy z uzależnieniami, mężczyznami i dziećmi. Te ostatnie były "workami" do wyładowywania emocji i nieradzenia sobie ze sobą. Ojciec długo nieobecny w jego życiu stał się w pewnym momencie ciekawą odskocznią. Do jego rozwoju i wychowania najbardziej przyczynili się dziadkowie, choć dalecy od ideałów byli jego wsparciem, buforem bezpieczeństwa i stabilizacji ekonomicznej. Dawali mu tyle miłości ile umieli. Dzięki ich zachętom udało mu się osiągnąć "sukces" - wyrwać z zapaści i stanąć mocno na nogi.

Autor przybliżył mechanizm napędzania biedy, którą powoduje samo wykluczenie, poczucie bezsensu, bezradność, lenistwo, życie na kredyt i beztroska. Ta Amerykańska bieda to specyficzna "niestabilność", wieloraka przemoc skierowana przeciwko innym i sobie, szerokie spektrum używek, konsumpcjonizm i bezrefleksyjność. To inna bieda niż ta, która panuje w Afryce, Azji czy Ameryce Południowej. W Ameryce biedacy mają co jeść, mają sprzęt RTV, AGD, auta i miejsca do mieszkania. To inny rodzaj biedy i ubożenia, być może problem tkwi głębiej, w jakiejś bezduszności i bezwartościowości wszystkiego co ważne. Może to pustka emocjonalna, brak ideałów, czegoś wznioślejszego?

Ta książka pokazała, że obiegowa opinia o wszechmocy i bogactwie USA to mit i dotyczy to mniejszości , zaś większa część obywateli, tych o których nie mówi się w mediach, żyje bez nadziei i wiary we własne możliwości i sens.

czwartek, 26 kwietnia 2018

Zosia, Ernest i ktoś jeszcze - Elżbieta Pałasz


Elżbieta Pałasz to znana i lubiana przez nas pisarka książek dla dzieci. Zarówno poprzednie tak i ta zainteresowała nas. To książeczka bardzo realistyczna, opowiada prawdziwe historie z życia codziennego rodziny. Książka jest spójna, chronologiczna, ciekawa i wciągająca. Przyjemnie się czyta, bo często jest zabawna. Rozdziały są adekwatne dla trzy - czterolatków i starszych. Ilustracje współgrają z treścią.

Najpierw poznajemy Zosię i Ernesta, statystyczne rodzeństwo i ich rodziców. Zosia ma sześć a Ernest 4 lata. Radosne, rozbrykane rodzeństwo budzi różne emocje. Mama czasami traci cierpliwość do ich dokazywania i kłótni, tata stara się znosić je ze stoickim spokojem. Najczęściej to siostra wymyśla zabawy a brat bierze w nich udział. Czasami są o siebie zazdrośni i kłócą się, ale jak to zazwyczaj bywa pomiędzy rodzeństwem szybko się godzą.
Pewnego dnia tata oznajmia dzieciom, że w ich domu pojawi się kolejne dziecko. Kto? Skąd? Jak to? - zastanawiają się maluchy. Otóż mamusia jest w ciąży i niebawem będą mieli braciszka lub siostrzyczkę. Zdziwienie zmieniło się w zaciekawienie, oczekiwanie, znudzenie a pod koniec w zobojętnienie.
Jednak kiedy braciszek się urodził i rodzice przywieźli go do domu, to dopiero się zaczęło. Cała bieganina przy maluchu była zaskakująca, irytująca i drażniąca. Prawie wszystko kręciło się wokół niego, mama była ciągle zajęta niemowlakiem i zmęczona. Oni musieli bawić się ciszej, częściej mieli sobie radzić sami ze swoimi sprawami. Brakowało im spokoju, tęsknili za większym udziałem mamy w ich życiu.
Niemniej z czasem zauważyli, że Jaś zauważa ich i wesoło reaguje na ich miny i zachowania. Sytuacja zmieniała się z każdym miesiącem, dzieci rosły i przeżywały nowe sytuacje, działania i emocje.....

