Szukaj na tym blogu

wtorek, 26 lipca 2016

Englebert z Rwandyjskich wzgórz - Jean Hatzfeld



Przeczytałam już kilka książek o bolesnej historii Rwandy z okresu czystek w latach 90-tych, może dlatego ta książka wydała mi się nijaka.
Krótka, bo zaledwie 97 stronicowa książka skupia się na jednym bohaterze, potomku ostatniego króla Rwandy. W czasie pisania książki to mężczyzna w wieku sześćdziesięciu sześciu lat. Nie mający domu włóczęga, nie mający pracy, nie mający rodziny, postrzegany jako nieszkodliwy wariat. Uwielbiający mówić, rozmawiać, opowiadać, rozśmieszać, zagadywać, żartować. Nie lubi komplikować sobie życia ani wadzić nikomu, nie wiele potrzebuje, umie prosić o wsparcie i pomoc, nie choruje. Lubi chodzić, nawet na" długie dystanse". Bary, kabarety i ulice Nyamaty, to miejsca gdzie najczęściej można go spotkać. Nade wszystko lubi pić, w zasadzie wszystkie trunki, najbardziej zaś primusa. Picie alkoholu przez Engleberta jest dominantą kompozycyjną tej książki. Jego nawyk, zwyczaj, rytuał lub nałóg jakkolwiek to nazwać, przewija się przez wszystkie okresy jego życia (może z wyjątkiem dzieciństwa). Dlaczego stał się bohaterem książki należałoby zapytać autora, ja mogę jedynie domniemywać. Może dlatego, że przeżył masakrę, w której zginęła większość jego rodziny i znajomych, może dlatego że jest rozmowny i zawsze chętny do pogawędek. Może dlatego że jest najzwyklejszym człowiekiem, który jednak czymś się wyróżnia z tej społeczności - skończył studia, był urzędnikiem państwowym, zna języki, wiele czytał, filozofuje, ładnie mówi, pisze podania i pisma urzędowe potrzebującym...
To nie jest człowiek pusty, ma swoje wspomnienia, których nie roztrząsa, obserwacje i przemyślenia, swoje złości i radości, jakieś marzenia. Niemniej nawet on wspomina o osobach ze swojego otoczenia, które nie bacząc na straszną przeszłość robią wiele dla dobra wspólnoty, odbudowują, pomagają, opiekują się słabszymi, tworzą inicjatywy. On postanowił być, niczego nie oczekując i niewiele dając. Nie oceniam go, absolutnie jestem od tego daleka, ale bohaterem książki bym go nie uczyniła, niemniej to nie ja jestem pisarką!
Oczywiście można przeczytać książkę, jeśli ktoś nie ma potrzeby wgłębiania się w temat ludobójstwa w Rwandzie, niemniej ten czas można wykorzystać na przeczytanie innej pozycji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)