Szukaj na tym blogu

piątek, 9 marca 2018

Oszust - Javier Cercas


W tym miesiącu w DKK książka Javiera Cercas'a, łącząca ze sobą fakty, wydarzenia i losy człowieka, który w pewnym momencie swojego życia wymyślił siebie od nowa. Cercas trochę wbrew sobie zajął się życiorysem oszusta na wielką skalę, bo demaskacja jego działalności odbiła się szerokim echem nie tylko w Hiszpanii, ale też w innych zakątkach globu.

Nie jest to może oryginalny przypadek, bo literatura odnotowała już podobne historie, ale ten zdarzył się naprawdę i to w czasach, kiedy media elektroniczne mogą takie sprawy rozdmuchiwać do dowolnych rozmiarów i przesyłać w dowolne rejony świata. Dla mnie zagadkę stanowił tylko ten długi czas, przez który bohaterowi udawało się podtrzymywać fikcję.

Książka zawiera min. rozmowy autora z obiektem opowieści, efekty prywatnych poszukiwań, rozmowy z twórcami filmu i opisy wydarzeń w tle. Autor poszukuje w różnych miejscach odpowiedzi o motywy postępowania, które kierowały człowiekiem. Czy tragedia innych była dla niego tylko trampoliną dla jego próżności i egoizmu. Czy był tak spragniony szumu wokół siebie, uznania, bałwochwalczych słówek, że nie ważnym było na czyich prochach zbudował swój piedestał. A może był nieświadomy, pusty  i bezrefleksyjny i nie przywiązywał do tego wagi i zbyt wielkich emocji dopóki działało i służyło jego interesom.

Autor z zacięciem iście naukowym włożył w powstanie książki dużo wysiłku i materiału dowodowego. W mojej opinii książka napisana jest całkiem ciekawie, z wyczuciem na szczegóły i fakty, ludzi i zdarzenia. Autor poszerzył też kontekst książki wpisując opowieść o człowieku w tło historyczne Hiszpanii w XX wieku. Bazując na tym motywie poszerzył temat moralności, kłamstwa, prawdy i partykularnych interesów. Niektórych może przytłoczyć ilość polityki, ale cóż, skoro bohater w tym światku się obracał.

Autor sfabrykowanego życiorysu pokazał, że udało mu się wciągnąć wielkie rzesze ludzi do swojej gry, zrobić "karierę" na cierpieniu ludzi w obozach II Wojny Światowej, nawet zbudować swojego rodzaju autorytet, oklaskiwany, nagradzany i cytowany.

A kimże jest ten kłamca nad kłamcami, otóż to mocno wiekowy już pan Enric Marco Beatlle, pochodzący z Hiszpanii. Urodzony w 1921 roku,  wychowywany  w ubogiej barcelońskiej rodzinie. Będąc nastolatkiem brał udział w wojnie domowej, zaś podczas drugiej wojny światowej trafił do Niemiec. Po powrocie do Hiszpanii,  Beatlle udzielał się bardzo czynnie społecznie i politycznie, na czym zrobił zresztą karierę. Pielęgnował pamięć o ofiarach II Wojny Światowej, nie dawał zapomnieć innym. Był widziany i słyszany, wydawał, pisał, głosił odczyty do różnych grup społecznych w swoim kraju.Te działania uczyniły go rozpoznawalnym, cenionym i zapraszanym.
Ta faza świetności skończyła się w 2005 roku, gdy historyk Benito Bermejo tuż przed sześćdziesiątą rocznicą wyzwolenia obozu w Flossenburgu, ogłosił iż Beatlle nigdy nie był więźniem tegoż. Te rewelacje wywołały konsternację wśród wielu Hiszpanów. Wobec rewelacji Bermejo  Beatlle przyznał się publicznie do kłamstwa, ale nie byłby sobą gdyby nie zaczął się usprawiedliwiać, tłumacząc że dzięki temu zwrócił uwagę na sprawę holokaustu. Czy dla niego to była gra, zabawa, ironia? Wiele osób przeżyło te rewelacje boleśnie, być może nie rozumieli jak można zadrwić sobie z takiego nieszczęścia ludzkości i okoliczności.

Moim zdaniem ten człowiek  dalej był sławny, może tylko przymiot tej sławy się zmienił. Znowu dyskutowano, pokazywano, omawiano i dzielono włos na czworo. Pisarze, politycy i filozofowie dawali upust swoich zawiedzionych ufności. W końcu nikt nie lubi być wystrychniętym na dudka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)