Szukaj na tym blogu

niedziela, 7 stycznia 2018

Cicha noc - Wizyta w kinie


Udało mi się zobaczyć Cichą noc. To nieskomplikowane i prostoduszne spojrzenie na życie rodziny w Polsce poza wielkimi miastami. Tam rodziny żyją z zagranicznej pracy jednego z członków, najczęściej ojca, czasem matki albo rodzeństwa. Oczywiście taka praca daleko od rodziny ma swoje konsekwencje, chociażby taki, że traci się kontakt emocjonalny i uczuciowy z daną osobą. Ojciec nie ma o czym rozmawiać z dziećmi, dzieci nie znają ojca i boją się go albo nie potrzebują gdy pojawia się od "święta".
W filmie Domolewskiego mamy do czynienia z dwoma pokoleniami dorabiającymi za granicą. Kiedyś ojciec głównego bohatera a teraz on sam starali się utrzymywać rodzinę albo chcą się wydostać do lepszego życia.
Reżyser pokazuje rodzinę mieszkającą gdzieś na Warmii-Mazurach. Dziadek, rodzice, kilkoro dzieci, żyją ze sobą wśród nieotynkowanych budynków, zabłoconego podwórka. W garażu stoi samochód, który czasami nie chce zapalić. Wokół piękne krajobrazy, jeziora, lasy, pagórki. W oddali stary, zniszczony dom po dziadku.
Rodzina zebrała się z okazji Wigilii. Widzimy krzątaninę w kuchni, przygotowania do kolacji. Każdy coś robi, może nie zawsze związanego z wieczerzą, ale jest ruch, zabieganie, dużo ruchu, śmiechu, hałasu. Do domu wraca Adam, pracujący w Holandii. Zajeżdża wypożyczonym wozem, aby zaimponować rodzinie. Reżyser na bieżąco pokazuje relacje pomiędzy członkami rodziny. Widać, że Adam jest zły na brata, uwielbia najmłodszą siostrę, szanuje starszą. Ojciec jest dumny z Adama i najmłodszej córki Kasi, kocha żonę, która troszczy się o niego, chowa wódkę, aby nie pił w te święta. Dziadek pije i to dużo, ale na wesoło. Czasem komuś puszczają nerwy, bo sprawy zaczynają wymykać się spod kontroli albo otwierają się oczy i uszy. Czasem się jednoczą innym razem dzielą, kłócą, godzą, jak to w rodzinie. W zasadzie to rodzina przeciętna, nie ma w niej przemocy, patologii, podłości, ot ludzkie emocje i uczucia. Problemy dnia codziennego, zabieganie, aby starczyło na utrzymanie rodziny, aby czasem coś miłego się zadziało, aby czasem sprawić sobie radość. Słychać wspomnień czar i gorycz niespełnienia się w pracy czy w związku, ale cóż trzeba pchać ten wózek i po prostu żyć. Cieszyć się każdym dniem. Niemniej chce się być z tą rodziną, bo cóż jest jedna, własna i znana, choć i ona może zaskoczyć.

Rodzeństwo nie koniecznie się kocha, ono po prostu jest.


W filmie komedia przeplata się z dramatem, złość z radością. Film nie wciska w fotel, nie zaskakuje, nie wrzuca na wyżyny, ale ogląda się go ze zrozumieniem i ciekawością.
Wyszłam z kina spokojna i nie przygnębiona, bo brak bohaterom agresji, uporczywej podłości i jest chęć zrozumienia i miłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)