Szukaj na tym blogu

niedziela, 12 maja 2024

Doktórka od familoków - Magdalena Majcher

 

Magdalena Majcher opierając się na życiu niezwykle charyzmatycznej lekarki Jolanty Wadowskiej-Król, która w latach siedemdziesiątych odkryła przyczynę wielu niedomagań i chorób u dzieci szopienickich z powodu działającej za murem huty ołowiu, stworzyła zbeletryzowany wycinek jej życia. Ten fragment dotyczył właśnie najistotniejszych dla odkrycia lat 1974-1975. Uważam, że to wspaniale, że autorka wydobyła taka osobę na światło dzienne, że odkurzyła pamięć o kobiecie, która poświęcając kawał swojego życia ratowała dzieci przed straszliwymi skutkami ołowicy. Była niezłomna w tym działaniu, jakby miała siłę za kilka osób. Jej sytuacja w związku z prowadzoną zakrojoną na około pięć tysięcy dzieci akcją nie uszła uwadze ówczesnym władzom, które wobec nagłośnionej już sprawie i wiadomym skutkom, nie zamiotły sprawy pod dywan, "pozwolili" działać lekarce dla dobra dzieci. Niemniej zablokowali jej karierę naukową, perfidną manipulacją, ulubionymi "gierkami", wypaczania wszystkiego co nie podobało się partyjniakom. Doktor zniosła ten cios, ale jaka to była strata dla społeczności. Takie czasy, tacy ludzie, taki system, pewnie obecnie też byśmy znaleźli takie niesprawiedliwości, ale ta była wyjątkowo niegodziwa i niesprawiedliwa wobec tego poświęcenia jakim wykazała się doktor Wadowska-Król. Czytając ta książkę myślałam o spotykanych dzisiaj lekarzach, ze świecą szukać choćby "ćwierć" takiej postawy.

Autorka stworzyła wyrazisty obraz ówczesnych Szopienic, biedy, marginalizacji, alkoholizmu, żyjących w skrajnie nędznych warunkach, w domach zwanych familokami, zagrzybionych, bez bieżącej wody, z jednym zewnętrznym wychodkiem na kilkadziesiąt osób. Kobiety umęczone rodzeniem licznego potomstwa, niedożywione dzieci, które miały widoczne skutki życia blisko huty, anemiczne, z zaburzoną gospodarką hormonalną, niedorozwojem kości i umysłowym, powykrzywianymi kolanami, człapatym chodem. 

Na potrzeby książki autorka przyjęła podwójną narrację, którą prowadzą dr Wadowska-Król i Helena, symboliczna postać matki chorujących ciężko dzieci. 

Mimo, że język opowieści jest prosty, z czasami naiwnymi dialogami i przemyśleniami bohaterek, to książka ma swoją wagę ważności za przyczyną bohaterki. Ta absolutnie wyjątkowa kobieta zasłużyła na niejedną nagrodę i opracowanie, choć dopiero pod koniec swojego życia dostała Honorowego honoris causa Uniwersytetu Śląskiego i została honorową obywatelką miasta Katowice. Zmarła w roku 2023, oby jej postawa była w książkach od historii.

czwartek, 9 maja 2024

Ojczyzna dobrej jakości. Reportaże z Białorusi - reportaże zebrane

 

"Ojczyzna dobrej jakości. ..." to zbiór reportaży różnych autorów, z różnych lat, traktujących o różnych kwestiach społeczno-kulturowo-historycznych, z różnych okresów czasowych. Poszczególne reportaże są bardzo nierówne, niektóre z nich poruszają, inne smucą, niektóre wywołują wspomnienia, niektóre rozśmieszają. Przeczytałam dwa powracające do historii Białorusi i te dla mnie były szczególnie ciekawe zarówno pod względem informacji jak i stylu narracji.

Białoruś stereotypowo postrzegana jest jako państwo bez historii, języka, kultury, architektury, bo przejęte przez wielką Rosję i obdarzone wszystkim co dla tego państwa charakterystyczne, czyli "narzuceniem" siebie i odarciem innych z ich tożsamości. Niemniej te reportaże pokazują, że Białorusini to zdecydowanie odrębny naród, stłamszony, cichy i pokorny, ale kultywujący odmienne wartości, potrzeby i zachowania. Wszystko po cichu i w sposób nierzucający się w oczy, ale konsekwentnie, krok po kroczku po swojemu. Z reportaży wynika, że nie dotyczy to młodych ludzi "przejętych" przez popkulturę rosyjską. W tych reportażach pokazani byli buntownicy, krzewiciele kultury i historii, ludzie, którzy żyją swoim życiem z dala od zgiełku miejskiego, nisko budżetowo i w zgodzie ze środowiskiem. Wychynęły z nich ciekawość ludzka w stosunku do innych, umiejętność nie wtrącania się w cudze sprawy, ukryta życzliwość i otwartość.

Przeczytałam książkę z ciekawością, bo generalnie warto się nad nią pochylić, bo jest to książka o zwyczajnym życiu ludzi, którzy chcieliby tylko, albo aż,  spokojnie cieszyć się codziennością, mieć zapewnione podstawy bytowania: sprawną i dostępną służbę zdrowia, komunikację publiczną, czyste toalety publiczne, mieszkania, itp. Nie ma w niej wiecznego Łukaszenki, nachalnej polityki, choć oczywiście są konsekwencje jego decyzji i działań, ot zwyczajność, bolączki codzienności, sprawy do załatwienia.