Wypożyczona.
Przeczytałam kilka książek tej autorki, niektóre podobały mi się bardzo (Bękart ze Stambułu, Czarne mleko, Pchli Pałac), inne mniej (Sufi, Lustra miasta, Czterdzieści zasad miłości). Araf to niejednoznaczna lektura, ani lekka ani łatwa, która wymaga cierpliwości, skupienia, wyrozumiałości, chęci czekania, patrzenia przez szkło powiększające i szukania szczegółów dla siebie. Odkrywając kolejne warstwy można poddać się refleksji a wtedy znajdzie się ważne współczesne problemy
człowieka, chociażby odwieczne poszukiwanie samego siebie, potrzebę
zrozumienia własnych reakcji, zahamowań i działań. Poszukiwanie
swojego miejsca na
świecie i oczywiście zawiłości relacji międzyludzkich, które czasami są
bardzo trudne. Potrzebę akceptacji i zrozumienia ze strony
rówieśników, integracji przy jednoczesnym zachowaniu swojej
indywidualności. Problemy z przynależnością do
danej kultury, kraju i poczucie obcości, a także stereotypowe
postrzeganie ludzi ze względu na ich pochodzenie. Problemy z
zaburzeniami związanymi z jedzeniem.
Araf czyli Czyściec mimo swoich walorów tematycznych nie przypadł mi do gustu. Trudno mi było skupić się na niektórych stronach, bo fabuła była zawiła, niezrozumiała czasem trochę dziwna. Miejscami niecierpliwiłam się, chciałam skończyć, bo nie widziałam celu mojego czytania. Zdecydowanie ciekawsza była dla mnie część z podróżą do Istambułu, zaś koniec zaskakujący.
Ale z drugiej strony być może książka dobrze oddaje ideę Czyśćca, w którym przychodzi duszy czekać na rozstrzygnięcie co dalej się z nią stanie, przeżywa różne rozterki, sprzeczne odczucia, znaki zapytania... Waham się, bo trudno mi jednoznacznie podsumować opinię..
Jeśli chodzi o bohaterów książki to poznajemy ich losy, przyzwyczajenia, lęki i paranoje. Autorka zataczała coraz mniejsze kręgi, przybliżając bohaterów do siebie, wiążąc ich ze sobą, żeby z czasem oddalić. Pokazywała przemiany niektórych z nich albo życie z niemożnością zmiany swoich nałogów.
Postaci tak różne jak różni są ludzie pochodzący z różnych kultur i rodzin. Poprzez swoich bohaterów autorka zwraca uwagę na życie
emigrantów, ich postrzeganie za granicą, nieskuteczną walkę ze stereotypami. Samo słowo "emigrant" odziera z osobowości, staje się typowym przedstawicielem kraju i kultury pochodzenia. “Będąc cudzoziemcem, nie można już być skromnym sobą. Jesteś swoim
narodem, swoim miejscem urodzenia. Jesteś wszystkim, tylko nie sobą”. Dlaczego tak patrzymy - bo łatwiej, po to zresztą istnieją stereotypy, żeby nie zagłębiać się w kolejne problemy i to obcego, którego jeszcze trudniej zrozumieć.
Autorka rozdzieliła zagadnienie współżycia wielokulturowości blisko siebie pomiędzy bohaterami swojej książki. Gail, Debra Ellen Thompson, Alegre, Omer, Abed i
Piyu mieszkających w Bostonie. Drzemie w nich duch migracji wewnętrznej i zewnętrznej. Gail Żydówka, Amerykanka, która niezbyt dobrze czuje się w swojej skórze i w swoim
kraju, zmienna, raczej skomplikowana osobowość ze skłonnościami samobójczymi. To bohaterka, która na przestrzeni tych 400 stron przeszła
największą przemianę od zagubionej, spokojnej i skromnej dziewczyny do
buntowniczki, intelektualistki, nieokrzesanej i skonfliktowanej. Omer to Turek ze Stambułu, bardzo szybko adoptujący się w warunkach
bostońskich, odpowiada mu luz panujący w relacjach między ludźmi, zwłaszcza w nawiązywaniu bliskich kontaktów męsko-damskich. W Ameryce robi doktorat związany z
naukami politycznymi.
Kolejny bohater Abed biotechnolog, nieco apodyktyczny i rozczarowany stereotypowym postrzeganiem Arabów w
Ameryce, jednocześnie negujący kulturę w której przyszło mu żyć. Piyu to Hiszpan, pełen sprzeczności, chce zostać dentystą, mimo lęku przed ostrymi narzędziami.Chce ożenić się z Alegre, ale targają nim wątpliwości, nie może z nią uprawiać seksu, zastanawia się czy jest dla niej najlepszy.
Alegre, Meksykanka pochodząca z dużej katolickiej rodziny i zagubiona w niej; cierpiąca na zaburzenia odżywiania, zapalona kucharka, pojawiająca się w życiu Piyu.
Jest jeszcze Debra Ellen Thompson świadek zmian Gail, wspólniczka w słodyczowym interesie. Dawna przyjaciółka, wsparcie, partnerka, obecnie obciążenie, wyrzut sumienia, hamulec.
Autorka podkreślała na różne sposoby, że mimo emigracji do Ameryki, czyli mniej lub bardziej świadomej decyzji, trudno się przybyszom przyzwyczaić do nowych zachowań. Wszystko dziwi, ciekawi, gorszy lub wydaje się niezrozumiałe. Przybyszom bliżej do przybyszów, bo przynajmniej znajdują się w podobnej sytuacji. Miejscowych nie chcą poznawać, być może obawiając się odrzucenia, niezrozumienia i wyższości...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)