Szukaj na tym blogu

niedziela, 5 maja 2019

Głosy. Co się zdarzyło na wyspie Jersey - Ewa Winnicka, Dionisios Sturis


Dwoje profesjonalnych reportażystów podjęło się przybliżenia tragicznej historii, która wydarzyła się na niewielkiej wyspie Jersey. Zawarto przez nich tragiczne wydarzenia, ale także opis szerszego kontekstu emigrantów, specyfiki wyspy i jej historii co tworzy ciekawe spektrum i daje szersze wejrzenie. Udało im się oddać to co najistotniejsze czym wciągnęli mnie w opisywaną sprawę. Oddali jej tragizm, potworność, dramaty bohaterów pierwszego i drugiego planu. Pokazali działanie wymiaru sprawiedliwości na Wyspie Jersey, jego meandry i złożoność. Czytając miałam swoje przemyślenia i wątpliwości, które na końcu podjął także ekspert z Polski. Nie wyjaśnia i nie daje odpowiedzi, niemniej dla mnie była ciekawa do końca.

Reporterzy opisali głośną sprawę zabójstwa/morderstwa, która miała miejsce 14 sierpnia 2011 roku na Wyspie Jersey. Tragedią interesowały się i omawiały ją szeroko media lokalne i zagraniczne. Zabójstwo/morderstwo wywołało ogromne poruszenie z wielu powodów, min: mężczyzna zabił swoje małe dzieci, żonę, koleżankę i jej córkę oraz teścia; zrobił to w bestialski sposób; był emigrantem; w opinii "spokojnym" i unikającym ludzi współpracownikiem; zdarzenie miało miejsce na małej, spokojnej, wręcz nudnej wyspie. Zapewne każdy kto śledził tą sprawę miał pytania i wątpliwości, swoje opinie i sądy. Zakończyła się tak jak i wiele podobnych, echem - wybrzmiewającym i pozostawiającym bolące zadry w bliskich kręgach, żalem najbliższych i zapomnieniem obcych. Tak to już jest, że życie sobie a zdarzenia, zwłaszcza poboczne, sobie. Ludzie żyją emocjami przez jakiś czas, potem mijają, odchodzą dając miejsce kolejnym, innym i nie ważne jak silne było ich natężenie - kiedyś mijają.

Ku przypomnieniu: małżeństwo emigrantów zarobkowych z Polski wraca po wakacjach na Wyspę Jersey, na której obecnie żyją i pracują. Po dwudziesto sześciogodzinnej drodze, organizują powitalnego grilla dla znajomych. Po posiłku, odpoczynku, Damian, mąż i ojciec mając w rękach na przemian dwa noże dźga nimi najpierw teścia, potem syna, córkę, itd., ... w sumie sześć osób, ostatnią jest żona, którą dopadł na ulicy. Sąsiedzi zawiadamiają służby, rozpętuje się pogoń z czasem, w celu ratowania życia poszkodowanych. Nikogo nie udaje się jednak uratować. Jedynie dźgający, choć sam zadał sobie wiele ciosów, uchodzi z życiem. Rozpoczyna się dochodzenie i badanie psychologiczne sprawcy. Biegli i znawcy obserwują i wydają opinie. Sąd przez dziesięć dni rozpatruje różne zdania i opinie. Juraci (ławnicy) orzekają wyrok. Sędzia przydziela karę. Historia ma swój smutny finał.

Książka zbiera wiele wątków, nie osądza, nie wyciąga wniosków. Podsumowuje, podaje pod rozwagę czytelnika fakty i informacje. Czytelnik sam może podjąć decyzję.
Smutna, zastanawiająca sprawa, wbijająca w zadumę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)