Szukaj na tym blogu

niedziela, 9 października 2016

Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd. Listy z podróży afrykańskiej z lat 1931-1936 - Kazimierz Nowak

Zbiory własne.

Przeczytałam ją jakiś czas temu, ale nadal zajmuje ona poczesne miejsce w mojej biblioteczce. Dzisiaj chciałam się podzielić odczuciami przy jej czytaniu.
Ta książka pochłonęła mnie bez reszty, czytałam niemal na jednym wdechu. Po jej przeczytaniu kupiłam też wersję Łukasza Wierzbickiego dla dzieci "Afryka Kazika", dziecku bardzo się podobała.

Kazimierz Nowak marzył by napisać książkę i dedykować swojej żonie Marysieńce, nie zdążył. Udało się to Łukaszowi Wierzbickiemu entuzjaście podróżnika, który zebrał listy i zdjęcia Nowaka oraz opatrzył wprowadzeniem i z pomocą wydawnictwa Sorus wydał w 2000 roku arcyciekawą książkę.
To książka o człowieku niezwykłym, "ambasadorze", antropologu, zakochanym w podróżach, niezwykle skromnym i dzielnym, cichym i skromnym bohaterze.
Kazimierz Nowak wzbudził we mnie respekt, szacunek i podziw za odwagę, niezłomność, niepoddawanie się i siłę ponad przeciętną. Podjął się wyprawy, która była drakońska w samych założeniach, a urealniona okazała się jeszcze bardziej trudna, wycieńczająca organizm.
Podjęte przez niego wyzwanie wymagało, według dzisiejszej nomenklatury, kilkumiesięcznych przygotowań, pozyskiwania sponsorów lub zbierania finansów i tworzenia planów. Nowak nie miał czasu i wielkich możliwości finansowych, wręcz odwrotnie podjął się tej podróży aby uzyskać zastrzyk pieniędzy dla swojej rodziny. Jego źródłem finansowania były pieniądze z redakcji polskich i niemieckich gazet do których żona przekazywała jego artykuły z podróży. Państwo polskie nie udzieliło mu wsparcia, ponieważ nie podzielał jego kolonialnych ambicji. Sam zajmował się swoimi "wehikułami" (organizacją i naprawą), noclegami, pożywieniem i "leczeniem". W swoim podróżowaniu był minimalistą, miał tylko tyle aby wytrzymać zimno, głód i jakieś lekarstwa plus niezbędniki do roweru.

Kazimierz Nowak był niedocenionym obserwatorem kontynentu Afrykańskiego lat 30-tych ubiegłego stulecia. Opisał on realia życia na kontynencie, zagrożenia i bezrefleksyjność i nieuczciwą zachłanność białych kolonizatorów, już wówczas ostrzegał przed skutkami, których świadkami jesteśmy obecnie! Przemierza Afrykę z północy na południe i ponownie na północ ale inną trasą. Jest mu dane odwiedzić i poczuć klimat dziewiczych plemion, zupełnie unikalny i egzotyczny świat. Serdecznie przyjęty i wsparty zostaje przez Polonię afrykańską i przez hrabiego Zamoyskiego.

Drogę powrotną przebywa kilkoma środkami lokomocji: na koniu, czółnem, pieszo, łódką, na wielbłądzie i znowu rowerem.
Po powrocie do domu wita go garstka najbliższych osób. W swoim krótkim życiu po powrocie udaje mu się przekazać w kilku miejscach min na Uniwersytecie Jagiellońskim i Wyższej Szkole Handlowej zdobytą przez siebie wiedzę i poczynione obserwacje. W niespełna rok po powrocie umiera bo jego organizm był bardzo wycieńczony. Pozostawił po sobie mnóstwo materiałów, ale także żonę i dwójkę dzieci, na rzecz których poznańskie organizacje zbierały pieniądze. Nowak był dla mnie bohaterem, niemniej bohaterska była jego małżonka, bo to ona przez pięć lat jego nieobecności dbała o dom, dzieci i jego sprawy. Nie było jej łatwo ani finansowo ani uczuciowo, niemniej robiła co w jej mocy aby pomóc mężowi i utrzymać dom.

Po przeczytaniu książki towarzyszyły mi emocje silnego wzruszenia, ktoś może nazwać go dziwakiem albo szaleńcem, dla mnie był postacią heroiczną, skromną i spełniającą swoje marzenia. Oczywiście okupił to życiem, ale dokonał niebywałego. Szkoda, że zapomniano o jego wyczynie i dopiero po wielu latach Łukasz Wierzbicki odkrył na nowego tego wielkiego odkrywcę dla czytelników i innych zdobywców Czarnego Lądu.
To człowiek, który odnalazł drogę swojego przeznaczenia i zrealizował marzenie, czego życzyłabym sobie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)