Szukaj na tym blogu

niedziela, 9 grudnia 2018

Człowiek znikąd - Wojciech Engelking


Na potrzeby DKK przeczytałam książkę po którą bym zwyczajnie nie sięgnęła. Ale cóż, jak trzeba to przeczytałam...

Do tej książki można podejść w dwojaki sposób, albo dosłownie i poważnie i wtedy można się rozczarować, zniesmaczyć, niesprawiedliwie ocenić autora. Tak czytana książka może obruszyć znawców zasad gramatyki i stylistyki.
Można też podejść do niej w sposób żartobliwy, potraktować jak zabawę czy grę autora z czytelnikiem. Wtedy język i jego użycie nie będzie się wydawało błędem, a zmyślnym, nowatorskim zabiegiem. Ta droga otworzy czytelnika na przemyślenia, zestawienia zdarzeń i ich logikę, możliwości interpretacji, zakładania własnych scenariuszy i hipotez.

Ale o co chodzi w książce, może o rodzinne zależności, emocje, uczucia, zazdrość i poczucie niesprawiedliwości. O miłość i jej poszukiwanie, o życie i jego niespodzianki, o wszystko co może człowieka spotkać na jego drodze. Autor uwikłał czytelnika w nader niejednoznaczne losy dwóch braci, z tym, że blisko śledzimy tylko jednego, bo drugi ginie w niewyjaśnionych okolicznościach w polskich górach. Akcja rozkręca się od stypy po taterniku. Jego brat, Daniel zaczyna realizować plan wykorzystując nagromadzone przez brata obrazy do własnych celów. Wikła się w coraz to nowe role, zależności i znajomości.
Przy okazji podążania za bohaterem spotykamy znane postacie kultury, literatury i muzyki, począwszy od lat pięćdziesiątych. To połączenie fikcji literackiej i faktów czasami stąpa po cienkim lodzie, albo daje mieszankę prawie wybuchową.

W książce mnożą się znaki zapytania, na które nie ma odpowiedzi. Z oczywistych, to dlaczego Dawid, który realizował na co dzień zlecenia od partii, zamknął się w swojej kryjówce, aby tam spełnić się jako utalentowany artysta. Dlaczego Daniel tak plastycznie wszedł w buty swojego brata. Czy był człowiekiem złym, czy przepełnionym żalem, zazdrością i nieutuloną tęsknotą za ojcem. Dlaczego kończy tak a nie inaczej, przed tym popełniając okrutne czyny. Można je mnożyć, bo autor swoimi pomysłami, udrażnia w czytelniku chęć wielu zapytań.

Czytając książkę czasem można odnieść wrażenie, że była napisana wprost po szybkim kursie dla adeptów pisania. Czasem pozostawiała poczucie schizofrenicznych bohaterów, sytuacji i absurdalności wątków. Skopiowanych pomysłów od mniej lub bardziej znanych autorów. Nadmiernego szokowania, niedopowiedzeń, manowców, labiryntów bez wyjść. Niemniej czyta się ją z jakąś niewytłumaczalną chęcią dotarcia do końca.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)