Szukaj na tym blogu

czwartek, 7 stycznia 2021

Lajla znaczy noc - Aleksandra Lipczak

 

Aleksandra Lipczak znowu zabiera nas do Hiszpanii, ale nie takiej znowu oczywistej. Wraca do wielkiej Al-Andalus, państwa islamskiego stworzonego na półwyspie Iberyjskim przez Arabów po podboju Wizygotów w 711 roku. Ich panowanie a tym samym rozwój sztuki trwały do X wieku, kiedy to katoliccy książęta zaczęli wypierać Arabów z półwyspu. Ich wygnanie, rozgromienie pozostawiło po sobie widoczne ślady w architekturze chociażby takich miast jak Grenada, Kordoba, Sevilla, Malaga, etc.Wielka Katedra-Meczet, albo raczej Meczet-Katedra przechodziła z rąk do rąk, obecnie miejsce modlitw katolików, przez wieki służyło muzułmanom. Do dzisiaj jest symbolem ścierania się dwóch kultur, religii, wpływów i panowania i to ją jako symbol tych przeplatanych losów bierze na wejście autorka. Aleksandra Lipczak wiedzie czytelnika przez najważniejsze arabskie ośrodki kultury, piękne zachwycające do dzisiaj architekturą miasta południowej Hiszpanii. Wspomina ich historie i znaczenie dla ówczesnych.

Autorka nakreśli obraz Hiszpanii, państwa wcale nie tak jednolitego jakby się wydawało. Pokaże jak różne kultury przenikają się w tym kraju, tworząc mieszankę. Opisze nie tylko historię Arabów na tych ziemiach, ale także Żydów Sefardyjskich (Iberyjskich), którzy pod koniec XV wieku edyktem Izabeli Kastylijskiej podzielili los Arabów, z tym, że na wyjazd dostali cztery miesiące.

Książka oparta w zdecydowanej większości w historii, może nie dla każdego okazać się łatwa i ciekawa niemniej jest ważna, bo pokazuje złożoność tego świata tym razem skupiając się na Hiszpanii. Jednak jak się dobrze rozejrzymy w Europie, to okaże się, że żaden kraj nie jest jednorodny, że to zlepki kultur, religii, języków, itd. Pewnie najłatwiej jest nie zaglądać w wewnętrzne pokłady, bo można odkryć nieoczywistości, rzeczy skomplikowane i niełatwe do zrozumienia. Żyjemy w różnorodności i pewnie najbezpieczniej byłoby je zaakceptować, ale czasami wychyla się jakaś silna grupa z siłowym zapleczem i chce zrobić miejsce tylko dla siebie, co kończy się przykrymi konsekwencjami. Hiszpania toczy, na szczęście wewnętrzne, rozterki nad losem wygnanych mieszkańców, obecnie bijąc się w piersi naprawia krzywdę wyrządzoną Żydom. Potomkowie Żydów od kilku lat mogą wracać do państwa dziadów i otrzymać obywatelstwo. Dla Arabów nie otwarto takiego przywileju i być może nie stanie się to szybko.

To ciekawa obserwacja Aleksandry Filipczak, zresztą niejedyna, która ukazała się ostatnio na rynku wydawniczym. Autorzy coraz częściej sięgają do tematu podzbiorów różnorodności, którym przyszło żyć w jednym zbiorze nazwanym np. Hiszpania, Francja, Polska, itd. Społeczeństwa mieszają się na przestrzeni wieków, przenikają, wypierają, zazębiają, to nieustanny ruch, ciągła zmiana. Dlatego warto czytać takie książki, aby być świadomym niejednorodności kiedyś i dziś.

Na marginesie powiem, że czytając "Lajla znaczy noc" a zwłaszcza informacje o wygnaniu Żydów z Hiszpanii przyszła mi na myśl wędrówka opisana przez Olge Tokarczuk w "Księgach Jakubowych". Ludzie przemieszczają się od zarania dziejów i zapewne będą do robić dopóki będą mieli do tego miejsce na Ziemi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)