Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 19 lutego 2018

Asiunia - Joanna Papuzińska, Maciej Szymanowicz

Seria: Wojny dorosłych - historie dzieci.


To kolejna historia o dawnych niespokojnych czasach utkana ze wspomnień autorki.
Joanna Papuzińska wraca do swojego dzieciństwa. Przypomina jej się dom na skraju miasta w którym "było dużo dzieci, dużo książek, bajek i piosenek" (str.3). Było więc dużo hałasu, zamieszania i miłości. Po 5-tych urodzinach Asiuni jej dom runął, zawalił się jej dotychczasowy świat.

Pewnego dnia niemieccy żołnierze wkroczyli do ich mieszkania i zabrali mamę. Kiedy zabiera się mamę to ktoś musi się zająć dziećmi, a że było ich kilkoro to każde trafiło do innej rodziny. Asiunia najpierw trafiła na ul.Filtrową do trzech smutnych pań, które chyba nie bardzo lubiły dzieci. Potem trafiła do Pani Oli dla odmiany wesołej i pomysłowej. Na lato Asiunia przeniosła się do domku letniskowego babci, gdzie co dobre, było też jej rodzeństwo. Było weselej, ale wystrzały nie ustawały, trzeba było się chować do piwnicy. Czasami było śmiesznie, ale częściej strasznie. Pewnego razu przyszli żołnierze niemieccy i wyrzucili ich z domu. Prowadzili ludzi wielką grupą, za którą nie nadążały dzieci z babcią, o dziwo udało im się zostać na samym tyle kolumnady, aż wreszcie odłączyć od grupy. Kiedy wrócili do domu okazało się, że jest on podziurawiony i poniszczony, tak jak i Warszawa - umierająca, zagruzowana i konająca. Kiedy przyszła zima do garnków zajrzał głód a do domku wleciał mróz i chłód. Babcia starała się gotować coś z niczego, a chłopcy przynosili wszystko co nadawało się do ogrzania domu, ale łatwo nie było. Czasami wspierali ich obcy ludzie i jakoś dawali radę, chociaż choroby ich nie omijały a tęsknota za rodzicami i spokojem towarzyszyły codziennie.
Udało się im wyjechać ze zrujnowanego miasta do Stoczka. Tam było dużo dzieci, więcej jedzenia i spokoju. Mogły się uczyć, bawić i spać bez wystrzałów.
A kiedy wojna się skończyła po dzieci przyjeżdżali rodzice, cóż to było za wydarzenie.

Każda autorka opisuje inaczej swoje wspomnienia. Joanna Papuzińska nie dramatyzowała, opisała rzeczywistość z perspektywy małego dziecka. Opowiedziała o rozstaniu, tęsknocie, odpowiedzialności za rodzinę i ojczyznę. Opowiedziała o codzienności, często trudnej i niespokojnej. Przybliżyła czytelnikom w łagodnych słowach dramat swojego dzieciństwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)