Szukaj na tym blogu

sobota, 30 maja 2020

Morderstwo w środku zimy - Fleur Hitchcock



Moja córka była bardzo pochłonięta lekturą tej książki. Rozstawała się z nią dopiero przed snem. Czytanie ją wciągało, bo historia napisana przez Fleur Hitchcock jest tak wartko i zgrabnie spleciona, pełna zagadek, niewiadomych, zaskoczeń, niepokojów, że nie daje o sobie zapomnieć. Chwyta w swoje objęcia i nie wypuszcza do końca.

A w czym rzecz? Jest zimowy, około świąteczny czas. Pewnego dnia jadąca autobusem trzynastolatka robi zdjęcie przypadkiem uchwycając na nim uzbrojonego mężczyznę, niestety ten to zauważa. Maya, bo tak ma na imię nastolatka po powrocie do domu opowiada zdarzenie rodzinie, powiadamia policję. W tym miejscu rozpoczyna się cały splot zaskakujących zdarzeń. Coś ginie, ktoś znika, ktoś inny zostaje zamordowany, a Maya zostaje wysłana na odludzie, gdzie ponoć ma być bezpieczna. Nic bardziej mylnego. Akcja rozkręca się coraz bardziej, nie daje wytchnienia do końca i zaskakuje do końca. Autorka napisała książkę kryminalną, ale z wyczuciem, bez epatowania scenami drastycznymi. Ważne było też pokazanie ludzi i ich relacji, różnych płaszczyzn porozumienia i różnych miejsc do życia. Książka uczy współpracy i patrzenia na świat szeroko otwartymi oczami.
Wypożyczając książkę nie byłam pewna czy to lektura dla dziesięciolatki, ale okazała się strzałem w dziesiątkę, opowieściom o akcji nie było końca.



Burzliwa młodość: Elżbieta żona Jagiełły - Alina Zerling-Konopka


Autorka na kanwie historycznych wydarzeń, opisanych przez ówczesnych kronikarzy stworzyła opowieść historyczno-sensacyjną o ciekawym wątku. Operuje przy tym językiem nawiązującym do tamtych czasów. Na początku może to stanowić niejaką przeszkodę, ale można się przyzwyczaić i tym bardziej przenieść w klimat czasu Jagiełły. Książkę czytało mi się dobrze, choć miejscami miałam wrażenie natłoku infantylizmów, ale cóż te bezwolne bogate kobiety miały wtedy robić oprócz paplaniny o sukniach, mężach, chłopcach, wstążkach, spojrzeniach. Książka obfituje w nagłe zwroty akcji, knowania, potyczki i utarczki rycerskie, burzliwe miłości, jest porwanie ze wszystkimi konsekwencjami, bale, śluby,  zdrady, etc.

Książka nawiązuje tylko do głównych wątków historycznych, jest oparta na najważniejszych wydarzeniach dotyczących życia Elżbiety Pileckiej. W powieści są rozbieżności dat, miejsc, osób,  zdarzeń, dlatego nie warto z niej czerpać lekcji historii, ale już lekcję pisania książek historycznych i przybliżania zapomnianych historii polskich rodów już tak.  Dla mnie ta opowieść miała jeszcze jedną wartość, bo przybliżyła nieznane a ciekawe wątki, rody i czasy z polskiej historii. Takich pobocznych wątków historycznych nie omawia się na lekcjach historii,  dlatego każdy utwór poruszający jakieś mało znane, ale znaczące ówcześnie postaci,  zdarzenia wydaje mi się ważny.

Sama historia Elżbiety Pileckiej, późniejszej trzeciej żony Władysława Jagiełły była jak na ówczesne czasy burzliwa i stanowiła podłoże do ciekawej intrygi, którą Alina Zerling-Konopka wykorzystała i dość zgrabnie opisała. Główną bohaterkę poznajemy kiedy to jako nastolatka przybywa z matką Jadwigą Pilecką na chrzest Jagiełły i ślub z Jadwigą z Andegawenów. Zarówno matka jak i córka były nieprzeciętnej urody, do tego z ogromnym majątkiem i wpływami. Pani Pilecka z domu Melsztyńska została matką chrzestną króla, co jeszcze wzmocniło jej pozycję na dworze. Cała rodzina Melsztyńskich pochodziła z potężnego rodu Tarnowskich, którzy byli poplecznikami Andegawenów, a także Jagiełły. Młoda dziewczyna pierwszy raz przybyła do Krakowa i od razu na tak wielkie wydarzenie, oszołomiona natłokiem zdarzeń, spojrzeń, atmosferą zakochuje się z mało znanym rycerzu ze znacznie niższych warstw społecznych niźli jej ród. Matka miała co do niej bardzo ambitne plany, chciała wydać ją za mąż za człowieka z najznamienitszego rodu polskiego, aby tym bardziej wzmocnić rangę rodu. Nierozważne postępowanie Elżbiety pokrzyżowało te plany, popsuło relacje między paniami a na dodatek miało wpływ na dobre imię rodziny.

