"Może potworności są nieodłączną cechą wszystkich epok. Może każde społeczeństwo ma na sumieniu straszne, tylko że potem ludzie udają, że nic nie wiedzieli. Jeśli dzieci pytają, to się im mówi, że wszyscy chcieli dobrze." (str. 453)„Żądło” to powieść, która nie tyle opowiada historię, co wciąga czytelnika w emocjonalny labirynt, z którego trudno się wydostać. Od pierwszych stron czułam niepokój, czasem subtelny, a innym razem paraliżujący, wszechobecny, narastający wraz z poznawaniem kolejnych bohaterów. Nikt z bohaterów nie jest tutaj jednowymiarowy, spójny, oczywisty, autor w ciekawy sposób buduje atmosferę i odkrywa każdego z nich z różnych stron jako osobę i członka rodziny. Murray nie daje czytelnikowi komfortu dystansu; wręcz przeciwnie, zmusza do wejścia w ich życie, w ich lęki, w ich dramaty. To sprawia, że czytając, nie tylko obserwujemy, ale współodczuwamy, martwimy się, współczujemy, a czasem nawet czujemy bezsilność wobec tego, co nadchodzi i jakie konsekwencje poniosą.
Choć książka jest obszerna, nie ma w niej zbędnych fragmentów. Każdy rozdział jest jak kolejny element układanki, który odsłania mechanizmy rządzące ludzkimi relacjami i społecznymi strukturami. Autor pokazuje, jak głęboko zakorzenione są stereotypy i schematy, które determinują nasze wybory. Strach przed opinią innych staje się tu siłą destrukcyjną, prowadzi do zakłamywania siebie, do życia w roli, która nie jest nasza, a w konsekwencji do rozpadu bliskości, więzi, rodziny, a nawet całych społeczności.
Autor mistrzowsko buduje atmosferę zagrożenia, która nie opuszcza nas aż do ostatniej strony, tym bardziej że zakończenie pozostaje otwarte, dając przestrzeń na własne interpretacje i domysły. Autor nie daje poczucia zamknięcia, nie oferuje łatwego katharsis. Zamiast tego pozostawia przestrzeń na refleksję i pytanie: co dalej? Ten brak jednoznaczności sprawia, że książka może zostać na długo po przeczytaniu ostatniej strony.
To powieść o rozpadzie, ale nie tylko. To także opowieść o tym, jak bardzo jesteśmy podatni na presję społeczną, jak łatwo stajemy się ofiarami ostracyzmu i pośmiewiska, gdy próbujemy być sobą. Smutno czyta się o tym, jak lęk przed oceną potrafi zniszczyć człowieka, ale jednocześnie trudno nie dostrzec w tym odbicia naszej rzeczywistości. „Żądło” jest lustrem, w którym odbija się współczesny świat – pełen pozorów, presji i nieustannej walki o akceptację. Pokazuje potrzebę niektórych bohaterów od uwolnienia się od skostniałych konstrukcji, które sami stworzyliśmy, albo tych najnowszych, które sobie narzuciliśmy, bez których trudno nam sobie wyobrazić codzienność. "Victor unosi plastikową torebkę ze swoim telefonem w środku. Od dawna chciałem to zrobić, mówi. Odkłada ją na pniak, po czym uderza z całej siły młotkiem." (str. 454)
Autor zawarł też aktualne tematy i pytania o przyszłość wobec zmian klimatycznych i ich niepoznanych konsekwencji dla naszego gatunku. "Jeśli chcemy stawić czoło wyzwaniu tak totalnemu jak zmiany klimatu, musimy być razem. Bicie w bęben tylko jednej sprawy, domaganie się od innych, by patrzyli na twoja maskę - nieważne, czy jest nią symbol statusu, seksualności, rasa wyznanie czy cokolwiek innego - to droga donikąd. Możemy w ten sposób zdobyć trochę uwagi dla własnej partykularnej podgrupy, może nawet wywalczyć drobne ustępstwa. Ale to będzie przestawianie leżaków na tonącym statku. Globalna apokalipsa nie dba o politykę tożsamości, o to, do kogo się modlicie ani po której stronie granicy mieszkacie. Osoby cis, trans, czarne, białe, naukowcy, artystki, koszykarze, księża - ludzie wszystkich wyznań i kolorów skóry dostaną tym obuchem. I to jest kolejna rzecz, która nas łączy. Wszyscy żyjemy w momencie dziejowym, w którym gatunek ludzki zdecyduje, czy przetrwa." (str. 446) Nie myślimy co będzie, jak przygotować się na zmiany chociaż je widzimy, pędzimy za codziennym konsumpcjonizmem, akceptacją, zabawą i bezrefleksyjnym konformizmem. "Podnosisz rękę. Czy to nie dziwne, że poeci wszędzie widzą przyrodę, ale nie widzą, że ona się kurczy? Gdy czyta się te wiersze, można odnieść wrażenie, że świat natury nadal jest tak samo bogaty, a przecież w ciągu ostatnich czterdziestu lat mnóstwo zwierząt i siedlisk zniknęło z powierzchni ziemi. Jak oni mogli tego nie dostrzegać? Tej zagłady gatunków? Skoro są tacy spostrzegawczy? Rozglądam się i widzę świat, który jest niszczony. Prawdziwa poezja opisywałby spacer po wielkim cmentarzysku albo wysypisku śmieci. Przyrodę można znaleźć już tylko w wierszach. To jeden wielki pic na wodę. Nawet ludzie wrażliwi kłamią, mówisz. Nie, wcale tego nie mówisz, tylko jak zwykle siedzisz w milczeniu. (str. 464) Jakże to wymowne, ta cisza, brak odwagi, niechęć do zagłębiania się, do patrzenia dalej, szerzej.
Książka, która nie tylko opowiada historię, ale zmusza do myślenia, o nas samych, o naszych relacjach, o tym, jak bardzo pozwalamy, by opinia innych kształtowała nasze życie. To lektura wymagająca, ale niezwykle wartościowa dla każdego, kto chce zrozumieć mechanizmy rządzące ludzką psychiką i społeczeństwem. „Żądło” to smutna, ale niezwykle ważna opowieść o rozpadzie: człowieka, rodziny, wspólnoty i świata, który znamy. To książka, która nie daje prostych odpowiedzi, ale stawia trudne pytania o to, kim jesteśmy i jak bardzo pozwalamy, by lęk przed oceną kształtował nasze życie. W tej książce nie można być pewnym niczego i nikogo...
Dodatkowo mamy ciekawą strukturę, różny charakter opowieści bohaterów, co tylko podkreśla ich indywidualizm, a także wspaniałe tłumaczenie, które stawiają książkę wysoko w mojej opinii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)