Szukaj na tym blogu

środa, 3 stycznia 2018

Miłość - Ignacy Karpowicz




"Człowiek rodzi się po to, żeby przeżyć życie, a jeśli los się do niego uśmiechnie - żeby zrobić coś dobrego. Ale żeby zrobić coś dobrego, musi kochać i być kochany." (str. 97) 

O miłości można opowiadać tak różnie jak każdy jest różny i pojmuje ją w sobie tylko rozumiany sposób. Miłość to pojemny termin. Rozległy teren uczuć człowieka do człowieka, ale nie tylko. Kochać można na wiele sposobów, na wielu poziomach i w wielu sferach. Każdy kocha inaczej. Każdy człowiek mówi, czuje i okazuje miłość na swój sposób. Zazwyczaj doświadcza miłości kochając mężczyznę, kobietę, rodzica, dziecko, krewnego, przyjaciela, idola, itp.
Doświadczać można miłości cielesnej, duchowej i emocjonalnej. Kochać płeć przeciwną, tą samą lub obie jednocześnie. Kochać nie zawsze jest łatwo, czasem trzeba to robić w ukryciu, zwłaszcza jeśli miłość jest nieakceptowana, bo stereotypy, środowisko, system, normy społeczne. Jest miłość na którą daje się przyzwolenie, bo taka utarła się od wieków i jest wreszcie ta ukrywana, utajniona, niszowa, zakulisowa, zakazana, karana. I właśnie o takiej pisze Ignacy Karpowicz - w książce ukazuje miłość mężczyzny do mężczyzny. Nie brakuje w niej jednak i silnych bohaterek, które przynoszą wsparcie, bez którego te męskie uczucia nie dałyby rady istnieć.

Ignacy Karpowicz przedstawił miłość poprzez piękno, prawdę i dobro: bazując na historii o Jarosławie Iwaszkiewiczu i jego relacji z Jerzym Błeszyńskim, dystopijnej wizji życia w Polsce przyszłości rządzonej przez homofobiczną formację oraz baśniową wersję miłości duchowej.
Miałam wrażenie, że autor prawie pozbawił swoich bohaterów cielesności. Wszystkie historie krążą wokół bycia ze sobą emocjonalnie. Ciało pojawia się rzadko. Najistotniejsza w relacjach międzyludzkich jest potrzeba bliskości, porozumienia, zrozumienia, oddziaływania na tych samych falach. Bohaterowie nie chcą być samotni, to ich przeraża i pozbawia sił witalnych. Nieśmiało odkrywają przed sobą i innymi swoje uczucia. Bez akceptacji jest to trudne, a czasem niemożliwe.

Autor porusza też wątek mordercy miłości, czyli kłamstwa, które jest w stanie zniszczyć, czasem nawet ostatecznie. Jak pogodzić sferę emocjonalną i cielesną, kiedy przez wiele lat obie szły swoimi równoległymi drogami, bez szans na przecięcie. Czasami dopiero silne zdarzenie przywraca świadomość i potrzebę odkłamania, przyznania się przed samym sobą. Takie łatwe a takie trudne. Dobrze jeśli dostaje się drugą szansę, gorzej jeśli na taką nie ma już czasu.

Dla mnie to była niełatwa książka, czasami potrzebowałam czasu aby wznieść się na inny poziom, aby pojąć w czym rzecz. Takiej książki nie czytałam i pewnie nie sięgnęłabym po nią, gdyby nie DKK. Ta książka wciągnęła mnie. Nie wszystkie rozważania snute przez autora mi się podobały jednakowo, niemniej na poziomie ogólnym autor mnie zainteresował swoimi wyobrażeniami. To nie jest książka oczywista i każdy może ją zinterpretować na swój sposób, może być nie zrozumiana, albo przekręcona.

Z książki wychodzą też lęki autora o kraj, w którym najwięcej praw ma podstawowa większość, zaś ci o innych poglądach, wierze, seksualności są wyrzucani na margines. Podlegają ostracyzmowi, albo w najlepszym przypadku są pozostawieni sami sobie, bez wsparcia i zrozumienia.

Według mnie to książka o tolerancji, wolności i przyjaźni. To rzecz o ludziach, którzy chcą miejsca dla siebie i swoich uczuć, spokoju i zwykłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)