Szukaj na tym blogu

czwartek, 29 grudnia 2022

Migot. Z krańca Grenlandii - Ilona Wiśniewska

 

Już od pierwszej książki stałam się wierną czytelniczką Ilony Wiśniewskiej. "Migot" to wyprawa na północno-zachodnie krańce Grenlandii, gdzie ludzie żyją bardzo skromnie, w surowych warunkach, zgodnie z naturą, która w tym obszarze geograficznym wyznacza granice człowiekowi. "-Co jest innego w waszym myśleniu? - Nastawienie do przyrody. (...) - Znam wielu myśliwych z innych krajów i oni zawsze chcą zabić najwięcej, jak mogą, pokazać swoją siłę. A Inughuici wierzą, że zwierzęta same ich znajdują i się im ofiarowują. (...) Oni mają ogromny szacunek do zabijania zwierząt. W naszych tradycyjnych opowieściach łowcy nigdy nie pokazują swojej wielkości, nigdy się nie przechwalają." (str. 77) Mieszkańcy tych zimnych rejonów hodują wiele psów, bo dzięki nim przemieszczają się w inne miejsca tej rozległej krainy, a także polują, bo trzon ich pożywienia stanowi mięso upolowanych zwierząt. Tym mięsem żywią się ludzie i psy, "...psy muszą jeść tak samo jak my. A my jemy to samo jedzenie, co one." (str. 241) Polowania to wciąż główne zajęcie ludzi, którzy mają ograniczony dostęp do produktów gotowych, albo jest ono niejadane jakościowo, zepsute albo po prostu za drogie. "Jemy głównie to, co upolujemy." (str. 233) Z połowu przynoszą, w zależności od sezonu, foki, piżmowoły, ptaki, morsy, narwale, wilki, lisy, niedźwiedzie, halibuty, generalnie zwierzynę, którą da się upolować w okolicy, na niektórą trzeba mieć pozwolenie, na inne nie ma  limitów. Proza życia w tym miejscu składa się z niewielu prostych czynności, które są powtarzalne i zgodne z porami roku. Niemniej ta zwykła codzienność jest bardzo kosztowna, począwszy od kosztów ogrzewania, wody, prądu skończywszy na jedzeniu i innych produktach. Mieszkańcy nie mają też wielu możliwości lub sposobności na podróże, bo wiążą się one z poważnymi wydatkami. Nie mają też zbyt szerokich możliwości zarobkowania, bo co robić w miejscowości, która liczy około 40 mieszkańców. Czasami sprzedają skóry, pamiątki lub inne wyroby, które kupią nieliczni turyści, głodni wrażeń. W zależności od miejscowości mają ograniczony dostęp do opieki medycznej (lepiej tam nie chorować), szkoły lub przedszkola (bo niekiedy brak dzieci), czy produktów" nie pierwszej potrzeby" (trzeba je zamawiać i czekać, czasem miesiące). W niektórych, tych większych miejscowościach mają zaplecze społeczne: przedszkole, szkołę, dom dziecka, dom dla starszych i schorowanych.

"Migot" to opowieść o życiu w klimacie wymagającym codziennego trudu, odporności i bezwzględnego szacunku do natury. Warunki atmosferyczne a dodatkowo brak możliwości wyboru, poczucie beznadziei, samotności, surowości tak otoczenia jak i kultury wychowania, przyczynia się do emigracji wewnętrznej i zewnętrznej, niektórzy uciekają w śmierć, czy samotność, inni wyjeżdżają, ale nie zawsze odnajdują się w obcych miejscach. Grenlandia to miejsce, z najwyższym odsetkiem samobójstw na świecie. I niestety liczby z roku na rok rosną. Zapewne powodów jest kilka, bo np. ludzie nie widzą dla siebie alternatyw, często zostawieni sami sobie, bez opieki, bez ciepła i miłości domu rodzinnego nie wytrzymują trudów życia w tym miejscu na Ziemi. Czasami swoje troski topią w alkoholu, dużej ilości tytoniu czy innych wspomagaczy utraty świadomości. W tej krainie naturalnym jest oddawanie dzieci do domów dziecka lub rodzinie czy znajomym, którzy ich nie mają, zaś ludzie starzy jeśli nie dają sobie rady z codziennością idą do domów opieki, gdzie dożywają swoich dni pod opieką.

