Szukaj na tym blogu

sobota, 27 czerwca 2020

Honor. opowieść ojca, który zabił własną córkę - Lene Wold

"... jedna kropla nieczystej krwi wystarczy, żeby zepsuć całą kankę dobrego mleka." (str. 165)

Tej książki nie czyta się łatwo, chociaż styl i język są bardzo przystępne a treść wciąga w swoją toń. Opisana historia jest wielopłaszczyznowa i wielowarstwowa pod względem problemów.  Złożona emocjonalnie i kulturowo, może być trudna do pojęcia i zdecydowanie nie do przyjęcia, ale warto czytać o takich zjawiskach jak opisany w książce, jest tak samo ważny jak obrzezanie kobiet w wielu krajach Afryki. Kulturowe znęcanie się nad kobietami jest jeszcze jednym kamieniem do worka wielu przewinień wobec tej płci przez stulecia.

Lene Wold, mieszkała przez kilka lat w Jordanii, aby jak najbardziej zgłębić, pojąć i przekazać w swojej książce, zagadnienie kulturowe - mord honorowy, którego mężczyźni z rodziny dokonują na swoich najbliższych kobietach: córce, siostrze, matce. Dlaczego to robią i czy ponoszą za to odpowiedzialność? Otóż, jak wytłumaczył to autorce jej główny bohater, syn i ojciec zamordowanych przez niego kobiet, "...pojęcie honoru to fundament ich społeczeństwa. To sprawa kultury. Kobiety mają ird - cześć, reputację, mężczyźni zaś szarf - honor. Jeśli kobieta traci cześć, jest zgubiona na zawsze, podczas gdy męski honor zawsze może być odzyskany. A wtedy ważna jest hamasa - odwaga. Ta pokazuje, że rodzina potrafi chronić honor rodu, nawet jeżeli płaci za to osobistą tragedią i bólem." (str. 29) Robią to dlatego, że stawiają wspólnotę ponad jednostkę. Miłość jednostki nie jest ważna, HONOR jest miarą tego społeczeństwa. Ta kultura dotyczy społeczeństwa Jordanii, jednego z najbardziej "nowoczesnych"  krajów regionu. "Mord honorowy" stosuje się w tym kraju wbrew prawu i nakazom imamów ( w Koranie nie ma mowy o karaniu śmiercią za "występek" seksualny kobiety), jest to zjawisko głęboko zakorzenione w społeczeństwie i nawet postępowi mężczyźni ulegają presji wspólnoty. Ich osobisty ból nie ma znaczenia, to że dbali o swoje dziecko, wychowywali, kształcili je jest nieistotne, najwyższym pryncypium jest "honor" szeroko pojętej rodziny. Chciałabym zapytać nawet krzyknąć jak najgłośniej, czyj honor, dlaczego to najprościej zrzucić na kobietę. Czy mężczyzna, który gwałci dziewczynkę czy kobietę ma honor, czy ojciec, brat lub wuj, którzy zabijają tą dziewczynkę, bo nie umiała się obronić, mają honor. W tym społeczeństwie nie można się też przyznać do homoseksualizmu, bo grozi za to ukamienowanie, bo to choroba, wynaturzenie. Kobiecie w tym kraju zabrania się wielu zachowań, trzeba być ostrożną, czujną i nieufną. Wydawałoby się nam w Europie, że żyjemy w czasach nowoczesnych, rozwiniętych technologicznie i tolerancyjnie, z coraz większą równością płci, że zabijanie to zbrodnia, a tymczasem, nie tak znowu daleko od nas, zabijanie jest wręcz kulturowym zobowiązaniem. W tym kraju ."... kobieta jest własnością mężczyzny i (...) rodzina ma prawo decydować, co z nią zrobić. (str. 142) Dziewczynki nie wierzą w to, że tata lub brat mogliby zrobić jej krzywdę, że najbliżsi mogliby być jej największymi wrogami, przekonują się o tym kiedy stają oko w oko z zabójcą.

Autorka opowiedziała historię rodziny, w której jedna córka została zabita a druga odniosła poważne rany z ręki ojca. Ta pokaleczona na duszy i ciele dziewczyna trafiła na wiele lat do więzienia dla kobiet, które ją chroniło przed najbliższymi. Najsmutniejsze dla mnie było to, że to matka tych dziewczyn była pierwszą, która dowiedziała się o występku córki i jako pierwsza nalegała, aby zło zdusić w zarodku, żeby ojciec zadośćuczynił nakazom kulturowym.. Jej ojciec kiedy był jeszcze kilkunastoletnim chłopcem został zmuszony przez swoją społeczność do zabicia swojej matki, za to że opuściła jego rodzinę. Nie czuł się winny za tą zbrodnię, "... bo żądania społeczności zdejmowały odpowiedzialność z jednostki." (str. 133) Ojciec, z którym autorka prowadziła rozmowy podczas ostatniego spotkania wyznał, "... że gdy uzmysłowił sobie, że zostanie ojcem śmiertelnie bał się mieć córki. Bał się, że coś pójdzie nie tak. Bo jeśli coś idzie nie tak z kobietą, to zawsze mężczyźni muszą za to płacić i oni muszą coś z tym zrobić." (str. 164) Ojciec bał się, że kiedyś może nadejść taki dzień, że będzie zmuszony zabić własne dzieci! "Gdyby społeczność tego nie oczekiwała, nie musiałby ich zabijać". (str. 164)

W Jordanii są specjalne więzienia dla kobiet po gwałcie, wieloletni pobyt tam "chroni" je przed rodzinami, czasem po latach, kiedy system uzna, że będą bezpieczne i znajdą opiekuna męskiego, który zapewni im bezpieczeństwo, kobieta opuszcza więzienie. Tego typu miejsca są skrzętnie przez władze ukrywane, autorce mimo składanych podań i próśb nie udało się tam dostać. Rząd zataja przed społecznością międzynarodową swoje ciemne zwyczaje, nie przyznaje się do tego typu zdarzeń, nie prowadzi statystyk. Temat nie istnieje.

"Honor. Opowieść ojca, który zabił własną córkę" jest próbą szukania odpowiedzi na potworność nie usankcjonowaną żadnym prawem i nie objęta żadną karą, a która wręcz jest wymagana przez społeczeństwo. To próba zrozumienia postępowania mężczyzn i najbliższej rodziny. Autorka zastanawia się jak to możliwe, żeby ci, którzy mają chronić, dawać miłości krzywdzą. To też pokazanie jak głęboko w ludziach tkwią kulturowe nakazy, że są silniejsze, niż prawo, religia, zdrowy rozsądek i nade wszystkim miłość rodziny. Honor mężczyzny jest najważniejszy i ten nakaz społeczny przekazywany jest z pokolenia na pokolenie przez kobiety i mężczyzn.
Ile trzeba pokoleń, ile jeszcze śmierci kobiet, aby barbarzyński wymysł człowieka zniknął?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)