Szukaj na tym blogu

niedziela, 30 czerwca 2019

Był sobie chłopczyk- Ewa Winnicka


Aktualnie w mediach coraz częściej słyszymy o "wstrząsających" wydarzeniach z udziałem dzieci. Domniemywam, że przyczyną nie jest to, że tych zdarzeń jest więcej, ale dlatego, że częściej nagłaśnia się sprawy. Dlaczego? Może dlatego, że w dzisiejszych czasach tragiczne wydarzenia, zwłaszcza z udziałem dzieci są podwaliną dla mediów do stworzenia programów jeszcze bardziej przyciągających odbiorców. Może się mylę, obym.
Niemniej historia, o której opowiedziała Ewa Winnicka, wstrząsnęła opinią publiczną, przez jakiś czas była "na pierwszych stronach" większości mediów i w centrum zainteresowania policji - miała priorytet. Była najbardziej potworną, poruszającą, niezrozumiałą, pustą, obezwładniającą zbrodnią, na długo przed i po. Dlaczego, co czyniło ją taką inną? Otóż, nikt nie szukał, nie potrzebował, nie zgłosił się po ciałko chłopca. Ten fakt wzruszył i uwrażliwił nawet tych twardych, czyli policjantów. To zdarzenie uwolniło pytanie o poziom naiwności, bo jest niewiarygodne, że członkowie rodziny przyjmowali do siebie przez dwa lata mgliste tłumaczenia z tytułu nieobecności dziecka. Uwypuklił próg obojętności, bo jak długo bez mrugnięcia powieki można okłamywać innych w sprawie dziecka. Powołał pytanie - jakim człowiekiem trzeba być żeby nie chcieć przyznać się do dziecka, nie potrzebować odzyskać jego ciałka, nie mieć ochoty wiedzieć gdzie spoczywa?

Doświadczona reporterka stworzyła wielopłaszczyznowy obraz dramatu z udziałem dziecka. Jako doświadczona obserwatorka pokazała czytelnikom wiele aspektów sprawy. Naświetliła jej wymiar społeczny, kryminalny, tragiczny, rodzinny., medialny. Pokazała reakcje mieszkańców Cieszyna, schematy działania policji, specyfikę instytucji opieki społecznej, działania państwa względem rodziny i jej członków, mechanizm zachowań rodziny i bliskich. Rzeczowo, bez oceniania, zostawiając wyciągnięcie wniosków odbiorcom. Pokazała też wyraźnie poszczególne postacie, ich losy, zachowania, charaktery, emocje. Przyjrzała się głównym bohaterom dramatu i ich zależnościom rodzinnym, wyniesionym z domu wartościom, relacjom rodzinnym, związkom, stosunkowi do rodziców / dzieci. Z niektórych relacji wyłania się agresja, z innych bierność, pustka, nieradzenie sobie, nieumiejętność. Opisała też środowisko lokalne okolic Będzina, jego historię i specyfikę.

Przy okazji tej tragedii wplotła bieżące wydarzenia i kolejną zbrodnię z udziałem rodziców i dziecka, równie medialną, ale z bardzo uwypukloną matką, pozującą na gwiazdę.
W książce dużo jest interesujących treści, związków, konotacji, zależności, postaci. Oczywiście to poruszająca lektura, bo jakże obojętność rodzica do dziecka może nie być poruszająca? Jak smutno jest patrzeć jak ludzie bezrefleksyjnie sprowadzają do swojego świata kolejne dzieci, a potem bez słowa je porzucają. Po tej książce została mi ziejąca pustką jama i pytania bez odpowiedzi. 

Ta książka to dobra lekcja postaw społecznych, rodzinnych, kulturowych. To obrazek naszych zachowań i mentalności. To fotografia krzywdzących i krzywdzonych pokoleń. To lektura do wyciągnięcia wniosków a także nauka na przyszłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)