Autorka nie boi się mówić otwarcie o krzywdach, traumach, obłudzie, zakłamaniu, wrzucaniu pod dywan kwestii niewygodnych. Wyciąga na światło dzienne, to co często jeszcze i wciąż poupychane jest w czeluściach ignorancji lub wyparcia zbiorowego. Przypomina o mrocznych latach powojennych, gdzie pogromy, gwałty, lincze, szaber były na porządku dziennym, gdzie oswobodziciele czuli się bezkarnymi panami świata, robili wszystko na co tylko mieli ochotę. Autorka wypowiada to co zmilczane, o czym się nie mówiło, lub nie pytano, wskazuje na to co zakłamane, zakryte grubymi derkami, które ktoś dawno temu rzucił w kąt i leżą do dzisiaj przykryte grubą warstwą kurzu.
Opisując historię rodziny, pokazuje jak nic nie jest oczywiste i proste, jak krzywdy mogą tworzyć różne scenariusze, jak podążają wraz z różnymi pokoleniami. Uświadamia, że nic nie jest oczywiste, a systemy wartości nabierają innego wymiaru w obliczu niezwyczajnych okoliczności.
Patrząc na całość opowieści to jest ona wciągająca, wielowątkowa i buzująca emocjami. I choć dla mnie były momenty, które wprowadzały jakiś zbędny balast, to ogólnie bardzo ciekawa lektura, warta poświęconego czasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)