Poszłam na ten film po dobrych wrażeniach z poprzedniego, chciałam zobaczyć czy reżyserowi uda się i za drugim razem stworzyć film z ciekawym spojrzeniem na współczesny świat.
Poniekąd tak, choć inaczej niż w przypadku swojego "Dobrze się kłamie...." Tym razem to dramat, z tkwiącą w nim tajemniczą postacią w centralnym punkcie kadru. Główny bohater to Bóg i diabeł w jednym, twórca i niszczyciel, psycholog i wandal ludzkich emocji. Wzbudzający zainteresowanie, zdenerwowanie i pokorę, irytujący swoim spokojem i brakiem emocji.
Akcja tak jak za pierwszym razem dzieje się w jednym miejscu, w Restauracji The Place, w której zasiada przy jednym ze stolików główny bohater, mężczyzna, przyciągający z magnetyczną siłą ludzi z problemami uczuciowymi, rozterkami życiowymi, niespełnionymi marzeniami, potrzebami ponad ich możliwości.
Spotkania "interesantów" odbywają się na podstawie tego samego schematu: mężczyzna słyszy życzenie, zapisuje je w obszernym notesie po czym przekazuje zainteresowanemu zadanie do wykonania. Owe zadania bywają różne: czasem łamią prawo, zadają ból, ratują życie, działają dla dobra kogoś. Nie należy jednak wiązać problemu z misją. Otrzymujący zadania często nie zgadzają się z nimi, na co tajemniczy człowiek zawsze odpowiada, że on jedynie przekazuje informacje, to oni są odpowiedzialni za ich dalszy ciąg. Czasami zapada cisza, czasami padają pytania, oskarżenia, wątpliwości, zdziwienie:
- "Dlaczego dajesz tak okrutne zadania?".
- "Bo ktoś zawsze jest na nie gotowy".
Wszechwiedzący mężczyzna zna wyniki postępowania swoich gości. Nic nie umknie jego świadomości, jest opanowany, zimny, pewny siebie. Nie uśmiecha się i nie mówi o sobie. Jest tam tylko dla "potrzebujących" go ludzi. Zagadywany od czasu do czasu przez właścicielkę The Place, nie zmiękcza się, pozostaje zamknięty i niezależny, choć coraz bardziej zmęczony nie daje przedrzeć się przez swoja skorupę.
Po drugiej stronie widzimy różne postacie, ze swoimi historiami, rozterkami, marzeniami, potrzebami. Mamy samotnego mechanika samochodowego poszukującego bliskości i celu, niewidomego chłopaka poszukującego miłości, ojca szukającego ratunku dla umierającego dziecka, policjanta tęskniącego za synem, zakonnicę poszukującą na nowo sensu powołania, syna uciekającego przed ojcem, dziewczynę która chce być najpiękniejsza, starszą kobietę, która chce odzyskać zdrowie dla chorującego na Alzheimera męża, kobietę, która zazdrości sąsiadom ich miłości. Każde z nich oczekuje, że ów wszechwiedzący z kawiarni wskaże im rozwiązanie, da wytyczne do rozwiązania swoich problemów.
Reżyser klatka po klatce odkrywa przed widzem powiązania jakie istnieją pomiędzy niektórymi bohaterami. Czasami zadania przecinają losy bohaterów, czasami są dla nich zagrożeniem, sprawdzianem, wyzwaniem. Z upływem czasu wszystko jest coraz bardziej rozpoznawalne i powtarzalne, schematyczne. Nie ma zaskoczenia, jest zbyt oczywiście i ogólnie. Nie ma głębszych refleksji, bardziej grożenie palcem i po raz kolejny pokazywanie jakie to zepsute jest zachodnioeuropejskie społeczeństwo:
niemniej zło zostaje ukarane, bo dobrych ludzi jest więcej.
Podsumowując, zdecydowanie nie jest to pasjonujące dzieło, ale z drugiej strony nie zanudza, wciąga w historie ludzi, ich zadania, realizacje, podejście, boje z własnymi emocjami. Zostawia jednak niedosyt, niejasności i niedopełnienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)