Szukaj na tym blogu

piątek, 22 grudnia 2017

Wędrowne ptaki - Michael Roher

Wypożyczona w bibliotece.

To metaforyczna książka dla dzieci i dorosłych. Niezwykła w swojej symbolice przekazu. Ilustracje wypełniające całe strony to dzieła sztuki. Tekstu jest niewiele, ale jego wymowa tak nasycona, że więcej nie trzeba.
Jestem zachwycona. Razem z córką dyskutowałyśmy o tematyce w niej zawartej, o możliwych interpretacjach, wyobrażeniach i symbolice.

Kim tak naprawdę są owe ptaki? Czy to niezależne, czy ciągle poszukujące swojego miejsca byty? Czy to niedoścignione wzorce i protoplaści. A może zależne stworzenia wymagające ochrony i troski, zwłaszcza w trudnych okresach, wielce niesprzyjających, np. zimno, głód.
Ptaki to ciągła inspiracja dla ludzi w tak wielu obszarach, min. technice i sztuce. To metafory w poezji, malarstwie, rzeźbie. Literatura często wykorzystywała je na swoich kartach, zamieniała w nie ludzi, aby Ci zobaczyli świat z innej perspektywy, zrozumieli coś, zostali odczarowani...
A ileż powiedzeń jest z ptakami w rolach głównych: wolna jak ptak; jedna jaskółka wiosny nie czyni; kruk krukowi oka nie wykole; wybiera się jak sójka za morze; zły to ptak, co własne gniazdo kala. 

Autor w swojej opowieści wybrał ptaki, aby oddać właściwie sprawę migracji i niekoniecznie ptaków. Ptaki to tylko woal za którym skryci są przybysze z obcych stron.
Książka opowiada o ptakach przybywających do pewnego miejsca z różnych stron świata. Powody ich przybycia są bardzo różne i różne postawy do miejsca odwiedzin. Te migracje są tak różne jak różne są ptaki, jedne wędrują, bo coś ich wygnało z własnego kraju, inne bo szukają lepszego bytu.
Migrując natrafiają na podobne problemy: brak tolerancji, akceptacji, perspektyw, pomocy, możliwości.

Autor stara się pokazać problem migracji, odbioru emigrantów i adaptacji. Kiedy do lasu przylatują wędrowne ptaki wita je Łukasz. To osoba, która stara się poznać i zaakceptować nowo przybyłych. Ci czasami budowali gniazda, chwilowo stawali się elementami otoczenia. Ich inność wprowadzała w codzienność nowy, ciekawy akcent. Łukasz przebywając i obserwując poznaje je coraz lepiej, rozumie ich sposób komunikacji, zwyczaje. Niestety to za mało i kiedy nadchodzi jesień ptaki odlatują w kolejne miejsca. Niemniej jeden z ptaków chce pozostać w mieście, pragnie zagrzać miejsce na dłużej, mieć dom, coś stałego. To dziewczynka, której Łukasz stara się pomóc, prowadzi ją do specjalnego domu, który stworzyła Pani Lorentz. Tam wraz z inną emigrantką znajdują dom, wsparcie i ciepło. Zaczynają nowe życie, z nadzieją patrzą w przyszłość. Zaczynają wierzyć w ludzi i ich chęć pomocy.

Cudna książka o trudnym temacie, tak odwiecznym i odświeżanym przy okazji jakiś kataklizmów lub wahań społeczno-ekonomicznych. Pokazująca zarówno przybyszów jak i mieszkańców. Jak jedni ciągle poszukują a drudzy ufają i pomagają lub nie. Całą gamę możliwych zachowań jednej i drugiej strony.
Oczywiście interpretację można rozszerzyć, bo każda zmiana może nieść niemiłe uczucia. To jak sobie z tym przybywający poradzi zależy od niego i otoczenia z którym się zderza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)