Mówi się, że młodość ma swoje prawa, ale wtedy ten przywilej dotyczył tylko chłopców, bo kobiety ich nie miały. Rodzina wydawała je za mąż za wcześniej właściwie wybranego kandydata, któremu miała rodzić potomków, ogarniać dom i doglądać majątku kiedy wyjeżdżał. Musiała uważać, aby przypadkiem nie podpaść swoim zachowaniem i ponieść kary mniej lub bardziej srogiej. Życie ówczesnych kobiet nie było łatwe, nad ich losem zawsze czuwali męscy protektorzy, na co dowodem jest również ta opowieść. Warto czytać tego typu książki, bo przybliżają dzieje Polski, bardziej lub mniej znane, odsłaniają równie ciekawe historie, jak te najbardziej znane z innych krajów. Warto, bo "cudze chwalicie swego nie znacie", a Polska historia to kopalnia ciekawych albo wręcz porywających opowieści.

piątek, 29 maja 2020

Dziesięć bram świata - Tadeusz Biedzki

Tadeusz Biedzki podróżuje w miejsca nie turystyczne, interesują go miejsca w , których coś się dzieje, nie koniecznie medialnego. Zagląda za kotary, parawany, żeby zobaczyć zwykłe życie mieszkańców. Te fascynacje umieścił w swojej książce "Dziesięć bram świata". Opisał wydarzenia, których był świadkiem, uczestnikiem, obserwatorem, które go dotknęły fizycznie i emocjonalnie. Autor otworzył przed czytelnikiem bramy, często zakryte, czy zakazane w sensie dosłownym albo symbolicznym. Autor opisał bardzo różne historie, zdarzenia, opowieści, wspomnienia, najczęściej bolesne, trudne i skomplikowane. Wszystkie wspomnienia pochodzą z podróży autora, jego żony i przyjaciół.

