Szukaj na tym blogu

piątek, 27 października 2017

Ptaki śpiewają w Kigali - Wizyta w kinie

"Ptaki śpiewają w Kigali" to kolejny film małżeństwa Krauze, który obejrzałam. Szczególny i inny z wielu powodów: tematyki, tragedii rodzinnej twórców filmu podczas realizacji, samozaparcia w doprowadzeniu projektu do końca.

Bohaterkami filmu są kobiety: Anna, polska ornitolog i Claudine, Rwandyjka, córka współpracownika Anny. Polka bada w Rwandzie ginącą populację sępów. Badania przerywa wybuch masakrycznej wojny domowej, zdarzenia tragicznego w skutkach dla około miliona osób pochodzenia Tutsi. Wydarzenia dotykają bezpośrednio rodzinę Claudine, ona przeżyła jako jedyna ukryta w bagażu naukowym uciekającej z ociekającego krwią kraju ornitolog. Anna jest świadkiem bestialskiego zamordowania ojca Claudine. Niemniej, to nie wojna jest clou filmu a przeżycia głównych bohaterek, ich zmaganie się z traumą, niemoc odnalezienia się w zwyczajnym życiu. Trudności emocjonalne w relacjach pomiędzy nimi i innymi ludźmi. Strach, przerażenie, ucieczka w głąb siebie, odizolowanie od ludzi, zamknięcie w samotniach wewnętrznych i zewnętrznych.


To obraz nie dla każdego, bo trudna tematyka, bo klatki filmu przewijają się powoli, dając czas na przemyślenie, bo głównym postaciom towarzyszy ból, potworne wspomnienia i trudności z odnalezieniem się po przeżytej traumie. Obrazy są wyraziste do bólu a wrażliwcy mogą poczuć niesmak fizyczny. Film poprzetykany jest symboliką najczęściej pochodzącą z natury, niełatwą i przejmującą, czasem wręcz trudną do przyswojenia. Dało się to odczuć podczas seansu, bo kilka osób wyszło, sporo ludzi ziewało a niektórzy kręcili się z głośnymi sapnięciami. Ja po filmie zaniemówiłam i długo zbierałam się do zebrania jakiś słów, które opisałyby moje emocje i przemyślenia.
W filmie dużo jest kadrów pokazujących intensywne reakcje bohaterek. Ich wzajemne gwałtowne relacje są często trudne albo niezrozumiałe dla widza. Część zdarzeń dzieje się poza kadrem, dając pole do własnych interpretacji i dopowiedzeń. Ten film uczy patrzenia na przeżycia innych, zmusza do spojrzenia na sprawy trudne, uświadamia, krzyczy w ciszy.

Miałam wrażenie, że reżyserka filmu przekazała w filmie swoje przeżycia osobiste po śmierci męża. Tak jak w Tataraku, Krystyna Janda wylała swój ból słowami, tak Joanna Kos-Krauze pokazała go obrazami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)