Szukaj na tym blogu

wtorek, 16 maja 2023

Chołod - Szczepan Twardoch

 

Czy jestem "czełowiekiem" czy nie? To pytanie zadaje sobie dość często główny bohater książki Szczepana Twardocha. Śledząc losy Konrada Wilgemonowicza wyruszamy do Rosji bolszewickiej, gdzie tacy jak on walczą za ideę komunizmu, żeby w końcu wylądować w odmętach obozowych, do których został zesłany dzięki temu komunizmowi. Obserwujemy męczarnie, którym jest poddawany i torturowany w najbardziej przemyślanie okrutny sposób. Widzimy człowieka, który ostatkiem sił zbiera się w sobie, aby uciec z piekła na ziemi, po drodze mierzy się z dylematami i rozterkami, rozważa intensywnie swoje losy, wspomina, ale też podejmuje działania ad hoc mające wpływ na jego być lub nie. Główny bohater prowadzi walkę z towarzyszącymi mu przeciwnościami zewnętrznymi, ale także wewnętrznymi. Nieobce jest mu zadawanie przemocy, a nawet zabijanie. Opisy okrucieństwa są w tej opowieści gęste i nader częste. Autor częstuje nimi czytelnika jak owocami, choć są to raczej wilcze jagody niż maliny. Cała opowieść Twardocha tętni złem i obudowanym wokół niego niepokojem niewiadomego.

Jeśli chodzi o kontekst opowieści, czyli poszukiwanie człowieka w człowieku to rozumiem i doceniam. Nie mogłam jednak skończyć książki, bo przygniotły mnie te bardzo wyraziste opisy przemocy, miałam wrażenie, że bolą mnie jego krzywdy.

Ciekawy, bo zagadkowy był dla mnie wątek dotyczący samego autora, który ucieka na krańce północnej Europy, żeby znaleźć spokój ducha. Ucieka przed rodziną, znajomymi, zapuszcza się w jakieś odmęty swoich rozterek, rozważań i wątpliwości. Wyrusza w nieznane, z nieznaną osobą, poddaje się losowi, żeby doznać odmiany, olśnienia, znaleźć jakąś wartość...

Powodzenia w czytaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)