Szukaj na tym blogu

wtorek, 7 stycznia 2020

Pianie kogutów, płacz psów - Wojciech Tochman


Wojciech Tochman jak to ma w zwyczaju uderza w wysokie struny. Tym razem objeżdża Kambodżę, ogląda kraj biedy, traum, rezygnacji, niewolniczej pracy, szaleństwa, korupcji, dyktatu władzy i bogaczy.
Zaczyna od losu ludzi chorych psychicznie, którzy przez swoich bliskich są traktowani jak dzikie zwierzęta, siedzą w klatkach, obórkach, zamkniętych szopach, przywiązani łańcuchem do słupów. Brudni, niedożywieni, samotni, zostawieni swojej nędzy i chorobie. Ta opowieść jest tak straszna, że czasami wydaje się niewiarygodna, niemniej jest jednak prawdziwa, bo w tym kraju ludzie nie okazują i nie wyznają sobie uczuć, są dla siebie agresywni, nie przystępni, obojętni. Dlatego w tym biednym kraju ludzi chorych psychicznie spycha się na margines marginesu. W Birmie brakuje lekarzy, szpitali w ogóle, zaś psychiatrów i specjalistycznych ośrodków jest jak na lekarstwo albo wcale. Ci ludzie są skazani na straszne warunki a tym samym takie życie do końca swoich dni, nie ma dla nich nadziei. Czasami do wioski dotrze jakiś psychiatra pchany chęcią pomocy tym osobom, ale nawet wtedy nie wiadomo czy rodzina zechce podać leki.
Kolejne historie to migawki z różnych obszarów i skrawków życia ludzi.
Mamy opowieść o w bieda-domach i blokach, które to stały pozostawione i zaniedbane, ale biedni je zaadoptowali dla siebie. Obecnie stały się wartościowe, bo miasto zmienia się, napływa obcy kapitał, potrzeba miejsc pod nowe inwestycje, a te bloki stoją prawie w centrach miast, na drogich działkach.. Napływają zatem różnej maści "inwestorzy", wyrzucają ludzi z ich kwater, rzadko dając za to jakiekolwiek pieniądze. Nikt nie interesuje się ich losem, bo i tak żyją na marginesie trudniąc się np. zbieraniem śmieci, prostytucją, sprzedażą czegokolwiek za jakiekolwiek pieniądze, aby starczyło na trochę ryżu.
Są opowieści ludzi różnych płci, miejsc, zatrudnień, różnego wieku. To opowieści o trudzie dnia codziennego, niewyobrażanej biedzie, niesprawiedliwości, osamotnieniu, pijaństwie, przemocy wszędzie, braku okazywania sobie uczuć. O starych, chorych, kalekach, bezużytecznych "resztkach" ludzi, którzy z różnych przyczyn nie nadają się do pracy i są obciążeniem dla rodziny.
Z książki dowiemy się, że mimo głodowych zarobków opieka medyczna jest płatna i to bardzo wysoko, brakuje szkół, dlatego wiele osób to analfabeci. Analfabeci nie umieją niczego poza prostymi pracami, za którą dostają niewielkie pieniądze. Nie ma mowy o umowach, systemie emerytalnym, zasadach BHP w pracy, ubezpieczeniach społecznych. Pracują dopóki są sprawni i mają siłę, jeśli tracą te zdolności wyrzuceni są na margines. Wtedy nawet w domu rodzinnym nie znajdą wsparcia, bo dla najbliższych są wtedy tylko obciążeniem. Bieda i ubóstwo gna tylko za zaspokojeniem najniższych potrzeb: jedzenie i jaki taki dach nad głową. Jest też opowieść o historii z czasów Czerwonych Khmerów, kiedy to ludzie byli masowo mordowani za to tylko, że żyli w czasie przed Pol Potem. Jest opowieść o fotografie, który robił zdjęcia, chwilę przed śmiercią ludziom przywiezionym do więzienia S-21, wydał o tym książkę, zaś za wywiad żąda sporej kwoty. Jest opowieść starej kobiety o jej życiu w XX wieku, absolutnie poruszająca, pokazująca pustkę dosłowną i emocjonalną wokół człowieka.
Na koniec wracamy do chorych psychicznie, ponownie odwiedzonych przez lekarzy. Ta historia daje jakąś nikłą nadzieję, że jednak coś się w ludziach zmienia. Odchodzą strachy, lęki, zabobony, wiara w znachorów, bo oto leczeni bliscy zaczynają rozmawiać, przestają być skazańcami szaleństwa, wychodzą z cienia chorób. Rodzina uwalnia ich z klatek, ale wygrywają tylko ci, którzy dbają o nich, dają leki, jedzenie, ciepło. Niektórzy mogą się rozczarować, zawieść a nawet stracić życie. To wszystko jest nikłe, chore, bolesne.
Wojciech Tochman pokazał oblicze teraźniejszej Kambodży, której duchy przeszłości ciągle nie dają spokoju, bo czasy Pol Pota tkwią głęboko w głowach świadków albo w duszach następnych pokoleń. To książka tworzona z bólem i trudem reporterskim. To książka o potwornej krzywdzie zadanej narodowi i jej konsekwencji na wielu obszarach codzienności. To książka o skrzywdzonym narodzie, który nie może i nie umie wyjść z traum, który wciąż zadaje sobie nowe lub inne rany. To wyrwane Kambożdży skrawki historii, które i tak bolą dotkliwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja ciekawość obejmuje również zdanie innych, dlatego miło mi będzie jeśli zechcecie podzielić się ze mną swoją opinią na przeczytany temat :)