Szukaj na tym blogu

niedziela, 13 grudnia 2020

Poparzone dziecko - Stig Dagerman

 "Kiedy ktoś umiera, z jednej strony robi się wielka, pusta dziura. Ale z drugiej strony zostaje cała masa przedmiotów. Człowiek ogląda te przedmioty, obraca je w dłoniach, Nie wiadomo co z nimi zrobić. (...), człowiek nienawidzi tych przedmiotów. Najgorzej jest z sukienkami. Następne w kolejce są buty." (str. 51)

Aby tą książkę czytać ze zrozumieniem, co i tak nie było dla mnie łatwe, należy przeczytać przedmowę, w której autor Per Olov Enquista, szwedzki prozaik i krytyk literacki przybliża postać autora. Opisuje jego krótki życiorys człowieka i jeszcze krótszy pisarza. Przedmówca stara się naświetlić sytuację i zmagania Stiga Dagermana przed napisaniem książki. Mamy też wspomnienie o jego losach po napisaniu tejże. To wprowadzenie pomoże wejść w klimat tej książki, a nie jest on ani łatwy, ani zbyt przyjemny. Emocje, z którymi zmagał się autor przelał na papier ubierając je w różne formy, bo mamy opowieść snutą przez trzecioosobowego narratora przeplataną z listami głównego bohatera do samego siebie, co daje efekt uzupełniania się i patrzenia na to samo z dwóch perspektyw. Przemyślenia głównego bohatera, jego zmaganie się ze stratą matki, ze swoją samotnością, złością na ojca, brakiem zaufania do innych, potęguje napięcie u czytelnika. "Nikomu nie można ufać. Ta, której najbardziej się ufało, którą najbardziej się kochało, nawet ona może cię oszukać. Własna matka (...) Na świecie jest tylko jeden człowiek, któremu możesz zaufać, tym człowiekiem jesteś ty.. (...) Dopóki można ufać sobie, w zasadzie nic nie jest stracone. Stracone jest wszystko dopiero, kiedy zauważa się, że nawet sobie nie można ufać. (...) To dlatego tak ważne jest bycie świadomym swoich czynów, a jedynym sposobem zdobycia takiej świadomości jest właśnie analizowanie każdego najmniejszego kawałka swoich uczuć i swoich czynów." (str 155) Niemniej czytelnik widzi też rozdarcie, a może nawet hipokryzję głównego bohatera. Przez całą książkę przetaczają się fale zmagań, przemyśleń, obserwacji, zachowań młodego mężczyzny, który pogubił się po śmierci matki, któremu roztrzaskał się najbliższy świat. Z jednej strony zamknął się w swoim żalu, złości i niesprawiedliwości, z drugiej wylewa swoje frustracje na swoją narzeczoną i ojca. Idąc za bohaterem widzimy, że te żale, ból i pretensje coraz bardziej przerzucane są na innych. Narzeczona dostaje razy, które notabene sprawiają mu przyjemność, bo dlaczego tylko on ma cierpieć to niech inni też wiedzą co przeżywa. Ojciec, którego najpierw krytykuje za to, że w trzy miesiące po śmierci matki przyprowadził do domu kobietę, która miałaby zastąpić im matkę i żonę, zostaje ukarany romansem z nią nie odczuwając wyrzutów sumienia i mieniąc się jedynym czystym w tej historii. "Kiedy bowiem pożądanie zaczyna w nas gasnąć, nadchodzą wyrzuty sumienia i wiele pytań. Dopóki trwa rozkosz, pozostajemy szczęśliwi. Jesteśmy też czyści." (str. 228) To, co jej nienawidzi, to jego uczucie, nie rozum. Jego rozum, który jest teraz bezsilny, mówi mu, że nienawidzi jej za to, że jest stara i ponieważ tak nagle to odkrył, nie dlatego, że jest gorsza od niego." (str. 229)

Autor wpisał główny wątek opowieści Bengta (syna w żałobie), jego postrzeganie bliskich i analizę własnych emocji w otoczenie, w którym kłębi się od gry pozorów, kamuflowania uczuć i relacji, skrywanej niezbyt umiejętnie hipokryzji, oplecionej stereotypami. Na tej drabinie ludzkich kłębowisk można się zgubić pomiędzy tym co rzeczywiste i tym co wymyślone. Można doszukiwać się powiązań pomiędzy bohaterami i ich prawdziwych "ja". Można też ich nie znaleźć, bo taki miał plan autor. Nie wszystko jest w tej książce oczywiste, nie wszystko jest prawdziwe, nie wszystko da się odczytać, można ewentualnie dopowiedzieć. Autor nie podawał czytelnikowi jasnych odpowiedzi, raczej zostawił w niepewności. "Własnej śmierci nie potrafimy pojąć, tego, że ktoś nas oszukuje, też nie." (str.233) Dla mnie to opowieść podszyta jakimiś problemami emocjonalnymi młodego mężczyzny, który boryka się z zakłóceniami na linii on i kobiety wokół, uderza jego samotność, alienacja, wywyższanie się, potrzeba bycia lepszym i poniżanie słabszych, karanie innych, obwinianie ich i wybielanie siebie.

To w zasadzie historia rodziny widziana oczami jednego jej członka, nie znajdziemy poglądów i odczuć innych tylko ich opis sporządzony przez Bengta. Jedno co wydaje się pewne to ponadczasowość tej książki, jej język jest uniwersalny i zrozumiały również obecnie, co nie znaczy, wracając do początku, że treść jest łatwa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)