Autorka przypomniała w swojej książce wydarzenia historyczne z XX wieku, kiedy to Dania pozwoliła w ramach uzgodnień założyć Amerykanom bazę wojskową (lodowe miasteczko), głównie dla zamontowania wyrzutni nuklearnych średniego zasięgu, co było wówczas okupione wysiedleniem mieszkańców, a obecnie jest to miejsce, które można określić tykającą bombą ekologiczną. "Konstruktorzy nie wzięli jednak pod uwagę ruchu samej materii. Mimo izolacji lodowe korytarze szybko zaczęły się deformować i groziły zawaleniem. Najbardziej narażony na dekonstrukcję był dach nad reaktorem jądrowym, więc usunięto go w 1967 roku, a samą bazę wysiedlono. Razem z miastem pod lodem zostały radioaktywne odpady, ścieki, olej napędowy i zakazane później polichlorowane bifenyle, stosowane między innymi w transformatorach." (str. 112) W tamtym czasie nikt nie przypuszczał, że lód zacznie się topić w tak szybkim tempie, a obecnie naukowcy ustalają kiedy dojdzie do wycieku i jaka może być skala zagrożenia dla całego ekosystemu.

Grenlandia to miejsce, które jest odległe, nieznane, trudne do życia i kompletnie inne od miejsc, które zna przeciętny człowiek, dlatego tak ciekawe i potrzebne są opowieści Ilony Wiśniewskiej, która rozmawia z ludźmi, pokazuje ich codzienność, zwyczaje, kulturę, problemy. Nie ocenia, bierze wszystko jak jest, uczestnicząc w tym i dając coś od siebie. Jedzie w te trudno dostępne miejsca jako obserwator kultur, które są zagrożone zniknięciem, chce uchwycić te być może ostatnie oddechy, przekazać czytelnikom jeszcze coś unikalnego. Czekam na jej następne książki z niecierpliwością.

niedziela, 18 grudnia 2022

Lekarstwo dla duszy - Justyna Kopińska

 

"To tak ważne, by chronić swoją energię od fałszu. Otaczać się mądrymi ludźmi. Szukać w oczach drugiej osoby - czy to jest mieszkaniec Zabrza, czy dziewczyna z grupy etnicznej Samburu - jakiejś prawdy, ciekawości świata, wrażliwości, odwagi. I pisać wyłącznie o tym, co ważne." (str. 205)

Sięgnęłam po kolejną książkę Justyny Kopińskiej, ponieważ cenię jej dociekliwość, wrażliwość i poruszanie trudnych i niewygodnych tematów mających się dobrze w  przestrzeni publicznej. To autorka wyczulona na krzywdę i niesprawiedliwość, poszukująca wszelkich przejawów brutalnych zachowań względem słabszych i zależnych od innych. Tym razem zabrała czytelnika w swoje przemyślenia, obserwacje i doświadczenia zebrane podczas wyprawy w poszukiwaniu dobra i jej wszelkich przejawów i odmian. "Lekarstwo dla duszy" to zbiór felietonów, które mają być przeciwwagą dla zła, to opisy zdarzeń, które stanowią przykłady zaprzeczania naturze człowieka, który wyrządza krzywdę drugiemu, albo jest z jakichś powodów na tą krzywdę obojętnym. Autorka od lat pisze o zachowaniach ludzi czyniących krzywdę drugiemu, często bezbronnemu człowiekowi. Robią to pod różnymi płaszczykami, z różnych powodów, a autorka ciągle znajduje kolejne tematy do pokazania kolejnego wcielenia podłości.  "Im więcej spraw badam, tym mocniej jestem przekonana, że socjopaci mają w Polsce jak w niebie." (str. 86) Niestety zło ma się nadal "dobrze", bo choć to straszne i tragiczne, jest, tolerowane, dopuszczane, zbywane milczeniem albo strachem innych, jest bagatelizowane, karmi się fobiami, ideologizacjami, wyimaginowanymi "świętościami", itp. 