To książka mądrze ukazująca relacje rodzinne. Warto sięgnąć po nią, zarówno w adekwatnej sytuacji jak i w zupełnie skrajnej, bo pokazuje realne sytuacje bez zbędnej delikatności i infantylności.

niedziela, 22 kwietnia 2018

Wiewiórek i Bóbr. Przygody leśnych detektywów - Magda Podbylska



Książka o lesie, zwierzętach i ich zwyczajach. Wiewiórek osiągnął już taki wiek, że opuścił mamę i zaczął życie we własnej dziupli. Odpowiedzialnie z właściwym sobie rozsądkiem zaczął być dorosłym. Kiedy przeprowadził się w nowe dla siebie okolice nie znał tam nikogo. Na szczęście poznał szybko dziwnego jegomościa, który przy bliższym poznaniu wydał się całkiem sympatycznym i do rzeczy, interesującym zwierzęciem. Okazało się, że jest to bóbr i podobnie jak wiewiórek rozpoczął swoje dorosłe życie, zbudował żeremie i zamierzał zrobić zalew, ale perswazje wiewiórka pomogły i bóbr odstąpił od tego działania.
Obaj bacznie obserwują otoczenie, które nie raz je zadziwia i próbują te zdziwienia wyjaśniać, przeprowadzając czasem bardziej, a czasem mniej skomplikowane śledztwa. Dzięki podjętym przez siebie działaniom dowiadują się ciekawych rzeczy o mieszkańcach lasu, ich zwyczajach, naturze, możliwościach i talentach. Często są zaskoczeni wynikami swoich dochodzeń, czasem nie mogą uwierzyć w rozwiązanie zagadki, czasem zaskakują ich poznawane zwierzęta.

Generalnie książka jest ciekawa, na końcu zawiera opisy zwierząt i ich zwyczaje. Całkiem ciekawie się ją czyta, ale w mojej opinii ma długie rozdziały, co wymaga od dziecka dużego skupienia i wytrwałości. Zdecydowanie wolimy nawet obszerniejsze książki, ale z krótszymi rozdziałami.W każdym rozdziale jest mnóstwo długich dialogów prowadzonych przez głównych bohaterów, co czasami powodowało zgubienie wątku.

piątek, 20 kwietnia 2018

Najmroczniejszy sekret - Alex Marwood


Ta książka nie dawała mi spokoju, myślałam o niej kiedy nie czytałam, nie chciałam przestać kiedy musiałam odłożyć. To jedna z tych lektur, które zapadają w pamięć na dłużej, wstrząsają i bolą. Autorka dawkuje trudności, emocje wzrastają z każdą stroną i kiedy już myślałam, że najgorsze za mną w końcowych aktach uderza najmocniej. To świetnie skonstruowana opowieść o ludziach dorosłych, którzy żyją po to aby było im przyjemnie, aby spełniać swoje zachcianki, często kosztem innych. To książka o ludzkiej próżności, zachłanności, nieodpowiedzialności, bezrefleksyjności. Postaci nakreślone przez autorkę są egoistyczne, puste, nierozważne, gnuśne i zepsute, jednocześnie przebiegłe, okrutne, złe, nieszczere i nieprawdziwe. Wszyscy kłamią i manipulują, często są bezwzględni i podli. To w większości ludzie, którzy przedkładają hedonizm, pieniądze, rozrywki, władze nad miłość, przyjaźń, życzliwość. Nie ma w nich empatii, szczerości, nawet nazywając się przyjaciółmi kłamią. Relacje między nimi można nazwać układami zależności i "zobowiązań", wzajemnych interesików i układów. Wszystkie działania są po coś i dlaczegoś, przemyślane, strategiczne i dopracowane. Tylko płytkość i pobieżność.
Bohaterowie są uwikłani między sobą w niezdrowe i zależne więzy "rodzinne", emocjonalne, biznesowe. To rodzaj koszmarku, który ludzie sobie tworzą i w którym żyją, wsysając weń innych.