Pierwsza opowieść zaczyna się w Betlejem i Autonomii Palestyńskiej, w której na kanwie krwawych zdarzeń toczy się historia rodziny.  Podczas opisanych starć wojska izraelskiego z Palestyńczykami  giną ludzie, wśród nich poważny uszczerbek na zdrowiu i urodzie ponosi młoda Palestynka. Ojciec z rozpaczy i żalu oraz chęci zemsty postanawia wspierać palestyńskich i syryjskich bojowników o wolność. Opowiada o losie Palestyńczyków, o ciągłych upokorzeniach ze strony Izraela, o blokadach, utrudnieniach w życiu codziennym. Choć żyją na ziemi dziadów czują się obywatelami drugiej kategorii.
Druga opowieść dotyczy "niebieskich ludzi", czyli Tuaregów, mieszkańców Sahary, którzy najbardziej pragną utworzenia swojego państwa i życia zgodnie z tradycją. W walce o spełnienie swoich marzeń połączyli siły z dżihadystami, którzy po jakimś czasie zawładnęli ich wolnością i stali się przekleństwem. W pościg za nimi udały się wojska francuskie i malijskie, zaś nadzieja Tuaregów na własne państwo rozwiała się jak poranna mgła.
W trzeciej opowieści odwiedzamy Etipię i jej unikalne zakątki, z jeszcze bardziej unikalnymi plemionami, które na skutek różnych powodów zaczynają zanikać. Na naszych oczach kurczy się świat ludzi, którzy żyją z daleka od cywilizacji od tysięcy lat - Hamerowie, Mursi, Karo. Zanika kultura za kulturą, bo trzeba postawić nową cukrownię, albo zrobić tamy kaskadowe do produkcji energii. Te wszystkie wynalazki niszczą etnografię, ludzie albo wymrą, albo staną sie prymitywną siłą roboczą. Podzielą los innych autochtonów, wypartych przez współczesność, rozwój cywilizacyjny w którym nie ma miejsca dla chcących żyć po swojemu.
Czwarta część poświęcona jest doli i niedoli  życia w Indiach nad brzegami rzeki Gangesu. Autor pokazuje też los wielu mieszkańców, zwłaszcza tych najsłabszych, niepełnosprawnych, ogólną biedę, codzienność i święte symbole.
Kolejna opowieść bardzo poruszająca, o losie ludzi z Indonezji, wydobywających siarkę z wulkanów. Ta praca wydawać się może wręcz niewierygodna dla mieszkańca Zachodu, ale istnieje naprawdę. Mężczyźni pracują ciężko, bo wydobycie odbywa się bez żadnych zabezpieczeń, bez specjalistycznego sprzętu, bez odpowiedniego ubioru, przez wiele godzin. Ich praca skraca ich życie, bo wdychają opary siarki, która uszkadza ich organy wewnętrzne, albo nosząc kosze z siedemdziesięcio kilogramowymi ładunkami siarki wąskimi ścieżkami nad urwiskiem wpadają w nie. Rzadko dożywają do "emerytury". Nikt z nich nie zastanawia się nad zmianą pracy, bo jej nie ma, nikt nie grymasi, bo trzeba utrzymac rodzinę.
W piątej opowieści przemierzamy Brazylię, ale głównym celem jest dżungla amazońska. Poznajemy historie mieszkańców ukrytych wśród roślinności, ale też stykamy się z niebezpieczeństwami czychającymi na nieostrożnego turystę w mieście. Tak naprawdę to też dżungla, równie niebezpieczna, co ta amazońska.
Szósta opowieśc przybliża czytelnikowi tygiel Peru, dziedzictwa Inków. Autor wspominaa historię, pokazuje współczesne realia życia w tych regionach. To barwna i róznorodna opowieść, bo też świat o którym autor opowiada jest bardzo różnorodny.
W kolejnej części wiedzie czytelnika Gruzińską Drogą Wojenną, przybliża zaszłości, opowiada o współczesności, pokazuje kulturę gruzińską, wiarę i kuchnię.
Dziewiąta opowieść jest bardzo poruszająca, bo jest bardzo osobistą opowieścią Turka z tureckiej części Cypru o losach jego i najbliższych. To historia tak straszna, że aż trudno czytać, a co dopiero przeżyć. Dowiemy sie też jak Turcy traktowani są przez Greków, trochę takie nawiązanie do Palestyńczyków w Betlejem. Takich miejsc na Ziemi jest jeszcze wiele i takich narodów bez ziemi co niemiara.
O tym własnie jest następna a zarazem ostatnia opowieść autora. Wspomnienie z podróży do Kurdystanu, w którym Kurdowie traktowani sa jak zło konieczne, bo nie da się ich wszystkich zagazować, zbyt wielkie larum by sie podniosło, niemniej można ich zwalczać dzieląc na maleńkie grupki. To największy naród, który nie ma ziemi, przeganiany, zwalczany, przez nikogo nie wspierany. Mają jednak złoża, które są zbyt cenne, aby wypuścić je z ręki i oddać Kurdom we władanie.

Te opowieści pokazują jak świat jest różnorodny, ale pokazuja też jak wiele narodowości, jest zwalczanych przez inne nacje. Ich los nikogo nie obchodzi, nikogo nie porusza, bo nikt się za nimi nie ujmie, nikt nie zareaguje. Autor przedstawił tylko dziesięć historii, ale jest ich o wiele więcej, niemniej warto i o tych poczytać, może poruszą one jakiś kamień. Książka to przekrój różnych kultur, problemów, zwyczajów i piękne zdjęcia codzienności.

czwartek, 28 maja 2020

E.E. - Olga Tokarczuk

„Erna Eltzner wyłoniła się z mgły nieokreślenia, jaka zazwyczaj towarzyszy egzystencji średnich córek w wielodzietnej rodzinie, w kilka dni po swoich piętnastych urodzinach, kiedy zemdlała przy obiedzie”.

