Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 16 grudnia 2019

Dziewczyny Sprawiedliwe - Anna Herbich-Zychowicz


Kolejna książka Anny Herbich-Zychowicz przeczytana. Styl i poziom nie odbiegał od poprzednich pozycji z serii. Tym razem autorka skupiła się na kobietach i ich rodzinach, które ratowały Żydów w czasach dla nich najokrutniejszych, czyli podczas II Wojny Światowej. Czytam te książki, bo to jest kawałek historii opowiedzianej przez kobiety, które były, widziały i przeżywały. To świadkowie wydarzeń, uczestnicy życia, współtowarzysze niedoli. Te kobiety opowiadają swoje wersje, bez zbędnej gloryfikacji i wzniosłych czynów. Ich bohaterstwo było proste, codzienne, opierało się na zwyczajnej pomocy. Tylko, że ta pomoc niesiona w tamtym czasie miała ogromną wartość dla ratowanych i potworne niebezpieczeństwo dla niosących pomoc. Mimo niebezpieczeństwa podejmowano ryzyko i w tych opowiedzianych historiach to ryzyko opłaciło się. Warto podkreślić, że narażały na śmierć swoje rodziny, ale były nieugięte, odważne, zaparte w swoim postanowieniu. Dzieliły się tym co miały choć często był to okruch odjęty sobie od ust. Drżały ze strachu i z zimna. Czasem nie dało się wszystkim pomóc, niekiedy ktoś doniósł i cierpieli wszyscy, niemniej żadna z bohaterek nie powiedziała o pomyłce. Po wyzwoleniu kiedy odpuszczał stres czasem trudno było pojąć jak to się udało, a jednak. Za te bohaterskie czyny, za ocalenie istnień ludzkich zapisano ich nazwiska na wielkiej liście "Sprawiedliwych wśród narodów świata".

Opowieści w książce jest siedem, jednocześnie różnych i podobnych do siebie, czasem bardziej czasem ciut mniej, ale zawsze wzruszających, wartych przeczytania i oddania pokłonu za ich odwagę. To były czasy, które wyzwalały w ludziach niezwykłe pokłady odwagi, wielkoduszności i solidarności. Oczywiście nie zabrakło i tych, którzy denuncjowali, zabierali, zabijali. Niemniej książka skupia się na bohaterach pozytywnych.
Pierwsza bohaterka to Jadwiga, córka leśniczego, która razem z matką pomagała Żydom Przez ich dom przewinęło się kilkanaście osób jedni na dłużej, inni na krócej. Nikomu nie odmówili, niestety zapłacili za to najwyższą cenę. Doniosła na nich sąsiadka, Niemcy spalili dom i rozstrzelali ojca. Po wojnie skończyła szkołę i została muzykiem - perkusistką, grała min. z Mieczysławem Foggiem. Po wojnie odnaleźli jedyną ocalałą Żydówkę, której pomagali. Ta zgłosiła ich do Yad Vashem.
Druga bohaterka to Łucja, pochodząca z Międzyrzecza Podlaskiego. Pochodziła z wielodzietnej rodziny. W momencie krytycznym dla Żydów podjęła decyzję o udzieleniu pomocy swojej dawnej żydowskiej koleżance Beli i jej rodzicom. Bela najpierw przebywała w domu Łucji a potem przez jej brata została wywieziona do Niemiec, bo czasem najciemniej pod latarnią. Dzięki ich ofiarności przeżyła wojnę.
Trzecia to Irena, która opowiedziała bardzo ciekawą historię, bo oprócz wspomnień o uratowanej żydowskiej rodzinie opisała kresy polskie - miasto Borysław z szybami naftowymi. Bardzo ciekawa pokazująca wielokulturowość i atmosferę tamtych czasów.
Czwarta to Jadwiga, która wraz z rodziną pomogła uratować matkę i córkę Szlifersztajn. Opowieść ukazywała trud życia w okupowanej Warszawie i po wybuchu Powstania Warszawskiego. Opisywała też nie tylko jasne strony pomocy Żydom, chociażby ze względu na ludzkie charaktery, ciasnotę, brak żywności, itd. Czytając tą opowieść, miałam wrażenie, że codzienność ówczesna jest w dzisiejszych czasach trudna do pojęcia, ale ludzie nie poddawali się, byli mocni duchem.
Piąta bohaterka to Wanda, jej opowieść jest niezwykła, bo ona wraz z rodziną, a głównie z matką uratowały około trzydziestu osób. Ta skomplikowana opowieść jest wręcz nie do uwierzenia, ale zdarzyła się naprawdę. Opisywane wyczyny przy organizacji i pomocy Żydom były trudne do pojęcia. Na udekorowanie bohaterki w Yad Vashem przyszło dwadzieścia dziewięć osób, uratowanych przez tą rodzinę. To świadectwo niebotycznej odwagi i miłości do ludzi.
Szósta bohaterka to Marianna, pochodząca z wielodzietnej rodziny z miejscowości Piaski pod Lublinem. Ojciec był zaradnym człowiekiem, rodzinie powodziło się dobrze przed wojną. Po wybuchu wojny pomagała Żydom na wiele sposobów. Nosiła lekarstwa do getta, pomagała rodzinie Levinów. Przeżyła wiele niebezpiecznych sytuacji, śmierć braci, śmierć swoich podopiecznych, ale niczego nie żałuje.
Siódma bohaterka to Władysława, która miała biedne dzieciństwo bez ojca. Niemniej kiedy nastała wojna matka przyjęła pod swój dach dziewczynkę żydowskiego pochodzenia, Różę. Dziewczynka stała się tak naprawdę dla nich dzieckiem i siostrą. Po wojnie zjawił się po Różę stryj, który naobiecywał pomóc w jej kształceniu, na co z bólem serca rodzina Władysławy przystała. Przyszłość nie okazała się tak różowa. Niemniej po wielu latach panie się odnalazły i ze wzruszeniem padły w ramiona.

Te wszystkie opowieści chwytały za serce rozmiarem człowieczeństwa. Postawa tych bohaterek była wręcz niewyobrażalna. To dzisiaj dziewięćdziesięciokilkulatki, a wspominały te historie jakby wydarzyły się niedawno. Nadal są to dla nich ważne wydarzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)