A wystarczyłoby, aby otoczenie było bardziej wyczulone na innych, mniej obojętne, nietolerancyjne dla niegodziwych zachowań. Niestety dlatego, że tak nie jest mamy coraz to nowe książki o okrutnościach człowieka względem człowieka. "Dlatego ludzie, którzy mają władzę nad innymi - sędziowie, politycy, dyrektorzy placówek zamkniętych - powinni być poddawani szczegółowym badaniom na empatię. Bez tej cechy ich rekwizyt władzy jest jedynie wydmuszką przyciągającą wzrok." (str. 174) A zło wyrządziło tak wiele krzywd tych małych i tych wielkich i ciągle jest produkowane, chociaż przeszłość pokazuje skutki, to przyszłość przyniesie kolejne: "...jak powstaje zło. Ono nigdy nie jest dopowiedziane. Hitler nie wspominał o wymordowaniu milionów Żydów. Mówił: "Należy rozwiązać kwestię żydowską". W naszej przestrzeni publicznej pojawia się wiele słów pogardy. Wynikają one z ogromnej potrzeby władzy nad nami. Naród, który czuje się słaby i skrzywdzony, potrzebuje zadać ból. Nie ma znaczenia, jakie ktoś ma poglądy polityczne czy wyznanie, ludzie podzielą się na próbujących zrozumieć innego człowieka i tych, którzy nieustannie ranią." (str 217) Tylko od nas zależy którą postawę wybierzemy. "Ryszard Kapuściński pisał: "Światu grożą trzy plagi, trzy zarazy. Pierwsza to plaga nacjonalizmu. Druga to plaga rasizmu. Trzecia to plaga religijnego fundamentalizmu. Te trzy plagi mają tę samą cechę, wspólny mianownik - jest nim agresywna, wszechwładna, totalna irracjonalność"." (str. 190)

Autorka jak sama pisze lubi spotykać się z czytelnikami, wtedy to stara się tłumaczyć to co widzi i pokazuje w swoich książkach: "Starałam się w ciekawy sposób odpowiedzieć na te pytania. Dać do myślenia. A przede wszystkim przekazać im, żeby nie bali się robić wielu rzeczy, doświadczać, odkrywać." (str. 88) Autorka swoimi felietonami pokazuje, że zło jest wszędzie, że może dotknąć człowieka w różnych okolicznościach. Byłoby cudownie, gdyby ludzie leczyli swoje frustracje i krzywdy wewnętrzne w gabinetach psychoterapeutów, a nie wyżywając się na innych. Jakże byłoby wspaniale, gdyby bardziej skupiali się na swoim życiu, swoich wyborach, swoich problemach zamiast wciskać nos w cudze sprawy. "Ludzie często wyśmiewają potrzeby innych - ojca, który zaczął chodzić na jogę, (...) matki małego dziecka, która ma potrzebę wyjechać sama w góry. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego ludzie oceniają wybory innych. Przecież to, że nie wtrącamy się w życie innych, czyni nas naprawdę wolnymi." (str 209). Itd....

Może to nie jest książka, która tak jak niektóre autorstwa Justyny Kopińskiej powalały emocjonalnie, ale porusza wiele istotnych wątków, pokazuje ważne kwestie, a także jak zwykle pobudza do przemyśleń.

środa, 14 grudnia 2022

Zgiełk czasu - Julian Barnes

 

"Kiedy wszystko zawodziło, kiedy zdawało się, że nie ma na tym świecie nic prócz nonsensu, trzymał się jednego: dobra muzyka zawsze będzie dobra, a wielka muzyka jest niepodważalna. Preludia i fugi Bacha można zagrać w dowolnym tempie, dowolnej dynamice, i nadal będą wielką muzyką, odporną nawet na nieudacznika, który uderza w klawisze dwiema lewymi rękami." (str. 151)