Autorka z uwagą i drobiazgowością analizuje każdego bohatera, a i tak czytelnik może być zaskoczony i zszokowany ostatnimi scenami książki.

Autorka prowadzi swoich czytelników dwutorową narracją, dzięki czemu buduje napięcie, odkrywa coraz to nowe wątki i szczegóły. Pierwsza opowieść dzieje się w 2004 roku, kiedy ginie mała dziewczynka Coco, druga w roku 2016, kiedy umiera ojciec zaginionej. Krok po kroku autorka odkrywa kolejne warstwy historii, zagłębiając czytelnika w coraz mroczniejsze tajemnice i zakamarki ludzkiej duszy i działań. W książce nie ma nudy, akcja dzieje się szybko, konsekwentnie, bez zbędnych ozdobników.

Autorka zamieściła pozytywny element związany z polskimi pracownikami budowlanymi przybyłymi do Anglii do pracy po otwarciu UE dla Polaków.
Autorka zainteresowała mnie swoim stylem na tyle, że mam zamiar sięgnąć po jej pozostałe książki.

czwartek, 19 kwietnia 2018

Igor i lalki - Pija Lindenbaum


To książka przełamująca stereotypy i pokazująca, że każdy może spróbować różnych rzeczy i nie musi być niewolnikiem sztywnych ram społecznych.

Tytułowy Igor jest przedszkolakiem. Jest lubianym i popularnym kolegą, ponieważ doskonale gra w piłkę nożną. Koledzy zabiegają o jego udział we własnej drużynie. Igor odwzajemnia sympatię kolegów i zamiłowanie do piłki nożnej, ale miałby też ochotę od czasu do czasu pobawić się inaczej. Bardzo interesują go zabawy lalkami, jednak wstydzi się i boi odrzucenia przez środowisko chłopców.  Dziewczynki też początkowo nie rozumieją jego chęci zabawy z nimi.
Niemniej Igor tak bardzo chce spróbować zabawy lalkami, że ponownie wprasza się do zabawy i tym razem dziewczynki przystają na to. Kiedy po jakimś czasie przy tej zabawie odnajdują go koledzy, nie ma drwin, ani wyśmiewania, ale zainteresowanie i dołączenie.

Książka pokazuje rzeczy oczywiste, ale często wywołujące poruszenie i zdziwienie. Pokazuje różnorodność w kolorach skóry, wyglądzie zewnętrznym, potrzebach i zainteresowaniach. Potrzeba zabawy z różnymi dziećmi to nic nadzwyczajnego, ale ludzie często kategoryzują i przypisują "role" począwszy od niemowlęcia. To trudne i ograniczające zwłaszcza dla kogoś kto ma szerokie potrzeby poznawcze i pewną nieśmiałość. Na szczęście jest też sporo rodziców, którzy pokazują dzieciom różnorodność otaczającego je świata i nakłaniają do mądrego próbowania.

środa, 18 kwietnia 2018

COCO i jej mała czarna sukienka - Annemarie van Haeringen



To książka, która czytana przez dzieci może być ciekawa, ale czytana przez dorosłych może wydać się stereotypowa, sugestywna i naiwna. Dzieci powracały do niej kilkakrotnie ze względu na opisy i tworzenie przez główną bohaterkę różnych modowych rozwiązań, wdrożeń i nowości. Zadawały pytania, same interpretowały pewne treści i rysunki. Zaskakiwały ich ilustracje z wydumanymi lub po prostu zupełnie innymi niż dzisiaj strojami. Mnie jako dorosłej kobiecie opowieść o Coco (Chanel) wydała się przesłodzona i bajkowa. Sam początek i szybkie wypełnianie postanowień i marzeń jest naiwne i nierealistyczne. Niemniej to książka dla dzieci i to im ma się podobać.
Opisana jest historia niezbyt wesołego dzieciństwa Coco, poprzez jego opuszczenie, pierwsze miejsca pracy. Nagłą odmianę losu, pomysły i ich pokazywanie kobietom, zachęcanie do nowego stylu i promowanie prostoty w stroju. Uczenie nowych zachowań i nowego patrzenia na kobiecość.

