Szukaj na tym blogu

środa, 31 lipca 2019

Orzeszkowo 14. Historie z Podlasia - Anna Romaniuk


Trafiła w moje ręce kolejna książka o miejscach ukrytych gdzieś w Polsce, przysypanych kurzem historii. O miejscach - wspomnieniach, ich dziejach, niewątpliwym uroku, częściowo już zapomnianych, a nawet pozbawionych połączeń komunikacyjnych, a z drugiej strony odkrywanych przez ludzi uciekających od zgiełku i gwaru większych miejscowości.

Anna Romaniuk w niewielkiej książce opisała wieś Orzeszkowo, położoną na styku kultur, zachodu i wschodu. Nazywaną "bramą" do Puszczy Białowieskiej. Książka pisana na przełomie kilku lat. Autorka przeplata osobiste wspomnienia z historią tego miejsca i społeczności. Powraca do wydarzeń dziejących się we wsi i okolicach w różnych okresach jej istnienia i do atmosfery społecznej z analogicznego czasu. Opisuje różnorodność wsi, jej klimat, zwyczaje, wierzenia i jej specyfikę. Te wątki osobiste były ciekawe, choć czasami zbyt gęste od słów. Urzekły mnie jednak opisy zmieniających się pór roku i towarzyszących im zjawisk, kolorów, zapachów, smaków, prac polowych, świąt i obyczajów. Historia zaś najczęściej jest burzliwa, zwłaszcza dla ludności "ruskiej", którą wywożono donikąd, która potem wracała do niczego, którą mordowano, palono i upokarzano. Mimo wszystko trzymającej się kurczowo swojej małej ojczyzny. Poruszały zachowania polskich partyzantów w 1945 roku względem miejscowej prawosławnej ludności. 

Ta książka ma swoje walory, ale zważywszy na objętość czytałam ją "długo". Może nie wciąga od początku, stawiając wręcz opór, bo przepełniona jest historią niemniej też pięknymi opisami to domu, to roślinności, to zwyczajów. To opowieść o miejscu magicznym, obdarzonym niezwykłością, które autorka chce przekazać w darze synowi. Z drugiej strony patrząc na tą książkę, to w tych stu kilku stronach autorka zmieściła wszystko co najistotniejsze dla tego miejsca.

Obecnie jest to wieś zamieszkiwana przez wyznawców prawosławia, najczęściej nie posługujących się językiem polskim. Sporo domów zamieszkanych jest przez samotne wdowy, kilka opuszczonych, kilka zasiedlonych przez przyjezdnych. Autorka opisała ją niewątpliwie uroczo, wręcz zachęcając do odwiedzin.
Z kart książki można wyczuć nostalgię, kontemplację nad przeszłością, troskę o przyszłość. Dbałość, aby przyszłe pokolenia przeniosły wspomnienia i ducha tego miejsca dalej. Z książki płynie intencja i chęć pogodzenia kultur, wyznań i ludzi oraz zachowanie tego zakątka takim jakim jest. Mimo pamięci krzywd doznanych z rąk "Burego" autorka a ja z nią apeluję o dbanie o siebie nawzajem i takie miejsca.

Podsumowując, warto poświęcić czas na jej przeczytanie, bo można poznać kolejny fragment swojego kraju, jego trudne chwile i bijący czar i spokój. To opis tygla kulturowego, obyczajowego i religijnego, to może już "skansen", ale już coraz mniej takich a warto o nie dbać, żeby móc się czym pochwalić przyszłym pokoleniom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)