To opowieść o człowieku, który chciał tworzyć, ale żył w systemie, który niszczył ludzi i nie pozwalał tworzyć tego co chcieli. To opowieść o bohaterze, który aby przeżyć musiał zaprzeć się samego siebie. Autor pisze o życiu Dmitrija Dmitrijowicza Szostakowicza, znanego kompozytora, któremu przyszło żyć w czasach rządów Stalina. Próbował tworzyć w zgodzie z tym co mu w duszy grało, ale nie było to łatwe i proste w jego czasach. Wystarczyło, że chciał wyrażać swoją muzykę, już stawał się obiektem ciągłej obserwacji, recenzji i krytyki. To czas, kiedy wielu twórców było rozdartych między swoją potrzebą tworzenia a oficjalną linią partii, a w zasadzie jej przywódcy, w każdej sferze życia, a w sprawie sztuki szczególnie. Jeśli ktoś chciał być prawdziwym artystą to musiał liczyć się z tym, że kiedyś przyjdą po niego i albo to będzie jakaś zsyłka, albo śmierć po torturach. Szostakowicz chciał żyć, bo chciał tworzyć, ale często był wystawiany na niełaskę, na niepewność. Musiał publicznie szkalować i wyśmiewać siebie, składać samokrytyki w obecności "szacownego gremium". Warto się zastanowić co czuł w takich momentach. Z drugiej strony kiedy wyjeżdżał za granicę, spotykał się z krytyką za postawę "konformistyczną", choć nie mieli pojęcia co działo się w Związku Radzieckim, do jakiej podłości uciekała się władza względem niepokornych artystów. A on "...nie lubił lizać nikomu butów; nie wiedział, kiedy spiskować przeciw niewinnym, kiedy zdradzać przyjaciół" (str. 111) Wiedział, że "... w związku Radzieckim nie da się mówić prawdy i żyć." (str. 132) Nie mógł sprostać idealistom, którzy domagali się ofiar, żeby świat zobaczył jak reżim jest zły, ale chcieli, aby tymi ofiarami byli inni nie oni. Szostakowicz nie chciał być barankiem ofiarnym, chciał tworzyć.

Autor pisze o " inżynierach dusz ludzkich", których zadaniem było kierowanie artystami, kontrolowanie ich twórczości. "W stalinowskiej Rosji nie było żadnych kompozytorów, którzy pisaliby trzymając pióro w zębach. Odtąd będą tylko dwa rodzaje kompozytorów: żywi zastraszeni oraz martwi." (str. 63). Tyrania "wywracała świat do góry nogami", niszczyła talenty, wynosiła na piedestał miernoty, by w chwili kaprysu zrzucić ich z niego. W tamtych czasach potrzebna była muzyka harmonijna, miła dla ucha zwykłego radzieckiego człowieka, a nie jakiś chaos, warkot, czy odgłos "duszegubki" - jeżdżącej furgonetki, w której naziści dusili ofiary spalinami. Co za potworne porównanie dla dzisiaj tak docenianej muzyki m.in. Prokofiewa, Chaczaturiana, Szostakowicza, tak uważano w partii.

Szostakowicz liczył swoje trudne lata latami przestępnymi, kiedy to w jego życiu działy się najbardziej dramatyczne wydarzenia, m.in. "spisek" Tuchaczewskiego. Lata wielkiej wojny ojczyźnianej były dla niego czasem najspokojniejszym, choć zginęły miliony, to rozłożyło się także cierpienie na wielu. "Bo tyrania może i popadła w paranoję, ale niekoniecznie jest głupia. Gdyby była głupia nie przetrwałaby; tak samo jak nie przetrwałaby, gdyby miała zasady. Tyrania rozumiała, jak u większości ludzi działają pewne mechanizmy - mechanizmy słabości." (str. 85) Był pesymisto-optymistą i to go zadręczało, nie dawało spokoju, jedyną tarczą, jeśli tak można w ogóle nazwać ten mechanizm, była ironia swoista tarcza, którą wystawiał jak już nie dawał rady, ale czy można przeżyć życie tylko z taką tarczą. To postać tragiczna, świadoma swojej mocy i swojej bezsilności; "Twórczość Turgieniewa nie była w jego guście: zbyt uporządkowana, za mało w niej fantazji. (...) Ale nawet Turgieniew, mimo swoich wszystkich wad, miał w sobie prawdziwy rosyjski smutek." (str. 88) Strach towarzyszył mu do końca jego dni, był wierny nie odpuszczał ani na chwilę. Autor starał się oddać dramat artysty i w mojej opinii udało mu się.

poniedziałek, 12 grudnia 2022

Lata szkolne Jezusa - John Maxwell Coetzee

 