Kolejna pochłonięta książka noblistki. Inna niż pozostałe, ale w nurcie jej zainteresowań. Znowu się powtórzę, że książki Olgi Tokarczuk to popis erudycji i rozległej wiedzy w opisywanym temacie. Jej język, złożone i szczegółowe opisy oraz wielopłaszczyznowa analiza, pozostają nie zapomniane. Jej książki są dla mnie nieustającą ucztą literacką. Jej wyobraźnia, wrażliwość, wyczucie, spostrzegawczość, wiara w magiczność, naturę i inne byty to nadzwyczajne walory, którymi można się delektować bez końca. W książce umieściła swoje zainteresowania pracą doktorską Carla Junga, którego fascynowała psychoanaliza i zjawiska nieoczywiste, którym podlega człowiek.
Ta opowieść jest zetknięciem nauki i fantastyki, świata magicznego i namacalnego, nieuchwytności i przyziemności. Zarówno jej powierzchowność jak i wnętrze są wypełnione po brzegi, niemniej znajdziemy w nich miejsce na oddech, własne przemyślenia i oceny. To książka o dojrzewaniu, przechodzeniu różnych etapów samorozwoju. To opowieść o odkrywaniu, ciekawości świata i oczekiwaniu na nowe, nieznane, intrygujące, dające zaspokojenie, ukojenie i wyciszenie. To przybliżenie złożoności natury człowieka i otaczającego go świata, nic nie jest jednoznaczne, czarno-białe i oczywiste. W E.E. znajdziemy też różne ciekawe postaci ludzkie, ich zachowanie i ich podejście do życia. Ta książka to splatanie się, przenikanie, dopełnianie różnych światów, otwieranie drzwi do innych świadomości. Książka ma jeszcze jedną niewątpliwą zaletę, odmalowuje świat, którego już nie ma, z koronkową umiejętnością przenosi czytelnika do Wrocławia, a raczej Breclau początku wieku XX. Prowadzi uliczkami, wchodzimy do kamienic, spacerujemy brzegiem Odry, odwiedzamy Ostrów Tumski. 

A przechodząc do treści: Erna Eltzner to średnia córka z ośmiorga dzieci Państwa Eltznerów, niewidoczna, bardzo przeciętna, cicha, zupełnie niepozorna. Pewnego dnia ta niczym nie wyróżniająca się dziewczyna traci przytomność, ale po ocknięciu komunikuje swojej matce, że widziała zjawę. Z opisu Erny matka wnioskuje, że był to duch jej ojca. To zdarzenie otwiera serię wielu zdarzeń w życiu Erny, przede wszystkim bierze udział w seansach spirytystycznych organizowanych przez matkę. Pobiera nauki od pana Frommera znawcy spirytualizmu, jest pod stałą opieką lekarza, a wkrótce staje się obiektem badań lekarza zafascynowanego ludzkim mózgiem. Erna nagle zaczyna być w centrum zainteresowania matki, sióstr, lekarzy i fanów seansów. Nie rozumie, jest przestraszona, ale też otwierają się w niej nowe poziomy świadomości samej siebie i otoczenia. Zaczyna inaczej patrzeć na siebie, kontemplować, coś przeczuwać, zmieniać się.
Książka pokazuje zderzenie wielu bohaterów, działających na różnych poziomach rzeczywistości. Niektórzy stąpają mocno po ziemi, opierają się na faktach, dowodach, empirycznie potwierdzonych badaniach. Są osoby, które poszukują dodatkowych dawek emocji, inspiracji, potrzebują zainteresowania, dowartościowania i odmiany. Mamy też takich, którzy poszukują ciepła, zrozumienia i towarzystwa, które da choć odrobinę radości w tych zwykłych szarych dniach. W opowieści ważny jest też seans, w którym biorą udział bohaterowie, bo można mu przypisać różne znaczenie. Może być spektaklem, ale też nadzieją na coś ważnego, może oczyszczeniem ich myśli, emocji i pragnień.
Olga Tokarczuk przekazała w ręce czytelnika powieść nieoczywistą, z otwartym tematem, nie przechylając szali na żadną stronę, pozostawiając zdarzenia ocenie czytelnika.
Książka mnie wciągnęła od początku, pobudziła wyobraźnie i emocje. Była niejednoznaczna, owiana tajemnicą, złożonością ludzkich zakamarków. Może tylko koniec lekko ostudził moje rozpalone policzki, choć  z drugiej strony, był kolejnym etapem w dojrzewaniu.

