Szukaj na tym blogu

środa, 15 grudnia 2021

Ucieczka od bezradności - Tomasz Stawiszyński

 

W "Ucieczce od bezradności" Tomasz Stawiszyński rozważa kilka form ucieczek ludzkich od bezradności właśnie. Ta obecna bezradność człowieka wobec dzisiejszego świata objawia się ucieczką od śmierci i wypracowaniem metod jej oswajania, zapisanych "normatywów" zaburzeń psychicznych DSM, gdzie wyznacza się granicę żałoby do dwóch tygodni, nie dając prawa na indywidualne przeżywanie żałoby. Następnie mamy ucieczkę od straty: śmierci bliskich, rozpadu związku, utraty pracy, majątku, etc., szukając środków łagodzących dyskomfort, w tym psychotropów, które "uwalniają" od trudnych do wytrzymania zmian. Idąc dalej tym tropem, uciekamy przed smutkiem, który mógłby posłużyć refleksji, ale dzisiaj jest postrzegany jako zło, które trzeba poddać terapii, leczeniu, medytacji, coachingowi, etc. Serwujemy sobie ucieczkę od (nad)odpowiedzialności, którą aplikuje nam wychowanie w kulturze opartej na indywidualizmie, ukształtowanej przez chrześcijaństwo i kartezjanizm. Uciekając od narzuconych form, z których wyrugowano system symboli staramy się wypełnić je mitologiami, astrologią czy metafizyką. "Uwodzicielska moc każdej metafizyki - w tym także teorii spiskowych, (...) - bierze się przede wszystkim z eliminacji tego, czego lękamy się najbardziej: przypadku, bezsensu, braku celu, okrucieństwa ślepych sił przyrody, kapitału albo ogarniętych manią władzy i bogactwa ludzi. W miejsce chaosu pojawia się kosmos, w miejsce niepewności - pewność, w miejsce lęku - kojące poczucie wglądu w "rzeczy zakryte od założenia świata". (str. 196) Uciekamy od nieznanego, bo lęk to nic przyjemnego, boimy się szukając ukojenia w tym co wydaje się wytłumaczalne, dające proste rozwiązania. Obecnie w opinii autora i po przytoczeniu wielu przykładów mamy takie nagromadzenie teorii spiskowych, że "We wrześniu 2020 roku UNESCO (...) - opublikowało specjalne infografiki wyjaśniające szczegółowo, czym są teorie spiskowe, w jaki sposób się rozprzestrzeniają i jak temu przeciwdziałać." (str. 206) Wszakże z tego, że nie możemy czegoś zobaczyć, nie wynika wszak, że tego nie ma, bo "Harmonia niewidzialna od widzialnej silniejsza." (str. 226) "Unesco wychodzi jednak ze skądinąd narzucającego się założenia, że rosnąca podatność na teorie spiskowe bierze się po prostu z niedostatków rzetelnej wiedzy oraz niezrozumienia, na czym polega metoda naukowa." (str. 227) Autor zastanawia się czy uwodzicielskie konstrukcje, którymi niewątpliwie są teorie spiskowe, nie sprowadzą wyznawców na manowce, z których bardzo trudno jest wrócić do realnego świata, czasem wręcz niemożliwe. Uciekamy też od bezradności wobec (własnej) przemocy szukając katalizatorów w postaci kozłów ofiarnych, którzy mogą "powstrzymać spiralę przemocy". "Najbardziej drastycznych aktów okrucieństwa dokonywano z absolutną pewnością, że się działa w imię najwyższych wartości." (str. 268) Autor przedstawia twierdzenia Rene Girarda, iż w obecnej kulturze utracono "zinstytucjonalizowane formy ukierunkowania i kanalizowania przemocy". Brak środków zabezpieczających przed przemocą będzie prowadzić do eskalacji skrajności, polaryzacji, mimetycznego konfliktu, radykalizmu, poczucia własnej wyższości co jest niebezpieczne zwłaszcza wobec ogólnodostępnych mediów społecznościowych, cyfrowej rzeczywistości, która wzmacnia tendencje do niewidzenia własnej przemocy. I wreszcie ucieczka od bezradności, na którą składa się zamknięcie wobec cierpienia, bezsensu, chaosu, trudnych emocji, melancholii, itp. Ucieczka od trudów egzystencji, która wpisana jest w ludzkie życie, powoduje zakłamanie rzeczywistości, daje iluzję wiecznej przyjemności. Dzisiejsza ewolucja oddala od nas poczucie naszej własnej bezradności, kruchości, separuje od bezradności innych. Te ucieczki, zdaniem autora i przytoczonych uczonych, odwracają nas od nieuchronnego. Tak bardzo wypieramy śmiertelność i pokładamy wiarę we wszystkie ulepszacze nastroju, bo mamy dzisiaj zaawansowane technologie i wizjonerów, którzy wieszczą radosną nowinę zwycięstwa nad śmiercią. Autor prowadząc czytelnika po tych punktach bezradności dochodzi wreszcie do idei transhumanistów, którzy są owładnięci celem przekroczenia aspektów przypisanych istotom ludzkim, m.in. kruchości, skończoności, podatności na choroby, itd. Historia zna takie dążenia od wieków, bo już w starożytnym Egipcie człowiek chciał być nieśmiertelny, zwłaszcza ten bogaty. Dzisiaj zapewne nie będzie to mumifikacja, ale jakiś trwały nośnik, który przeniesie mózg w pamięć superkomputera i staniemy się wieczni. Ale czy to będzie to samo, czy to nam wystarczy. A co z naszą planetą, gdzie te wszystkie byty pomieścić.

Autor w ostatnich zdaniach zmusza czytelnika do refleksji nad wszystkimi opisanymi "ucieczkami" i ich motywatorami i upatruje ratunku w powrocie do doświadczania tego co przypisano naturze ludzkiej.

Autor chciał pokazać, że w obecnej epoce indywidualizmu pogubiliśmy się, dajemy się mamić szkodliwymi teoriami, głosami radykałów, aby tylko odnaleźć drogę, światełko w tunelu, radę na lepsze życie, uciec od własnego pogubienia w tym chaosie. Czytając książkę Tomasza Stawiszyńskiego, czasami miałam w sobie bunt, zwłaszcza jeśli chodziło o aspekty dotyczące zdrowia psychicznego. Czasami miałam także wrażenie nieomylności autora wobec przedstawionych założeń, co nie pozostawiałoby pola do dyskusji i co może budzić sprzeciw. Jako całość jest to lektura bardzo poruszająca do myślenia, przemyślenia i odnalezienia siebie na nowo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)