"-Powinieneś oceniać ludzi na podstawie wartości wewnętrznych. - mówi Simon - a nie tylko tego, czy są ładni czy nie.... - Co to są wartości wewnętrzne? Wartości wewnętrzne to są takie cechy, jak życzliwość, uczciwość i poczucie sprawiedliwości." (str. 61)

To nie jest łatwa książka i też nie każdy odczuje przyjemność z jej czytania, niemniej jest to książka, która pobudza do myślenia, motywuje do zadawania pytań, stawiania przypuszczeń, szukania odniesień w innych dziełach. Autor bawi się z czytelnikiem, otwiera go na brak schematów, oczywistości czy przypisywanie ról, porusza, wstrząsa i niepokoi. Stworzył historię, która "zachęca", aby nawet spojrzeć na siebie przez pryzmat jej bohaterów. To opowieść z obszarów egzystencjalnych, filozoficznych i poznawczych. To też rzecz o odkrywaniu świata jako takiego i świata ludzi dorosłych, którzy choć nie rozumieją dzieci, właśnie z powodu bycia dorosłymi, sami zachowują się w sposób nieodpowiedni do swojego wieku, doświadczenia i roli w jaką się uwikłali. Dzieci zadają pytania, chcą wiedzieć, a dorośli odsyłają je w przestrzeń, gdzie odpowiedzi brak, gdzie ich zdaniem jest "przeczekalnia", po której już nie zadaje się pytań, a oczekuje odpowiedzi. Może to skomplikowane, a może nie, jeśli odrzucimy schematy, stereotypy, damy się ponieść niczym nie skrępowanej otwartości na innych to łatwiej będzie zrozumieć otaczające nas ich zachowania, albo wręcz nie będziemy chcieli zrozumieć, bo damy innym prawo do ich zachowań. 

W tej książce buzują emocje, bulgoczą nieokiełznane namiętności, zaskakujące w swojej rozciągłości.  "-Namiętności? - prycha Ines. - Nazywasz namiętnościami gwałt i morderstwo? - Nie, gwałt i morderstwo to przestępstwa, ale nie możesz zaprzeczyć, że Dimitriego pchnęła do nich namiętność. - Tym gorzej dla namiętności - fuka Ines." (str. 154) Autor bawi się z czytelnikiem poprzez stworzonych bohaterów, bo są dorośli, którzy zachowują się jak rozkapryszone dzieci i dzieci, nad wyraz dorosłe w swojej psychice. Są tacy, którzy próbują zrozumieć lub wyjaśnić, są tacy, których niesie przez życie szaleństwo, są empatyczni i egoiści, pogubieni i twardo stąpający po ziemi, serdeczni i chłodni, etc. 

Autor filozofuje, wpuszcza czytelnika w jakieś korytarze, które prowadzą do jakiś drzwi, albo są drogami bez wyjścia: "... Tak, chcą mi dać nową głowę. To cena za przebaczenie. Przebaczają ci, ale potem ścinają głowę. Strzeż się przebaczenia, takie jest moje zdanie. - Ja nie przebaczam - mówi chłopiec." (str. 184) Zadaje pytanie, ale czy znamy odpowiedzi? "Pamięta pan spotkanie z chłopcem na statku, przeświadczenie, że się zgubił, i wzięcie go pod opiekę. Być może ona pamięta to wydarzenie inaczej. Być może to pan wyglądał na zagubionego; może to on postanowił zaopiekować się panem." (str. 232)

Książka motywuje też do spojrzenia na "konieczność" wpisywania się w system, w którym tak wielu się nie odnajduje. Mamy w książce głównego bohatera, który musi pójść do szkoły, ale nie umie się w niej odnaleźć, bo jest tym "krnąbrnym", zadającym niewygodne pytania. Opiekunowie szukają dla niego odpowiedniego miejsca, ale w związku z tym ponoszą określone konsekwencje dla siebie. Szkoła i jej cała skostniała struktura, program i otoczka coraz częściej wywołuje negatywne emocje i przykre konsekwencje dla dzieci i rodziców. Co można zrobić w tym obszarze dla dziecka, jak pogodzić możliwości z rzeczywistością?