wtorek, 26 maja 2020

Dookoła smaków. Podróże kulinarne szefa Wincentego


Ta książka przypadła nam bardzo do gustu z kilku powodów. Pokazuje wielość smaków, poznaje czytelnika z różnorodnością kulinarnych specjałów, jest oryginalnie wydana, bardzo kolorowa, ciekawie ilustrowana, jest wreszcie edukacyjna, bo daje spory ładunek wiedzy nie tylko dla dzieci.
Kuchcik Wincenty, przewodnik po tej książce, wiedzie czytelnika szlakami kontynentów: Europy, Afryki, Australii, Azji i obu Ameryk, aby pokazać ich świat zapachów, smaków i charakterystycznych potraw. Chce też pozyskać wiedzę i doświadczenie, bo jego celem jest zostanie najlepszym kucharzem na świecie. Podróżujemy razem z Wincentym specjalnym, bo kuchennym pojazdem. Oprócz specjałów poznajemy też zwyczaje dotyczące jedzenia, zachowania się przy stole, używane przedmioty a także sposoby przyrządzania posiłków. Poznajemy mnóstwo zwyczajów, ciekawostek, używanych przypraw i możliwości przyrządzania jedzenia. Autorka opisuje też charakterystyczne potrawy, a czyni to w taki sposób, że chce się jeść, nabiera się apetytu i chęci popróbowania. Mnie osobiście chciało się pojechać w niektóre miejsca i oddać się błogiemu kosztowaniu.

Może dzięki tej książce niejadki zainteresują się bardziej potrawami a lubiący kosztować poszerzą swoje menu.

Hej, Przedziadku! - Paul McCartney


Taki dziadek, to rzadkość, bo choć pomysłowych i kochających dziadków zapewne jest wielu, to ten miał jeszcze oryginalne możliwości. Za pomocą magicznego przyrządu, przenosił siebie i wnuki w różne miejsca. Zawsze gotowy do wymyślania wnukom atrakcji, pokazywania świata i poznawania z odległymi lądami. Historie przedstawione przez autora są ciekawe, porywające, niebezpieczne a nade wszystko różnorodne. Przenoszą bohaterów a wraz z nimi czytelników na różne kontynenty. Dzieci uczestniczą w wydarzeniach, atrakcjach i przygodach. Ogólnie dużo się dzieje a na dodatek w bardzo kolorowej scenerii. Cała książka tętni życiem i fascynującymi przygodami.

sobota, 23 maja 2020

Zabawka Boga - Tadeusz Biedzki


Tadeusz Biedzki do tej pory był mi znany z opisów miejsc swoich podróży, głównie w rejony gdzie nie zapuszcza się przeciętny turysta. Tym razem to książka o podłożu sensacyjnym, której akcja dzieje się na różnych poziomach czasoprzestrzeni. Jej tytuł to swoista oś, wokół której toczy się cała akcja, wartka, całkiem ciekawa, z wieloma historycznymi wydarzeniami, postaciami i miejscami. Akcja została osnuta wokół życia Jezusa, jego wyznawców i miejsc związanych z chrześcijaństwem oraz późniejszych losów. Autor prowadzi nas przez Bliski Wschód, Afrykę i Europę. Wędrujemy szlakiem wyznaczonym przez zagadkowy drogowskaz a celem ma być zaskakująca pamiątka, zabawka Jezusa. Opowieść zaczyna się w dwudziestym pierwszym wieku, kiedy to do autor otrzymuje list od przyjaciela, list, który będzie zaczynem do wędrówek śladami pierwszych chrześcijan i do poszukiwań owej pamiątki. Będą podążać według nieoczywistych wskazań, ścieżkami rozmytymi przez historię, ale dzięki temu czytelnik ma szansę poznać ciekawe wątki historyczne, wtopić się w wartką akcję przenosząc się jednocześnie w czasie. Choć cel poszukiwań nie wywołał we mnie poruszenia a zakończenie mnie rozczarowało, książka była dla mnie ciekawa i zdecydowanie warta przeczytania.

