Szukaj na tym blogu

wtorek, 18 grudnia 2018

Królowe Mogadiszu - Paweł Smoleński


Dlaczego Paweł Smoleński tak zatytułował swoją książkę, nie wiem, może to jakaś przewrotność, albo niemy hołd złożony kobietom w tym wyniszczonym i zagłodzonym kraju. A może dlatego, że dawno temu za rządów kobiet był to kraj bogaty i dumny. A może dlatego, że teraz też to kobiety podtrzymują jego resztki na swoich barkach, bo mężczyźni albo wyjechali albo są zamroczeni khatem.
To poruszająca książka, bo autor opowiada o miejscu, które jak mało które na ziemi jest nieprzyjazne dla swoich mieszkańców. Nieczułe, agresywne, niebezpieczne, zbrzydzone przez użytą przeciw niemu broń. Tchnie resztkami, a jednak gdzieś tam w tych ruinach, szmatach, plandekach widać echa dawnej świetności i urody. Czytając opowieść o dawnym Mogadiszu można tylko otrzeć łzę i spuścić głowę na znak żałości. Ludzie potrafią zbudować wszystko, ale zniszczyć jeszcze więcej.

Paweł Smoleński przedstawił kraj, zniszczony, zbezczeszczony, wybebeszony, zbrukany, w którym zostało niewiele, albo prawie nic. Ale przypominał, że przecież dwadzieścia pięć lat temu to był piękny kraj, a Mogadiszu było "Białą Perłą Oceanu Indyjskiego". Cudowne wybrzeże, plaże,kurorty o które zabiegali Europejczycy i Arabowie.


Wojna i głód w Somalii to nieodłączna para, zżyta ze sobą silnymi, niemniej toksycznymi więzami, zbierająca bogate żniwo ofiar. Ale to nie tylko tych dwoje sieje spustoszenie wśród Somalijczyków, robi to także gospodarka rabunkowa silniejszych, którzy mordują dla samego mordowania, wycinają lasy, niszczą kanały nawadniające, dewastują resztki wybrzeża, zanieczyszczają okalający go ocean, robią wszystko co prowadzi do kompletnej rujnacji. Ta degradacja otoczenia zabija też potrzeby wewnętrzne człowieka, umiejętności i zdolności, które my postrzegamy jako naturalne. W tym kraju nie ma pracy, pieniędzy, jedzenia, można w nim umrzeć na wiele sposobów, nie tylko od kuli, ale także z nudów.

Autor jednak znajduje takich, którzy z potrzeby, obowiązku albo ciekawości chcą coś zrobić dla swojego kraju. Są to przeważnie kobiety, bo zależy im na zadbaniu o swoje dzieci, nakarmieniu ich, podarowaniu odrobiny dzieciństwa. To kobiety głównie poszukują jakiejkolwiek "pracy", która da jakiekolwiek środki do egzystencji. Czasami uda im się trafić na jakieś "granty" zachodnie , gdzie zdobywają wiedzę i doświadczenie, niestety choć już coś potrafią i chcą, to po kursie nie otrzymują narzędzi, żeby wykonywać zawód którego się nauczyły. To podcina skrzydła, zabija rozbudzone nadzieje, ale nie ustają w codziennym stawaniu w szranki z niebezpieczeństwem i głodem, idą bo cel jest zaiste ważny, przetrwać, dać życie, które przetrwa.

Autor poświęcił rozdział tragedii kobiet poddanych rytualnemu obrzezaniu a raczej okaleczaniu kobiet, które jest ustawowo i religijnie zakazane, a kulturowo wykonywane nadal. Przypomniał jak te kobiety, jeśli przeżyją cierpią przez całe życie, a tych powodów dziennie jest kilka, nie mówiąc o prawdziwym bólu podczas intymnych kwestii.


Wszystkie historie opowiedziane przez autora poruszają, pokazują jak niesprawiedliwie podzielone są warunki życia na ziemi. Kiedy w jednym kraju umierają udzie z głodu w innym marnuje się kilka milionów ton żywności. Czy to możliwe, żeby w XXI wieku ludzie chcieli uciekać za wszelką cenę do Europy i innych bogatych krajów, bo w ich kraju nie da się żyć i raczej nie będzie to możliwe.

Autor nie może poruszać się samodzielnie po tym kraju, musi być wożony pod eskortą, mimo to opisuje to co może, rozmawia z tymi, z którymi może. Uzmysławia czytelnikowi, dając mu jednocześnie nadzieję, że ten kraj się zmienia, ma swoich entuzjastów i wspomożycieli, ale przed nim bardzo, bardzo długa droga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)