Książka wyzwalająca dyskusje i niewątpliwie pozostawiająca z niepokojem.

niedziela, 4 grudnia 2022

Zawsze jest ciąg dalszy. Rozmowy z psychoterapeutami - Justyna Dąbrowska

 

"... sens polega na szukaniu sensu" (str. 44 B. de Barbaro)

Justyna Dąbrowska, psycholog, psychoterapeutka i redaktorka rozmawia ze znanymi i zasłużonymi specjalistami z obszaru psychoterapii i psychoanalizy m.in.: Hanną Jaworską, Lidią Mieścicką, Ireną Namysłowską, Vamik Volkan, Yoną Teichman, Emanuelem Bermanem,  Wiktorem Sedlakiem, Orą Dresner, Ryszardem Praszkierem, Bogdanem de Barbaro, Michałem Łapińskim, Wojciechem Eichelbergerem i Zbigniewem Sokolikiem. Pyta ich o różne egzystencjalne sprawy, o rzeczy najważniejsze w życiu, o pasje, uczucia, pracę, przemyślenia dotyczące spraw bieżących. Wszyscy są ludźmi w przedziale wieku siedemdziesiąt kilka do dziewięćdziesięciu lat.

Ciekawe wspomnienia, opowieści z czasów wojny i te o teraźniejszości. Wraz z autorką zastanawiają się dlaczego właśnie ich grupa zawodowa żyje najdłużej i od czego to zależy, co napędza ich ciekawość do tego życia, co motywuje ich do pracy nawet w późnym wieku. "... kontakt z drugim człowiekiem jest bardzo ożywiający". (str. 226) We wszystkich opowieściach można znaleźć wspólne elementy, m.in. chęć pomocy drugiej osobie, ciekawość pacjentów, różnorodność ich problemów i poczucie, że jest jeszcze wiele do zrobienia. Każdy i każda z bohaterów książki mówi, że najważniejsza jest bliskość drugiego człowieka, wsparcie, ważna jest rodzina, partner/ka i dzieci, bo one dają siłę i stanowią wyzwania i motywacje do działania.

Wszyscy zdają sobie sprawę, że starzeją się przynajmniej cieleśnie, że mają coraz więcej ograniczeń, coraz mniej siły, ale jednak coś ich pcha do dalszego działania. Żadne z nich nie boi się śmierci jako takiej, zdecydowanie nie chcieliby jednak dochodzić do niej przez niepotrzebne trwanie w bólu, samotności intelektualnej, nie chcieliby być sztucznie podtrzymywani przy życiu. "Boję się umierania w zbędnym cierpieniu, degrengolady ciała i umysłu. Nie chciałbym też nikomu sprawiać kłopotu, nie chciałbym być ciężarem ani bezwolnym obiektem pseudotroski ... (str.76 W. Eichelberg)

Autorka pytała ich o poglądy na niektóre bieżące problemy, niektórzy nie chcieli dzielić się swoimi spostrzeżeniami, inni starali się opisać pewne problemy ogólnie. Michał Łapiński psychoanalityk który wyemigrować w latach osiemdziesiątych do Australii, ale obecnie pomieszkuje w Warszawie z rodziną, tłumaczy, że jeśli ktoś opuszcza z jakiś względów kraj pochodzenia i zamieszkuje w innym to nie powinien mieć prawa do głosowania w tym pozostawionym: "- ... nie powinniśmy zabierać głosu w sprawach, w których nie uczestniczymy. To byłoby nie fair." (str. 173) Choć żaden z bohaterów nie chciał się wypowiadać wprost o polityce w Polsce, to gdzieś przebijały głosy, że to co się dzieje napawa ich smutkiem, ale nie jest to nic nowego dla historii. Nacjonalizm, zgubna utopia, wpływ kościoła i religii, skupienie się tylko na sobie i swoich partykularnych interesach prowadzi do niepokojów, podziału ludzi, sianiu nienawiści. "... zastanawiam się, jak to może być, że tacy wykształceni ludzie są jednocześnie tak bezmyślni." (str. 226 I. Namysłowska)

Bardzo wartko mi się czytało rozmowy, z zainteresowaniem słuchałam odpowiedzi na krótkie, ale treściwe pytania. Była to dla mnie miła, refleksyjna lektura.