Ważne elementy: Pakistan, kobieta, wyznawczyni innej wiary niż islam.
To wstrząsająca książka, bo historia jej bohaterki jest tragiczna i przejmująca. Ta historia ma swój początek, ale końca nie widać, mam też nieprzyjemne wrażenie, że nie ma z niej dobrego wyjścia. Z internetu i prasy wiem, że sprawa bohaterki książki wzbudziła zainteresowanie "Europy", która to nie daje zapomnieć o losach kobiety. A i we własnym kraju istnieją ludzie władzy, którzy nie zasypują jej historii. Niemniej mimo że
w lipcu 2015 r. Sąd Najwyższy Pakistanu
uznał, że podczas procesu doszło do poważnych nieprawidłowości i nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy a oskarżona mogłaby opuścić
więzienie w oczekiwaniu na nowy werdykt - nie uczyniła tego z
własnego wyboru. Powód? Kobieta
nie może opuścić kraju, zaś w Pakistanie czeka ją lincz ze strony
fanatyków muzułmańskich. Sam Mufti Islamabadu wyznaczył dla zabójczyni Bibi nagrodę
opiewającą na równowartość 430 tysięcy euro. Niebezpieczeństwo grozi
także rodzinie oskarżonej, dlatego ciągle zmuszeni są do przebywania w ukryciu.
Jak do tego doszło, przecież ta kobieta żyła w zgodzie z wyznawcami islamu, szanowała ich wiarę,
przyjaźniła się z nimi, nosiła dupattę (długą chustę zakrywającą włosy,
ramiona i piersi), w czasie ramadanu nie obnosiła się z jedzeniem, a
nawet pracowała u bogatych muzułmańskich urzędników. Asia wraz z mężem
stara się nie afiszować swoją wiarą, nikogo nie drażnić i okazywać
religii swych sąsiadów szacunek, by żyć z nimi w zgodzie. Jedynym znakiem ich religii w domu była mała
Biblia schowana pod materacem - symbol, skarb i znak chrześcijaństwa, miłość do Jezusa nosili w sercu.
Odpowiedź znajduje się w książce, do której materiał zebrała francuska dziennikarka Anne-Isabelle Tollet, poruszona jej historią. Otóż Asia Bibi to prosta, uboga kobieta z Pakistanu, mieszkająca w
niewielkiej wiosce Ittan Wali, żona Ashiqua, matka pięciorga
dzieci, analfabetka, która ciężko i uczciwie
pracuje, aby zapewnić lepszy byt swojej rodzinie. Asia (co niezwykle ważne dla całej sprawy) to także chrześcijanka żyjąca w świecie muzułmanów. Właściciel pola na którym pracuje powierza jej funkcję nadzorczyni, jako nagrodę za uczciwą pracę. Nie podoba się to jej muzułmańskim współpracownicom. Gdy w 2009 roku Bibi
podeszła zaczerpnąć wody ze studni, wyznawczynie islamu oskarżyły ją o
zanieczyszczenie ujęcia. Broniąc się kobieta powiedziała ponoć słowa
stanowiące potem podstawę do skazania jej pod zarzutem bluźnierstwa:
„Jezus Chrystus umarł za moje grzechy i za grzechy świata. A co zrobił
Mahomet dla ludzi?”. Asia została sprowokowana i choć
miała możliwość wyjścia z tej patowej sytuacji (musiała ‘jedynie’
przejść na islam), nie zrobiła tego. W 2010 r. Asia została skazana na
śmierć przez powieszenie. Pozostała wierna swojej wierze, co z
jednej strony wzbudziło szacunek wielu osób, ale z drugiej rozsierdziło
wyznawców jedynej słusznej albo raczej dominującej religii w Pakistanie. Ojciec Święty Benedykt XVI i różne chrześcijańskie
organizacje, gubernator Pendżabu (muzułmanin) i minister do spraw
mniejszości (chrześcijanin) stanęli po jej stronie. Ci dwaj ostatni już
nie żyją, zostali zastrzeleni, bo mieli odwagę sprzeciwić się jawnej
niesprawiedliwości.
Książka pokazuje też drugie dno tej historii a mianowicie jak żyje
się wyznawcom innych religii w świecie muzułmańskim, opętanym
nienawiścią, fanatyzmem i brakiem
tolerancji. Więcej, w tym kraju panuje prawo przeciw
bluźnierstwu, które daje szerokie możliwości do zniszczenia człowieka
nawet
wtedy, gdy jest niewinny, wystarczy żeby był innowiercą.
Dzisiaj nadal sprawą żyją organizacje broniące praw człowieka. Starają się jej pomóc różnymi akcjami i apelami, chociażby po to by poprawić jej trudną codzienność. Więzienne warunki w których przyszło żyć Asi są katastrofalne: cela dwa na trzy metry, bez okien i WC (musi sama sprzątać swoje odchody, choć nie
dostaje żadnych środków czystości), nie wolno jej wychodzić na spacery i
stale pozostaje pod okiem kamery, gdyż wielu więźniów oskarżonych
o bluźnierstwo nie doczekuje wyroku. Oto jak opisuje swoje warunki Asia: "Widzę już tylko kraty, wilgotną
ziemię i sczerniałe od brudu ściany. Smród tłuszczu, potu i moczu unosi
się wszędzie (…) To zapach śmierci, albo rozpaczy…". Nie pozostaje jej
nic innego jak modlić się całymi dniami, mieć ufność w swoim Bogu i czekać na
spotkanie z ukochanym mężem, który przyniesie wieści od dzieci, albo z
adwokatem, który wciąż dzielnie walczy o jej uniewinnienie…"
Takich historii było już wiele i pewnie jeszcze wiele powstanie, bo problemy nietolerancji religijnej są kwestią otwartą. Niemniej każda taka nagłaśniana sprawa, być może uświadomi wolnym narodom
problemy, z jakimi
muszą się mierzyć mniejszości religijne w krajach zdominowanych przez najważniejszą religię. Myślę też, że może nauczy doceniać życie w
państwie gdzie religia jest indywidualną sprawą człowieka - przynajmniej
w założeniach i niech tak zostanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)