Szukaj na tym blogu

środa, 26 lipca 2023

Wyborny trup - Agustina Bazterrica

 

Augustina Bazterrica napisała książkę, w której ukazuje szeroko pojętą naturę człowieka. Mamy tutaj przerysowany (ale czy na pewno) obraz człowieka, który przekracza kolejne granice człowieczeństwa, moralności, humanizmu przy okazji tworząc nowomowę i ideologię uzasadnień, usprawiedliwień, wyparcia, albo wręcz relatywizmu. Autorka w mojej opinii zamierzenie przekracza granice, aby pokazać powody, najczęściej spreparowane pod okoliczności, oczekiwania pewnych kręgów, chęć zysku, zaspokojenia swoich egoistycznych zapędów, czy ślepego poszukiwania przyjemności. Podkreśla sposoby, w jaki ludzie potrafią usprawiedliwić nawet największe zło bardziej lub mniej wyszukanymi argumentami, dodatkowo odpowiednie światło na sprawę, podsycane siłą mediów i ich umiejętnościami i możliwościami uprawiania propagandy daje wręcz nieograniczone możliwości. "Wyborny trup" to książka ukazująca proces, w którym z jednej strony krok po kroku "pozbawia się" człowieka jego cech i przymiotów, a z drugiej uczy się go zobojętnieć na odczucia, emocje, być chłodnym w odbiorze rzeczywistości, zaspokajać swoje potrzeby, chucie, wydumane zachcianki, generować zyski. Jednocześnie, aby nie czuł się osamotniony, z wyrzutami sumienia, tworzy się dla niego cały wachlarz wzmacniaczy usprawiedliwiających swoje zachowanie. Polityka, cały aparat państwa, nauka, medycyna, nomenklatura stworzona jest na poparcie głoszonych praw, aby osłuchani przyzwyczaili się i uwierzyli, że to jest normalne, aby przyjęli to za pewnik. Jeśli do tego wszystkiego doda się hasła, "chronimy was przed wirusem", "to jest dobre dla was", "tworzymy aparat bezpieczeństwa i jasne sztywne i konsekwentne ramy kontroli, abyście byli bezpieczni" efekt sukcesu murowany.

Autorka nie odkrywa przed czytelnikiem niczego nowego, człowiek to bardzo skomplikowany gatunek, bo choć posiada przymioty wyższego rzędu, m.in możliwość myślenia, analizowania, wyciągania wniosków, konstruowania rozwiązań, czyli takie cechy, których nie posiadają inne gatunki, to jednocześnie jest zdolny do najokrutniejszych zachowań. Opisał je obrazoburczy Markiz de Sade, a człowiek wielokrotnie udowodnił przekuwając je w czyny. I nie mam na myśli tylko tych indywidualnych działań ukrytych po piwnicach, strychach, czy oddalonych albo i niekoniecznie miejscach, w których można prowadzić okrutne eksperymenty na osobnikach tego samego gatunku. Wszelkie działania bestialskich przywódców były tego najbardziej namacalnym przykładem: zbrodnie nazistów, Stalina i jego świty, Mao, rodziny Kim, rzeź Tutsi, czy pogromy na Bałkanach i wiele innych. Chora idea jednego człowieka, która znalazła poparcie jakiegoś grona, strach przed utratą wpływów, pęd do władzy, absurdalne ambicje, a to wszystko podlane odpowiednimi informacjami i zniszczenie gotowe. Człowiek ma zdolność nie wyciągania wniosków z przeszłości, nauka historii nie służy mu do nie popełniania błędów przeszłości, ale często brania rozwiązań i dopracowywania ich korzystając z nowinek technicznych i technologicznych. Człowiek jest zdolny do wielu rzeczy, tych złych też.

