Sięgnęłam po tę książkę, bo jak dotąd przeczytałam wszystkie pozycje tego pisarza, które ukazały się na polskim rynku, zawsze poruszające najcieńsze struny. Tym razem jest to krótka książeczka, ale myślę, że dla każdego czytelnika. Niezwykła jest w niej szata graficzna i ilustracje, przyciągające wzrok i wciągające w swoją głęboką wymowę. Treści w tej książce nie ma wiele, ale za to ich ładunek jest ciężkiego kalibru. Autor w dojmujący i wzruszający sposób opowiada o losie uchodźców z krajów, w których toczy się wojna, lub głód jest tak potworny, że ludzie uciekają do rajów europejskich, w których przynajmniej dają jeść. Opowiada ich dramaty, które są trudne do opisania i wyobrażenia. A dlaczego taki tytuł "Modlitwa do morza", bo aby dostać się do raju trzeba przepłynąć przez morze, które często zbiera ogromne żniwo śmierci pośród uciekinierów. Uciekając od potworności w swoim kraju najczęściej przemierzają tą wielką wodę "łupinkami z orzeszka", które często toną wraz ze swoimi pasażerami. Modlą się do niego, aby zachowało ich, dało szansę na nowe życie. Ten ostatni etap do raju jest kluczowy, zatem modlą się o ostatnią szansę na życie dla siebie i swoich dzieci. Bardzo poruszająca książka, mająca przypomnieć światu co dzieje się w Syrii i jej podobnych krajach.
Książki to dla mnie marzenia, źródło wiedzy, pasja i moc. Książki to oczekiwanie na niewiadomą, na tajemnicę, na romans bez pokuty. Wierne, dostępne i otwarte na nowe doznania. To uzależnienie, bez skutków ubocznych, zbędnych emocji i pretensji. Książki to dla mnie ciągle napełniające się źródło, nie wysychające, wystarczy tylko chcieć czerpać, a na razie mam ogromną ochotę.......
Szukaj na tym blogu
wtorek, 15 grudnia 2020
Modlitwa do morza - Khaled Hosseini
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)