Szukaj na tym blogu

środa, 16 listopada 2016

Miłość z kamienia. Życie z korespondentem wojennym - Grażyna Jagielska


Jesteśmy czytaczami Wojciecha Jagielskiego, mamy w domu wiele jego książek, dlatego nie mogliśmy pominąć książki jego żony.

Czytając artykuły i książki Jagielskiego zastanawiałam się, czy ma jakieś życie osobiste (wtedy jeszcze nie sprawdzałam takich rzeczy w internecie), okazało się że tak. Zadawałam  sobie naiwne pytania: jak to możliwe, kiedy ma czas dla rodziny, dlaczego podejmuje takie ryzyko, jak sobie daje radę żona i rodzina kiedy on jest na wojnie?
Odpowiedź nadeszła. Grażyna Jagielska w swojej książce pokazała drugą stronę medalu, kulisy, zaplecze Wojciecha, dziennikarza, korespondenta wojennego. Ukazuje przeżycia z biernego uczestnictwa w wojnach, na które wyjeżdżał jej mąż. Od razu powiem, podziwiam kobietę za wytrwałość, oddanie, miłość, siłę i wiarę, że da radę. Rozumiała go, kochała jego pasję, robiła to dla nich, dla dzieci, najdłużej jak się dało, ale w końcu organizm zaczął się buntować, coś złego działo się z nią i przestała dawać sobie radę. "Miłość z kamienia" to wyznanie kobiety, żyjącej w strachu o życie męża, kobiety, która poniosła konsekwencje pracy i pasji swojego partnera.

Swoją książkę rozpoczyna od opisu pobytu w klinice psychiatrycznej "Dzisiaj mijają trzy miesiące, odkąd przyjęto mnie do kliniki psychiatrycznej z objawami stresu bojowego. Tak naprawdę jest to to stres mojego męża, ale on zawsze oddawał mi wszystkie swoje kłopoty". Książka to próba wyjaśnienia sobie i rodzinie dlaczego znalazła się w takim miejscu.Chęć podzielenia się z innymi, przeżywającymi podobne dramaty; za co też ją podziwiam, tym bardziej że będąc w takim stanie dała radę.

Autorka opowiada swoje doświadczenia innemu choremu, przebywającemu w tej samej klinice - Lucjanowi. Podczas spacerów lub siedząc na ławce mówi mu o swoich emocjach i udrękach związanych z byciem żoną reportera wojennego. Przygniata ją codzienność, wszystkie domowe i rodzinne obowiązki są przecież na jej głowie. Brakuje jej oparcia, dzielenia obowiązków, rozmów, bliskości.
Dodatkowo, prawie od początku wyjazdów męża w rejony konfliktów zbrojnych rodzą się jej lęki o niego, wraz z upływem lat nasilają się, stają się coraz bardziej dokuczliwe. Ingerują w jej codzienne funkcjonowanie. Boi się jego wyjazdów, ale jeszcze bardziej jego powrotów, bo wie, że to tylko oczekiwanie na kolejny wyjazd. Kiedy go nie ma, lęka się dźwięku telefonu, wręcz ucieka przed nim. Co przyprawia ją o taki lęk, oczywiście ewentualna wiadomość o śmierci Wojtka, przecież  w każdej chwili może zginąć, jest na wojnie! Do tego dochodzi udręka, że ona ginie razem z nim, bo tak naprawdę stanowią symbiozę, jedno ciało, więc jeśli jemu coś się stanie to ona też umrze.

W tych lękach, brakach, smutkach, samotności najgorsze stają się jego powroty do domu. Powracał jakby wyszedł na chwilę, np wynieść śmieci: "- No jestem" i zaczynał opowiadać o tym, czego był świadkiem, kogo spotkał, jak udało mu się przeżyć. Z niego "spływało", ona chłonęła jak gąbka, wszystkie opowieści zakotwiczały na dobre, niektórzy bohaterowie towarzyszyli jej w życiu codziennym. Nie mogła się od nich uwolnić, prześladowały ją losy ofiar wojennych. Płakała nad ich nieszczęściem, chciała im jakoś pomóc, zwłaszcza los Tai czeczenki, która była ofiarą zbiorowych gwałtów przez ponad rok i nikt z jej społeczności nie chciał jej pomóc, poruszył ją do głębi jestestwa. Nie mogła już żyć nie myśląc o niej, nie mając jej przy sobie. Nie mogła już wytrzymać tego napięcia, tych myśli, tych niepewności, tej samotności.

Aby pokazać jej swoją pracę mąż zabiera ją do Kaszmiru a następnie na Sri Lankę, gdzie chciał pokazać jej prawdziwe wnętrzności konfliktu. Wyruszyli też w podróż do Afganistanu, przez Indie, Pakistan. Doświadczenia z tej podróży były brzemienne, on już nie chciał więcej" zabierać" jej do pracy, ona skazała się na rezygnację ze wspólnych wyjazdów, aby nie odbierać mężowi jego cennych przeżyć.

Wiele razy czuła się oderwana od rzeczywistości, od ludzi, od życia, wiele razy była jedną nogą po "drugiej stronie".
Ale nie ma się co dziwić przetrwała wraz z mężem pięćdziesiąt trzy wojny, kto mógłby normalnie to przeżyć. Takie doświadczenia odciskają swoje piętno. On przelewał to do książki i zamykał opowieść a ona dalej z nimi żyła.

A Wojtek pisał, otrzymywał nagrody za swoje ciekawe książki, zyskiwał sławę w Polsce i za granicą. Mieli coraz więcej pieniędzy, więc stać ich było na lepsze życie. Ale w jakim sensie lepsze, miała wyrzuty sumienia, że wszystko co mieli zawdzięczali wojnie, że dla rzeczy materialnych mąż ryzykował ich życiem.

Mąż przestał wyjeżdżać, zmienił pracę, ale czy ta pasja nie pogna go znowu dokądś, np. za parę lat... Niby spokój, ale coś drzemie głęboko, jakaś niepewność, przecież udokumentowana, doświadczona. Na razie jest...
Książka mnie poruszyła do głębi....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)