Szukaj na tym blogu

środa, 13 lipca 2016

W oblężeniu. Życie pod ostrzałem na sarajewskiej ulicy - Barbara Demick



Sięgnęłam po drugą książkę Barbary Demick. Dziennikarka mieszkała w Sarajevie podczas wojny w byłej Jugosławii. Wojna to zawsze trudny temat i smutne wydarzenia a za tym wszystkim ludzie i ich losy.
Autorka skupiła się na życiu mieszkańców jednej ulicy w Sarajevie, przybliżyła czytelnikowi zwykłych mieszkańców miasta, dotkniętych działaniami wojennymi. Ich życie w tych strasznych czasach - zachowanie, postępowanie, radzenie sobie z codziennymi i przyziemnymi sprawami.
Czytając tą książkę podziwiałam tych ludzi za ich próby nie poddawania się trudom dnia codziennego, braku żywności, prądu, wody, ogrzewania, gazu, czyli tego bez czego nie wyobrażamy sobie zwyczajnego funkcjonowania. Ale to nie tylko próby, to faktyczne działanie. Najbardziej w opowieści autorki urzekło mnie zachowanie mieszkańców, którzy za wszelką cenę chcieli udowodnić, że da się spokojnie i przyjaźnie żyć z sąsiadami nie bacząc na ich religię. Zależało im aby swoimi codziennymi gestami, działaniami i pomocą udowodnić, że można żyć wokół siebie bez konfliktowo mimo tych różnic. Nie rozumieli tych, którzy dokonywali spustoszeń wokół, którzy na siłę chcieli pokazać że się jednak nie da.
Ta wojna jak wiele innych zniszczyła wsie i miasta, budynki i ulice, infrastrukturę i środowisko. Zginęło w niej tysiące ludzi, wymordowano wiele niewinnych istnień. Ta wojna była zaskoczeniem dla samych mieszkańców Bośni, nie dowierzali, że to się dzieje, mieli nadzieję, na szybkie zakończenie.
Wojny niszczą także społeczne wartości: przyjaźń, solidarność, zaufanie; uwypuklają się w ludziach ciemne strony duszy i zachowania. Nagle sąsiad staje się wrogiem, zagraża mojemu bezpieczeństwu i wzajemnie, spirala nieufności się nakręca.....
Autorka w swojej książce opisała zgoła inny model zachowania. Mieszkańcy opisywanej ulicy Logovina swoim zachowaniem, postawą i podejściem do swoich sąsiadów udowodnili, że da się przetrwać wojnę pomagając sobie na wzajem. Obronili wartości,które są tak kruche i może nie ważne podczas takiej pożogi, a jednak dzięki nim choć poobijani, przetrwali. Ocalili swoją ulicę, swoje miasto, pokazali światu, że można żyć tak blisko siebie, będąc innym. Podziwiałam bohaterów książki Demick, że umieli sobie w tych ciężkich czasach pomagać, dzielić się ostatkiem, wspierać się tym okrawkiem.
Po przeczytaniu książki odczuwałam jednak niepokój, że raz rozdarte rany tak łatwo się nie zagoją. Pozostała mi też wiara, że jeśli ludzie czegoś bardzo pragną  to mogą to zrobić, a jeśli dodatkowo jest ich tak wielu to wzrasta ich siła. Mam nadzieję, że im się to uda........



2 komentarze:

  1. Może to też trochę jest tak, że podejmujemy decyzje jak postanawiamy patrzeć na życie, na innych i na świat. I albo decyduję, że zakładam dobrą wolę, mimo wszystko...albo niestety wszędzie zaczynam widzieć złą wolę. Jedno i drugie założenie jest utopią, ale z dwojga złego, chyba jednak to pierwsze miałoby szansę ocalić świat w tej pięknej postaci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to być jakiś kierunek? Może to taka kultura a może wychowanie? Miałam wrażenie, że mieszkańcy tej ulicy nie zapomnieli kim są i że wojna to tylko epizod - smutny, straszny, ale chwilowy. Może życie zwyczajne było ich motywem przewodnim i najważniejszym i dlatego trzymali się razem tak jak przed wojną.

      Usuń

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)