Książki to dla mnie marzenia, źródło wiedzy, pasja i moc. Książki to oczekiwanie na niewiadomą, na tajemnicę, na romans bez pokuty. Wierne, dostępne i otwarte na nowe doznania. To uzależnienie, bez skutków ubocznych, zbędnych emocji i pretensji. Książki to dla mnie ciągle napełniające się źródło, nie wysychające, wystarczy tylko chcieć czerpać, a na razie mam ogromną ochotę.......
Szukaj na tym blogu
piątek, 3 lutego 2017
Zakonnice odchodzą po cichu - Marta Abramowicz
Przeczytałam książkę, ale wydała mi się jednostronna dlatego poszukałam też różnych głosów na jej temat a także informacji o autorce. Przypomniałam sobie losy znanych mi kobiet, które wybrały życie jako zakonnice, albo odeszły z zakonu.
Zasadniczo książka jest ciekawa, dała mi motywację do szerszego spojrzenia na sprawę i poszukania innych punktów widzenia na sprawę. Szybko ją przeczytałam, bo jest napisana prostym, zrozumiałym i stylistycznie poprawnym językiem.
Rozumiem, że trudno było znaleźć kobiety, które odeszły z zakonu, ale skoro już się takowe znalazły to może warto było poszukać dłużej i znaleźć więcej różnych motywacji odejścia.
W tych odejściach była tylko krzywda strony odchodzącej (emocjonalna, psychiczna), żal, poczucie opuszczenia, oszukania emocjonalnego. Kobiety, których losy autorka opisała miały poczucie osamotnienia, często wracały do miejsc, w których mówiło się o takich sensacjach, szeroko omawiając jako ciekawostkę, było im trudno stawić czoła małej społeczności. Według autorki niektóre wracały bose, bez materialnego wsparcia.
W książce znalazły się też dalsze losy bohaterek i w mojej opinii pokazują one, że panie doskonale sobie poradziły w życiu świeckim. Jak napisała autorka skończyły studia, albo kolejne kierunki, znalazły pracę, cały czas podnosiły swoje kwalifikacje, stworzyły udane związki i niektóre zostały matkami. Generalnie okazało się, że życie poza zakonem może być ciekawe i satysfakcjonujące.
Autorka na potwierdzenie doli sióstr zakonnych przytacza rozmowy z braćmi zakonnymi - Dominikanami, o sytuacji w zakonach męskich i o postrzeganiu przez nich zakonów żeńskich. Zakonnicy przyznają, że żyją w dwóch rzeczywistościach, że między zakonami męskimi i żeńskimi jest ogromny rozdźwięk w każdej sferze życia - powołania: duchowej, religijnej, obyczajowej, społecznej. Inaczej wyglądają kwestie relacji międzyludzkich, zdecydowanie inaczej swobody osobiste, wypełnianie obowiązków modlitewnych i pracy na rzecz zakonu i poza nim. Kwestie ubioru, jedzenia i porządku są zdecydowanie inaczej traktowane. Niemniej to jeden głos w sprawie.
Porusza też sprawy około tematu: o różnym podejściu do posłannictwa zakonów w USA i w Europie, zwłaszcza w Polsce. O historii powstawania zakonów, o przemianach około soborowych, o Drewermannie - Lutrze XX wieku, o statystyce kościelnej.
W książce zdecydowanie zabrakło mi głosu kobiet, które odeszłyby z innych powodów niż opisane, z innymi emocjami, itp. Oczywiście historie opisane przez autorkę, są poruszające, czasem nawet budzące we mnie bunt i niezgodę. Opowieści ukazują zachowanie kobiet względem siebie, mamy tu brak życzliwości, szacunku, butę, deptanie czyjejś godności, wzajemna niechęć. Zabrakło zwykłej radości, rozsądku i zwyczajności w podejściu do rzeczy codziennych.
Zabrakło mi większej obiektywności, może takowa wytrąciłaby argumenty środowisk kościelnych i nie atakowałyby aż tak autorki?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)