Szukaj na tym blogu

sobota, 8 maja 2021

Saturnin - Jakub Małecki

"Powoli wszystko zaczyna wracać, ale Tadeusz wie, że to marne oszustwo. (...) Świat naprędce opróżniony z treści, wypełniają makiety i imitacje. (...) Piękne zdania o wojnie, odwadze i wolności, miałby ochotę zebrać je wszystkie i wrzucić do pieca." (str. 295)

Czytanie tej książki to jak sięganie do albumu rodzinnych fotografii, przeglądanie, wspominanie i snucie opowieści w stylu: A na tym zdjęciu synku jest Twoja babcia Jadzia, która przeżyła niełatwe chwile życia, nie często o nich wspominała, ale kiedy już zaczęła przechodziły dreszcze.

Wieloosobowa narracja daje możliwość spojrzenia na clou tematu z różnych stron i czasoprzestrzeni. Każdy z narratorów snuje swoją opowieść, te zaś zbiegają się w końcowym akcie, dopełniając historii. W mojej opinii autor narysował swoich głównych bohaterów grubą kreską, a po między nimi naszkicował kontury wielu uzupełniających postaci, jednak ta wyrazistość postaci daje jasno do zrozumienia na kim skupić uwagę. Mamy tu nestora rodu Tadeusza, jego córkę Hanię i jej syna Saturnina. Historia zaczyna się od najmłodszego z rodu i to on prowadzi nas do źródła, odkrywa dla siebie i dla nas tajemnice, skrzętnie pochowane wspomnienia, niewygodne lub bolesne prawdy. Poprzez jedno wydarzenie Saturnin spogląda na swoją rodzinę pod innym kątem, zaczyna dostrzegać to co do tej pory było niewidoczne, rozumieć pewne powiązania między tym co kiedyś u dziadka i mamy a tym co dzisiaj u niego. Otwierają się przed nim nowe treści z życia jego przodków. Saturnin postrzegał do tej pory swojego dziadka jako mruka, teraz wie dlaczego tak się działo, patrzy na swojego ojca, który tyle razy go zawiódł i widzi tylko biedne zapętlone w swoje niemoce chłopca, który nie umie radzić sobie z życiem. Patrzy na matkę i widzi jak się zmienia, znika, godzi z tym co nieuniknione. To otrzeźwienie daje mu siłę do działania, przełamuje strach przed odrzuceniem i wprowadza zmiany w swoim życiu.

Książka mnie wciągnęła, miejscami wzruszyła, była nieoczywista i zaskakująca. Bohaterowie byli zwyczajni, przez co bliscy, prawdziwi, zrozumiali, a jednak mający w zanadrzu opowieści różnego kalibru. Miałam wrażenie, że ten kaliber odbijał się rykoszetem w następnym pokoleniu zostawiając bliznę. Jakub Małecki nie przekazywał pewnych wydarzeń wprost, a odziewał je w jakieś zawoalowania, żeby nie epatować oczywistymi dramatami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)