Oczywiście w książce nie ma niewygodnych treści o prawdziwej Coco Chanel z oczywistych względów. To poglądowa książka dla dzieci i jeśli odbiera się ją w ten sposób to nie ma dysonansu.
Dzieci poznają dziewczynkę, która marzenia przekuła w rzeczywistość.

Pudle i frytki - Pija Lindenbaum


Pija Lindenabaum była nam znana z kilku książek zwłaszcza z "Nusi i ....". Tym razem autorka bardzo umiejętnie i we właściwym sobie klimacie zabrała się za problem uchodźctwa, zaś bohaterami uczyniła psy.
Książka jest ciekawie i sugestywnie ilustrowana, wymowa obrazów jest miejscami bardziej dosłowna niż tekst, bo ten jest delikatny i raczej rodzi zapytania o szczegóły niż je uwypukla. Pozwala czytelnikom na własne interpretacje tematu i zadawanie pytań.

Ilością ziemniaków, wysuszającym się basenem i niszczejącym domem przybliża czytelnikowi problem biedy i konieczność poszukiwania nowego miejsca do życia. Opisuje trudy podróży w niewygodnej i przepełnionej łódce, niebezpieczeństwa pogodowe, brak pożywienia, utratę nadziei, itd. Pokazuje brak akceptacji ze strony tubylców, do których dopływają wycieńczeni uciekinierzy, na szczęście nie wszystkich.
Naświetla sposoby przełamywania barier nieufności i strachu przed uchodźcami, stawia ich w świetle pozytywnym, jako ciekawych i wnoszących coś nowego w życie stałych mieszkańców wyspy. Daje też nadzieję na przełamywanie niechęci do przybyłych.

Ciekawym zabiegiem w pokazywaniu tych potrzebujących i żyjących w oazie dobrobytu było odróżnienie ich od siebie. Wygodnie żyjącymi zostali pudle, wypielęgnowane, wystrzyżone i eleganckie, zaś uchodźcami kundelki, niemniej noszą one ciekawe elementy ozdobne co tworzy wokół nich aurę inności i ciekawości. Każdy ma coś do zaoferowania i pokazania, podzielenia się czymś nowym i zaskakującym. Warto się otworzyć na inność, posłuchać, obejrzeć, zrozumieć.

Autorka pozostawia temat otwarty do przekazania dalej do dyskusji, przemyśleń, podzielenia się wrażeniami.

To książka warta przeczytania i omówienia z dzieckiem.

Mysi domek. Sam i Julia w teatrze - Karina Schaapman


Sięgnęłyśmy po kolejną książkę o dwóch myszkach i ich krainie. Świat stworzony przez Karine Schapman nieustająco zachwyca i zaskakuje, pieczołowitością, precyzją, pomysłowością. Książka wciąga, tak jak wciągało autorkę rozbudowywanie domku i całego świata myszek. Autorka wprowadza w świat tych niewielkich zwierzątek krótkimi rozdziałami, które łatwo się czyta i słucha przez dzieci. Historie są ciekawe, każda ma jakąś myśl przewodnią i opowieść. Ilustracje to zdjęcia poszczególnych pomieszczeń domu, w tej książce dodatkowo są rozkładane strony z wnętrzem teatru.

