Szukaj na tym blogu

niedziela, 7 listopada 2021

Cicho, cichutko - Ignacy Karpowicz

 

"-"Czy świat za mną zatęskni? Nie. Czy świat beze mnie będzie uboższy? Nie. Czy świat da sobie radę beze mnie?Tak. Czy świat jest lepszy teraz, kiedy się na nim zjawiłem? Nie. Co zrobiłem, aby go poprawić? Nic". "(str. 254)

Ignacy Karpowicz to dla mnie trening czytelniczy i próba intelektualna. Jego słowotwórstwo, zmienne style, zaskakujące zdania, dialekty, przeplatające się wątki i historie często stanowią wyzwanie. Czasami trudno jest odnaleźć się w tym gąszczu myśli, zdarzeń i emocji. Czasami trzeba skończyć, aby zacząć od nowa, czasami zarzucić, aby po ponownym sięgnięciu zanurzyć się w wir opowieści.

W tej książce mamy historię bardzo osobistą, związaną ze śmiercią przyjaciela, żałobie i tęsknocie za nim. To wspomnienie nieutulonego żalu i złość na niesprawiedliwość. Umarł mężczyzna w kwiecie wieku, najbliższy przyjaciel, z którym wiązały się wspomnienia ze studiów, radosnej młodości, niezależności, szaleństwa, wyprawy i miłości. To też naświetlenie ich relacji, bardzo bliskiej, na tyle, że mogli porozumiewać się "ponaddźwiękowo".

Druga część to bardzo poruszająca historia Anny, która była opiekunką prawną owego przyjaciela, Michała, syna swojej siostry. Historia tej kobiety jest naznaczona tragediami, począwszy na pokoleniu dziadków, poprzez rodziców a skończywszy na jej siostrze i jej rodzinie. Autor do opisania strasznych zdarzeń wykorzystał okrutne i niezrozumiałe wydarzenia tzw. "zbrodni połanieckiej". Anna nie potrafiła pokochać chłopca, po przeżytej tragedii zasuszyła w sobie cieplejsze uczucia, zamknęła się w swojej skorupie. Przeżyła swoje życie w zaciszu biblioteki, być może chcąc zminimalizować kontakty międzyludzkie. Nie zdziwiła jej choroba Michała, ale coś w niej drgnęło po jego śmierci. Zapragnęła dać się przygarnąć.

Pierwsza część utrzymana jest w swoistym chaosie myśli zdarzeń i uczuć, to obraz umierania Michała, ale też jego wspomnienia o przeżyciach, obserwacji świata, relacji z przyjacielem Pisarczykiem (w zasadzie narratorem). Część o Annie czyta się z zainteresowaniem, jest w niej zachowana chronologia co ułatwia zrozumienie wydarzeń. 

Ta książka ma swoją aurę, klimat, tylko trzeba się w nią wczuć, dać jej i sobie szanse. Oczywiście autor jak zwykle bryluje swoimi pomysłami na język polski, wodzi czytelnika meandrami swojej opowieści, nie daje spokoju ani komfortu. Nazywa rzeczy i stany po imieniu nie dając im prawa do infantylizacji, czy schowania za kotarą współczesnego zabiegania i to akurat mi się u tego autora podoba.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)