To była dobra lektura do klubu dyskusyjnego, bo opinie i zdania były podzielone co do jej treści, zatem dyskutowaliśmy twórczo. Dla mnie książka była ciekawa tak pod względem treści jak i konstrukcji. Autor zakotwiczył swoją opowieść pod koniec lat pięćdziesiątych, na początku sześćdziesiątych w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Akcja dzieje się w prowincjonalnym miasteczku i uniwersytecie Corbindale, w którym pracuje główny bohater Ruben Blum, historyk i jednocześnie narrator tej książki. Ruben pokazuje czytelnikom zaściankowość tamtych czasów, tego miejsca i zachowań ludzkich. Ruben odmalowuje portret schematycznego myślenia o drugim człowieku, wkładania go do jednej zakładki z konkretną tabliczką, w tym przypadku - Żyd, nie ważne, że bohater czuje się Amerykaninem, mężem i ojcem, historykiem, nie przywiązuje wagi do swoich korzeni, przez innych zawsze najpierw postrzegany jest jako Żyd. Żadne jego starania nie są w stanie tego zmienić," nalepki z napisem" przyklejone zostały mocno.
Z racji tej nalepki, Blum zostaje postawiony w sytuacji uczestniczenia w komisji, która ma ocenić nowego kandydata na wykładowcę, który jest Żydem, historykiem, specjalizującym się w sytuacji Żydów w średniowiecznej historii Półwyspu Iberyjskiego. Bencjion Netanjahu, bo o nim tu mowa, ma "ciekawe" poglądy na żydowskie cierpienie i to nie tylko w tamtych czasach, ale również te bardziej współczesne. Generalnie jest to człowiek o skrajnie innych poglądach niż Blum, jak się wkrótce okazuje także innych zwyczajach, kulturze i podejściu do innych. Gdyby odrzucić tą plakietkę to po prostu egoista, nacjonalista, pieniacz, a przy okazji niechluj i brudas, mający innych za nic. Jak się dowiadujemy na kolejnych kartkach książki, cała rodzina Netanjahu ma podobnie, ich zachowanie jest odrzucające, a nawet prostackie. Co ciekawe całość swoich zachowań zrzucają na karb innych, którzy ponoć ich niesprawiedliwie traktują i postrzegają. Czyli mamy tutaj klasyczne przerzucanie winy za swoje zachowania na innych i usprawiedliwianie siebie ich kosztem. Wygodne i nieodpowiedzialne. Zadymiarze, prowokatorzy i roszczeniowcy. I tu można byłoby się zatrzymać, bo warto samemu wyrobić sobie opinię o całości książki. Zdecydowanie zachęcam.
Przy okazji opowieść dawała mi pole do popisu, aby pomyśleć o człowieku, który trzyma obecnie władzę w Izraelu, czyli Benjaminie Netanjahu, synu Bencjiona.
Książka pozwala roztrząsać kwestie społeczne, pochodzeniowe, płci, zwyczajów i emocji. Czasami śmieszna, innym razem smutna, miejscami ironiczna, satyryczna, naprawdę dobra do dyskusji.