Przechodząc jednak do meritum, historia przedstawiona przez autorkę pokazuje kolejny stopień relatywizowania zachowań przez człowieka. Mamy tutaj kanibalizm, ale ubrany w odpowiednie, odczłowieczone słowa, które pomagają nie czuć się winnym, albo wycofać się w jakiś rodzaj zastygnięcia - "marazmu".  Człowiek hodowany na ubój nazywany jest "pogłowiem", "towarem", "mięsem specjalnym", używa się w stosunku do niego nazw: samiec, samica, tusza, kończyna górna, dolna, itp. Książka może budzić obrzydzenie, szokować, poruszać, ale dla mnie ma wymiar przestrogi, bo skłania do refleksji, pokazuje do czego natura ludzka jest zdolna.  Co cenne autorka nie epatuje opisami, nie ubarwia, jej rzeczywistość jest opisana na chłodno, często bezemocjonalnie, aby bardziej skupić się na samych mechanizmach, odkryć jak łatwo jest manipulować ludźmi, którzy ślepo poddają się wtłaczanym przez wielką machinę propagandową treściom. Autorka pokazuje świat, po Przemianie, która wcale nie dała ludziom do myślenia, nie przyniosła czasu na refleksję, która nie zmieniła sposobu życia, odżywiania się, korzystania z dóbr, tylko usprawiedliwiła pomysł na kanibalizm, czyli zjadanie tego samego gatunku. 

"Nie przeszkadza im, że to mięso jest chore, ryzykują, bo nie stać ich na kupienie zdrowego. On przymyka na to oko i stara się kontynuować te akty miłosierdzia czy jałmużny. Robi to również dlatego, że w ten sposób zaspakaja się nieco Padlinożerców i ich głód. Żądza mięsa jest niebezpieczna." (str. 79)

"Wyborny trup" to dystopia, w której w skutek decyzji rządów oraz strachu przed rozprzestrzeniającym się wirusem roznoszonym przez zwierzęta, a tym samym ocaleniem ludzkości, zostały wymordowane zwierzęta wszystkich gatunków. Czas po tych wydarzeniach zyskał miano wielkiej Przemiany, która bynajmniej nie przyniosła żadnej gruntownej zmiany w zachowaniu ludzi, czasu refleksji, zmiany nawyków żywieniowych, wyhodowania mięsa syntetycznego, białka roślinnego, itp., tylko sięgnięto po stare nawyki w nowym wydaniu. Ludzie tak ukochali sobie mięso, że pożądali go nadal, zatem podzielili się na jadalnych i nie do zjedzenia. Ci zjadani byli hodowani tak jak dzisiaj hodowane są zwierzęta "przemysłowe" i przechodziły tą samą drogę cierpienia, dodatkowo pozbawiani byli strun głosowych, żeby nie mieli możliwości komunikowania się, rozumienia świata, odbierania rzeczywistości. Byli sztucznie rozmnażani, ich zastosowanie było bardzo szerokie, w zależności od pomysłów tych "niezjadanych". Jedyna różnica między dzisiejszymi hodowlami przemysłowymi a tymi z książki jest taka, że obecnie ludzie nie chcą wiedzieć i słyszeć co i jak dzieje się z tymi zwierzętami zanim trafią na ich talerz, w książce wszystko jest jawne, akceptowalne i wciąż przesuwają się granice ich wykorzystania.

Autorka powołała do życia kilka ciekawych postaci, które są jaskrawym odbiciem różnych postaw i radzenia sobie z życiem w nowej rzeczywistości. Postacią pierwszoplanową jest Marcos, pracownik rzeźni, który jest postacią nieoczywistą, miejscami dającą nadzieję na zachowanie oderwane od otaczającej rzeczywistości, na bunt, jednak... Postać Marco jest bardzo magnetyczna i niejednoznaczna, podążałam za jego przemyśleniami i decyzjami. 

Podsumowując, choć lektura książki nie jest łatwa w odbiorze, nie epatuje tanią brutalnością, jeśli już to jest ona tłem dla codzienności. To nie jest książka sensacyjna, to dzwoneczek przestrogi dla ludzkości, zaś obszarów nad, którymi powinniśmy się pochylić i przemyśleć jest bardzo wiele. Potrzebna jest refleksja i nie uleganie populizmowi, zatrzymanie pogoni za przyjemnościami bez oglądania się na koszty tychże. Potrzebny spokój i zatrzymanie rozpędzonej machiny, która żąda, chce, zwiększa apetyt jednych kosztem drugich. Potrzebny szacunek do siebie i innych. Ta książka to obnażenie mechanizmów przekraczania granic. Choć to fikcja literacka posługująca się swoimi prawami, to z drugiej strony dźwięczało mi w głowie pytanie - "Czy to nie jest niemożliwe"? Książka nie jest komfortowa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)