Ta książka jest o przygodzie z teatrem, zwłaszcza Sama, bo to on ma wystąpić na jego deskach wraz z myszką baletnicą. Ma tremę i brak wiary w siebie, ale ma też wspaniałą przyjaciółkę Julię, która wspiera go i uczy radzenia sobie z nieśmiałością. Pomaga mu nawiązać współpracę z myszką tancerką, uczy kooperacji, dopinguje próby i ćwiczenia.
O tym jak ich występ został przyjęty przez publiczność dowiecie się zagłębiając się w lekturę autorki.


wtorek, 17 kwietnia 2018

Cenne wskazówki pana Minutki - Tomasz Siwiec

Seria: Ekoopowieści Misia Sortusia

Cenne wskazówki Pana Minutki to kolejna opowieść z serii. Tym razem autor zajął się zagadnieniem upływu czasu.
W Bajkolandii mieszkańcy zauważają dotykający ich upływ czasu, nie mają jednak na to zgody. Chcą za wszelką cenę złapać Pana Minutkę odpowiedzialnego, w ich odczuciu, za wszystkie niekorzystne zmiany w nich zachodzące. Powołują specjalny oddział policji, który ma pochwycić Pana Minutkę i zapobiec rozwojowi nieakceptowanych zmian. Niemniej zwinność, szybkość i nieustanne przemieszczanie się Pana Minutki nie pozwala na zatrzymanie go, rodzi tylko frustracje mieszkańców i ściganego.

Wreszcie Pan Minutka organizuje spotkanie z mieszkańcami podczas, którego opowiada o czasie, o jego upływie i niemożliwości wpływu na niego przez kogokolwiek. Mieszkańcy dowiadują się, że nikogo nie ominie upływ czasu i najkorzystniejszym wyjściem z sytuacji jest pozytywne podejście do siebie, zadbanie o swoją kondycję i dietę. Opowieści głównego bohatera dodają mieszkańcom otuchy, chęci do życia i zmieniają postrzeganie siebie. To bardzo pozytywna książka, łatwa w odbiorze, a dająca do myślenia.

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Nieznośna kwoka - Tomasz Siwiec


Seria: Ekoopowieści Misia Sortusia

Kolejna udana książka tej serii, z jednoznacznym przesłaniem, prostymi zasadami i nauką.

Bohaterkami tej opowieści są kury. Żyją coraz bardziej "obrastając" w odpady i bardzo je to martwi, Jednak pewnego razu pojawiają się na ich osiedlu pojemniki do segregacji odpadów. Kury nie kryją radości z tego wydarzenia, zabierają się ochoczo do rozdzielania odpadów. Niemniej nie wszystkie, jest wśród nich jedna, która dbałość o środowisko ma za nic a ekologia to puste słowa. Z premedytacją wrzuca wszystko wszędzie. Nie pomagają prośby, ani pokazywanie własnym przykładem, zaś robienie tego za nią zaczyna być irytujące. Sytuacja robi się nieprzyjemna. Kury są jednak mądre i znajdują skuteczne rozwiązanie. Kura, której z ekologią było nie po drodze odebrała naukę adekwatną do swoich działań.

Historia jest bardzo logiczna, dosłowna, z dozą humoru i bardzo zrozumiała dla młodego odbiorcy. Zawiera ciekawe ilustracje. Może służyć jako podręcznik po ekologii.

poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Celibat. Opowieści o miłości i pożądaniu - Marcin Wójcik


Przeczytałam książkę Marty Abramowicz o przeżyciach i rozterkach zakonnic, przeczytałam reportaż Justyny Kopińskiej o siostrze Bernadetcie, a teraz w moje ręce trafiła książka Marcina Wójcika o księżach i ich praktykach z celibatem.

Marcin Wójcik to absolwent Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie oraz Polskiej Szkoły Reportażu w Warszawie. Po wykształceniu, doświadczeniu i zainteresowaniach należałoby oczekiwać, że będzie to pozycja ciekawa, racjonalnie i poważnie traktująca zagadnienie celibatu. 

