Szukaj na tym blogu

wtorek, 3 lipca 2018

Olive Kitteridge - Elizabeth Strout


To kolejna książka tej autorki, która w moich oczach potwierdziła jej wysokie umiejętności pisarskie. Elizabeth Strout pisze takie powieści, które wciągnęły mnie, siedzą w myślach i pozostawiają w nich ślad. Nie czytuję zbyt wiele beletrystyki, bo wybrałam inne obszary czytelnicze, nie mniej dla książek tej autorki zrobię miejsce. W tej pozycji, która ma bardzo gęstą warstwę emocjonalną, a przeżycia bohaterów, niedopowiedziane gesty i zdarzenia kłębią się w każdym rozdziale, aż kipi od zwykłych postaci, przeplatających się lub pojawiających tylko i znikających za następnym rozdziałem. To książka o codzienności, prozaiczności ludzkich losów, relacjach międzyludzkich, w których przeplatają się wszystkie możliwe emocje, pasje, namiętności, arogancje. Autorka jest specjalistką od snucia opowieści o zwykłych ludziach, pełnych wad, niedoskonałości, skomplikowanych charakterologicznie i uczuciowo. Jej opowieści są zbudowane z maleńkich elementów: myśli, zachowań, zwyczajów, które tworzą swoisty klimat i całość. Autorce udaje się te z pozoru nieistotne okruchy skleić w pełne napięcia historie, czasem lekko poruszające się, innym razem drgające z zaskakująca siłą. Te jej opowieści są jak przekładańce, o różnym zabarwieniu i natężeniu smakowym składników, ale utrzymujące aromat do końca.

To książka nie tylko o tytułowej bohaterce, ale o całej galerii postaci różnej proweniencji, bliskich lub dalekich Olive. Autorka przez pryzmat bohaterki i przez umieszczanie jej w różnych miejscach i sytuacjach pokazuje innych ludzi, rozszerzając do miasteczka, przenosząc na chwilę do Nowego Jorku. Olive nie jest najsympatyczniejszą kobietą w obyciu, ale jest szczera i prawdziwa, nie robi innym świadomie  nieprzyjemności, jest na swój sposób tolerancyjna, kocha syna i męża, wszystko to ma wiele odcieni i natężenia. Choć kocha syna, potrafi go spoliczkować, upokorzyć i wyśmiać, choć kocha męża nie zauważa jego ciepłych odruchów miłości, itd. To kobieta oschła, bezpośrednia, obcesowa, twarda i chłodna w relacjach z innymi. To pozostałości po jej dzieciństwie, cechy charakterystyczne, emocje, ot człowiek ze swoimi przywarami, zwykłościami, bagażem doświadczeń. A wokół niej mnóstwo postaci, przenikających przestrzeń, tą najbliższą i tą odległą, te postaci z bezpośrednich lub nieświadomych zależności. W opowieściach Elizabeth Strout jest przeszłość i teraźniejszość, bohaterowie nie są wyrwani z kontekstu i wepchnięci na głęboką wodę lub zostawieni na pustyni. Każdy tu po coś znalazł swoje miejsce i ma z kimś powiązania.

Dla mnie bardzo wzruszający i ciekawy był ostatni rozdział, który daje wyobrażenie o tym co nie podlega wyobrażeniom, o czym się nie mówi, bo to wydaje się niemożliwe, nie ważne, sprzeczne z naturą lub fizycznie niemożliwe, a jednak.

Autorka sprawia wrażenie znawcy ludzkich zachowań, bo tworzy o nich subtelne i niejednoznaczne opowieści. Nie kładzie kawy na ławę, ale pozwala czytelnikowi dociekać i czuć te ulotności. Zapewnia przeżywanie czytelnikowi emocji w jego rytmie i możliwościach.
Po lekturze tej sięgnę po następną książkę autorki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)