Szukaj na tym blogu

niedziela, 22 lipca 2018

Guguły - Wioletta Grzegorzewska


Sięgnęłam po tą książkę po rekomendacji jednej z "czytaczek vlogerowych". Jest to inna książka od tych, które najczęściej czytam. To opowieść-wspomnienie zebrana z okruchów pamięci dorosłej kobiety, sięgającej do 1982 roku kiedy miała 9 lat. To dla mnie była opowieść bardzo nostalgiczna, ponieważ wtedy miałam 8 lat. Dlatego czytałam jej urywki z westchnieniami, bo ja niewiele pamiętam z tamtego czasu, zastanawiałam się dlaczego mi tak dużo umknęło a jej tak dużo zostało. Trochę pozazdrościłam, trochę pomyślałam i poprzypominałam sobie pewne rzeczy. Cieszyły mnie te opowieści o zbieractwie, co wtedy było prawdziwym szałem, prawie każdy coś zbierał, a niektóre pasje były trudne w realizacji. Ja zbierałam znaczki i kolorowe opakowania po słodyczach, co nie było łatwo dostępne. Z czasem dochodziły inne rzeczy: kartki pocztowe, skarby przyrody, plakaty zespołów, itd.
To były czasy szare, bure, ale nie ponure, bo będąc dzieckiem przyjmuje się pewne zdarzenia jako oczywiste, zastane i korzysta się z uroków dzieciństwa w takim zakresie w jakim się da. To czas jedyny w swoim rodzaju, poznawania, przekraczania granic, wchodzenia w nowe, doświadczanie.

Bohaterka w fakty historyczne i wydarzenia z otoczenia wpisała swoje prywatne, często intymne spostrzeżenia i doświadczenia. Wspomnienia obejmują ówczesną obyczajowość, obrzędowość, zwyczaje i zachowania ludzi. Przede wszystkim jednak pokazują postrzeganie świata dziewczynki. Czasem poważnie, czasem śmiesznie opisuje ważne urywki, wycinki z życia swojej rodziny, pokazując ich upodobania, nałogi, dziwactwa, działania, pasje i zachowania. Bez oceniania, wyolbrzymiania, ot takie jakimi je wtedy widziała. Niektóre wspomnienia są zabawne, inne niebezpieczne, łzawe lub ciekawe, wzruszające. Autorka pokazała wymyślane zabawy, tworzenie działań małych i tych z rozmachem, bo wtedy nie było czasu na nudę, wyobraźnia nie miała granic, z braku zabawek i tabletów dzieci kreowały świat.

Sentymentalna opowieść, z klimatem, obrzędowością, która już dzisiaj zanika albo się wytraca. Tytuł adekwatny do przekazu książki, bo guguły to niedojrzałe owoce, bohaterka zaczyna swój rozwój na oczach czytelnika, dojrzewa w różnych okolicznościach przyrody, co ma wpływ na jej smak, kolor i walory. To proces ze swoimi etapami o różnym nasyceniu przeżyć. Napisana ze swadą, ciekawa i obrazowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)