Książkę czytało mi się szybko, były fragmenty, które mnie zainteresowały albo zastanowiły, czasami poruszyły a czasami zirytowały, niemniej zasadnicza większość tekstu jest bardzo jednorodna. Zabrakło mi przeciwwagi, jakiegoś szerszego spojrzenia, innych rozmówców, różnych głosów. Miałam wrażenie, może nie słuszne, że autor rozmawiał z grupą księży o podobnym podejściu, problemach, spojrzeniu na sprawę. 

Książka Marcina Wójcika to próba pokazania celibatu jako poświęcenia, trudu, ofiary, ale też jako wyróżnienia, dostąpienia najwyższego zaszczytu. Służenie Bogu jest warte odrzucenia ziemskich pokus, to szczytne poświęcenie i możliwość doznania oświecenia, niestety niewielu księży (mężczyzn) jest na to gotowych. Z różnych względów są oni nie przygotowani do podjęcia wyzwania, zaprzeczenia prawom natury, wyzbycia się części siebie. Nawet w seminarium nie mówi się o seksualności, nie ma bezpruderyjnego omówienia poważnej sprawy, brak przygotowania młodych adeptów do radzenia sobie w przyszłości. Wydawałoby się, że dorośli mężczyźni a chowają głowę w piasek, według ojców duchowych, każdy musi sobie radzić sam.
Z tekstu wynika, że trudność ze sprostaniem wymogowi celibatu ma różne oblicza. Niektórzy z księża mają przelotne romanse z mężczyznami lub kobietami, niektórzy nawiązują dłuższe relacje z kobietami lub mężczyznami, niektórzy nawet mają stałe partnerki i potomstwo. Bywają też tacy, którzy wszystkie swoje potrzeby zaspokajają na plebani z innymi księżmi. Czasami potrzeba jest tak silna, że rezygnują ze stanu duchownego i odchodzą, zakładają rodziny, tworzą związki. Czasem życie poza stanem kapłańskim się układa, czasem mniej, jak to w życiu, ale próbują.
Z książki wynika, że łamanie celibatu jest praktyką, która nie razi środowiska dopóki trzymana jest pod kołderką zwaną kościołem. Gorzej jeśli wypełznie spod kołderki i ujawni sprawkę zepsutemu światu. Wtedy należy się bronić, odwlekać, przeinaczać, kłamać i udawać że nic takiego nie ma miejsca.

W książce potwierdzony został obraz kapłaństwa katolickiego (oczywiście poza wyjątkami), które jest gnuśne, pazerne na pieniądze, wyniosłe, obrośnięte sadłem dobrobytu, zakłamane i hipokrytyczne. To prawdziwa Sodoma i Gomora w środku, a na zewnątrz dobrze zagrana farsa. Najważniejsze, żeby się parafianie nie dowiedzieli, więc to co jest schowane przed ich oczami to dozwolone.

Autor zakończył swoją książkę problemem pedofilii w kościele, choć nie jestem przekonana, czy to nawiązanie czy zapowiedź. Nie koniecznie wiązałabym dewiację i przestępstwo z naturalnymi potrzebami seksualnymi. Opisał też przypadek księdza prawosławnego, który pochodził z patologicznej rodziny i nie radził sobie ze sobą, z kapłaństwem a najbardziej z założoną rodziną. Ten przykład nie był dla mnie ani przeciwwagą dla celibatu ani przestrogą, ani nauką, ot smutny przypadek powielenia patologii tylko, że nie w stanie świeckim.

Po przeczytaniu książki zabrakło silniejszych emocji, refleksji, rozważań, czegoś co przyciąga. Historia do przeczytania, ale szkoda, że nie pogłębiona, bo temat dyskusyjny i wzbudzający całą paletę emocji, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy władza kościoła coraz silniej jest widoczna w życiu codziennym, nawet tych, którzy mają z kościołem niewiele wspólnego.
Książka  może na chwilę poruszyć, niektórych nawet zbulwersować, ale czegoś w niej zabrakło żeby zapamiętać.