wtorek, 5 maja 2020

Krwawa Luna - Patrycja Bukalska


Patrycja Bukalska w poszukiwaniu treści o bohaterce swojej książki przekopała państwowe archiwa, m.in. IPN i prywatne, m.in. Elżbiety Torańskiej. Ta tytaniczna wręcz praca miała służyć pokazaniu postaci postrzeganej niejednoznacznie i w ciemnych barwach. Patrycji Bukalskiej przyświecał cel prześledzenia od początku do końca życie Julii Brystiger, która w latach powojennych była szefową V Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Podlegały jej sprawy kleru, ludzi sztuki i literatury, ale jak pokazuje autorka żywo "interesowali" ją także byli akowcy. To praca w tym departamencie przyniosła jej złą sławę i nienawiść byłych więźniów. Co takiego czyniła, że obdarzono ją przydomkiem "Krwawa Luna", dlaczego i co było powodem, jak do tego doszło, to na te pytania szuka odpowiedzi autorka. Przegląda różne pamiątki z dzieciństwa i lat młodzieńczych, pokazuje jej dom rodzinny. Nakreśla jej rys charakterologiczny, umiejętności, zwłaszcza organizacyjne, przebojowość, a także zdolności edukacyjne, w tym znajomość kilku języków, doktorat z filozofii. Naświetla czasy burzliwej, rewolucyjnej młodości, niesienie pomocy więzionym komunistom. Wachlarz jej zasług jako działaczki komunistycznej jest szeroki i wielobarwna a za swoją działalność była trzykrotnie w więzieniu.. Luna była kobietą niezłomną, energiczną, inteligentną, oddaną sprawie, umiała negocjować i umiejętnie zachowywać się w sytuacjach wymagających delikatności, kultury, obycia w sferach kultury i inteligencji. Jej metody działania w kierowanym przez nią departamencie były wręcz koronkowe w metodyce w porównaniu z kolegami z innych jednostek MBP. Jej pobyty w więzieniach były dla niej swoistą szkołą i polem doświadczalnym traktowania więźniów, co przydało się w jej życiu zawodowym. Wdrażała nowatorskie metody inwigilacji środowisk kleru i literatów. Była wykształcona, oczytana, obyta, uważna, opanowana, miała też łatwość przyswajania nowej wiedzy. Ogromnie lubiła dyskutować z ludźmi inteligentnymi, zdolnymi, tworzącymi sztukę, od których uczyła się, ale też poznawała ich charakter.
Patrycja Bukalska w swojej pracy pokazała bohaterkę bez stosowania sensacji. Poznajemy kobietę oddaną sprawie i czynnie zaangażowanej w swoje przekonania na wielu obszarach. Czytamy o kobiecie, o której krążyło wiele strasznych opowieści, a na które autorka nie znalazła potwierdzenia w archiwach. Poddała nawet pod rozwagę myśl, że to jej środowisko, być może z zazdrości preparowało szkodliwe plotki o władnej kobiecie w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Były wysoki oficer służby bezpieczeństwa, uciekinier na zachód Józef Światło określił ją mianem "piątego ministra". Przez swoją działalność komunistyczną w Rosji i na Ukrainie Julia Brystiger miała znajomości w najwyższych organach władzy państwowej. Była szarą eminencją, nie rzucającą się w oczy, ale z dużymi wpływami. Dostawała ważne i delikatne zadania, omijały ją burze i aresztowania wewnątrz partii, itd. Autorka opisała bohaterkę w oparciu o dokumenty, co mogło dać wrażenie zbyt delikatnego potraktowania bohaterki w porównaniu z krążącymi o niej opowieściami. Ci czytelnicy, którzy liczyli na krwawe opowieści mogą być zawiedzeni. Autorka nie ubarwiała i w mojej opinii nie wybielała, ale zadawała pytania i wyszukiwała na nie odpowiedzi. czasami snuła domysły, ale stanowiły one rzadkość. Starała się pokazać jej niejednoznaczną osobowość, pragnienie działania, umiejętności, co w skrócie jej się udało. Naświetliła lata jej życia po zaprzestaniu pracy z MBP, jej twórczość literacką, redaktorską i związek z ośrodkiem dla niewidomych w Laskach. 
Patrycja Buchalska napisała książkę, którą czyta się bardzo szybko i łatwo. Napisana jest bardzo zgrabnie, miejscami ciekawie, z niewielkimi błędami korektorskimi. Książka, w mojej ocenie ma jednak spory mankament, ponieważ jej tło było tak rozbudowane, że czasami było znacznie mniej bohaterki niż całej otoczki. Wolałabym więcej szczegółów z jej życia, działalności, pracy. Praktycznie nie było treści o jej relacjach rodzinnych, z synem i rodzeństwem. Wiele fragmentów jej życia zostało pominiętych zupełnie. Z drugiej jednak strony należy pamiętać, że to nie była biografia, ale książka o bohaterce, dlatego autorka wybierała wycinki z życia Julii Brystygier, które bardziej ją zainteresowały, albo uznała za ważne dla bohaterki. Ogólnie książka ciekawa, ale niedosyt treści pozostał.