Szukaj na tym blogu

czwartek, 23 lutego 2023

Matrymonium. O małżeństwie nieromantycznym - Alicja Urbanik-Kopeć

 

Książki tej autorki staram się czytać kiedy tylko pojawiają się w bibliotece, bo autorka dokładnie zgłębia archiwa, zbiera materiały i informacje, aby rzetelnie przedstawić temat swoim czytelnikom. Jej książki to opowieści o kobietach XIX i XX wieku w różnych ich rolach społecznych i zawodowych. Tym razem wzięła na tapetę rolę, którą kobiecie "przypisała natura" - zamążpójście.

W książce znajdziemy sposoby kojarzenia małżeństw, poprzez ogłoszenia w gazetach, swatki, rzadziej znajomych. Można to odnieść do obecnych czasów, tyle że teraz używane są inne możliwości, niemniej potrzeba poznania drugiej osoby pozostała niezmienna. Autorka opisała stronę formalną i finansową związków. Finanse jak się okazało były bardzo istotne w zachwalaniu swojej osoby, tak u kobiet jak i wśród mężczyzn, a i z oczekiwaniami o nie też nie kryto się. Często była to część transakcji, kontraktu, zobowiązania, potwierdzona zapisami w umowach małżeńskich. 

Choć Alicja Urbanik-Kopeć pokazała sytuację kobiet w przekroju społecznym, to schemat zależności i oczekiwać społecznych był podobny. Kobiety miały pełnić role małżonki, rodzicielki i gospodyń, ewentualnie pani domu, były zależne finansowo od swoich partnerów, były zdane na ich łaskę i nie łaskę, często były ograbiane ze majątków, które wnosiły do małżeństwa i nie mogły nic z tym zrobić. Ich los zależał od charakteru męża, a one od najmłodszych lat były do tej zależności wychowywane. Nie dawano im okazji do nauki, raczej przysposabiano do pełnienia roli podporządkowanej przyszłemu panu i władcy. Już w domach rodzinnych robiono im krzywdę nie dając podstawowego wykształcenia, które po zamążpójściu byłoby im przydatne, np. nauka o zarządzaniu budżetem domowym, robienie zamówień od tych codziennych po większe, itd. Małżeństwo wiązało się z wieloma obowiązkami, często upokorzeniem, odrzuceniem, niekochaniem, osamotnieniem, itd. Smutne, ale los kobiet, którym nie udało się wejść w związek małżeński do kolorowych także nie należał. Te kobiety często doznawały biedy, zależności, upokorzenia, wyśmiewania, wykorzystywania. Jeśli znalazły kąt u krewnych to miały szczęście, chociaż to też zależało od ich relacji i charakteru, nierzadko jednak lądowały w przytułkach, koronkach, zwłaszcza starsze i nieużyteczne.

Tą książkę, jak i  poprzednie dobrze się czyta i warto zgłębić obyczajowość tamtych czasów względem kobiet. Jednakże czytając tą jak i jej podobne książki myślę sobie, że choć mamy jeszcze wiele do zrobienia na polu równouprawnienia, to na szczęście jakże daleko udało nam się jako kobietom odskoczyć od tego co było. Brr.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)