Szukaj na tym blogu

niedziela, 25 listopada 2018

Kler - Wizyta w kinie


Wybrałam się na ten film, bo oglądam filmy wyreżyserowane przez Wojciecha Smarzowskiego. Ciekawiło mnie też poruszenie wśród znajomych, którzy obejrzeli film przede mną.
A co o filmie; jak to zwykle u tego reżysera przede wszystkim zacna obsada, m.in.: Janusz Gajos, Arkadiusz Jakubik, Robert Więckiewicz, Jacek Braciak, Joanna Kulig. Oczywiście świetny scenariusz, ciekawe wątki i tło wydarzeń. Reżyser pod lupę wziął kler i jego możliwości, zawiłości, drugie dno, problemy i oczywiście ludzi. Mamy w filmie przekrój tej grupy, kleryków, proboszczów na różnych parafiach, pracowników kurii i biskupa/ów. Wszyscy są ludźmi i tylko ludźmi, ze swoimi problemami, cechami charakteru, nawykami, zachowaniami. Zagrane postaci są wielobarwne i niejednoznaczne. Nikt w tym filmie nie jest do końca biały czy czarny, żadnego nie oceniłabym przez pryzmat dobry/zły, każdy jest człowiekiem ze swoimi słabościami, wzlotami i upadkami. Głównymi bohaterami są trzej księża, poniekąd zaprzyjaźnieni, niemniej każdy w tym środowisku kroczy inną drogą. Dla jednego jego życie to pasmo udręki, którą sobie sam funduje, ale pod wpływem impulsu zbiera się powstaje, podejmuje konstruktywne decyzje. Drugi cieszy się dobrobytem, poważaniem, ale naraża się i może być publicznie zlinczowany, nie poddaje się jednak, stawia czoło ostracyzmowi, nie zgadza się z decyzjami przełożonych. Trzeci to lawirant, kuty na cztery nogi, zmierzający wszelkimi sposobami do celu. Czwarty to biskup, nader doświadczony w pokonywaniu trudności, radzi sobie genialnie z sytuacjami i ludźmi. Postaci z drugiego planu także wpisują się w charakter środowiska, w końcu z kim przystajesz takim się stajesz, albo jeśli wejdziesz między wrony to musisz krakać jak i one, bo inaczej zadziobią, albo wyrzucą ze stada. To światek zamknięty, mający swoje klimaty, specyficzne zachowania, zasady i układy.

Fabuły nie będę omawiała, bo ten film jest wart zobaczenia i wysnucia własnych wniosków. Spojrzenia na ludzi i ich zmagania z własnym życiem, uwikłani w niełatwy system, ze swoimi koteriami, złożonościami, zależnościami.
Dla mnie film nie jest atakiem, rewoltą czy obnażaniem kleru, przecież o tym wszyscy wiedzą, czy wierzą to już inna para kaloszy, albo co z tym robią to też inna sprawa. Film uwypukla problemy, które są zamiatane pod dywan, a powinny w imię tego co głosi kościół czyli  miłości, miłosierdzia i sprawiedliwości być wyjaśnione i to najlepiej na bieżąco. Wszystkie problemy załatwiane od razu, rozważnie i szeroko-aspektywo zmieniłyby postrzeganie tej instytucji. Kler nie radzi sobie z zachowaniami swoich współtowarzyszy, chowa głowę w piasek, bo nie umie wziąć się za bary i naprawiać wszystkiego co się da. Wszystko co sobie robią bije w tych prawdziwych katolików, którym przykro jest, że ci którym powierzono taka misję marzą się w zgniliźnie, że zamiast Jezusa ważne są pieniądze, związki hetero i homoseksualne, różne zwyrodniałe zachowania. Te układy, układziki, zawiść, zazdrość, zależność są błędnym kołem, z którego trudno się wydostać. Obłudne zachowania, urągają tej instytucji, niszczą i przeczą jej zadaniom.
Film Wojciecha Smarzowskiego to kolejny ważny i dobrze zrobiony obraz, podsumowujący najsmutniejsze wątki z działalności kleru kościoła katolickiego. Najsmutniejsze, że ci pasterze to wilki, które krzywdzą nie tylko swoje owce, ale też siebie nawzajem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)