Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 26 kwietnia 2021

Strup. Hiszpania rozdrapuje rany - Katarzyna Kobylarczyk

 

 "...myślałem o tym, że minęło pięć tysięcy lat, a w ludziach jest ta sama agresja, zwierzęta się tak nie zachowują..." (str. 265)

Katarzyna Kobylarczyk powiodła nas do Hiszpanii, niemniej nie pokazywała nam piękna krajobrazów tego kraju i nie opisywała jej różnorodności w architekturze, kuchni, mentalności, zwyczajach. Powiodła nas do czasów wojny domowej, która miała miejsce w latach 1936-1939 i jej skutków, z którymi ten piękny kraj ma problem jeszcze dzisiaj. Każda wojna jest straszna, ale kiedy ludzie z tego samego kraju wybijają się wzajemnie to dla mnie jest jeszcze większą tragedią. W kraju wrzało już od długiego czasu, nierówności społeczne nabrzmiewały, a związane z tym niezadowolenie pęczniało z dnia na dzień. Kiedy czara przelała się wybuchł terror, może nawet większy niż to miało miejsce w ZSRR? "Czerwoni-Rojos" różnej maści dosłownie rzucili się na "czarnych" (kler) i arystokrację, cmentarze szybko się zapełniały. Kiedy szala zaczęła się przechylać na drugą stronę nie było litości dla agresorów. Hiszpania w tych latach spływała krwią swoich obywateli, rowy, bagna, pola, studnie zaścielone były ciałami "Czerwonych". Zabierano ich z domów, z miejsc pracy, z drogi, wywożono za wieś i rozstrzeliwano, a następnie wrzucano ich masowo i anonimowo gdzie popadło, zresztą i tak miejsc szybko zabrakło.

Przytoczona historia szokuje, ale choć makabryczna niestety miała miejsce w Hiszpanii. Sama autorka jednak nie powraca tylko do tamtych wydarzeń, ale opowiada zdarzenia, które miały miejsce kilkadziesiąt lat później, kiedy najpierw dociekliwi i chętni wzięli się za poszukiwania swoich bliskich, a z czasem sami politycy pozwalali na poszukiwania i ekshumacje, wydzielając na to środki. Cała sprawa z rozliczaniem przeszłości w Hiszpanii nie jest prosta, najpierw zakazana i przysypana kurzem milczenia przez dziesiątki lat, w latach przyzwolenia była trudna do weryfikacji. Autorka rozmawiała z potomkami ludzi, którzy zginęli podczas bratobójczej walki, i każdy z nich miał inne spojrzenie na przeszłość. Niektórzy głośno przyklaskiwali odgrzebywaniu historii i ciał, niektórzy wnosili sprawy do sądu, aby zakazał ekshumacji. 

Katarzyna Kobylarczyk spojrzała na sprawę pod kilkoma kątami, przypomniała także wydarzenia związane z budową Doliny Poległych i rolę generała Franco w tychże. Rozmawiała ze znanym baskijskim antropologiem  i lekarzem sądowym Paco Etxeberria, który przybliżył jej kulisy swojej pracy przy rozlicznych ekshumacjach szczątków z tamtego czasu. Rozmawiała z wieloma uczestnikami lub świadkami tamtych wydarzeń. Autorka starała się przybliżyć rozdźwięk powstały po wojnie domowej i po tym co po niej nastało, czyli rządach nacjonalistów, frankistów. Pokazała różnice, które wg. niej są namacalne, jedni skończyli w rowach, nieznanych miejscach, a drudzy w grobowcach, mauzoleach i na pomnikach. Te nierówności historyczne mają konsekwencje do tej pory, ale raczej kłębią się pod powierzchnią niż wychodzą na wierzch, kipią nierozliczone, przysypane i przyłożone zbyt cienką warstwą chcenia, aby nie dotykać tego co cały czas boli. Hiszpania jako jedyna nie rozliczyła krzywd, które wywołała bratobójcza wojna i dlatego niektórzy nie mogą spokojnie spać. 

Katarzyna Kobylarczyk chcąc zajrzeć w mroczne zakamarki historii Hiszpanii nie zapędziła się na skraj okrucieństwa, nie epatowała wydarzeniami, opisywała historie patrząc nieco z boku, przekazując ją ustami swoich rozmówców. Niemniej czytając jej książkę miałam nieodparte wrażenie, że miała swoje sympatie i antypatie, więcej było opisów uwypuklających los jaki spotkał "Czerwonych", kiedy to nacjonaliści wzięli górę, niźli czyny samych "Rojos". Ogólnie książkę czytałam z zainteresowaniem, skończyłam z motywacją zagłębienia się w ten okres historyczny Hiszpanii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)